Zacznę od rządzących, bo to oni najczęściej pojawiają się w Tomaszowie. Ostatnio mieliśmy nawet spotkanie z posłami w okręgu piotrkowskiego w Powiatowym Centrum Animacji Społecznej. Nie było antyterrorystów, a spotkanie było otwarte i każdy mógł na nie wejść. Byli za to samorządowcy i to nie tylko ci reprezentujący PiS ale i... PSL oraz bezpartyjni. Opowiadano o sukcesach, inwestycjach i rządowych dotacjach dla miast i gmin. Ne zabrakło oczywiście Antoniego Macierewicza, który opowiadał banialuki o przedsiębiorcach. Naprawdę, jak ludzie prowadzący działalność go słuchali, to musiało nieźle podnosić się im ciśnienie. Mnie się podniosło. Co miesiąc przeprowadzam analizę kosztów i przychodów oraz przepływów finansowych w firmie i porównuje dane z kilku lat i powiem, że tak źle dawno nie było. I nic nie wkurza mnie tak, jak Polski Ład z jego składką zdrowotną, która nie poprawiła w żaden sposób sytuacji pacjentów.
Poseł Macierewicz często występuje w Tomaszowie przy okazji konferencji prasowych na różne tematy organizowanych przez starostę Węgrzynowskiego. Widać panowie mają się mocno "ku sobie". Z jego wypowiedzi najczęściej wynika, że nawet nie do końca wie, co w danym miejscu robi, ale zdjęcia są a opłaceni z publicznych pieniędzy pochlebcy relacjonują i aktywnie robią zdjęcia. Poseł lubi się spóźnić i mieć "wejście". Powiedzmy to otwarcie. Większość zapraszanych parlamentarzystów na przecięcia wstęg nie miało nic wspólnego z realizacją tej czy innej inwestycji. Może za wyjątkiem tego, że zagłosowali za budżetową ustawą. No ale się ich zaprasza, bo... trzeba. Zgodnie z zasadą: pomóc nie pomogą ale zaszkodzić mogą.
Na opozycji wcale nie lepiej. Tutaj też są konferencje prasowe organizowane na przykład przez reprezentującą lewicę, Anitę Sowińską. Na jednej z nich dowiedzieliśmy się, jakie to z nas strasznie ksenofobiczne społeczeństwo, że nie lubimy mniejszości i ludów innych nacji. Posłanka broni szpitala, onkologii, ptaków w lesie, kupców na targowisku i wisienek na torcie. Show must gone on. Każdy temat dobry, by odrobinę zaistnieć. Niby pochodząca z Tomaszowa ale z miastem kompletnie bez związku, nawet chyba sentymentalnego. Równie dobrze się czuje w pociągu, jak na miotle w drodze na Łysą Górę.
Z posłem PO, Cezarym Grabarczykiem, też kontakt jest utrudniony. Nie ma u nas działającego biura. Przez okres minionej kadencji chyba w sprawach tomaszowskich głosu nie zabierał. Nie da się ukryć, że jakoś to miasto przez parlamentarzystów Platformy jest zapomniane od lat. Kiedyś przynajmniej Joanna Skrzydlewska będąc eurodeputowaną organizowała wycieczki młodzieży do Brukseli. Co prawda za każdym razem jeździł na nie jeden cwaniaczek z powiatowego domu kultury, ale kilka osób ze sobą zawsze zabierał, poza członkami własnej rodziny i dziećmi znajomych. Pani Joanna ma za to sporo zasług dla Tomaszowa ale nie jako posłanka, tylko członek zarządu województwa łódzkiego. Żeby jednak być sprawiedliwym podobne wyjazdy organizowali Jacek Saryusz Wolski, Janusz Wojciechowski.
Ostatnio w programie "Polityczna dogrywka" od posła Dariusza Klimczaka dowiedzieliśmy się, że w Tomaszowie w czasie dwóch kadencji Marcina Witko nie było żadnych inwestycji. Poseł przywoływał przy tym inwestycje, jakie prowadzono w czasie kiedy w Polsce i w województwie rządziła koalicja PO-PSL. To prawda, że z okien sejmowego hotelu widać mniej niż z okna własnego mieszkania w Tomaszowie, ale nawet prowadząc jakąś polityczną batalię, trzeba być sprawiedliwym. I nie ma tu znaczenia, czy się kogoś lubi, czy nie.
To fakt, że trzy sztandarowe inwestycje miejskie zostały zrealizowane: przebudowa oczyszczalni ścieków, remont ulicy Warszawskiej, rewitalizacja placu Kościuszki. Setki milionów złotych wydane jednak z marnym dosyć efektem. Betonowy piekarnik w centrum miasta, wymarła całkiem ulica, i zagrożona dotacja. Wszystkie trzy wymagały ingerencji i poważnych zmian. Bez determinacji Marcina Witko nie udałoby się uzyskać celu wskazanego w dotacji na kanalizację i oczyszczalnie. Istniało ryzyko zwrotu środków. Teraz zmieni się i ulica Warszawska (tylko ktoś ją wcześniej zaprojektował).
W dyskusji zapomniano tylko dodać, że w czasach rządów PO-PSL pieniądze unijne lały się całymi strumieniami, a wydatkowane były często na mało sensowne cele i często zwyczajnie marnotrawione. Dzisiaj wiele tych inwestycji wymaga już remontów. Wie ktoś na przykład ile kosztować ma remont boiska przy Zespole Szkolno Wychowawczym na ulicy Nowowiejskiej? Założę się, że poza kilkoma osobami nie wie tego nikt. Więc podpowiem: według zebranych ofert może to być 1,5 miliona złotych. Co gorsza, inwestycje te mocno uderzyły w finanse samorządów, powodując ich zadłużenie i obniżając wskaźniki. Tragifarsą było, że prowadzone były pod programy a nie realne potrzeby.
Tomaszów do parlamentarzystów nie ma szczęścia. Od początku przemian tylko Mirosław Kukliński i Marcin Witko byli mieszkańcami Tomaszowa, a Roman Jagieliński, powiatu tomaszowskiego. Był też senator Jerzy Adamski, a teraz Dariusz Klimczak. Biura poselskie Witki i Kuklińskiego zawsze były otwarte dla ludzi. i tętniły życiem. Jagieliński przywrócił Hubertusa (i nie ma z tym nic wspólnego szlak konny, jak wspominał D. Klimczak) oraz Dożynki Prezydenckie. Adamski załatwił budowę nowej siedziby Policji oraz Strży Pożarnej.
Dzisiaj kiedy Witko potrzebuje wsparcia, jeździ albo do senatora Rafała Ambrozika, albo bezpośrednio do ministra Waldemara Budy. Pozostali parlamentarzyści albo przecinają kokardki, albo krytykują wszystko, nawet to, co na krytykę nie zasługuje. Lubią za to, by ich tu i ówdzie wyczytać.
Napisz komentarz
Komentarze