Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 05:19
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Chiny (Guangdong, Yangchun) - poważne spotkania, oficjalne imprezy i..... szyszki

Kawy mam pod dostatkiem, tak samo zielonej herbaty, mieszkać gdzie mam, jeść gdzie i za co również mam. Gdyby nie ograniczony czas pobytu, możnaby powiedzieć, "żyć nie umierać". Co prawda, przez chwilę dostałem pietra, że będę musiał kupić jakieś przyzwoite i wytrzymałe spodnie gdy zauważyłem, że moje jeansy są całe ufajdane od długopisu. Na szczęście, pomogło trochę specyfiku w stylu domestosa, który, o dziwo nie przeżarł na wylot materiału made-in-China-bought-for-ten-bucks-in-Poland. Zresztą, mam pracę, która, przy niewielkiej ilości godzin, pozwala mi całkowicie zaspokoić wydatki.


 Tak przynajmniej wydawało mi się na początku. Otóż, w Polsce, nauczyciel może narzekać na nadmiar roboty papierkowej. W Chinach nie muszę tego robić, z prostej przyczyny - dokumentacja jest w języku chińskim, a ja jestem zatrudniony do uczenia angielskiego. Tutaj, z kolei, po pracy, odbywa się niezliczona ilość spotkań towarzyskich z "towarzyszami" wyższego szczebla. Szczególnie, że nowoprzyjezdny białopośladkowiec w średniej wielkości mieście (liczącym "zaledwie" nieco ponad milion mieszkańców), musi poznać wszystkich VIPów. Przecież jeśli nie będę znał komendanta policji, wszystkich dyrektorów szkół, dyrektora elektrowni, dyrektora szpitala, czy większości członków lokalnej partii, w razie problemów nikt mi nie pomoże (choć kupnie cytryny musiałem samemu stawić czoła). Podczas jednej z takich imprez, przez głowę przeleciała mi myśl "Po co niektórzy dążą do władzy? Władza i wpływy to odpowiedzialność - nie lepiej otaczać się osobami, które wpływy posiadają, samemu nie biorąc na siebie odpowiedzialności i pozostając z boku?"

 

Na niektórych oficjalnych spędach, trzeba nosić identyfikator, na innych - przypinać plakietki, a na jeszcze innych -  poważną minę.

 

Teoretycznie, nie powinienem narzekać na luksusowe kolacje przy suto zastawianych, i jeśli bym tylko chciał, suto zakrapianych stołach (choć jest też druga strona medalu - im danie tańsze, tym większa pewność, że mięso pochodzi z kurczaka, krowy, czy świni). Co mam jednak powiedzieć, gdy moje zajęcia wypadają przeważnie rano? Tutaj rytm dobowy, różni się nieco od naszego. Pracuje się od rana do południa. Później, wypadają 3-4 godzin przerwy, podczas której, miasto zamiera. Pan Whyett nazywa to "czasem obowiązkowego spania". Te kilka godzin, jakby nie istniało dla mieszkańców Yangchun. Muszę przyznać, że dla mnie również środek dnia, przestaje powoli istnieć i zacząłem ostatnio nadrabiać w tym czasie stracony w nocy sen. Ze względu na to, że moje drzwi podczas dnia są otwarte na oścież (nikotynowe wietrzenie i niechęć do klimatyzacji), czasem ze snu budzą mnie uczniowie wpadający w zapowiedziane, lub nie, odwiedziny.

 

Podczas jednej z takich przerw, zadzwoniła do mnie Laura:

- Mój dyrektor prosił by zorganizować uczniom spotkanie z Tobą
- OK. Nie ma sprawy.
- Tyle, że ustawiłam je dziś wieczorem. Wiesz..... z salą ciężko.
- O której?
- 19.00, ale wpadnę po Ciebie ok. 18 (czyt. wg. lokalnej punktualności, ok. 18.59)
- Zaraz..... to jest tylko 3 godziny....
- No tak
- Jakiś temat konkretny?
- Egzaminy
- Jakie egzaminy?
- No te, no egzaminy wstępne na uniwersytety z angielskiego. Mógłbyś powiedzieć im o budowie egzaminu, itp.
- Jakiego egzaminu? Ale ja w ogóle nie mam pojęcia jak on jest zbudowany....
- Na biurku na dole leżą książki, takie niebieskie.
- Ok, zobaczę co da się zrobić

 

W ten sposób, w niecałe trzy godziny, musiałem rozpykać budowę egzaminu podobnego do naszej polskiej matury. Dobrze, że w odróżnieniu od naszych arkuszy, tutaj, polecenia napisane są po angielsku, więc łatwiej się połapać. Obecnym, ogólnoświatowym trendem w egzaminowaniu jest maksymalne ujednolicenie. Minęły już bezpowrotnie czasy gdy uczeń mógł być zapytany przez egzaminatora o cokolwiek. Teraz, pytania i strategie, przerabiane są na lekcjach i każdy wie czego się spodziewać. Wadą tego podejścia jest fakt, że nie tylko znajomość dziedziny, ale i znajomość formy egzaminu ma ogromny wpływ na jego wynik, więc teoretycznie, osoby które przygotowują się poza szkołą, nazwijmy to, "eksternistycznie", mają gorsze szanse zdobycia przyzwoitego wyniku.

 

Przygotowałem krótką prezentację w chińskiej wersji powerpointa, którą udało mi się pożyczyć od jednego z komputerów korzystającego z tego samego wifi. Dobrze, że znam układ programu i pamiętam jeszcze, który przycisk do czego służy, bo inaczej, styl prezentacji byłby mocno surrealistyczny.

 

Laura wpadła punktualnie, o 18.30 przynosząc dwie wielkie torby pomarańczy - jak to w Yangchun bywa, oczywiście zielonych. Skąd wzięła tyle pomarańczy - tego nie wiem. Nie wnikałem czy obrabowała farmę, czy nagle wyrosło jej w ogródku drzewo. Ważne, że były smaczne i nie musiałem wieczorem już kupować owoców.



 

Muszę się kiedyś przestawić z zielonych pomarańczy na żółte banany.

 

 

 

- Gotowy do wykładu?
- Jakiego wykładu?
- No dzwoniłam przecież - chyba nie zapomniałeś.
- Mówiłaś o spotkaniu
- No tak, ale ok. 200 osób się zgłosiło.
- Co?????????
- Powiedziałam im, że zrobisz wykład.
- Dzięki.

 

I tym sposobem, musiałem przestawić się z wizji prowadzenia kameralnego spotkania w małym gronie na mówienie do mikrofonu przed ogromną salą, zasypiających ze względu na późną godzinę uczniów. Dobrze, że chociaż nikt nie chrapał.

 

Grunt to pozytywne nastawienie.


 
- A mogłabyś mi to skserować?
- Ile razy?
- A ilu będzie uczniów - zapytałem, mając nadzieję, że z tym 200 to mi się przesłyszało, a odpowiedź będzie podzielona minimum przez 10.
- no około 200 - nie przesłyszało mi się.
- No to 200 razy :-).

 

Po wejściu do sali, gdy już wszystko było przygotowane, strzeliłem do mikrofonu:


-  Good evening dear students
- Good evening, sir - odparli wszyscy zgodnym chórem. [No tak, zapomniałem się przedstawić]

 

   

"Kameralne grono"

 

Przynajmniej nie podsypiają, więc będzie można z nich coś wyciągnąć, pomyślałem. Zapytałem tylko Laury ile mamy czasu bo, albo jakoś tą informację wcześniej pominąłem, albo do mnie w ogóle nie dotarła - okazało się, że dwie i pół godziny (!). Wcale nie wyszło źle. Grunt to pozytywne nastawienie.

 

Z powodu wrodzonej nieśmiałości, jak zwykle, byłem bardzo zestresowany, ale jakoś wyszło :-).

 

Muszę przyznać, że pomimo roli prowadzącego, nadal nie mogłem się pozbyć natury obserwatora. W dalszym ciągu, nie mogę wyjść z podziwu dla zgodnego, chóralnego wręcz powtarzania, które przy takiej liczebności grup jest wręcz nieuniknione. O ile, przywykłem już do wokalnych minikoncertów w wykonaniu pięćdziesięciu osób, o tyle, widok ponad 200 uczniów, mówiących jednym głosem to był prawdziwy spektakl. I nie ważne, że każdy miał przed oczyma tekst, więc powtarzania w tym było może z 1%. Ważne, że na te kilka sekund, cała sala zmieniała się w jednego, wielkiego, ubranego w mundurek szkolny transformersa.

 

Gdy już było po wszystkim, a ja, zastanawiałem się, na którym boku tej nocy spać, Laura zapytała:
 

- Jesteś głodny?
- Trochę, odpowiedziałem licząc, że stołówka jeszcze pracuje.
- To dobrze - Pan Wang zaprosił nas na kolację za miasto.
- Kto to jest Pan Wang????????

 

Z tłumaczenia Laury, wynikło, że kroiło się coś nowego.....


Innym, ciekawym doświadczeniem, był koncert zorganizowany z okazji 28 rocznicy lokalnego Uniwersytetu Radia i Telewizji. Co prawda, przypada mi tam tylko jedna godzina zajęć w tygodniu. Mimo to, zarówno ja, Pan Whyett i nawet jego żona - Lisa, zostaliśmy zaproszeni jako goście honorowi i dostaliśmy miejsca w pierwszych rzędach. Po wręczeniu nagród dla najlepszych studentów i przepełnionych patosem przemówieniach dyrektora, wicedyrektora, wicewicedyrektora, zastępcy wicewicedyrektora, lokalnych dygnitarzy i ich zastępców, przyszła pora na część artystyczną. Myślałem, że będzie to jedna z tych imprez szkolnych, na których trzeba się pojawić i sumiennie wygnieść hemoroidy. Pomyliłem się - mimo ponad dwóch bitych godzin wygrzewania krzesełka, ani razu, nie zachciało mi się wyjść na papierosa. Występy grup tanecznych ubranych w kolorowe, tradycyjne kostiumy i uzbrojonych w wachlarze, przeplatane co jakiś czas występami wokalnymi, aż kipiały od efektów świetlno-dźwiękowych. Nic nie było statyczne - zarówno widownia, jak i scena znajdowały się w ruchu przez cały czas. Pokaz młodych talentów, zwieńczyła dziewczyna grająca na guzhengu, ubrana w tradycyjny chiński strój, przypominający do bólu strój Natalie Portman z jednej części Gwiezdnych Wojen. Choć sam guzeng, składający się z 21 jedwabnych strun i przypominający poziomą harfę lub maszynę tkacką, nie należy do bardzo widowiskowych instrumentów, słuchając jego brzmienia, miałem wrażenie, że słucham śpiewu syren.

 

Patrząc na poziom niektórych szkolnych artystów, byłem w doskonałym humorze z powodu..... "grypy" Lisy. Byliśmy, co prawda, zaproszeni na imprezę jako goście honorowi, ale coś za coś - my również mieliśmy coś zaprezentować. Niestety, obchody rocznicy odbyły się w czwartek zamiast w piątek, więc nie było nam dane spotkać się na próbach.


Pan Whyett, oczywiście wykazał się ogromną asertywnością i, zwalając wszystko na żonę, odmówił wzięcia udziału w części artystycznej. I dobrze bo..... nasza romansidlana piosnka, którą mieliśmy zaryczeć do mikrofonów, wypadłaby żałośnie przy całej reszcie.

 

 


 

Myślałem, że szkolne przedstawienie będzie jedną z tych imprez, na których TRZEBA wygrzać krzesełko. Myliłem się - mimo trzech godzin, ani razu nie wyszedłem na papierosa.
 

 

Co do szyszek zaś, to przypomniały mi się takie ryżowe, w polewie karmelowej, które robiło się przy okazji Świąt, najczęściej podczas tych poprzednich czasów. Palce lizać.... :-).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ultras widzew fan 14.11.2011 23:03
Mike, wspaniała relacja. Trzymamy za Ciebie kciuki. Trzeba dodać, że Michał jest jednym z najbardziej uzdolnionych nauczycieli młodego pokolenia. Kompetencje + pasja. Pomimo sprecyzowanych poglądów zawsze otwarty na inne kultury i zwyczaje. Nie dziwne, że i tam Cie docenili.

Reklama
Polecane
Podsumowanie XXVII Kwesty pn. „Ratujmy groby zasłużonych Tomaszowian”Przemysłowcy oskarżeni o niesłychane przestępstwoSkonsultuj komunikację miejskąSpotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem w MBPUtrudnienia w ruchu 11 listopadaNisze w kolumbarium dostępne do rezerwacjiŁódzkie/ W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków; nie było ofiar śmiertelnychPolicja: od czwartku doszło do 161 wypadków drogowych; zginęło 11 osóbListopadowe atrakcje w Tomaszowie MazowieckimJak wybrać odpowiednie łóżko do sypialni? Oto podpowiedźW gabinetach stomatologicznych jest coraz drożejKlasyk dla Legii
Reklama
Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Powiatowe Centrum Animacji Społecznej po raz kolejny organizuje Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich.  Będzie to już 8. edycja tego wydarzenia. Turniej skierowany jest do kół gospodyń z terenu województwa łódzkiego. Zmierzą się one w 6 konkurencjach: edukacyjnej, kulinarnej, artystycznej, sprawnościowej, modowej i teście wiedzy dotyczącym bezpieczeństwa na wsi.Tematem tegorocznej edycji jest PRL. Przedmiotem współzawodnictwa kulinarnego będzie deser. Scenka w konkurencji artystycznej będzie nawiązywała do Wszechobecnych w tamtych czasach kolejek, natomiast w edukacyjnej należy przygotować prezentację o latach 80-tych, ukrytych we wspomnieniach. Konkurencja sprawnościowa do końca pozostaje tajemnicą, natomiast pytania z wiedzy o bezpieczeństwie na wsi przygotuje KRUS. Bardzo widowiskowo natomiast zapowiada się konkurencja modowa, do której uczestnicy mają przygotować strój inspirowany modą z okresu PRL. Będą one prezentowane na wybiegu.Ponadto zapraszamy do obejrzenia wystawy, nawiązującej do PRL-u. Będzie można zobaczyć stare sprzęty elektroniczne, odzież, artykuły gospodarstwa domowego, prasę i inne eksponaty, związane z tym okresem. Nad całością imprezy czuwać będzie jury złożone z ekspertów z danych dziedzin.Na zwycięzców poszczególnych konkurencji, a także Grand Prix turnieju, czekają wspaniałe nagrody.Gwiazdą wieczoru będzie Paweł Stasiak w repertuarze Papa Dance, a na zakończenie odbędzie się zabawa taneczna z MR. SEBII. Turniej odbędzie się 9 listopada o godz. 15.00 w PCAS-ie przy ul. Farbiarskiej 20/24.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza dzieci, młodzież i dorosłych do udziału w 19. edycji Tomaszowskiego Biegu Niepodległości, który odbędzie się 11 listopada. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu będą mogli w ten niestandardowy sposób uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę suwerenności. Start uczestników biegu planowany jest na godz. 13 z pl. T. Kościuszki, po zakończeniu oficjalnych uroczystości patriotyczno-religijnych z okazji 106. rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Wydarzenie przeznaczone jest zarówno dla grup zorganizowanych (ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych, stowarzyszeń, organizacji, firm itd.), jak również dla uczestników indywidualnych. Osoby, które nie ukończyły 13 lat, mogą uczestniczyć w biegu wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej. Niepełnoletni mogą zostać zgłoszeni do biegu przez rodzica lub opiekuna prawnego.ZgłoszeniaBieg ma charakter rekreacyjny, do pokonania będzie trasa o długości ok. 1500 m. Zbiórka i weryfikacja zgłoszonych biegaczy odbędzie się w godz. 12-12.45 (domki na płycie pl. Kościuszki). Zgłoszenia na formularzach, których wzór znajduje się pod tekstem w załącznikach (tam też dostępny jest szczegółowy regulamin XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości), w przypadku grup zorganizowanych przyjmowane będą do 6 listopada br. Uczestnicy indywidualni mogą zgłaszać się również w dniu biegu. Wypełniony formularz wraz z dołączonym do niego oświadczeniem należy dostarczyć do Biura Biegu mieszczącego się w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18. Rejestracji można także dokonać poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego online, dostępnego pod linkiem: https://cutt.ly/TeDo09HZAby podkreślić uroczysty i patriotyczny charakter biegu, organizatorzy proszą uczestników o założenie białych lub czerwonych koszulek, czapek lub innych elementów wierzchniej garderoby w tych barwach. W związku z organizacją XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości oraz koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom 11 listopada między godz. 12.45 a 14 wystąpią utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie pl. T. Kościuszki oraz w al. Piłsudskiego na odcinku od pl. Kościuszki do ul. Legionów (w obu kierunkach). Prosimy kierowców o wyrozumiałość i przyłączenie się do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama