Zdarza się, że budzą one sporo wątpliwości, szczególnie, kiedy o pieniądze ubiegają się jednostki podległe samorządowi, który i tak ma obowiązek je finansować. W ten sposób budżet obywatelski jest obywatelski jedynie z nazwy, a de facto staje się budżetem instytucjonalnym. Zamiast promować i stymulować aktywność mieszkańców, skutecznie ich do jakiejkolwiek aktywności zniechęca.
- 13 października 2017 mieliśmy okazję poznać wyniki głosowania na projekty w ramach edycji TBO. Wśród projektów ogólno miejskich wygrał wniosek dotyczący rekreacyjnego placu zabaw do jazdy na rolkach przy Szkole Podstawowej nr 1. Szkoła zorganizowała zebrania, podczas których rodzice otrzymali papierowe karty ze wskazaniem na co mają głosować. Czy to wychowawcze i etyczne? Tomaszowskie Schronisko zajęło drugie miejsce różnicą 17 głosów. Głosów, które płynęły z głębi serca, a nie były głosami szkolnej agitacji. Psy po raz kolejny poniosły porażkę - pisze jeden z czytelników portalu.
Trudno odmówić słuszności tej argumentacji, chociaż i schronisko dla bezdomnych zwierząt to instytucja samorządowa. Może właściwym byłoby w kolejnych latach wykluczenie z konkurencji wniosków składanych de facto przez pracowników urzędu, który "plebiscyt" organizuje.
Nie da się ukryć, że grupa mieszkańców jakiegoś fragmentu miasta nie ma żadnych szans w starciu z machiną administracyjną szkół. Inicjatorzy instytucjonalni już na samym starcie mają bezpośredni dostęp do tysięcy osób uprawnionych do głosowania.
Czy naprawdę o to w budżetach obywatelskich chodzi? Zawsze wydało nam się, że istotą są tzw. inicjatywy oddolne, gdzie grupa osób zabiega o coś, co wydaje im się ważne. Obecna formuła nie tylko aktywności nie pobudza ale wręcz od niej odstręcza.
Napisz komentarz
Komentarze