"Kto za młodu nie był socjalistą, na starość będzie...". Uzupełnienia tego cytatu bywają różne. Te najczęściej wypowiadane są mało cenzuralne. Przypisywany jest on wielu osobom od Bismarcka po Piłsudskiego (także Kazikowi Staszewskiemu). No i faktycznie, bo Marszałek przynależał w młodości do PPS, a następnie do jej Rewolucyjnej Frakcji. Był też zwolennikiem działań, które dzisiaj określilibyśmy mianem terrorystycznych. Miłośnicy Piłsudskiego lubią podkreślać, że ten epizod (wieloletni) związany był z działalnością antyrosyjską i patriotyczną. To prawdopodobne, choć mało istotne w tych rozważaniach.
Ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze współczesna (chyba nie tylko w Polsce) lewica, ma charakter obyczajowy (socjalistycznym zawładnęło całkowicie Prawo i Sprawiedliwość). Po drugie wskazanie na młodość, co wiąże się z nieodłącznym brakiem dojrzałości. Proste, hasła, przyprawione emocjami, pozwalają stosunkowo łatwo przekierować młodzieńczą energię i zamienić ją w agresję z kamieniami w dłoniach i nożami w ręku. Wszak każdy z nas chciał zmieniać świat. No... prawie każdy. Znamy takie działania z historii i nie ma się co oszukiwać "armatnie mięso" zawsze było w (niskiej) cenie. Do historii jeszcze wrócę za chwilę
Od dłuższego czasu osią sporu w Polsce są tzw. środowiska związane z ruchem LGBT. Celowo używam tego słowa, bo w ostatnich dniach słyszałem i przeczytałem chyba z tysiąc razy o "bezprawnie" zatrzymywanych przez Policję działaczach. O "bezprawności" można byłoby oczywiście dyskutować, przywołując zapisy konstytucji i ustaw o Policji. Kiedy jednak oglądamy filmy z próby wywołania zamieszek, nie wydaje się ta bezprawność już taka oczywista. Używając policyjnego języka zatrzymania miały pozaprocesowy charakter i wynikały z wcześniejszego niestosowania się do poleceń funkcjonariuszy. Widać to dosyć dokładnie na poniższym filmie, opublikowanym przez Oko.press. Skandowanych okrzyków do policjantów ("j.bac psy") za to, że wykonują swoje służbowe czynności trudno jest nawet komentować. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że przyzwolenie na to dają właśnie politycy, którzy lubią słowami "wolność" i "tolerancja" posługiwać się każdego dnia... niestety posługują się nimi niczym... papierem toaletowym. Pamiętacie "..... ..." masowo zamieszczane na profilach facebookowych przed wyborami?
Skąd wzięła się ostatnia awantura? Z sądowego nakazu zatrzymania w stosunku do typa, który dopuszczał się chuligańskich wyczynów na ulicach Warszawy (na filmie poniżej). Sami sobie odpowiedzcie na pytanie, czy gdyby podobna sytuacja miała miejsce w przypadku ataku na reprezentantów występujących po drugiej stronie barykady, ci sami ludzie kładliby się przed radiowozami. No tak "tamci, ci inni, to przecież naziole". Tyle, że dzisiaj tym "naziolem" może zostać każdy. Bo przypinanie takich etykiet jest także, jakby powiedział cytowany na wstępie Gajewski, cechą umysłów prostych. Naziolem można się stać, kiedy kontestuje się nachalną propagandę lewicową albo agresywne zachowania (poniżej). Zważywszy temat tego felietonu zapewne i ja takim "naziolem" jestem. Chociaż ostatnio byłem "ludzkim śmieciem". Tak właśnie ci zwolennicy tolerancji nazywają ludzi o odmiennych poglądach. Ale popatrzcie sami...
Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego, że widoczne na filmie zachowania mają charakter bandycki, to napiszę tylko, że mam nadzieję, iż nigdy nie dotkną podobne nikogo z nich. Przy okazji zniszczenia samochodu pobito przechodzącego w pobliżu chłopaka, który na agresywne zachowania próbował zareagować. Chwali się tym główny bohater tego nagrania opowiadając, że jego kolega miał rozciętą wargę (biedaczysko) ale ten, który próbował im przeszkadzać poszkodowany był bardziej. Nic dziwnego, skoro rzuciła się na niego cała chmara łobuzów. Przecież i Bruce Lee dupa, kiedy wrogów kupa. Próby usprawiedliwiania wyczynów treściami na plandece auta są... delikatnie mówiąc" infantylne, ale.... nieprzypadkowe. Przecież ludzie, którzy sami prowokują i zachęcają do takich zachowań nie mogą ich równocześnie negować. Obejrzyjcie też poniższy film. Okazuje się, że ludzie atakujący furgonetki "pro-life" wiedzą, że ich kierowcy są bezbronni i przeszkoleni, by nie reagować na agresję. Mimo to atakują ich z użyciem noży, czerpiąc z tego satysfakcję.
Być może w tym miejscu warto przypomnieć też przedwyborcze ataki na Prezydenta Dudę, który odmawiał rzekomo człowieczeństwa osobom o odmiennych orientacjach seksualnych Słyszałem wiele tych wypowiedzi i żadnej tak nie odczytałem. Nigdzie nie pojawił się Staś Marysia, Margot, czy inny "bombelek". A tylko wtedy moglibyśmy mówić o jakiejś formie odczłowieczenia (które z kolei uwielbia środowisko lewicy, bez skrępowania przypuszczając ataki personalne na bardzo konkretne osoby - o czym poniżej). Jeśli ludzie sami siebie nazywają "działaczami", to ktoś inny ma prawo odnosić się do ich systemu wartości i działalności, nie odnosząc się do nich w sposób bezpośredni i personalny.
Inną sprawą jest oczywiście to, że sztab Prezydenta te negatywne emocje, skierowane na swojego kandydata skrupulatnie wykorzystał, mając świadomość, że ludzie mają naturalną tendencję solidaryzowania się z osobą atakowaną. Nawet jeśli boją się bezpośrednio zareagować. A powodów do obaw nie brakuje. Poczuł je na własnej skórze człowiek próbujący bronić samochodu. Ale może je poczuć każdy poprzez stygmatyzowanie. Bo dzisiaj w Polsce nie stygmatyzuje się środowisk LGBT (bycie gejem jest przecież trendy) ale te, które mają odwagę wygłaszać własne opinie.
Jeśli mogę sobie pozwolić na małą dygresję. Ciągle słyszymy w Polsce o jakimś reżimie, dyktatorze z Żoliborza, o braku wolności i totalitaryzmie. Tymczasem wszyscy bezwolnie poddajemy się reżimowi informatycznemu. Podlegamy ideologicznej cenzurze, a nasze wybory dotyczące nawet codziennych zakupów są starannie programowane m.in. przez Google.
Niedawno Facebook zablokował mi możliwość publikacji treści. Zgadniecie za co? Nikomu nie ubliżałem, nikogo brutalnie nie atakowałem, nie nawoływałem do przemocy. Opublikowałem screen, w którym mały gnojek z grzywką mi wygrażał. Czyli byłem najpierw ofiarą gróźb, a następnie Facebookowej cenzury. Równocześnie w tym samym miejscu pojawiają się miliony wpisów pozbawiających godności tysiące ludzi. Ktoś steruje naszymi umysłami. Może więc pora zacząć używać ich w sposób samodzielny
W czym w ogóle jest problem? Chyba właśnie w tym, że Polska tak naprawdę jest krajem tolerancyjnym i bezpiecznym. I to nie za bardzo pasuje środowiskom lewicowym. Przecież trzeba pokazać nas z jak najgorszej strony, by móc biegać do unijnego parlamentu i skarżyć się na łamanie praw obywatelskich. Tymczasem akurat prawa osób nieheteroseksualnych łamane nie są i nigdy nie były. W Polsce być może wyśmiewano się (i dotąd często tak jest) ze zniewieściałych facetów, ale nigdy u nas homoseksualizm nie był penalizowany (jak w innych krajach europejskich - tych cywilizowanych - gdzie nie ma moherów i ciemnogrodu). Co prawda w okresie komunizmu homoseksualiści nie byli brani do wojska, ale to jeden z nielicznych przejawów dyskryminacji, jaki przychodzi mi do głowy (wielu moich znajomych nawet udawało by uniknąć zaszczytnego obowiązku służby w siłach zbrojnych PRL). Nie wierzycie, że Polska jest krajem tolerancyjnym proponujemy Wam sondę. Swoją drogą czasem zastanawiam się, kto jest prawdziwym wrogiem Unii Europejskiej. Czy aby na pewno PiS?
Ma to też swoje drugie dno. Do wielu organizacji zrzeszających "aktywistów" płyną szerokim strumieniem pieniądze z unijnych (i nie tylko grantów). trzeba jakoś uzasadnić konieczność ich konsumowania. Zresztą podobnie dzieje się w przypadku pomocowych programów antyprzemocowych (bywa, że prowadzą je ci sami ludzie). Pieniądze płyną a realnej pomocy... zero.
Dlatego potrzebne są właśnie głośne medialne prowokacje. Zresztą mówi o tym całkiem bezpośrednio Michał Sz. ps. "Margot". I być może to zaważyło, że wydano nakaz aresztowania. I tu nie zgadzam się z Szymonem Hołownią, który twierdzi, że areszt nie może mieć charakteru prewencyjnego. Bo tylko co do zasady tak, ale nie w przypadku osoby, która biega w grupie z osobami trzymającymi noże w rękach i dokonuje publicznych zbiórek na kolejne akty terrorystyczne. I nie jest to słowo użyte na wyrost, bo terroryzm to nie tylko zamachy na WTC. Swoją drogą izolacja Mariusza Trynkiewicza ma również charakter prewencyjny.
Powyżej macie wpis poseł Anity Sowińskiej z naszego okręgu wyborczego. Oczywiście nikt nie dostrzega w nim mowy nienawiści. Ja z kolei nie dostrzegam ani odrobiny odpowiedzialności. O jakiej wojnie pisze parlamentarzystka. Kto i z kim miałby walczyć. Na ulicach? Z Policją? Z PiSem? A może z przypadkowymi przechodniami, którym nie podobają się chuligańskie wyczyny. Jeden z fanów posłanki łaskawie objaśnił mi, co oznacza określenie "aktywista LGBT". Jak zwykle obrazowo, bo przecież inaczej się nie da, a Chrystus też przypowieściami nauczał (też jeden z prekursorów lewicy podobno). Otóż jest to to samo, co aktywista walczący o prawa czarnoskórych. Jakże to proste... chyba aż za bardzo. Dlaczego?
Otóż już samo takie sformułowanie ma charakter wykluczający. Bo równe prawa należą się wszystkim a nie konkretnym grupom. W dodatku takie pojmowanie prowadzi do patologii, gdzie każdy odmienny pogląd jest piętnowany a każde słowo krytyki "iksa" traktowane jest jako atak na całą grupę. O towarzyszących tej postawie idiotyzmach językowych można wspominać jedynie w formie żartobliwej. Czytałem niedawno oburzenie jednej pani, która denerwowała się, że przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego mówi się o powstańcach, a przecież były także powstanki. Podobnie passe są słowa murzyn (polecam etymologie) czy czarnoskóry. Właściwe jest określenie Afroamerykanin, a w ślad za nim oczywiście Afropodhalańczyk w odniesieniu do czarnoskórego zamieszkującego Zakopane. To nic, że trafił do nas z Grenlandii.
To oczywiście żart, ale sytuacja jest mało śmieszna. Działania polityków mają charakter cyniczny, wyrachowany i niestety niebezpieczny. Młodzi ludzie są wykorzystywani do bieżącej walki politycznej. To nie tylko Sowińska ale i Biedroń (którego inna działaczka tego ruchu, Agnieszka Łuczak, nazywa oszustem) i wiele innych osób. Nawoływanie do agresji niestety może skończyć się źle, bo agresja ma to do siebie, że ulega eskalacji. To właśnie politycy lewicy są odpowiedzialni za aresztowania i rzekome brutalne działania Policji. Nie Ziobro, Kaczyński, czy PiS.Tylko ludzie, którzy na "zadymie" odnoszą korzyści. Te polityczne ale i osobiste. Czy dziennikarze i działacze partyjni wezmą na siebie odpowiedzialność, kiedy komuś stanie się krzywda? Czy będą nią obciążać (jak zawsze) innych ludzi. U podstaw prawa rzymskiego leży przecież is fecit, cui prodest
To nie jest żaden nowy mechanizm. W latach 60-tych podobnie było z młodzieżowymi ruchami kontrkulturowymi, jakie miały miejsce niemal na całym świecie. Nie tylko w Berkeley ale i w Paryżu, Berlinie itd. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że wiele działań nie było całkiem spontanicznych ale inspirowanych i finansowanych przez KGB z dawnego ZSRR. W ten sposób dobre intencje i rewolucyjne nastroje były wykorzystywane jako broń. Doprowadziło to niestety do powstania szeregu grup o charakterze stricte terrorystycznym, ze wszystkimi ich "bombowymi" konsekwencjami (np. RAF, Czerwone Brygady). Niektóre z nich działały po późnych lat 80-tych, a obecnie znajdują następców.
Wiele mówi się o wojnie kulturowej. Rzeczywiście coś w tym jest. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z anarchizacją życia nie tylko publicznego. Niestety różnych "kulturkampf" mieliśmy w naszej historii pod dostatkiem. Wszystkie niemal kończyły się władzą o charakterze reżimowym i totalitarnym, a w skrajnych przypadkach masowymi mordami.
Napisz komentarz
Komentarze