[reklama2]
Zaczęło się z lekkim poślizgiem, z przyczyn niezależnych od organizatorów. Na szczęście wszyscy wykonawcy w końcu dotarli do „Tkacza”.
Na pierwszy ogień przed 19.00 poszedł piotrkowski Respondent wspomagany przez dość liczną ekipę „swojaków”. Sekcja zapodała energetyczny mix punka i ska z ciekawymi tekstami odnoszącymi się do naszej rzeczywistości. Publiczność od razu to kupiła. Widać, że chłopaki robią to co lubią i świetnie im to wychodzi. Mam wrażenie, że gdyby 20 lat temu wystąpili w Jarocinie, to wygraliby ten festiwal na luzie.
Po krótkiej przerwie zaprezentował się tomaszowski „nowy” Tumour of Soul. Wiadomo, że wiele osób było ciekawych jak starzy wyjadacze wypadną z młodą wokalistką Anią Lenarcik. Były obawy czy chłopaki nie uderzą w lżejsze klimaty.
Nie da się ukryć, że frontmenka była lekko stremowana, ale nie ma się co dziwić, bo to pierwszy występ w tym składzie przed publiką. Na szczęście nie wpłynęło to na całość sztuki. Potężna ściana transowego gitarowego grania z niesamowitym wokalem powodowała, że ciarki biegały po plecach. Była moc ze sceny!!! Kapela oprócz nowych utworów zagrała też starsze oraz ciekawą wersję „Iron Lion Zion” Marley'a. Bob byłby zadowolony...zresztą zawsze był;)!
Szkoda, że wiele osób wcześniej wyszło, bo jeśli dwie poprzednie kapele zaserwowały energię i moc to występ wrocławskiego People Of The Haze był wybuchem bomby atomowej!!! Absolutna rewelacja i żywioł na scenie.
Po pierwszych dźwiękach wszyscy byli kupieni. Młyn na całej sali, zero „wazonów”!!! Świetny charyzmatyczny wokalista, nie musiał nikogo zachęcać do zabawy. Pojawiły się nawet żartobliwe obawy czy przy takich obrotach ludzie nie padną przed końcem imprezy...Nie padli, a energia biła w obie strony.
Chłopaki zaprezentowali ciekawy materiał stanowiący połączenie rocka z lat 60/70 z nowoczesnym czadem, a wszystko to podane z ogromną ekspresją. Nie da się ukryć, że mają swój styl. Pożegnali się coverem The Doors „Break on through”, śpiewanym razem z publicznością.
Mam nadzieję, że jeszcze „wpadną na dzień do Tomaszowa”, bo było widać, że też mieli radochę z występu.
Podsumowując, słabych muzycznie momentów nie było. Naprawdę każdy miłośnik szeroko pojętego rocka mógł coś dla siebie znaleźć. Wszyscy nieobecni naprawdę niech żałują!!! Ja czekam na ciąg dalszy Krzyku Kultury. Dobrze, że drzwi „Tkacza” są otwarte dla wszystkich z pomysłem.
Więcej zdjęć w galerii
2012.03.02 - Krzyk Kultury vol. 1
Napisz komentarz
Komentarze