Sulejowski Park Krajobrazowy obejmuje obszar chroniony ze względu na wartości przyrodnicze, historyczne, kulturowe oraz walory krajobrazowe. Razem z otuliną zajmuje powierzchnię 54 437 hektara. Wyznaczony został na mocy rozporządzenia wojewody piotrkowskiego z roku 1994. Rozporządzenie zostało potwierdzone w 2006 roku przez wojewodę łódzkiego (po zmianie administracyjnego podziału kraju. Problem pojawił się, kiedy Wojewódzki Sąd Administracyjny rozporządzenie uchylił. Stało się to w czerwcu 2015 roku. Wyrok nie tylko otworzył drogę do modyfikacji szeregu zapisów, w tym dotyczącego możliwości korzystania z łodzi motorowych, ale rozpoczął też prawdziwą „wolną amerykankę”. Wystarczył niespełna miesiąc, by na wodzie pojawiły się skutery i motorówki.
Samorząd województwa łódzkiego rozpoczął wówczas pracę nad nową uchwałą. Równocześnie ruszył lobbing, mający na celu zniesienie ograniczeń w poruszaniu się łodziami motorowymi po akwenie. Pojawiały się różne argumenty. Wśród nich najbardziej absurdalne. Motorówki na przykład miałyby się przyczyniać do zmniejszenia liczby sinic, wpływać na rozwój turystyki, oraz gospodarczy potencjał powiatu. Czy miały one sens możemy przekonać się dzisiaj w sposób empiryczny. Sinic jest tyle samo ile było (jeśli nie więcej) a turystyka… najlepiej na jej temat wypowiadają się sami mieszkańcy okolicznych miejscowości.
Na jednym z for karawaningowych można znaleźć dyskusję, że grupa ośmiu zaprzyjaźnionych rodzin (mowa tu zatem o ośmiu przyczepach lub camperach i w sumie kilkudziesięciu osobach) rezygnuje bezwarunkowo z wakacji na polu biwakowym przy plaży w Karolinowie.
Małe gospodarstwa agroturystyczne i pensjonaty straciły w 2019 roku stałych gości, którzy przyjeżdżali odpoczywać nad zalew od kilkunastu lat.
Nawet drobni przedsiębiorcy sprzedający lody i gofry w okolicach tamy w Smardzewicach musieli się pożegnać z sezonowym interesem.
Warszawscy i łódzcy harcerze, którzy od kilkunastu lat rozbijali swe obozy w lasach między Karolinowem a Zarzęcinem, szukali w 2019 roku innych miejsc w Polsce. Ustawianie namiotów przy brzegu dawałoby komfort podobny do biwakowania wzdłuż autostrady.
Jedna z warszawskich firm (Makan) organizująca aktywne, sportowe wakacje dzieciom musiała w 2019 roku zmienić lokalizację miejsca obozu. Korzystanie z usług Szkoły Windsurfingu "NUMBER ONE SURF" w Karolinowie wzbudzało obawy rodziców dzieci. Powodem były szalejące skutery i motorówki
- czytamy w piśmie skierowanym do radnych samorządu województwa łódzkiego.
Na rzecz zniesienia ograniczeń lobbował między innymi radny Arkadiusz Gajewski. Na sesji Rady Powiatu w czerwcu 2015 zapowiadał, że ta sprawa może szybko znaleźć sie w porządku sesji samorządu wojewódzkiego. Uzgodnione wspólne poparcie dla zmiany. Jego zdaniem uruchomienie ruchu motorowego oznaczać miało właśnie większą atrakcyjność Zalewu dla turystów.
- Planowane rozpatrywanie uchwały to maj bieżącego roku, czyli przed letnim sezonem. Na dziś projekt uchwały przygotowany w Departamencie Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi w sprawie Sulejowskiego Parku Krajobrazowego przewiduje wprowadzenia na jego terenie ograniczeń w ruchu motorowym w ramach dwóch stref. Proponowane granice mocy dla silników 4 i 15 kW są według mnie zbędne. Strefa wyższej ochrony wynika między innymi z postulatów środowisk wędkarskich, które poza sezonem letnim, gdy może wystąpić na Zalewie intensywny ruch motorowy - mogą przecież w spokoju korzystać w pełni z Zalewu. Opowiadam się osobiście za całkowitym uwolnieniem z ograniczeń ruchu motorowego na Zalewie lub w ostateczności za zdecydowanie mniej restrykcyjnymi ograniczeniami
– twierdził Arkadiusz Gajewski w 2016 roku.
Nie tylko samorząd powiatowy wspierał motorowodniaków. Rada Miejska wyraziła także w formie uchwały swoje stanowisko dotyczące projektu uchwały Sejmiku Województwa Łódzkiego w sprawie Sulejowskiego Parku Krajobrazowego.
Ostatecznie uchwała przyjęta została w marcu 2018 roku. Definiuje ona siedem podstawowych celów ochrony. Należą do nich: ochrona przyrody nieożywionej (m.in. zachowanie i przywracanie wysokich walorów przyrodniczych dolinom rzecznym, czy ochrona obszarów stanowiących świadectwo współczesnych geomorfologicznych), ochrona ekosystemów leśnych (m.in. utrzymanie i odtwarzanie unikatowych lasów nadrzecznych oraz zbiorowisk zaroślowych, a także ochrona lasów puszczańskich będących pozostałościami Puszczy Pilickiej), ochrona ekosystemów nieleśnych (m.in. zachowanie rzadkich i ginących fitocenoz z łąk trzęślicowych), ochrona systemów wodnych i torfowiskowych (m.in. utrzymanie połączeń starorzeczy z rzeką Pilicą oraz ochrona źródeł, bagien i torfowisk), ochrona roślin i zwierząt oraz ich siedlisk oraz walorów krajobrazowych, kulturowych i rekreacyjnych.
Uchwała wymagała konsultacji społecznych. Mieszkańcy twierdzą jednak, że były one fikcją.
- W całej sprawie przeważały partykularne interesy. Sugerowanie, że nowe przepisy wprowadzono w trosce o rozwój regionu, robiąc to za plecami najbardziej zainteresowanych i przez to dotkniętych obywateli, jest szczególnym rodzajem hipokryzji i ironii.
- mówią mieszkańcy Karolinowa.
Dokonano więc podziału zbiornika sulejowskiego na trzy części. Północna, objęta największym zainteresowaniem turystów jako mającą perspektywy rekreacyjne, została zaproponowana jako strefa umożliwiająca używanie łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego bez ograniczeń mocy silników. W środkowej części wyznaczono strefę umożliwiającą używanie łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego z ograniczeniem do 4 kW mocy silnika. Południowa część zbiornika z uwagi na gniazdowanie stosunkowo największej liczby gatunków ptaków wodno błotnych, w tym najrzadszych i najbardziej narażonych na negatywne skutki ruchu motorowego, zaproponowano strefę całkowitego zakazu używania łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego.
Zapomniano przy okazji, że okolice Zalewu Sulejowskiego zdążyły zmienić swój charakter. Na przestrzeni ostatnich lat w wyniku przekształcania gruntów (za zgodą gmin) stały się atrakcyjnymi terenami, na których osiedlać się zaczęły tysiące rodzin, emigrujących nie tylko z Tomaszowa ale i Łodzi, czy Warszawy. Swoje domy budowali ludzie szukający ciszy i spokoju. Tymczasem samorząd województwa łódzkiego zafundował im prawdziwą gehennę. Nic dziwnego, że nie kryją swojego rozgoryczenia.
Warto zaznaczyć, że osoby zamieszkałe wokół północnej części Zalewu doskonale wiedzą komu „zawdzięczają” zafundowaną im udrękę. Wyniki głosowania sprzed dwóch lat nie są tajemnicą, a nazwiska Radnych, którzy najsilniej lobbowali za wprowadzeniem hałasu motorówek, cały czas przewijają się w sąsiedzkich rozmowach, dotyczących obecnego standardu życia nad zalewem.
Co mówią o amatorach sportów wodnych? Przytaczają konkretne przykłady.
Grupa dwóch-trzech osób przyjeżdża nad jezioro ze skuterem na przyczepie. Po zwodowaniu sprzętu osoby te na zmianę pływają z zawrotna prędkością wzdłuż brzegów. Kiedy jedna osoba się zmęczy, zastępuje ją druga i kolejna. W efekcie skuter pływa od rana do wieczora BEZ PRZERWY. Wystarczy jedna taka jednostka, żeby hałas nad jeziorem był nie do wytrzymania. Wiadomo, że dźwięk nad wodą roznosi się praktycznie bezstratnie, we wszystkich kierunkach i nie ma żadnych możliwości, aby zmniejszyć poziom jego natężenia. Co więcej – nie istnieją przecież żadne regulacje dotyczące emisji hałasu przez silniki skuterów i łodzi motorowych. O ile na drogach właściciel samochodu lub motocykla z uszkodzonym lub tzw. „sportowym” tłumikiem może stracić dowód rejestracyjny, to na wodzie pod tym względem wolno wszystko. Już jeden skuter jest niezwykle uciążliwy, jednak dwa lub trzy stają się nie do zniesienia.
Na zalewie wodowana jest motorówka z silnikiem ogromnej mocy, ekskluzywny sprzęt za kilkaset tysięcy złotych. Jej właściciel przemierza wzdłuż i wszerz jezioro robiąc gwałtowne zwroty i „efektowne” - jego zdaniem - „przygazówki”. Ryk silnika takiej jednostki jest ogłuszający.
- protestujący właściciele okolicznych posesji podkreślają, że na wodzie NIE PŁYWA jednocześnie kilkadziesiąt motorówek i skuterów, co mogłoby jeszcze jakoś świadczyć o popularności sportów motorowodnych na tym terenie. W szczytowych momentach jest ich może 5-8 na obszarze kilku kilometrów kwadratowych. A to oznacza, że gdy KILKA osób się bawi, KILKASET (tych zamieszkałych w pobliżu lub opalających na brzegu) po prostu się męczy.
W styczniu 2020 poproszono posła Roberta Telusa, o interpelację w tej sprawie. Na próżno jednak znaleźć jakikolwiek jej ślad na stronach sejmowych. Na początku marca 2020 miała ruszyć akcja zbierania podpisów pod petycją. Szacunkowo byłoby to kilka tysięcy głosów. Niestety wybuch pandemii uniemożliwił przeprowadzenie akcji. Mówiąc wprost: w czasie zarazy nikt nie odważyłby się pukać do cudzych drzwi, narażając zdrowie swoje i innych. Pozostał tekst – szkic sytuacji - i nadzieja, że Radni decydujący o życiu wielu rodzin zapoznają się z nim, zanim zagłosują, czy uchwalone w 2018 roku przepisy utrzymać czy zmienić.
Czy nadzieja pozostanie tylko nadzieją? To się dopiero okaże. W lipcu br. tematem zajmowali się także radni rady powiatu tomaszowskiego. Warto zwrócić uwagę, że i lokalni samorządowcy pominęli całkowicie interesy mieszkańców miejscowości położonych na Zalewem. Na spotkanie, jakie odbyło się 24 czerwca 2020 r. w Starostwie zaproszono służby nadzorującymi zbiornik Sulejowski oraz przedsiębiorcy z terenu Powiatu Tomaszowskiego, których działalność gospodarcza zależy od stanu wód. Właścicieli nieruchomości pominięto.
Po raz kolejny za to pojawiły się argumenty o negatywnym wpływie ograniczenia ruchu motorówek na działalność gospodarczą prowadzoną nad Zalewem Sulejowskim. W stanowisku pojawia się także argument, że akt prawa miejscowego powinien wykazywać się długą trwałością w swych podstawach konstrukcyjnych, a konstrukcja ta nie może być, co chwilę zmieniana. Czy aby na pewno? A co z prawem, które zostało przyjęte na podstawie błędnych przesłanek?
Przy okazji stanowisko rady powiatu krytykuje opinie PZW dotyczące ochrony linii brzegowej, czy też siedlisk ptaków wodno-błotnych przed nadmiernym falowaniem i hałasem. Zdaniem radnych powiatu proponowane (obecnie) zmiany działają tylko i wyłącznie na korzyść jednej dość wąskiej specyficznej grupy, jaką są… wędkarze. Okazuje się, że nie tylko… Najbardziej ostrożne i zaniżające szacunki wskazują, że poszkodowanych zostało 450 rodzin, a prawdopodobnie liczba ta oscyluje wokół 1000
- Do najzabawniejszych argumentów, jakie mieliśmy okazję wysłuchać, był ten, że przecież właściciele motorówek, kupili sobie sprzęt i muszą gdzieś z niego korzystać. Przyznam, że czymś równie infantylnym rzadko można się spotkać. Ludzie zazwyczaj muszą jeść, spać i zaspokajać potrzeby fizjologiczne. Muszą też korzystać z pomocy lekarza, kiedy poważnie zachorują. Hobby motorowodniackie, to raczej zaspokajanie własnej potrzeb i to bez oglądania się na potrzeby innych osób. To nie tylko infantylne ale i egoistyczne podejście.
- mówi radny Mariusz Strzępek, który głosował przeciwko przyjęciu stanowiska. Podobną opinie miała czwórka innych radnych: Bogna Hes, Marek Parada, Tomasz Zdonek, Martyna Wojciechowska.
Nad zalew prawie w ogóle nie przyjeżdżają już rodziny z małymi dziećmi. Świadomi rodzice nie chcą narażać swych pociech na niebezpieczny dla słuchu hałas. Po kilkugodzinnym pobycie w Treście jeden z piotrkowskich pediatrów wprost przestrzega przed tym miejscem opiekunów swoich małych pacjentów. Pomiary hałasu w zatoczce w Treście wykazały chwilowo 110dB. Dla przykładu: za bezpieczną wartość dla człowieka uznaje się 85dB, przejeżdżający pociąg to
80-90dB, młot pneumatyczny – 100-105dB. (pomiarów dokonano wysokiej klasy sonometrem).
Mieszkańcy Karolinowa twierdzą też, że osoby pragnące sprzedać nieruchomości zbudowane na wspomnianym terenie nie są w stanie uzyskać nawet połowy ich rzeczywistej wartości. Jedna z osób, której dom wyceniono na milion dwieście tysięcy złotych, nie znajduje nabywcy nawet po obniżeniu ceny o połowę. Nic dziwnego: jego posiadłość jest położona w odległości pół kilometra od linii brzegowej zalewu, a latem na podwórku nie można prowadzić rozmowy bez podnoszenia głosu.
Ludzie zdesperowani protestują. Ostrzegają Gminę Tomaszów, że już w tym roku zaczną wpływać wnioski z żądaniami odszkodowań za poniesione rzeczywiste straty w postaci spadku wartości nieruchomości oraz drastyczne pogorszenie warunków życia. Złożeniem takich wniosków jest na chwile obecną zainteresowanych kilkanaście osób z Karolinowa i Tresty.
Art. 129. Ograniczenie sposobu korzystania z nieruchomości
1. Jeżeli w związku z ograniczeniem sposobu korzystania z nieruchomości korzystanie z niej lub z jej części w dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe lub istotnie ograniczone, właściciel nieruchomości może żądać wykupienia nieruchomości lub jej części.
2. W związku z ograniczeniem sposobu korzystania z nieruchomości jej właściciel może żądać odszkodowania za poniesioną szkodę; szkoda obejmuje również zmniejszenie wartości nieruchomości.
- przywołują przepis z ustawy o ochronie środowiska.
Postulatem osób zamieszkałych wokół północnej części zalewu jest przywrócenie strefy ciszy. Oczywiście kilku entuzjastów sportów motorowych i wspierający ich radni liczy na to, że przepisy sprzed dwóch lat nie ulegną zmianie. Póki co solidarnie klną, solidarnie chowają się w domach i solidarnie modlą o niepogodę. Bo tylko podczas deszczu i w niskiej temperaturze jest szansa na spokój i normalne funkcjonowanie.
W całej sprawie nie ma nawet cienia antycznego konfliktu sprzecznych racji. Nie ma moralnych dylematów. Na jednej szali jest umożliwienie lub zakazanie paru osobom zajmowania się swoim HOBBY, a na drugiej – skazanie lub uwolnienie rzeszy ludzi od KRZYWDY. Gdyby nieszczęśliwym trafem w Sejmiku doszło do utrzymania krzywdzących większość obywateli przepisów, niech Radni je choć zmodyfikują. Może zezwolić na używanie małego silniczka spalinowego TYLKO jachtom żaglowym, aby ułatwić im ewentualne manewrowanie na przystani lub bezpieczny powrót do brzegu przy złej pogodzie. W najgorszym wypadku, jeśli i ta modyfikacja by nie przeszła, niech hałaśliwe jednostki motorowe pływają maksymalnie do godziny 15.00 – 16.00. Niech mieszkańcy, rodziny z dziećmi, turyści, osoby starsze, wędkarze mają choć wieczory na spokojny odpoczynek.
- apelują do radnych. Z tym, że radni powiatu tomaszowskiego swoje stanowisko przyjęli dosyć bezkrytycznie.
Napisz komentarz
Komentarze