Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 23 stycznia 2025 05:01
Reklama
Reklama

Chiny (Guangdong) - Niech los rzuci kości, a ja się podporządkuję

Coś mnie obudziło w środku nocy - jakieś szuranie, mamrotanie, krzyki. Niechętnie otworzyłem oczy - cały tłum zaczął maszerować, niczym zahipnotyzowany, w stronę wyjścia. Dotarło do mnie, że pewnie jest już ok. 4 i pociąg stoi na peronie. Udałem się więc w stronę, gdzie szła większość. Przypomniały mi się czasy studenckie, kiedy nigdy nie pamiętałem, w której sali mamy zajęcia i, poza paroma wyjątkami (np. porą karmienia w stołówce, która była moją ulubioną częścią rozkładu zajęć), zawsze po zakończeniu przerwy, szukałem znajome mi twarze i ukradkiem, podglądałem, w którą stronę szły.

Przyznam, że spodziewałem się jakiegoś bardziej klasycznego pociągu. Zamiast tego, zastałem bardzo wysoko zawieszony, dobrze wyciszony, klimatyzowany (nienawidzę klimatyzacji) i nowoczesny skład. Nic ciekawego - kolejna szansa by się zdrzemnąć, myślałem.  Najwidoczniej, nadal trzymała mnie chandra.

 

Zanim jednak zmrużyłem oczy, zerknąłem na bilet i....... NIGDZIE, NIGDZIE, gdzie korzystałem z usług pociągów, nie widziałem jeszcze napisanej godziny przyjazdu. Czasem można znaleźć godzinę odjazdu, ale nigdy nie wiem, na którą nastawić budzik. A, w moim osobistym rankingu, kolej, plasuje się na drugim miejscu pod względem środków transportu, w których się najlepiej śpi (pierwszy, zawsze będzie samolot :-D). Poprosiłem konduktora o obudzenie mnie w XinXinXiao, do którego zajęchaliśmy dopiero o 8 rano.

 

Rozejrzałem się po XinXin zastanawiając się czy warto tam zostawać cały dzień - nie warto. Przeszedłem całe miasteczko w niespełna godzinę. Jedyna zaleta, którą mi się udało dostrzec to tanie lody za 1 juana (ale chyba romrożone i zamrożone ponownie). Zerknąłem na mapę - do autostrady jakieś 200 kilometrów, a ja potrzebowałem się zatrzymać gdzieś na cały dzień - zbyt długo byłem w drodzę. Wybrałem średniej wielkości miasto nad morzem - Wuchuan. Napisałem tabliczkę do oddalonego o 100 kilometrów Yangchun i czekałem...... godzinę, ale za to zatrzymali się panowie jadący akurat do Yangchun.

 

- Masz czas? Pokażemy Ci miasto.
- Jasne!

 

Panowie, po dojechaniu na miejsce, zabrali mnie na dwugodzinną wycieczkę po mieście, które, ze względu na płaskie dachy i kolorowe płytki na apartamentowcach, skojarzyło mi się z centralnymi Włochami.

 

W Italii, ostatnio byłem na beatyfikacji, podczas której była akurat piękna, majowa pogoda - i tak je właśnie zapamiętałem. Będąc w Yangchun, właśnie te obrazy, przychodziły mi do głowy. Zielono, kwieciście i słonecznie. Jak w domu! Chandra, zaczęła mi powoli przechodzić. Zdecydowałem się olać morze i zostać chwilę tutaj - zwłaszcza, że okolice są naprawdę ciekawe. Ale o tym, jeśli mi się uda wyrwać na wycieczkę, kiedy indziej.

 

Zielono, kwieciscie i slonecznie - i jak tutaj nie zostac?

Niestety, gdy już zostałem sam, okazało się, że w mieście panuje włoska drożyzna. Kilka godzin, szukałem hoteliku za mniej niż 50 juanów (w każdym, do którego wchodziłem, chcięli minimum 80 juanów!). Złaziłem nie tylko kilka głównych ulic, ale również ciasne, boczne uliczki. W jednej z nich, usiadłem na chwilę by dać plecom odpoczynek i pomyśleć gdzie by tutaj rozbić namiot, ew. co dalej zrobić.

 

Ladnie tutaj, ale strasznie drogo.

 

"Niech los rzuci kości, a ja się podporządkuję", pomyślałem, nieco konformistycznie. Wkrótce po tym, zacząłem sobie śpiewać i sympatyczna pani wyłoniła się zza rogu.

 

- H-E-L-L-L-L-L-O-O-O-O-O. Come with me - rzuciła z szerokim uśmiechem na ustach.

 

Nie mogłem odmówić - zwłaszcza, po takim czułym i radosnym przywitaniu. Pani zaprowadziła mnie do położonej kilka kroków dalej...... szkoły językowej.

 

- Co Cię tutaj sprowadza?
- Nie wiem. Chciałem jechać zupełnie gdzie indziej, ale wiatr mnie ściąga w stronę morza.
- Nie chciałbyś trochę popracować?
- Jestem na wizie turystycznej, ale jeśli Wam to nie przeszkadza to bardzo chętnie.
- Nasza szkoła teraz działa tylko w weekendy bo szefowa jest bardzo zajęta, ale na pewno jej o Tobie wspomnę. Potrzebujesz czegoś?
- Właściwie to szukam jakiegoś taniego hotelu.
- Znam dobry, 100 juanów za noc.
- To za dużo. Mogę dać maksymalnie 50.
- To nie wiem, ale chodź!

 

Sue, zabrała mnie na wycieczkę po centrum miasta - od jednego hotelu do drugiego. W końcu znaleźliśmy!

 

 Mają jeszcze pokój za 60 juanów, ale jest bez okna.
- [już nie mając siły], niech będzie, ale zróbmy z tego 30
- 60
- 40
- 50
- 40
- ok. 40.
- Nie wiedziałam, że można się targować o cenę hotelu, zdziwiła się Sue
- Jeśli coś nie jest zabronione, to znaczy, że jest dozwolone - powiedziałem :-D. 

  

W hotelu pomysleli o wszystkim - jest klimatyzacja, jest telewizor. Zapomnieli jednak o..... oknie (!).

Sue, dała mi też namiary do Pana Whyetta - Australijczyka, który, wraz ze swoją żoną siedzi tutaj już drugi rok. Whyett i Lisa, pracują jako wolontariusze w sierocińcu. Są w bardzo komfortowej sytuacju bo będąc na australijskiej emeryturze, mieszkają w Chinach, wynajmując ogromny apartament w nowoczesnym budynku za 1000 juanów (ok. 150 dolarów) miesięcznie, jednocześnie wynajmując swoje mieszkanie. Cieszą się w ten sposób zwrotnikowym klimatem, pełnią życia i doskonałą opieką zdrowotną za cenę będącą ułamkiem tego co zapłaciliby w Australii. Pan whyett, zabrał mnie do siebie na kolację. Lisa przygotowała pizzę. Prawdziwą, włoską pizzę. Taką właśnie miałem sobie sprawić w Istambule, jako prezent urodzinowy. Niestety, pochłonięty zwiedzaniem perełki Orientu, zupełnie o tym zapomniałem. Dołączyła do nas również Laura - przełożona Sue, aktywna działaczka partyjna, właścicielka szkoły językowej i, do tego, capa di tutte le cape dyrektorów szkół publicznych.

 

- A może chciałbyś trochę popracować? Zapytał Whyett.
- Jestem w trakcie podróży dookoła świata i nie moge sie na dluzej zatrzymac. 
- Ile możesz tutaj zostać?
- Nie mogę się zatrzymać na dłużej niż 2-3 miesiące.
- Ale uda Ci się na te 3 miesiące?
- Jeśli dobrze pokombinuję to bez problemu.
- Na 2-3 miesiące, ciężko będzie znaleźć pracę, ale coś wykombinujemy, dodała Laura
- Ale są jeszcze kwestie wizowe [na wizie turystycznej, nie wolno w Chinach podejmować pracy. Trzeba jechać chociażby do Hong Kongu, po wizę kategorii Z - a taką, dostaje się na wniosek pracodawcy, po podpisaniu minimum półrocznego kontraktu - to w grę nie wchodziło]
- Na pewno da się to obejść.

 

W tym momencie, pojawił mi się nowy plan na najbliższy czas. Koszt wynajmu małego mieszkanka będzie zawsze niższy niż koszt noclegów w tanich hotelach, a warunki będą bardziej komfortowe. Wymyśliłem, że zostanę w jednym miejscu do czasu, kiedy będę potrafił się określić kiedy pojadę do następnego kraju, poprzyglądam się życiu i, możliwe, że trochę popracuję (na czarno jednak :-P). Zgodnie z prawem, mogę tutaj zostać niecały miesiąc, przedłużając pobyt o kolejne 30 dni dwukrotnie - czyli w sumie, prawie 3 miesiące.

 

- OK, ale najpierw, będę potrzebował mieszkanie.
- Dobrze - spotkajmy się jutro w kościele.
- Tu jest kościół? Zapytałem zdziwiony.
- Tak, a Laura jest liderem chóru, odpowiedziała Lisa

 

Laura napisała mi adres kościoła po chińsku. Po kolacji, pan Whyett, zabrał mnie na kolejną, szybką wycieczkę po mieście - tym razem, pokazując ważniejsze miejsca użyteczności publicznej (sklepy, markety, parki, knajpy, itp). Powoli zaczęła mi przechodzić niechęć do jednośladów spowodowana wypadkiem w Iranie - blizna jest już prawie cała różowa czyli wygoiło się wystarczająco dobrze żeby nie musieć obawiać się o zakażenie.

 

Następnego dnia, byłem świadkiem prawdziwego antyfallocentryzmu. Co tam parytety sejmowe? To jest dopiero równouprawnienie - msza prowadzona przez kobietę. Kościół, bowiem, nie ma oficjalnego pastora, a zgodnie z prawem, pan Whyett (z zawodu tłumacz i były pastor), nie może się tym zająć, będąc tutaj na wizie turystycznej.

 

 

 

 

Zaraz po mszy, zadzwoniła Sue - znalazłam Ci dwa mieszkania do wyboru. W tym czasie, Laura, zaoferowała, że pomoże mi zaadaptować na swoje cele jedną z pracowni w swojej szkole i pomoże mi również w znalezieniu pracy jakoś omijając prawo.

 

- Chciałbym zobaczyć to co znalazła Sue.
- Wolałabym jednak żebyś został w mojej szkole - klasę udostępnię Ci za darmo [czyt. wolałabym, żebyś był ode mnie zależny - przyjąć, głupio, bo może mnie wywalić w każdej chwili; odmówić, też głupio, bo, było nie było, to miejski VIP].
- Ale ja bym i tak chciał zobaczyć - dla porównania.
- OK, ale najpierw, pokażę Ci pracownię.

 

Laura, zabrała mnie na skuterze do siebie. W klasie, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to..... DWA OKNA. Były też dwie łazienki - a może to mi się dwoiło w oczach?
 

Następnie, poszliśmy oglądać mieszkania, które znalazła Sue. Pierwsze nieumeblowane - nie było nawet baterii w łazienkach ani płytek na podłodze. Odpada - za dużo czasu by zajęło by je doprowadzić do stanu używalności. Drugie, ok. 80 metrów kwadratowych, w budynku, w którym znajduje się wysoki hotel, z ładnym widokiem za oknem i obszernym balkonem; podstawowo umeblowane. Podstawowo, czyli tak, że poza lodówką, nie trzeba było nic dodawać - było dużo wolnej przestrzeni, której wrażenie potęgowały pomalowane na biało ściany. Cena też do przełknięcia. Tylko 400 juanów za miesiąc (czyli ok. 60 dolarów). Górę wziął jednak zdrowy rozsądek - nie wiem, ile tutaj zostanę. Nie mam pojęcia, czy za tydzień, wiatr nie wywieje mnie gdzieś dalej. Zdecydowałem się zamieszkać w szkolę. Sam się sobie dziwię - z jednej strony, przez ostatni miesiąc, zatrzymałem się w jednym miejscu najwyżej na 3 dni. To zdecydowanie za mało by przyjrzeć się życiu, by wyrobić sobie znajomości (chyba, że nowi znajomi na facebooku, których nigdy więcej w życiu nie spotkamy nam wystarczą). Poza tym w Yangchun, nie ma kokosów. Schodziłem całe miasto - bez problemu można tutaj kupić jabłka, owoce jujuba, duriany, smocze owoce, banany, itp, ale żadnych kokosów! Z drugiej strony, zostając w jednym miejscu, chociaż na 2-3 tygodnie, mam szansę stać się częścią społeczeństwa. Zwłaszcza, że znam tutaj już kilka osób, z którymi jestem w ciągłym kontakcie - ach, te tanie połączenia telefoniczne - znów mam ochotę zamknąć komórkę w szufladzie. Nie lubię rozmawiać przez telefon o pierdołach. Lubię się umawiać - niestety - w Chinach, telefon, bardzo często, zastępuje prawdziwe spotkanie, i do tego już muszę się zacząć powoli przyzwyczajać......

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 16 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Pytanie dla wszystkich: skąd wam się wzięła ta Ewa i kto to jest ta Ewa?!Źródło komentarza: Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodziAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Szanowny Panie Mariuszu. Czy naprawdę musi Pan mnie wkur... tym społecznym dnem - powiatowym katechetą? No i, co na ten tekst powyżej można napisać.... I co z tego, że ja i inni będą się tutaj pastwić nad tym społecznym, powiatowym gniotem? Ten społeczny i samorządowy gniot miał, ma i będzie miał gdzieś. A potem przyjdzie następna sesja, będziecie chcieli tego gniota odwołać i potem znów będzie Pan jęczał, że tego samorządowego gniota nie odwołaliście. Jedyna pociecha z tych pańskich, cyklicznych jęków jest taka, że, póki co, ryży donek pozwala Panu na takie medialne wyskoki.Źródło komentarza: Za wątpliwą promocję płacimy wszyscyAutor komentarza: OooTreść komentarza: Czy kiedyś te uroczystości będą dostępne dla mieszkańców a nie na sztukę czyli zebrać uczniów pracowników i w godzinach pracy zrobić imprezkęŹródło komentarza: Upamiętniliśmy 162. rocznicę wybuchu Powstania StyczniowegoAutor komentarza: KersTreść komentarza: Grubo idziemyŹródło komentarza: Pierwszy zimowy transfer w LechiiAutor komentarza: BenekTreść komentarza: Dać na Dyrektora katechetę ten przynajmniej zadba o ludzi.Źródło komentarza: Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodziAutor komentarza: TomaszowianinTreść komentarza: Nie widziałem LGBT w szkole, za to księdza widać wszędzie.Źródło komentarza: Opublikowano rozporządzenie ws. wymiaru lekcji religii w szkołach i przedszkolach
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama