Na samym początku wystąpił zespół IZOLATKA pełniący na tej imprezie w pewnym sensie rolę reprezentanta Tomaszowa. I chociaż był to krótki występ to muzycy zdążyli nam zagrać utwory całkiem stare, jak i te całkiem nowe. No i po raz kolejny udowodnili, że na scenie czują się jak ryba w wodzie.
Szybko złapali kontakt z publiką, która pod sceną szalała w najlepsze. Powinienem także pochwalić sekcję dętą, która jak zwykle spisała się znakomicie. Mam dziwne wrażenie, że skład IZOLATKI już wkrótce się powiększy, bo jak widać muzycy nie boją się eksperymentów i ciągle szukają innych sposobów na urozmaicenie swej muzyki.
Następnie zagrał wodzisławski BUNKIER, chyba najbardziej wyróżniający się tego wieczoru zespół. Obok typowo „jamajskich” utworów zespół zaprezentował także kawałki jakby rodem wyjęte z polskich punkowych lat 80’. Na scenie muzycy byli wspomagani przez dwóch dodatkowych perkusistów, z czego jeden co chwila chwytał za mikrofon i pokazywał publiczności swoje bardziej zadziorne oblicze.
Oprócz muzyki również teksty mocno się wyróżniały. Pokój na świecie, kłamstwa polityków, BUNKIER nie boi się poruszać takich tematów, a w jego wykonaniu nabierają one dodatkowego sensu. Miejmy teraz tylko nadzieję, że muzycy odwiedzą jeszcze kiedyś Tomaszów.
I na sam koniec wystąpiła ETNA KONBTRABANDE z Malborka. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z najprawdziwszym „jamajskim” brzmieniem. Pozytywny klimat ich muzyki najwyraźniej chwycił wszystkich obecnych na sali, bo trudno było znaleźć kogoś, kto przynajmniej nie przytupywał lekko nogą.
Wspomagani na scenie przez dodatkowego perkusistę, sekcję dętą, klawisze oraz specjalne efekty ustawiane przez jednego z wokalistów dali najprawdopodobniej najlepszy występ tego wieczoru. I napiszę tak jak wyżej, miejmy nadzieję, że wkrótce znów odwiedzą Tomaszów, a niewątpliwie byłoby to wspaniały wydarzenie.
Wielkim nietaktem z mojej strony byłby brak jakiejkolwiek wzmianki o wykładach przeprowadzonych między występami.
O ile pierwszy z nich, kiedy głowni organizatorzy imprezy, czyli Rafał Piekarski i Adam Sokół opowiadali zebranym m.in. o sytuacji w Afganistanie oraz namawiali ludzi do kupna charytatywnego kalendarza (dochody z jego sprzedaży zostaną przekazane na pomoc ludziom w tym państwie), można jeszcze nazwać „wykładem”, to drugi już nie za bardzo.
Były to raczej edukacyjne zabawy prowadzone przez członka PCK, w których z wielką chęcią brali udział, szczególnie niektórzy, uczestnicy imprezy. Polegały one na uświadomieniu nam w jak prosty sposób można się zarazić wirusem HIV, że często swoim zachowaniem niszczymy życie nie tylko swoje, lecz także osób nam bliskich. A całość była przeprowadzona w taki sposób, że chyba wszyscy zebrani zrozumieli, że problem HIV nie dotyczy, jak to mówią niektóre stereotypy, wyłącznie homoseksualistów i narkomanów, lecz nas wszystkich.
Tekst: Rafał Kowalski
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze