Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 19 kwietnia 2025 23:09
Reklama

Chiny/Wietnam - No to fru...

- Nigdy w życiu nie czułem się aż tak bogaty. I to pracując po kilka godzin - powiedział mi Goeff - Amerykanin, którego poznałem w miejscowości Mong Cai, oddzielonej tylko rzeką od chińskiego krańca prowincji Guangxi.
Reklama dotacje unijne dla firm MŚP

 

Reklama

Faktycznie, w Chinach, przy obecnym stosunku zarobków do cen, czułem się jak bogacz. Pracując dużo mniej niż w Polsce, stać mnie było na wiele więcej. W tej chwili, Chiny są wręcz idealnym miejscem, by ułożyć sobie spokojne, bezpieczne życie na poziomie. Przyszedł jednak czas opuszczenia ciepłego gniazdka i pożegnania się z sielanką. Muszę przyznać, że szykując się do dalszej drogi, czułem się jakby proste do tej pory zadanie mnie lekko przerastało. Zupełnie, jakbym był małym dzieckiem, pierwszy raz wychodzącym po bułkę do sklepu znajdującego się aż..... za rogiem. Przez kilka miesięcy, nie musiałem robić nic samemu. Wystarczyło, że przypadkowo wspomniałem, ze coś potrzebuję i już to miałem. Jeszcze trochę czasu w Państwie Środka, a groziłoby mi zwapnienie.

 

Kilka zimnych dni przed wyjazdem, zamiast robić listę rzeczy, które bym potrzebował, spędziłem w SPA razem z Panem Whyettem, jego żoną i ich wspólną znajomą, która przyjechała do nich w odwiedziny w najgorszym do podróżowania po Chinach okresie. Miejsce było jak żywcem wyjęte z bajki i nieco trudne do ogarnięcia. Wielkie, eleganckie, misternie wykończone, nowowybudowane SPA na obrzeżach Yangchun oferowało gościom wszystko, czego dusza zapragnie przez 24 godziny na dobę. Pakiet podstawowy obejmował dostęp do basenów, hydromasażu, suchej sauny, pokoju parowego, bufetu czynnego całą dobę, sali kinowej, pokoju internetowego, siłowni, oraz publicznych sal z wielkimi łożami ustawionymi obok siebie, w których można było, albo obejrzeć telewizję, albo, po prostu się zdrzemnąć. Do tego, przy cenie 58 juanów (ok. 10 dolarów) za dobę, dochodziła, donosząca cały czas czyste ręczniki i herbatę obsługa. Dla porównania, najtańszy hotel, który udało mi się w tym miasteczku znaleźć to wydatek 35 juanów. Wychodziło na to, że za 10 dolarów można było przez cały dzień, nie tylko się zakwaterować, ale jeszcze wyleczyć przeziębienia, wyżywić się i zrelaksować.

 

Z przygotowań na drogę, jak na prawdziwego hipohondryka przystało, uzupełniłem sobie jedynie apteczkę. Przez wypaloną w kostcę dziurę w lipcu i dwa przeziębienia po drodzę, skończyła mi się większość leków pierwszej potrzeby. Nie wiedząc jak wygląda zaopatrzenie aptek po drugiej stronie granicy, wolałem sobie zrobić zapas w miejscu, w którym znałem mniej więcej rynek. W dniu wyjazdu, o dziwo, udało mi się obudzić przed 9. Zjadłem szybkie śniadanie i dopakowałem plecak. Rano, przyjechała do mnie Laura z dwiema uczennicami. Przywiozła mi drugie śniadanie, upewniła się czy na pewno wszystko spakowałem i czy na pewno rzeczy, które zostawiam nie będą mi potrzebne. W istocie, zastanawiałem się przez chwilę czy nie zabrać 6-filiżankowego, 12-elementowego, porcelanowego serwisu do herbaty, ale i z tym dałem sobie spokój. Przed przekroczeniem progu domu, Laura, przypomniała mi o niebezpieczeństwach czających się za rogiem, pouczyła by uważać na wszystko, by ciepło się ubierać oraz..... by nie jeść więcej niż 10 pomarańczy w ciągu dnia bo można uszkodzić żołądek.

 

Laura odwiozła mnie na właściwą drogę, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i poszedłem sobie w moją stronę. Po niecałych 5 minutach, zatrzymało się pierwsze auto. Kierowca wywiózł mnie do wjazdu na autostradę. Później, również poszło gładko. Zatrzymał się Pan Cheng, który przed wpuszczeniem mnie do samochodu, sprawdził mi paszport. Co prawda, zdarzyło mi się to po praz pierwszy, ale wszystko odbyło się w bardzo miłej atmosferze. Oddając mi książeczkę, Pan Cheng, wykrzyknął.

 

- Polska! Poznań? Wrocław? Warszawa?
- Warszawa, odpowiedziałem, uśmiechając się. Skąd Pan wie?
- Byłem niedawno w Poznaniu na konferencji naukowej.

 

Pan Cheng pracował na uniwersytecie w ZhanJiang i tam też jechał. W ekspresowym więc tempie, rozmawiając, trochę po chińsku, trochę po angielsku, pokonaliśmy razem kolejne 150 kilometrów. Wykładowca, okazał się być tak miły, że przejechał swój zjazd i odstawił mnie za węzeł autostradowy tak, bym dalej łapał stopa we właściwym kierunku.

 

 

 

 

W poniedziałek, planowałem jedynie przejechać granicę prowincji Guangdong. Miałem jednak bardzo dużo szczęścia do kierowców i, jeszcze przed zachodem słońca, okazało się, że przejechałem pół Kantonu i całe Guangxi. Mało tego - okazało się, że mój chiński, wcale nie jest taki zły. Bez problemu potrafiłem zagadać o głupotkach, podłapać od kierowców nieznających angielskiego nowe słowa, wytłumaczyć co to jest autostop i gdzie chciałbym wysiąść, jak i wypowiedzieć moje nieśmiertelne zdanie "Dzisiaj nie pada", które jak mi powiedziano, nauczyłem się wymawiać do perfekcji tak, że nie było w nim cienia obcego akcentu.

 

 

30 kilometrów od przejścia Dong Xing-Mong Cai, znajduje się duży port handlowy. Pomimo małych rozmiarów miasteczka Fang Cheng Chang, atmosfera jest bardzo międzynarodowa.

 

 

Pod wieczór, znalazłem się w dziwnej miejscowości Fang Cheng Chang. Na mapie, jest ona malutką kropeczką. W istocie, przejście jej na piechotę wymaga nieco czasu. Fang Cheng Chang, to kilka rozrzuconych w promieniu kilkunastu kilometrów malutkich i kameralnych dzielnic. Wiele z tych dzielnic, było dopiero budowane. Oprócz tego jest to bardzo ważny, międzynarodowy port. Przez to, że wyrobiłem plan w czasie dwa razy krótszym niż przewidywałem czekały mnie dwa dni wizowej kwarantanny (moja wiza wietnamska zaczynała się 1 lutego, a był dopiero 30 stycznia). Musiałem więc znaleźć tanie miejsce na nocleg. Wszyscy ludzie pytani po drodzę, pokazywali...... sklep. Wszedłem do środka, w którym na bujanym foteliku siedziała Sophie. Na początku, nieco mnie przeraził jej sposób mówienia i wygląd podchodzący nieco pod haitański. Brakowało jedynie laleczek voodoo i tajemniczych naparów. Znów przekonałem się, że mam świetną wyobraźnię. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy (Sophie to typowa chińska kobieta w średnim wieku - jak się ją włączy to ciężko wyłączyć), zatrzymała dla mnie rikszę i poprosiła kierowcę o pokazanie mi kilku tanich hotelików. Na pytanie, ile będę musiał mu zapłacić, kierowca powiedział:

 

- 30
- Ileeeeeee????!??? Nie potrafiłem ukryć zdziwienia - 30 to cena, którą chciałem przeznaczyć na nocleg.
- 25
- Nie ma mowy
- 20?
- Słuchaj, dam Ci dychę - to i tak jest wygórowana cena. Pogodziłem się z koniecznością przepłacenia - w końcu znajdowałem się w bardzo międzynarodowym miejscu, gdzie wszyscy zdają sobie doskonale sprawę, że bladopośladkowców można kroić jak się chce.
- OK

 

Pojeździliśmy po kilku hotelikach. Większość była zamkniętych. W końcu, riksiarz zawiózł mnie do świeżo otwartego dwugwiazdkowca. Wszedłem do środka - ceny na tablicy z kosmosu, ale pani w recepcji rzuciła 50. Po kilku minutach, udało mi się utargować cenę za bardzo dobrej klasy pokój do 30 juanów. Również ten hotel był dopiero wykańczany więc wada była taka, że do późnego wieczoru, po schodach latały ekipy remontowe, chwaląc się kto ma głośniejszą wiertarkę. Na szczęście, mój pokój, poza niedomykającym się oknem był gotowy. Miałem nawet jednego współlokatora, ale kiedy poczęstowałem go herbatą, jego pancerzyk nie wytrzymał ciężaru kubka.

 

Gdyby nie to, że jest środek zimy, popływałbym sobie w morzu.

 

Fang Cheng Chang, różnił się zdecydowanie od reszty Chin. Było bardzo cicho, wszędzie dookoła znajdowały się sklepy oferujące towary z całego świata, a po ulicach szwędali się marynarze. Udało mi się poznać również Polaka pływającego pod filipińską banderą. Miło było, sącząc Carlsberga, porozmawiać przez chwilę we własnym języku.

 

Po dwóch dniach, moja wiza uzyskała już ważność. Wyszedłem na drogę i zatrzymałem stopa do przygranicznego Dong Xing. Po ostatnim posiłku po stronie chińskiej, udałem się na most, na który oddziela Chiny od Wietnamu. Wybór mniejszego przejścia okazał się idealny. Kolejka była bardzo krótka i wszystkie formalności, łącznie z przeszukaniem plecaka odbyły się w ekspresowym tempie. Przyjezdnych witają nawet takie fajne, interesujące i kolorowe ulotki poświęcone malarii, HIV, niebezpiecznym zwierzętom, itd. Jedyne, co mi się nie podobało to konieczność kupienia biletu za wejście na most, który kosztował 10 juanów. Cena do zniesienia poza jednym małym szczegółem - dla Wietnamczyków, cena była dwa razy niższa. Za to mój bilet, był jednocześnie pocztówką.

 

Po drugiej stronie mostu, czułem się trochę jakbym wyjechał na wycieczkę do czeskiego Cieszyna - w sumie to wszystko wyglądało tak samo, tylko ludzie inaczej mówili.

 

Bliźniacze Mong Cai, nie różni się niczym od chińskiego Dong Xing. Po krótkiej rozmowie z Goeffem z US i A, wymianie kilku juanów na Dongi, po kursie, który tylko pazerna bestia by targowała, doszedłem do głównej drogi i, od razu, zatrzymałem ciężarówkę. Uśmiechnięty kierowca, obiecał mnie zabrać do miejscowości Cam Pha. Starałem się z nim jakoś zagadać. Jak na Wietnamczyka przystało, nie mówił po chińsku ani po angielsku. "Przecież Wietnam to była kolonia Francuska", pomyślałem.


- Parlez-vous francais?
- Eeeeee?

 

I stało się jasne, że od tego dnia będę uczył się wietnamskiego. Od chińskiego wydaje się być on o tyle łatwiejszy, że do zapisu wyrazów, stosuje się tutaj alfabet łaciński.
Znów jechałem z planem A i B - łatwiejszym - do stolicy kraju, gdzie prowadzą wszystkie drogi i nieco trudniejszym - wzdłuż wybrzeża. Jadąc jednopasmową, główną trasą północ-południe, przecinającą niewielkie wioski i olbrzymie, gęste, wiecznie zielone lasy, przeszła mi przez głowę dziwna myśl. Już wiem, dlaczego Chiny chcą kontrolować populację - gdyby liczba ludności stale rosła, biorąc ich styl budowy infrastruktury i miast, musięliby zalać wszystko betonem. W Wietnamie, wszystko wydaje się być bardziej naturalne.

 

W Wietnamie jest bardziej zielono i naturalnie niż w Chinach.

 

Wieczorem dojechałem do Hai Phong i, po kupnie i rejestracji karty sim, skontaktowałem się z Phuong - wietnamką, która zgodziła się być moim pierwszym przewodnikiem po obyczajach i kulturze pierwszego kraju cypelka, znajdującego się na mojej trasie. 1 lutego, zakończyłem etap Polska Chiny i rozpocząłem nowy - Azja Południowo-Wschodnia.

 

Nareszcie - kawa, kawa, mocna kawa; nieimportowana, z lokalnych plantacji. 

 

Jedna z bocznych uliczek Hai Phong.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Brygida T.Brygida T.

Dlaczego krytykujemy posłów, senatorów czy radnych? Czy jest to w ogóle sprawiedliwe? Przecież sami ich wybieramy, więc pretensje powinniśmy mieć tylko do siebie. Że zostaliśmy oszukani? No, cóż - metoda na wnuczka, czy na polityka, cóż to za różnica? Skoro wpuszczasz kogoś do mieszkania, to sprawdź kim ta osoba jest

Obecna kadencja samorządowa niedługo zatoczy pierwsze okrążenie. Za kilka tygodni minie rok odkąd radni sprawują swoje mandaty. Zapewne wiele osób zada sobie pytanie: jaki jest tego efekt? Za co tak zwani "samorządowcy" biorą publiczną kasę? Chyba nie za hejterskie wpisy w internecie, podszczuwania, czy oratorskie popisy zawierające tak samo dużo słów, jak mało jest w nich sensu? Która z osób, oddających głos w wyborach samorządowych śledzi na bieżąco poczynania radnych, przy których postawili swój krzyżyk? Kto z Was zgłosił się do własnego wybrańca z prośbą o interwencję w jakiejkolwiek sprawie? Uzyskaliście pomoc? Są to oczywiście pytania czysto retoryczne. Samorządowa patologia jest coraz głębsza. Z kadencji na kadencję, z roku na rok. Radni zajmują się sobą nawzajem, walczą o stołki i ulegają korupcji. Liczy się głównie kasa i polityczne gierki. Gdzie w tym sprawy ważne dla mieszkańców? Wczorajsze obrady Rady Powiatu Tomaszowskiego były tego dobitnym przykładem. Budziły zażenowanie i smutek. Czy można upaść jeszcze niżej? W naszej rzeczywistości niestety wszystko jest możliwe, a przecież zapewniano Was, że będzie lepiej! Nieprawdaż?
Reklama

Łódzkie/ Rezurekcja w archikolegiacie w Tumie, lany poniedziałek - w skansenie w Kwiatkówku

Msza św. rezurekcyjna w XII-wiecznej archikolegiacie w Tumie k. Łęczycy to propozycja dla tych, którzy misteria religijne chcą przeżywać w otoczeniu zabytkowych murów, pamiętających Piastów. W lany poniedziałek warto natomiast odwiedzić pobliskie grodzisko i skansen w Kwiatkówku.Data dodania artykułu: 19.04.2025 14:44
Łódzkie/ Rezurekcja w archikolegiacie w Tumie, lany poniedziałek - w skansenie w Kwiatkówku

Rafał Brzoska: polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem

Polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem - podkreślił w rozmowie z PAP przedstawiciel przedsiębiorców ds. deregulacji i szef InPostu Rafał Brzoska. Dodał, że z końcem maja kończy się jego rola w zespole ds. deregulacji, a z Elonem Muskiem łączy go to, że grali w młodości w "Cywilizację".Data dodania artykułu: 19.04.2025 13:28
Rafał Brzoska: polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem

W sobotę większość sklepów spożywczych będzie otwarta do godz. 13

W tę sobotę większość placówek sieci marketów spożywczych będzie czynna do godz. 13. Do tej godziny klientów obsługiwać będą również urzędy pocztowe.Data dodania artykułu: 19.04.2025 10:16
W sobotę większość sklepów spożywczych będzie otwarta do godz. 13

Bziuki, pucheroki, a nawet... kolędnicy - dawne zwyczaje wielkanocne wracają w lokalnych społecznościach

W Koprzywnicy bziuki plują ogniem, na Podkarpaciu turki pełnią straż przy grobie Pańskim, w Babicach pucheroki zbierają słodycze. Są również... kolędnicy - kuratorka kolekcji sztuki ludowej w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie Amudena Rutkowska opowiada PAP o nieznanych zwyczajach wielkanocnych.Data dodania artykułu: 19.04.2025 10:06
Bziuki, pucheroki, a nawet... kolędnicy - dawne zwyczaje wielkanocne wracają w lokalnych społecznościach

Prof. Jasiński: Chrobry był "całkiem łagodnym" władcą; nie musi się bać o swoje pomniki

Bolesław Chrobry miał niewolników, był okrutny dla swoich wrogów, mógł też źle obchodzić się z kobietami, jednak nie spodziewam się, by ktokolwiek chciał dziś obalać jego pomniki – powiedział PAP mediewista, prof. Tomasz Jasiński. Historyk dodał, że na tle innych ówcześnie panujących w Europie władca Polski był "całkiem łagodny".Data dodania artykułu: 19.04.2025 09:29
Prof. Jasiński: Chrobry był "całkiem łagodnym" władcą; nie musi się bać o swoje pomniki

Areszt tymczasowy dla matki, która po porodzie porzuciła dziecko w pustostanie w Łodzi

Matka, która po porodzie porzuciła noworodka w pustostanie w Łodzi, decyzją sądu została w piątek aresztowana na trzy miesiące pod zarzutem usiłowania zabójstwa dziecka w zamiarze ewentualnym. Zdaniem prokuratora istnieje obawa matactwa.Data dodania artykułu: 18.04.2025 17:11Liczba komentarzy artykułu: 1
Areszt tymczasowy dla matki, która po porodzie porzuciła dziecko w pustostanie w Łodzi

Politolog: dwa ostatnie tygodnie kampanii będą kluczowe dla wyniku wyborów

Kampania zdecydowanie nabrała tempa po debatach w Końskich; kluczowe będą ostatnie dwa tygodnie przed wyborami, bo to wtedy kampanią zaczynają się interesować wyborcy niezdecydowani - uważa politolog UKSW dr hab. Sławomir Sowiński.Data dodania artykułu: 18.04.2025 12:46
Politolog: dwa ostatnie tygodnie kampanii będą kluczowe dla wyniku wyborów

Rzecznik MŚP: Obniżenie składki zdrowotnej to nie jest szczyt marzeń

Podczas najbliższego posiedzenia, które odbędzie się 23 i 24 kwietnia, Senat ma się zająć ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zakłada ona korzystne zmiany w składkach zdrowotnych płaconych przez przedsiębiorców. Rzecznik MŚP apeluje do izby wyższej i prezydenta o przyjęcie i podpisanie nowych przepisów. Pojawiają się jednak głosy, że uprzywilejowują one właścicieli firm względem pracowników, a ponadto nie podlegały uzgodnieniom, konsultacjom i opiniowaniu.Data dodania artykułu: 18.04.2025 10:17
Rzecznik MŚP: Obniżenie składki zdrowotnej to nie jest szczyt marzeń
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Czwartek, 1 maja 2025, godz. 12:00–19:00  Skansen Rzeki Pilicy,  ul. Modrzewskiego 9/11, Tomaszów Mazowiecki Wstęp biletowany – bilety dostępne w kasie SkansenuMajówka w sercu przyrody, z zapachem świeżego chleba, śmiechem dzieci i dźwiękiem ludowej muzyki? Brzmi jak plan idealny na majowy dzień! Skansen Rzeki Pilicy świętuje swoje urodziny i z tej okazji przygotował dla Was prawdziwą ucztę atrakcji – pełną tradycji, lokalnych smaków i rodzinnej atmosfery.Od południa do wieczora teren Skansenu wypełnią stoiska pod hasłem „Chleb i coś do chleba”, gdzie będzie można skosztować regionalnych przysmaków. Swoje wyroby zaprezentują lokalni rękodzielnicy i Koła Gospodyń Wiejskich, a najmłodsi znajdą coś dla siebie na stoisku plastycznym i sportowym.Wśród drewnianych zabudowań ożyje historia – będzie można wziąć udział w oprowadzaniu po zabytkowym młynie, wziąć udział w quizie o historii Skansenu i zobaczyć aż dwie wystawy: jubileuszową oraz „Młyny w dorzeczu Pilicy”.Na scenie zaprezentują się zespoły ludowe oraz uczestnicy zajęć wokalnych Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim.Nie zabraknie też animacji dla dzieci i wielu niespodzianek.A na finał tego wyjątkowego dnia  o godzinie 17:00– koncert szantowy o zachodzie słońca! Wystąpi Janusz Nastarowicz & Saku Collective – będzie klimatycznie, nastrojowo i z duszą.Spędź z nami ten dzień – rodzinnie, na świeżym powietrzu, z kulturą, muzyką i pysznym jedzeniem. Takie majówki pamięta się na długo! Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.05.2025

Polecane

Konkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?

Konkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?

Kończy się pięcioletnia kadencja dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych przy ulicy Nadrzecznej, Agnieszki Dziedzic. 9 kwietnia Starosta ogłosił konkurs na to stanowisko. Oferty w konkursie przyjmowane będą do 23.04. Ich formułę dosyć szczegółowo określa ustawa Prawo Oświatowe. Obecnej dyrektorce obowiązki powierzono w sierpniu 2020 roku. Brała udział a konkursie, w którym z aplikowania zrezygnował ówczesny dyrektor, Tomasz Migała, a sama Agnieszka Dziedzic nie uzyskała większości wymaganych głosów. Wcześniej była wicedyrektorką w ZSP nr 1, czyli popularnym Mechaniku. Zmian w kierownictwie szkoły raczej nie należy się spodziewać. Dyrektorka blisko związana z Prawem i Sprawiedliwością oraz Mariuszem Węgrzynowskim, uczestniczka cyklicznych wyjazdów do Częstochowy. Kandydowała także z listy PiS do Sejmiku województw łódzkiegoData dodania artykułu: Dzisiaj, 13:57 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 1
Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej

Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej

Rzetelności dziennikarskiej w lokalnym tygodniku chyba za swojego życia się nie doczekam. A mimo wszystko miałem taką nadzieję. Widocznie dziennikarze TIT nadal hołdują starej peerelowskiej zasadzie, że wiadomości w gazetach dzielimy na prawdziwe, prawdopodobne i fałszywe. Te pierwsze to nekrologi, drugie prognozy pogody, a cała reszta rozmija się w większym lub mniejszym stopniu z prawdą. W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że mamy w Tomaszowie prawdziwego Don Witko Corleone. W tym mamy radnego PiS, który radnym PiS wcale nie jest. Gry słowne? Omyłki? Dowcipne porównania? Nic podobnego. Typowe szczucie, niczym w Trybunie Ludu. Wszak papier wszystko przyjmie.Data dodania artykułu: Dzisiaj, 09:00 Liczba komentarzy: 11 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 4
Dzień nie tylko czarnego krążkaKonkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?„Dziewczyna z igłą”  w ramach cyklu Kultura DostępnaDzień, o którym nie wolno zapomniećWielka Sobota w Kościele katolickim to czas milczenia i zadumyWielkanocne tradycje kulinarne sięgają od Afryki po Amerykę Łacińską i AzjęTrzy celne strzały do... naszej bramkiOrlen: do końca majówki rabat na paliwa po zatankowaniu minimum 30 litrówLechia Tomaszów Mazowiecki - MCKiS Jaworzno 1:3Jakie rolety plisowane wybrać do salonu, sypialni i biura?Uwaga na burzeWszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: RudaaaTreść komentarza: Bardzo jestem zawiedziona tym jak te busy jeżdżą dzisiaj czekałam na busa to piotrkowa godzinę i nie przyjechał dodatkowo nie było żadnej informacji na temat czy są odwołane czy nie bardzo też słaba komunikacja dość tego że bardzo rzadko jeżdżą a w niedzielę w ogóle to jeszcze kiedy powinny jeździć to ich nie to samo z Piotrkowa do Tomaszowa dzisiaj tak samo masakra... Dobra rada fajnie warto zawsze jakąś informacje zostawić czy na stronie lub na tablicach przystankowych . Inne busy jeździły a tu nic zero czegokolwiek... Pozdrawiam 😉Źródło komentarza: ROZKŁAD  JAZDY   TOMASZÓW MAZ – PIOTRKÓW TRYB.Autor komentarza: EchTreść komentarza: Szczerze mówiąc ta ankieta jest od “Sasa do lasa” - pomieszane kompetencje - rozumiem, że uczeń może pewnych rzeczy nie wiedzieć, ale żeby wyniki miały sens - to chyba jednak nauczyciel jakiś powienien pomoc - chyba że sam nie ogarnia.Źródło komentarza: Ważna ankieta na temat Tomaszowa MazowieckiegoAutor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: Jaja Pan sobie robi? Rozumiem, że tak, bo to przecież Wielkanoc. Obrzucacie mnie błotem od lat, posługując się plotkami, pomówieniami i oszczerstwami. Pokazałem tylko, że te manipulacje, których dokonujecie, działać mogą w dwie strony. Pomijam nawet fakt, co wygadujecie w prywatnych rozmowach z naszymi wspólnymi znajomymi. Przed wyborami poprosiłem jedną znajomą o udostepnienie mojego postu. Usłyszałem wtedy, co Pańska córka o mnie do niej wygadywała. Okazuje się, że wie o mnie więcej niż nawet ja sam. Byłem naprawdę w szoku co najmniej kilka razy. Jesteście zwyczajną plotkarską gadzinówką. Już nawet nie chce mi się komentować, że publikujecie sponsorowane teksty lokalnego Nikodema Dyzmy, w których nazywa mnie satanistą. To nawet śmieszne, chociaż bardziej głupie. No ale poziom intelektualny tego działacza PO, jednak w odróżnieniu od Pańskiego nie jest zbyt wysoki. Że tekst sponsorowany? To polecam prawo prasowe. Dowie się pan, kto odpowiada za treść ogłoszeń. Zwróciłem Wam uwagę, na manipulacje w artykule na FB. Wystarczyło napisać, że przepraszacie za niefortunny dobór zdjęcia. Ale do tego to trzeba mieć odrobinę przyzwoitości. Tak, przyzwoitości, o której Pan wspomina, ale najwyraźniej znaczenia tego słowa nie zna lub nie rozumie. Dam przykład okładkowego tytułu, kiedy Wasz "dziennikarz" wygrał sprawę sądową w pierwszej instancji. Ależ się entuzjastycznie cieszyliście. Kiedy przegrał prawomocnie apelację, zaległa głucha cisza. No cóż, zapewne, jakaś osoba o moim nazwisku w rejestrze występuje. Sprawdziłem natomiast, czy jest ktoś z moim imieniem i nazwiskiem lub podobną datą urodzenie, bo gdyby tak było zrobiłbym solidną kwerendę i oczywiście radośnie opisał. Kiedy walczyłem z korupcją w szpitalu, Wy pod dyktando osoby, która jej dokonywała pisaliście na mnie paszkwile. Dzięki Wam proceder kwitnie. Pewnie Was to cieszy, bo jednak reklamodawca się utrzymał, a pacjenci... co oni kogoś obchodzić mogą. Właśnie przez szczucie takich ludzi jak pan, czy Dyzma z Wąwału zrezygnowałem z szefowania komisji i w ogóle w uczestnictwa w niej, mimo, że w poziomie wiedzy na temat systemu ochrony zdrowia, jedynie Piotr Kagankiewicz mnie przewyższa. Pan wczoraj posunął się nawet do publicznych kłamstw o mojej rzekomej przynależności do niezliczonej ilości partii politycznych. Dobrze pan wie, że do żadnej nigdy nie należałem. Naprawdę dziennikarz z 40 letnim stażem nie rozróżnia kandydowania z jakiejś listy np. do samorządu od przynależności partyjnej. No nie wierzę.... Też zwróciłem uwagę i również Pan nie przeprosił. Oczywiście spodziewam się zemsty z Waszej strony, ale jestem już uodporniony, a ludzie już coraz mniejsze zaufanie do Was mają. Zapytam jednak: czy czasem Panu bywa z jakiegoś powodu wstyd? Czy po tym, kiedy okazuje się, że zrobiliście komuś krzywdę przeprosiliście sami z siebie bez wyroku sądowego? Dlatego chociażby, że obudziło się sumienie? Błądzić jest rzeczą ludzką, pomyłki się zdarzają. Czasem emocje biorą górę. Co robicie, kiedy one stygną. Potrafi Pan wziąć telefon i zadzwonić z przeprosinami? Już o jakiejkolwiek rekompensacie nie wspominam. Przynajmniej ostatnie zdanie Pańskiego wpisu chcę by dawało nadzieję, że może coś do Pana dotarło. Nie odbiorę tego jako jakiejś tam groźby, chociaż tak właśnie brzmi. PS. Życzę mimo wszystko Wesołych Świąt i refleksji, która z wiekiem powinna jednak przychodzić.Źródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzejAutor komentarza: Andrzej KucharczykTreść komentarza: Przekroczył pan nie tylko granicę przyzwoitości ale i rozsądku. Nie może pan wykluczyć sytuacji, że jakiś idiota, biorąc z pana przykład nie zacznie rozpowszechniać informacji, że osoby o nazwisku Strzępek widniejące w piotrkowskim rejestrze TW to pana rodzina i że dorobiliscie się na współpracy z SB. Rozpętuje pan kampanię oszczerstw, której sam pan może być ofiarąŹródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzejAutor komentarza: UjazdTreść komentarza: Czy pomysłodawca wziął pod uwagę sąsiedztwo kurnika?Źródło komentarza: Nowy blok coraz bliżejAutor komentarza: ZainteresowanaTreść komentarza: Panie redaktorze poda Pan link do informacji z IPN ? Chętnie się przyjrzę tej „Panterze”Źródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej
Reklama
Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT

Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT

Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientówWygodna pozycja siedzącaOchrona przed napięciami mięśniowymiOdciążenie kręgosłupaSeat Comfort to idealne rozwiązanie dla osób szukających komfortu i prawidłowego ułożenia ciała podczas siedzenia. Dostosowująca się do ciężaru użytkownika pianka z pamięcią kształtu umożliwia właściwą pozycję i równomierne rozłożenie ciężaru ciała. Dzięki temu odciążony jest kręgosłup, co niweluje odczucie zmęczenia podczas czynności wykonywanych na siedząco. W zajęciu prawidłowej pozycji pomagają dodatkowe wyprofilowania pod uda.Poduszka uniwersalna ze względu na swoją elastyczność i możliwość dopasowania do miejsca, w którym jest stosowana. Idealna do wykorzystania w domu, pracy, samochodzie lub na wózku inwalidzkim. Spód wykonany jest z materiału antypoślizgowego, dzięki czemu poduszka nie przesuwa się i w przeciwieństwie do innych tego typu wyrobów, doskonale działa ze śliskimi powierzchniami (np. metal, tworzywo sztuczne).Wskazania: Profilaktyka w powstawaniu odleżyn, przeciążenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, wymuszona długotrwała pozycja siedząca.Przeciwwskazania: Nie stwierdzonoKonserwacja: Pianka z pamięcią kształtu nie nadaje się do prania. Pokrowiec zewnętrzny jest zdejmowalny i może być prany w temperaturze do 30°C/ 86°F. Ze względu na sposób transportu, poduszka po wyjęciu z opakowania może mieć "zapach fabryczny". Aby zniknął, przed pierwszym użyciem, wystarczy przewietrzyć poduszkę.Skład:Poduszka: 100% PUPoszewka (góra i boki): 93% poliester, 7% spandex, z uchwytem z bokuPoszewka (spód): 100% poliester z kropkami antypoślizgowymiWymiary: 45X 37X9cmGęstość: 45kg/m3
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama