Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 19:48
Reklama
Reklama

Chiny (Guangdong, Yangchun) - poważne spotkania, oficjalne imprezy i..... szyszki

Kawy mam pod dostatkiem, tak samo zielonej herbaty, mieszkać gdzie mam, jeść gdzie i za co również mam. Gdyby nie ograniczony czas pobytu, możnaby powiedzieć, "żyć nie umierać". Co prawda, przez chwilę dostałem pietra, że będę musiał kupić jakieś przyzwoite i wytrzymałe spodnie gdy zauważyłem, że moje jeansy są całe ufajdane od długopisu. Na szczęście, pomogło trochę specyfiku w stylu domestosa, który, o dziwo nie przeżarł na wylot materiału made-in-China-bought-for-ten-bucks-in-Poland. Zresztą, mam pracę, która, przy niewielkiej ilości godzin, pozwala mi całkowicie zaspokoić wydatki.


 Tak przynajmniej wydawało mi się na początku. Otóż, w Polsce, nauczyciel może narzekać na nadmiar roboty papierkowej. W Chinach nie muszę tego robić, z prostej przyczyny - dokumentacja jest w języku chińskim, a ja jestem zatrudniony do uczenia angielskiego. Tutaj, z kolei, po pracy, odbywa się niezliczona ilość spotkań towarzyskich z "towarzyszami" wyższego szczebla. Szczególnie, że nowoprzyjezdny białopośladkowiec w średniej wielkości mieście (liczącym "zaledwie" nieco ponad milion mieszkańców), musi poznać wszystkich VIPów. Przecież jeśli nie będę znał komendanta policji, wszystkich dyrektorów szkół, dyrektora elektrowni, dyrektora szpitala, czy większości członków lokalnej partii, w razie problemów nikt mi nie pomoże (choć kupnie cytryny musiałem samemu stawić czoła). Podczas jednej z takich imprez, przez głowę przeleciała mi myśl "Po co niektórzy dążą do władzy? Władza i wpływy to odpowiedzialność - nie lepiej otaczać się osobami, które wpływy posiadają, samemu nie biorąc na siebie odpowiedzialności i pozostając z boku?"

 

Na niektórych oficjalnych spędach, trzeba nosić identyfikator, na innych - przypinać plakietki, a na jeszcze innych -  poważną minę.

 

Teoretycznie, nie powinienem narzekać na luksusowe kolacje przy suto zastawianych, i jeśli bym tylko chciał, suto zakrapianych stołach (choć jest też druga strona medalu - im danie tańsze, tym większa pewność, że mięso pochodzi z kurczaka, krowy, czy świni). Co mam jednak powiedzieć, gdy moje zajęcia wypadają przeważnie rano? Tutaj rytm dobowy, różni się nieco od naszego. Pracuje się od rana do południa. Później, wypadają 3-4 godzin przerwy, podczas której, miasto zamiera. Pan Whyett nazywa to "czasem obowiązkowego spania". Te kilka godzin, jakby nie istniało dla mieszkańców Yangchun. Muszę przyznać, że dla mnie również środek dnia, przestaje powoli istnieć i zacząłem ostatnio nadrabiać w tym czasie stracony w nocy sen. Ze względu na to, że moje drzwi podczas dnia są otwarte na oścież (nikotynowe wietrzenie i niechęć do klimatyzacji), czasem ze snu budzą mnie uczniowie wpadający w zapowiedziane, lub nie, odwiedziny.

 

Podczas jednej z takich przerw, zadzwoniła do mnie Laura:

- Mój dyrektor prosił by zorganizować uczniom spotkanie z Tobą
- OK. Nie ma sprawy.
- Tyle, że ustawiłam je dziś wieczorem. Wiesz..... z salą ciężko.
- O której?
- 19.00, ale wpadnę po Ciebie ok. 18 (czyt. wg. lokalnej punktualności, ok. 18.59)
- Zaraz..... to jest tylko 3 godziny....
- No tak
- Jakiś temat konkretny?
- Egzaminy
- Jakie egzaminy?
- No te, no egzaminy wstępne na uniwersytety z angielskiego. Mógłbyś powiedzieć im o budowie egzaminu, itp.
- Jakiego egzaminu? Ale ja w ogóle nie mam pojęcia jak on jest zbudowany....
- Na biurku na dole leżą książki, takie niebieskie.
- Ok, zobaczę co da się zrobić

 

W ten sposób, w niecałe trzy godziny, musiałem rozpykać budowę egzaminu podobnego do naszej polskiej matury. Dobrze, że w odróżnieniu od naszych arkuszy, tutaj, polecenia napisane są po angielsku, więc łatwiej się połapać. Obecnym, ogólnoświatowym trendem w egzaminowaniu jest maksymalne ujednolicenie. Minęły już bezpowrotnie czasy gdy uczeń mógł być zapytany przez egzaminatora o cokolwiek. Teraz, pytania i strategie, przerabiane są na lekcjach i każdy wie czego się spodziewać. Wadą tego podejścia jest fakt, że nie tylko znajomość dziedziny, ale i znajomość formy egzaminu ma ogromny wpływ na jego wynik, więc teoretycznie, osoby które przygotowują się poza szkołą, nazwijmy to, "eksternistycznie", mają gorsze szanse zdobycia przyzwoitego wyniku.

 

Przygotowałem krótką prezentację w chińskiej wersji powerpointa, którą udało mi się pożyczyć od jednego z komputerów korzystającego z tego samego wifi. Dobrze, że znam układ programu i pamiętam jeszcze, który przycisk do czego służy, bo inaczej, styl prezentacji byłby mocno surrealistyczny.

 

Laura wpadła punktualnie, o 18.30 przynosząc dwie wielkie torby pomarańczy - jak to w Yangchun bywa, oczywiście zielonych. Skąd wzięła tyle pomarańczy - tego nie wiem. Nie wnikałem czy obrabowała farmę, czy nagle wyrosło jej w ogródku drzewo. Ważne, że były smaczne i nie musiałem wieczorem już kupować owoców.



 

Muszę się kiedyś przestawić z zielonych pomarańczy na żółte banany.

 

 

 

- Gotowy do wykładu?
- Jakiego wykładu?
- No dzwoniłam przecież - chyba nie zapomniałeś.
- Mówiłaś o spotkaniu
- No tak, ale ok. 200 osób się zgłosiło.
- Co?????????
- Powiedziałam im, że zrobisz wykład.
- Dzięki.

 

I tym sposobem, musiałem przestawić się z wizji prowadzenia kameralnego spotkania w małym gronie na mówienie do mikrofonu przed ogromną salą, zasypiających ze względu na późną godzinę uczniów. Dobrze, że chociaż nikt nie chrapał.

 

Grunt to pozytywne nastawienie.


 
- A mogłabyś mi to skserować?
- Ile razy?
- A ilu będzie uczniów - zapytałem, mając nadzieję, że z tym 200 to mi się przesłyszało, a odpowiedź będzie podzielona minimum przez 10.
- no około 200 - nie przesłyszało mi się.
- No to 200 razy :-).

 

Po wejściu do sali, gdy już wszystko było przygotowane, strzeliłem do mikrofonu:


-  Good evening dear students
- Good evening, sir - odparli wszyscy zgodnym chórem. [No tak, zapomniałem się przedstawić]

 

   

"Kameralne grono"

 

Przynajmniej nie podsypiają, więc będzie można z nich coś wyciągnąć, pomyślałem. Zapytałem tylko Laury ile mamy czasu bo, albo jakoś tą informację wcześniej pominąłem, albo do mnie w ogóle nie dotarła - okazało się, że dwie i pół godziny (!). Wcale nie wyszło źle. Grunt to pozytywne nastawienie.

 

Z powodu wrodzonej nieśmiałości, jak zwykle, byłem bardzo zestresowany, ale jakoś wyszło :-).

 

Muszę przyznać, że pomimo roli prowadzącego, nadal nie mogłem się pozbyć natury obserwatora. W dalszym ciągu, nie mogę wyjść z podziwu dla zgodnego, chóralnego wręcz powtarzania, które przy takiej liczebności grup jest wręcz nieuniknione. O ile, przywykłem już do wokalnych minikoncertów w wykonaniu pięćdziesięciu osób, o tyle, widok ponad 200 uczniów, mówiących jednym głosem to był prawdziwy spektakl. I nie ważne, że każdy miał przed oczyma tekst, więc powtarzania w tym było może z 1%. Ważne, że na te kilka sekund, cała sala zmieniała się w jednego, wielkiego, ubranego w mundurek szkolny transformersa.

 

Gdy już było po wszystkim, a ja, zastanawiałem się, na którym boku tej nocy spać, Laura zapytała:
 

- Jesteś głodny?
- Trochę, odpowiedziałem licząc, że stołówka jeszcze pracuje.
- To dobrze - Pan Wang zaprosił nas na kolację za miasto.
- Kto to jest Pan Wang????????

 

Z tłumaczenia Laury, wynikło, że kroiło się coś nowego.....


Innym, ciekawym doświadczeniem, był koncert zorganizowany z okazji 28 rocznicy lokalnego Uniwersytetu Radia i Telewizji. Co prawda, przypada mi tam tylko jedna godzina zajęć w tygodniu. Mimo to, zarówno ja, Pan Whyett i nawet jego żona - Lisa, zostaliśmy zaproszeni jako goście honorowi i dostaliśmy miejsca w pierwszych rzędach. Po wręczeniu nagród dla najlepszych studentów i przepełnionych patosem przemówieniach dyrektora, wicedyrektora, wicewicedyrektora, zastępcy wicewicedyrektora, lokalnych dygnitarzy i ich zastępców, przyszła pora na część artystyczną. Myślałem, że będzie to jedna z tych imprez szkolnych, na których trzeba się pojawić i sumiennie wygnieść hemoroidy. Pomyliłem się - mimo ponad dwóch bitych godzin wygrzewania krzesełka, ani razu, nie zachciało mi się wyjść na papierosa. Występy grup tanecznych ubranych w kolorowe, tradycyjne kostiumy i uzbrojonych w wachlarze, przeplatane co jakiś czas występami wokalnymi, aż kipiały od efektów świetlno-dźwiękowych. Nic nie było statyczne - zarówno widownia, jak i scena znajdowały się w ruchu przez cały czas. Pokaz młodych talentów, zwieńczyła dziewczyna grająca na guzhengu, ubrana w tradycyjny chiński strój, przypominający do bólu strój Natalie Portman z jednej części Gwiezdnych Wojen. Choć sam guzeng, składający się z 21 jedwabnych strun i przypominający poziomą harfę lub maszynę tkacką, nie należy do bardzo widowiskowych instrumentów, słuchając jego brzmienia, miałem wrażenie, że słucham śpiewu syren.

 

Patrząc na poziom niektórych szkolnych artystów, byłem w doskonałym humorze z powodu..... "grypy" Lisy. Byliśmy, co prawda, zaproszeni na imprezę jako goście honorowi, ale coś za coś - my również mieliśmy coś zaprezentować. Niestety, obchody rocznicy odbyły się w czwartek zamiast w piątek, więc nie było nam dane spotkać się na próbach.


Pan Whyett, oczywiście wykazał się ogromną asertywnością i, zwalając wszystko na żonę, odmówił wzięcia udziału w części artystycznej. I dobrze bo..... nasza romansidlana piosnka, którą mieliśmy zaryczeć do mikrofonów, wypadłaby żałośnie przy całej reszcie.

 

 


 

Myślałem, że szkolne przedstawienie będzie jedną z tych imprez, na których TRZEBA wygrzać krzesełko. Myliłem się - mimo trzech godzin, ani razu nie wyszedłem na papierosa.
 

 

Co do szyszek zaś, to przypomniały mi się takie ryżowe, w polewie karmelowej, które robiło się przy okazji Świąt, najczęściej podczas tych poprzednich czasów. Palce lizać.... :-).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ultras widzew fan 14.11.2011 23:03
Mike, wspaniała relacja. Trzymamy za Ciebie kciuki. Trzeba dodać, że Michał jest jednym z najbardziej uzdolnionych nauczycieli młodego pokolenia. Kompetencje + pasja. Pomimo sprecyzowanych poglądów zawsze otwarty na inne kultury i zwyczaje. Nie dziwne, że i tam Cie docenili.

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Gmina – Miasto Tomaszów Mazowiecki w październiku 2023r. złożyła dwa wnioski do BGK o otrzymanie dofinansowania w ramach Funduszu Dopłat do budowy jednego budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barlickiego 22 (22 lokale mieszkalne) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 7,133 mln zł oraz do przebudowy kamienicy przy ul. Barlickiego 20 (17 lokali mieszkalnych) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 9,052 mln zł. Łączna kwota wnioskowanego i przyznanego wsparcia to 16,185 mln zł, co stanowi 80% szacowanych kosztów obu inwestycji.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama