Spotkanie likwidator WSI rozpoczął oczywiście od informacji dotyczących jego immunitetu. Jego zdaniem informacje, jakie pojawiły się w mediach mają swoje źródło w prywatnych rozmowach dziennikarzy z prokuratorami. Podkreślał, że podawane przez dziennikarzy informacje mają na celu wywarcie presji na Prokuraturę Generalną. Macierewicz nie wskazał jednak dokładnie kto i z jakiego powodu miałby tę presję wywierać. Nie wiemy więc czy są to dziennikarze, czy może warszawscy prokuratorzy. - Na szczęście to tak łatwo nie jest. Myślę, że jakieś podstawowe elementy praworządności jeszcze jakieś są - mówił. - Spóźniłem się na spotkanie, ponieważ nieustannie telefonowano do mnie w tej sprawie, niemalże pytając czy już mam ze sobą szczoteczkę do zębów, czy jeszcze nie - mówił „podkręcając” atmosferę. - Podstawowe pytanie, jakie zadali mi dziennikarze, to czy ja się zrzeknę immunitetu a ja w ogóle nie wiem o co chodzi.
Rzeczywiście głęboko skrywaną przez Rząd Donalda tajemnicą był fakt, że warszawska Prokuratura Apelacyjna od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie ujawnienia przez Antoniego Macierewicza raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. - Dziennikarzom już powiedziano, że mają zapytać, czy zrzeknę się immunitetu. - Kto powiedział i którym dziennikarzom również poseł zapomniał dodać.
Po tym kilkuminutowym wstępie Macierewicz w płynny sposób przeszedł do Katastrofy Smoleńskiej. Temperatura spotkania zyskała kolejnych kilka stopni. - Musiało minąć 20 miesięcy, byśmy dotarli do tajnych taśm, jakie jeden urzędnik nagrywał z drugim urzędnikiem. Dopiero z tej taśmy dowiedzieliśmy się, że od początku mieli dowód rosyjskiej winy. Mieli raport polskich ekspertów, którzy pracowali na miejscu od 10 kwietnia, którzy napisali, że „wina jest rosyjska”. - Oczekujący na konkrety po raz kolejny ich nie otrzymali, zamiast tego zaaplikowano im kolejną dawkę negatywnych emocji.
Smoleńsk zmęczył jednak posła, który postanowił przekonać, pamiętających czasy II Wojny Światowej emerytów, że Polsce grozi utrata niepodległości. - Stanisław August Poniatowski dobrowolnie podpisał akt abdykacji i rezygnacji z niepodległości Polski . Jest tylko jeden maleńki „kruczek”, o którym warto ludziom przypomnieć. Caryca Katarzyna obiecała, że długi jego zapłaci. - Na Sali zrobiło się jeszcze cieplej. - Popatrzcie Państwo, co się dzieje w ciągu ostatniego miesiąca. Słuchajcie tych ludzi, którzy…. Nie ma słowa na ministra spraw zagranicznych, który jedzie do Berlina i mówi: „my byśmy chcieli być Waszymi poddanymi” - emocjonował się a zebranym wydawało się, że rzeczywiście słyszą tego typu słowa z ust Radosława Sikorskiego.
Pojawił się także temat pożyczki, jakiej nasz Rząd udzielić ma na ratowanie strefy Euro - Do czasu wyborów się o tym nie mówiło a jedynie o 300 milionach Euro jakie mamy z Unii otrzymać. Mamy dopłacić do tych, którzy się zadłużyli, do Greków, do Włochów, do Hiszpanów, do narodów, które mają emeryturę taką, gdzie w Polsce pensji nie ma nikt średniej. - Wymienione przez Macierewicza 5000 złotych nie przyniosło oczekiwanej reakcji publiczności. Poseł postanowił więc ją dodatkowo pobudzić mówiąc: „pamiętacie, jaka jest najniższa emerytura, niestety wielu z Państwa taką ma”. Lekki szum wśród zebranych to oznaka, że na termometrze pojawił się dodatkowy stopień w skali „Macierewicza”. - Takie są skutki prowadzenia polityki przez pana Donalda Tuska.
Parlamentarzysta przekonywał też, że istnieje związek między Katastrofą Smoleńską a polityką zagraniczną Polski, realizowaną przez Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Z ręką na sercu mówię Państwu, że taki związek jest. - Podobny związek Macierewicz dostrzega między kierowanymi w jego stronę oskarżeniami a odkrywaniem przez niego „prawdziwych” przyczyn katastrofy prezydenckiego Tupolewa. Dowodem na to mają być „taśmy Edmunda Klicha”. Wypieki występujące na twarzach są oznaką, że temperatura w kościele podniosła się po raz kolejny. Przez kolejne kilkadziesiąt minut Macierewicz straszył utratą niepodległości i tym, że Polska stanie się niemieckim landem.
Część spotkania obejmująca pytania widzów i dopowiedzi posła, z nielicznymi wyjątkami miała charakter klakierski i stanowiła bardziej wyraz bezmyślnego uwielbienia niż rzeczywistego zainteresowania. Po raz kolejny pojawił się też temat mediów i jedynej prawdomównej telewizji TRWAM.
Powróciła jeszcze raz sprawa rozbitego pod Smoleńskiem samolotu prezydenckiego. Tym razem Macierewicz okazał się bardziej dosadny stwierdzając wprost „tak, uważam, że hipoteza zamachu jest najbardziej prawdopodobna”.
Ciekawym wywodem popisał się były minister w odpowiedzi na stwierdzenie, że Donald Tusk reprezentuje w Polsce „neohitleryzm”. Macierewicz stwierdził: „Nie nazwałbym nigdy Platformy Obywatelskiej neohitleryzmem. Myślę, że to jest nieprawda i patrząc na autostrady, zbudowane w Niemczech za Hitlera i to, co dzisiaj robi pan Tusk, mamy jednoznaczną odpowiedź , że to nie ma nic wspólnego z neohitleryzmem.”
Nie zabrakło na spotkaniu elementów humorystycznych, przypominających absurdalny humor Monthy Pytona. Jedna z osób powróciła do wydarzeń z 11 listopada tego roku, przypominając scenę nagraną amatorską kamerą, przedstawiającą nieumundurowanego policjanta katującego bliżej nieokreśloną młodą osobę. Okazało się, że mimo wielu słów krytycznych, mamy najszybciej działające Sądy Powszechne w Europie, bo zdaniem działacza PiS i byłego radnego, pobity mężczyzna, nieco ponad miesiąc po zdarzeniu został skazany na 3 lata więzienia. Zadowolony Macierewicz nie sprostował oczywistej nieprawdy.
Kolejnym było wystąpienie byłego wójta jednej z gmin Powiatu Tomaszowskiego, znanego z kłopotów ze służbami zajmującymi się korupcją o nieprawidłowościach w czasie głosowań w trakcie wyborów samorządowych
Nieco kolorytu wprowadziła młoda zwolenniczka Ruchu Palikota. - Naszą największą siłą jest jedność. Jedyne o czym marzę to Polska silna i suwerenna. Jednak drogę do tego celu widzę inaczej niż Państwo. Należę do Ruchu Poparcia Palikota… - w tym miejscu dziewczyna została „wybuczana”, niczym agent Tomek w czasie poselskiego ślubowania. Zebranych uciszył Macierewicz. - Nie zgadzam się, że moja polskość jest inna od Waszej. - kontynuowała. Wystąpienie stało się okazją do kolejnych populistyczno oratorskich popisów Antoniego Macierewicza. Zwolenniczka Janusza Palikota próbowała coś jeszcze powiedzieć ale nie została już dopuszczona do głosu. Dziecko zostało tym samym skarcone. Mój stosunek do RPP jest powszechnie znany. Uważam go za bezideowy produkt marketingowy. Jednak potraktowanie z tzw. „buta” młodej osoby, której się chce coś robić i ma odwagę zabrać publicznie głos, to przejaw współczesnego „bolszewizmu”. My odwrotnie do zwolenników pana Macierewicza, mimo różnic w poglądach, zachęcamy do współpracy z portalem NaszTomaszów.pl.
Przejawem zakłamania była natomiast dyskusja dotycząca spraw lokalnych. - Chciałbym aby pod rządami PiSu (koalicja PiS - SLD w powiecie tomaszowskim przyp. red.) szpital nie był prywatyzowany - mówił tęgi mężczyzna zapominając najwyraźniej, że to między innymi radni PiS przegłosowali uchwałę dotyczącą prywatyzacji szpitala a niektórzy z nich przedstawiali ją jako swój osobisty sukces. - Żeby przewodniczący Rady Miejskiej z ramienia PiSu (Stanisław Stańdo przyp. red.) nie był na pana liście, którą pan wygłaszał w 92 roku w Sejmie - dodawał w pomawiającym tonie. - To jest wręcz niebywałe.
Macierewicz przyznał, że sprawę przewodniczącego Rady Miejskiej zna i że prosił wcześniej aby temat ten nie był poruszany przed wyborami, by nie został wykorzystany przeciwko partii, do której on sam nie należy. Zobowiązał się do wyjaśnienia go w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
Koalicja SLD - PiS w Powiecie Tomaszowskim Macierewiczowi nie przeszkadza. Podobnie jak nie widzi sprzeczności w tym, że przewodniczący PiS w powiecie tomaszowskim, partii w której programie znajduje się sprzeciw wobec prywatyzacji szpitali był równocześnie przewodniczącym rady nadzorczej sprywatyzowanego szpitala w Tomaszowie Mazowieckim. Typowy przykład moralności Kalego.
W komentarzach, jakie na temat pisowskiego posła często się pojawiają mówi się często o szaleńcu, oszołomie i tropicielu agentów. Osobiście z żadną z tych opinii się nie zgadzam. Moim zdaniem w osobie posła Antoniego Macierewicza mamy do czynienia z cynicznym, wyrachowanym politycznym graczem, który z premedytacją żeruje na ludzkich uczuciach świadomie podsuwając, starannie wyselekcjonowane fragmenty rzeczywistości.
Napisz komentarz
Komentarze