Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 09:19
Reklama
Reklama

Chiny (Guangdong) - Niech los rzuci kości, a ja się podporządkuję

Coś mnie obudziło w środku nocy - jakieś szuranie, mamrotanie, krzyki. Niechętnie otworzyłem oczy - cały tłum zaczął maszerować, niczym zahipnotyzowany, w stronę wyjścia. Dotarło do mnie, że pewnie jest już ok. 4 i pociąg stoi na peronie. Udałem się więc w stronę, gdzie szła większość. Przypomniały mi się czasy studenckie, kiedy nigdy nie pamiętałem, w której sali mamy zajęcia i, poza paroma wyjątkami (np. porą karmienia w stołówce, która była moją ulubioną częścią rozkładu zajęć), zawsze po zakończeniu przerwy, szukałem znajome mi twarze i ukradkiem, podglądałem, w którą stronę szły.

Przyznam, że spodziewałem się jakiegoś bardziej klasycznego pociągu. Zamiast tego, zastałem bardzo wysoko zawieszony, dobrze wyciszony, klimatyzowany (nienawidzę klimatyzacji) i nowoczesny skład. Nic ciekawego - kolejna szansa by się zdrzemnąć, myślałem.  Najwidoczniej, nadal trzymała mnie chandra.

 

Zanim jednak zmrużyłem oczy, zerknąłem na bilet i....... NIGDZIE, NIGDZIE, gdzie korzystałem z usług pociągów, nie widziałem jeszcze napisanej godziny przyjazdu. Czasem można znaleźć godzinę odjazdu, ale nigdy nie wiem, na którą nastawić budzik. A, w moim osobistym rankingu, kolej, plasuje się na drugim miejscu pod względem środków transportu, w których się najlepiej śpi (pierwszy, zawsze będzie samolot :-D). Poprosiłem konduktora o obudzenie mnie w XinXinXiao, do którego zajęchaliśmy dopiero o 8 rano.

 

Rozejrzałem się po XinXin zastanawiając się czy warto tam zostawać cały dzień - nie warto. Przeszedłem całe miasteczko w niespełna godzinę. Jedyna zaleta, którą mi się udało dostrzec to tanie lody za 1 juana (ale chyba romrożone i zamrożone ponownie). Zerknąłem na mapę - do autostrady jakieś 200 kilometrów, a ja potrzebowałem się zatrzymać gdzieś na cały dzień - zbyt długo byłem w drodzę. Wybrałem średniej wielkości miasto nad morzem - Wuchuan. Napisałem tabliczkę do oddalonego o 100 kilometrów Yangchun i czekałem...... godzinę, ale za to zatrzymali się panowie jadący akurat do Yangchun.

 

- Masz czas? Pokażemy Ci miasto.
- Jasne!

 

Panowie, po dojechaniu na miejsce, zabrali mnie na dwugodzinną wycieczkę po mieście, które, ze względu na płaskie dachy i kolorowe płytki na apartamentowcach, skojarzyło mi się z centralnymi Włochami.

 

W Italii, ostatnio byłem na beatyfikacji, podczas której była akurat piękna, majowa pogoda - i tak je właśnie zapamiętałem. Będąc w Yangchun, właśnie te obrazy, przychodziły mi do głowy. Zielono, kwieciście i słonecznie. Jak w domu! Chandra, zaczęła mi powoli przechodzić. Zdecydowałem się olać morze i zostać chwilę tutaj - zwłaszcza, że okolice są naprawdę ciekawe. Ale o tym, jeśli mi się uda wyrwać na wycieczkę, kiedy indziej.

 

Zielono, kwieciscie i slonecznie - i jak tutaj nie zostac?

Niestety, gdy już zostałem sam, okazało się, że w mieście panuje włoska drożyzna. Kilka godzin, szukałem hoteliku za mniej niż 50 juanów (w każdym, do którego wchodziłem, chcięli minimum 80 juanów!). Złaziłem nie tylko kilka głównych ulic, ale również ciasne, boczne uliczki. W jednej z nich, usiadłem na chwilę by dać plecom odpoczynek i pomyśleć gdzie by tutaj rozbić namiot, ew. co dalej zrobić.

 

Ladnie tutaj, ale strasznie drogo.

 

"Niech los rzuci kości, a ja się podporządkuję", pomyślałem, nieco konformistycznie. Wkrótce po tym, zacząłem sobie śpiewać i sympatyczna pani wyłoniła się zza rogu.

 

- H-E-L-L-L-L-L-O-O-O-O-O. Come with me - rzuciła z szerokim uśmiechem na ustach.

 

Nie mogłem odmówić - zwłaszcza, po takim czułym i radosnym przywitaniu. Pani zaprowadziła mnie do położonej kilka kroków dalej...... szkoły językowej.

 

- Co Cię tutaj sprowadza?
- Nie wiem. Chciałem jechać zupełnie gdzie indziej, ale wiatr mnie ściąga w stronę morza.
- Nie chciałbyś trochę popracować?
- Jestem na wizie turystycznej, ale jeśli Wam to nie przeszkadza to bardzo chętnie.
- Nasza szkoła teraz działa tylko w weekendy bo szefowa jest bardzo zajęta, ale na pewno jej o Tobie wspomnę. Potrzebujesz czegoś?
- Właściwie to szukam jakiegoś taniego hotelu.
- Znam dobry, 100 juanów za noc.
- To za dużo. Mogę dać maksymalnie 50.
- To nie wiem, ale chodź!

 

Sue, zabrała mnie na wycieczkę po centrum miasta - od jednego hotelu do drugiego. W końcu znaleźliśmy!

 

 Mają jeszcze pokój za 60 juanów, ale jest bez okna.
- [już nie mając siły], niech będzie, ale zróbmy z tego 30
- 60
- 40
- 50
- 40
- ok. 40.
- Nie wiedziałam, że można się targować o cenę hotelu, zdziwiła się Sue
- Jeśli coś nie jest zabronione, to znaczy, że jest dozwolone - powiedziałem :-D. 

  

W hotelu pomysleli o wszystkim - jest klimatyzacja, jest telewizor. Zapomnieli jednak o..... oknie (!).

Sue, dała mi też namiary do Pana Whyetta - Australijczyka, który, wraz ze swoją żoną siedzi tutaj już drugi rok. Whyett i Lisa, pracują jako wolontariusze w sierocińcu. Są w bardzo komfortowej sytuacju bo będąc na australijskiej emeryturze, mieszkają w Chinach, wynajmując ogromny apartament w nowoczesnym budynku za 1000 juanów (ok. 150 dolarów) miesięcznie, jednocześnie wynajmując swoje mieszkanie. Cieszą się w ten sposób zwrotnikowym klimatem, pełnią życia i doskonałą opieką zdrowotną za cenę będącą ułamkiem tego co zapłaciliby w Australii. Pan whyett, zabrał mnie do siebie na kolację. Lisa przygotowała pizzę. Prawdziwą, włoską pizzę. Taką właśnie miałem sobie sprawić w Istambule, jako prezent urodzinowy. Niestety, pochłonięty zwiedzaniem perełki Orientu, zupełnie o tym zapomniałem. Dołączyła do nas również Laura - przełożona Sue, aktywna działaczka partyjna, właścicielka szkoły językowej i, do tego, capa di tutte le cape dyrektorów szkół publicznych.

 

- A może chciałbyś trochę popracować? Zapytał Whyett.
- Jestem w trakcie podróży dookoła świata i nie moge sie na dluzej zatrzymac. 
- Ile możesz tutaj zostać?
- Nie mogę się zatrzymać na dłużej niż 2-3 miesiące.
- Ale uda Ci się na te 3 miesiące?
- Jeśli dobrze pokombinuję to bez problemu.
- Na 2-3 miesiące, ciężko będzie znaleźć pracę, ale coś wykombinujemy, dodała Laura
- Ale są jeszcze kwestie wizowe [na wizie turystycznej, nie wolno w Chinach podejmować pracy. Trzeba jechać chociażby do Hong Kongu, po wizę kategorii Z - a taką, dostaje się na wniosek pracodawcy, po podpisaniu minimum półrocznego kontraktu - to w grę nie wchodziło]
- Na pewno da się to obejść.

 

W tym momencie, pojawił mi się nowy plan na najbliższy czas. Koszt wynajmu małego mieszkanka będzie zawsze niższy niż koszt noclegów w tanich hotelach, a warunki będą bardziej komfortowe. Wymyśliłem, że zostanę w jednym miejscu do czasu, kiedy będę potrafił się określić kiedy pojadę do następnego kraju, poprzyglądam się życiu i, możliwe, że trochę popracuję (na czarno jednak :-P). Zgodnie z prawem, mogę tutaj zostać niecały miesiąc, przedłużając pobyt o kolejne 30 dni dwukrotnie - czyli w sumie, prawie 3 miesiące.

 

- OK, ale najpierw, będę potrzebował mieszkanie.
- Dobrze - spotkajmy się jutro w kościele.
- Tu jest kościół? Zapytałem zdziwiony.
- Tak, a Laura jest liderem chóru, odpowiedziała Lisa

 

Laura napisała mi adres kościoła po chińsku. Po kolacji, pan Whyett, zabrał mnie na kolejną, szybką wycieczkę po mieście - tym razem, pokazując ważniejsze miejsca użyteczności publicznej (sklepy, markety, parki, knajpy, itp). Powoli zaczęła mi przechodzić niechęć do jednośladów spowodowana wypadkiem w Iranie - blizna jest już prawie cała różowa czyli wygoiło się wystarczająco dobrze żeby nie musieć obawiać się o zakażenie.

 

Następnego dnia, byłem świadkiem prawdziwego antyfallocentryzmu. Co tam parytety sejmowe? To jest dopiero równouprawnienie - msza prowadzona przez kobietę. Kościół, bowiem, nie ma oficjalnego pastora, a zgodnie z prawem, pan Whyett (z zawodu tłumacz i były pastor), nie może się tym zająć, będąc tutaj na wizie turystycznej.

 

 

 

 

Zaraz po mszy, zadzwoniła Sue - znalazłam Ci dwa mieszkania do wyboru. W tym czasie, Laura, zaoferowała, że pomoże mi zaadaptować na swoje cele jedną z pracowni w swojej szkole i pomoże mi również w znalezieniu pracy jakoś omijając prawo.

 

- Chciałbym zobaczyć to co znalazła Sue.
- Wolałabym jednak żebyś został w mojej szkole - klasę udostępnię Ci za darmo [czyt. wolałabym, żebyś był ode mnie zależny - przyjąć, głupio, bo może mnie wywalić w każdej chwili; odmówić, też głupio, bo, było nie było, to miejski VIP].
- Ale ja bym i tak chciał zobaczyć - dla porównania.
- OK, ale najpierw, pokażę Ci pracownię.

 

Laura, zabrała mnie na skuterze do siebie. W klasie, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to..... DWA OKNA. Były też dwie łazienki - a może to mi się dwoiło w oczach?
 

Następnie, poszliśmy oglądać mieszkania, które znalazła Sue. Pierwsze nieumeblowane - nie było nawet baterii w łazienkach ani płytek na podłodze. Odpada - za dużo czasu by zajęło by je doprowadzić do stanu używalności. Drugie, ok. 80 metrów kwadratowych, w budynku, w którym znajduje się wysoki hotel, z ładnym widokiem za oknem i obszernym balkonem; podstawowo umeblowane. Podstawowo, czyli tak, że poza lodówką, nie trzeba było nic dodawać - było dużo wolnej przestrzeni, której wrażenie potęgowały pomalowane na biało ściany. Cena też do przełknięcia. Tylko 400 juanów za miesiąc (czyli ok. 60 dolarów). Górę wziął jednak zdrowy rozsądek - nie wiem, ile tutaj zostanę. Nie mam pojęcia, czy za tydzień, wiatr nie wywieje mnie gdzieś dalej. Zdecydowałem się zamieszkać w szkolę. Sam się sobie dziwię - z jednej strony, przez ostatni miesiąc, zatrzymałem się w jednym miejscu najwyżej na 3 dni. To zdecydowanie za mało by przyjrzeć się życiu, by wyrobić sobie znajomości (chyba, że nowi znajomi na facebooku, których nigdy więcej w życiu nie spotkamy nam wystarczą). Poza tym w Yangchun, nie ma kokosów. Schodziłem całe miasto - bez problemu można tutaj kupić jabłka, owoce jujuba, duriany, smocze owoce, banany, itp, ale żadnych kokosów! Z drugiej strony, zostając w jednym miejscu, chociaż na 2-3 tygodnie, mam szansę stać się częścią społeczeństwa. Zwłaszcza, że znam tutaj już kilka osób, z którymi jestem w ciągłym kontakcie - ach, te tanie połączenia telefoniczne - znów mam ochotę zamknąć komórkę w szufladzie. Nie lubię rozmawiać przez telefon o pierdołach. Lubię się umawiać - niestety - w Chinach, telefon, bardzo często, zastępuje prawdziwe spotkanie, i do tego już muszę się zacząć powoli przyzwyczajać......

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćPodsumowanie XXVII Kwesty pn. „Ratujmy groby zasłużonych Tomaszowian”Przemysłowcy oskarżeni o niesłychane przestępstwoSkonsultuj komunikację miejskąSpotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem w MBPUtrudnienia w ruchu 11 listopadaNisze w kolumbarium dostępne do rezerwacjiŁódzkie/ W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków; nie było ofiar śmiertelnychPolicja: od czwartku doszło do 161 wypadków drogowych; zginęło 11 osóbListopadowe atrakcje w Tomaszowie MazowieckimJak wybrać odpowiednie łóżko do sypialni? Oto podpowiedźW gabinetach stomatologicznych jest coraz drożej
Reklama
Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Powiatowe Centrum Animacji Społecznej po raz kolejny organizuje Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich.  Będzie to już 8. edycja tego wydarzenia. Turniej skierowany jest do kół gospodyń z terenu województwa łódzkiego. Zmierzą się one w 6 konkurencjach: edukacyjnej, kulinarnej, artystycznej, sprawnościowej, modowej i teście wiedzy dotyczącym bezpieczeństwa na wsi.Tematem tegorocznej edycji jest PRL. Przedmiotem współzawodnictwa kulinarnego będzie deser. Scenka w konkurencji artystycznej będzie nawiązywała do Wszechobecnych w tamtych czasach kolejek, natomiast w edukacyjnej należy przygotować prezentację o latach 80-tych, ukrytych we wspomnieniach. Konkurencja sprawnościowa do końca pozostaje tajemnicą, natomiast pytania z wiedzy o bezpieczeństwie na wsi przygotuje KRUS. Bardzo widowiskowo natomiast zapowiada się konkurencja modowa, do której uczestnicy mają przygotować strój inspirowany modą z okresu PRL. Będą one prezentowane na wybiegu.Ponadto zapraszamy do obejrzenia wystawy, nawiązującej do PRL-u. Będzie można zobaczyć stare sprzęty elektroniczne, odzież, artykuły gospodarstwa domowego, prasę i inne eksponaty, związane z tym okresem. Nad całością imprezy czuwać będzie jury złożone z ekspertów z danych dziedzin.Na zwycięzców poszczególnych konkurencji, a także Grand Prix turnieju, czekają wspaniałe nagrody.Gwiazdą wieczoru będzie Paweł Stasiak w repertuarze Papa Dance, a na zakończenie odbędzie się zabawa taneczna z MR. SEBII. Turniej odbędzie się 9 listopada o godz. 15.00 w PCAS-ie przy ul. Farbiarskiej 20/24.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza dzieci, młodzież i dorosłych do udziału w 19. edycji Tomaszowskiego Biegu Niepodległości, który odbędzie się 11 listopada. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu będą mogli w ten niestandardowy sposób uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę suwerenności. Start uczestników biegu planowany jest na godz. 13 z pl. T. Kościuszki, po zakończeniu oficjalnych uroczystości patriotyczno-religijnych z okazji 106. rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Wydarzenie przeznaczone jest zarówno dla grup zorganizowanych (ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych, stowarzyszeń, organizacji, firm itd.), jak również dla uczestników indywidualnych. Osoby, które nie ukończyły 13 lat, mogą uczestniczyć w biegu wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej. Niepełnoletni mogą zostać zgłoszeni do biegu przez rodzica lub opiekuna prawnego.ZgłoszeniaBieg ma charakter rekreacyjny, do pokonania będzie trasa o długości ok. 1500 m. Zbiórka i weryfikacja zgłoszonych biegaczy odbędzie się w godz. 12-12.45 (domki na płycie pl. Kościuszki). Zgłoszenia na formularzach, których wzór znajduje się pod tekstem w załącznikach (tam też dostępny jest szczegółowy regulamin XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości), w przypadku grup zorganizowanych przyjmowane będą do 6 listopada br. Uczestnicy indywidualni mogą zgłaszać się również w dniu biegu. Wypełniony formularz wraz z dołączonym do niego oświadczeniem należy dostarczyć do Biura Biegu mieszczącego się w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18. Rejestracji można także dokonać poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego online, dostępnego pod linkiem: https://cutt.ly/TeDo09HZAby podkreślić uroczysty i patriotyczny charakter biegu, organizatorzy proszą uczestników o założenie białych lub czerwonych koszulek, czapek lub innych elementów wierzchniej garderoby w tych barwach. W związku z organizacją XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości oraz koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom 11 listopada między godz. 12.45 a 14 wystąpią utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie pl. T. Kościuszki oraz w al. Piłsudskiego na odcinku od pl. Kościuszki do ul. Legionów (w obu kierunkach). Prosimy kierowców o wyrozumiałość i przyłączenie się do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 3°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama