Mecz beniaminka z liderem był jednostronnym widowiskiem. Tomaszowianie od początku spotkania narzucili słabszemu rywalowi własny styl gry, jednak nie potrafili sforsować dobrze grającej defensywy. W pierwszym kwadransie najlepszą okazję do strzelenia gola, miał Kamil Cyran, jednak nasz obrońca nie zdołał opanować piłki będąc w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem gospodarzy.
Kolejny kwadrans także nie przyniósł korzyści w postaci bramki.
Od 29 minuty tomaszowska drużyna musiała sobie radzić bez trenera. Za dyskusje z arbitrami wyrzucony z boiska został Aleksander Majic. Jakie będą tego konsekwencje przekonamy się w nadchodzącym tygodniu. Łódzki Związek Piłki Nożnej na pewno będzie rozważać zawieszenie trenera, oby kara była jak najmniej dotkliwa.
W 38 minucie kibice Lechii nareszcie doczekali na to, co było tylko kwestią czasu.
Klaudiusz Król popisał się znakomitym podaniem z głębi pola do Szymczaka, a nasz kapitan pięknym lobem uszczęśliwił sympatyków tomaszowskiego klubu, zdobywając pierwszego gola w meczu. 1:0 dla Lechii.
Cztery minuty później naszemu zespołowi dopisało szczęście. Zawodnik gospodarzy tak nieszczęśliwie wybijał piłkę w środkowej strefie boiska, iż ta odbiła się od Szymczaka i wpadła pod nogi Króla. Klaudiusz po raz drugi świetnie obsłużył kolegę z zespołu i druga bramka stała już tylko faktem. Strzelcem gola został Kacper Rakowski.
Najlepszą okazję gospodarze mieli minutę przed końcem pierwszej połowy. Jednak piłka wstrzelona ostro w pole karne nie znalazła drogi do bramki.
W 55 minucie meczu kropkę nad „i” postawił Kamil Kubiak, który po kolejnym doskonałym zagraniu Klaudiusza Króla z prawego skrzydła – uderzył piłkę z ”woleja” niczym Tomasz Frankowski na Old Trafford w meczu z Anglią. Dla Kubiaka to 6 bramka w sezonie.
Tuż po wznowieniu gry, na naszych piłkarzy wylano „kubeł zimnej wody”. Sulima strzela z 25metra i na tablicy wyników mamy już tylko 3:1.
Siedemdziesiąta minuta spotkania pokazała jednak, że był to tylko wypadek przy pracy. Kubiak pięknie obsłużył Kowalskiego, a nasz pomocnik precyzyjnym strzałem umieszcza piłkę w siatce.
W ostatnim kwadransie gry swoje szanse mieli jeszcze Kamil Kubiak i Maciej Lewandowski, jednak zabrakło – w pierwszym przypadku precyzji, w drugim siły.
Co się odwlecze to nie uciecze.
W doliczonym czasie gry Lechiści po raz kolejny przeprowadzili kolejną szybką akcję. Szymczak ładnie uruchomił Stańdo na prawym skrzydle, po czym Dawid posłał ją w „szesnastkę”. Bramkarz gospodarzy zdołał wybić futbolówkę, jednak ta wpadła pod nogi Macieja Lewandowskiego, który bez problemu zdobył swojego debiutanckiego gola dla zielono – czerwonych.
Lechia przywozi trzy punkty z trudnego terenu. Rewanż za bramkowo zremisowany „jesienią” mecz, podopieczni Majica zaliczyli celująco.
W sobotę kolejne spotkanie ligowe i kolejna potyczka z beniaminkiem. Tym razem na własnym stadionie zmierzymy się z drużyną Sorento Zadębie Skierniewice, której w przerwie wiosennej zasiliła największa gwiazda obecnej ligi – były gracz Łódzkiego Widzewa, wielokrotny reprezentant Polski - Marcin Zając. Pojedynek w Skierniewicach zakończył się zwycięstwem Lechii 4:0.
Mecz odbędzie 31 marca o godzinie 16. Miejmy nadzieję, iż przed tomaszowską publicznością nasi piłkarze popiszą się podobną skutecznością.
Napisz komentarz
Komentarze