Tani dom z licytacji komorniczej
Wszystko zaczęło się od maila, jaki dotarł między innymi do naszej redakcji. Zawierał on kopię aktu notarialnego dotyczącego umowy kupna sprzedaży domu przy ulicy Piaskowej. Sprzedającymi było małżeństwo Kucharskich, kupującymi młoda para z Ukrainy, która od pięciu już lat przebywa i pracuje w Polsce. Tutaj chcą się osiedlić na stałe, Zdecydowali, że to Polska będzie ich nową ojczyzną. Jakiś czas temu trafili na Piotra Kucharskiego, który jak twierdzą powiedział im, że mieli dużo szczęścia spotykając go na swojej drodze. Miejski radny a obecnie kandydat na posła zaproponował, że sprzeda im należący do niego dom przy ulicy Piaskowej. Budynek do remontu, ale cena wydawała się atrakcyjna. Polityk wcześniej tę samą nieruchomość nabył na licytacji komorniczej za ok. 40 tys. zł. Taką cenę podają nasze źródła w tomaszowskim Sądzie.
Problem jednak w tym, że budynek wylicytował razem z zamieszkującymi w nim właścicielami. Warto dodać w tym miejscu, że właścicielami mocno problematycznymi. Pozbyć się tego rodzaju ludzkiego balastu wcale nie jest w Polsce łatwo i jest to wiedza powszechna. Dlatego znaleźć polskiego nabywcę wcale nie byłoby łatwym zadaniem. Ukraińska para, nie znająca polskich realiów była idealnym kupcem. Młodzi ludzie zaciągnęli kredyt i dom kupili. Wiedzieli oczywiście, że ktoś w nim mieszka, ale w kacie notarialnym, sprzedający, małżeństwo Kucharskich zobowiązali się, że w lutym tego roku lokatorzy się wyprowadzą. Obecnie kończy się wrzesień a dwie agresywne i nadużywające alkoholu osoby nadal w domu mieszkają. Toczy się też proces eksmisyjny. Ukraińska para w części budynku zamieszkała, ale na co dzień spotyka się z wyzwiskami i groźbami. Na dowód w jakich warunkach przyszło im żyć przedstawiają nagrania. Słyszmy na nich groźby podpalenia i różnego rodzaju wyzwiska.
Sprzedaż z dobrodziejstwem "inwentarza"
Do sekwencji zdarzeń związanych z zakupem na licytacji komorniczej i jej następstw wrócimy w innym artykule. W tej chwili skupimy się na procesie Kucharski - Gajewski. Dla rzetelnego opisania istotną jest informacja, że ludzie (starający się obecnie o polskie obywatelstwo) w obcym sobie środowisku poszukują pomocy. Chodzą od instytucji do instytucji, od człowieka do człowieka. W desperacji ślą pisma i maile. Część z nich trafiła do naszej redakcji. Tytuł jednego z maili brzmiał: Radny Piotr Kucharski oszust!!!! W załączniku znalazły się wspomniane na wstępie dokumenty, w tym zawiadomienie do Prokuratury z pieczątką potwierdzającą przyjęcie pisma na tzw. dziennik. Oczywiście nie jest to równoznaczne z wszczęciem śledztwa. Ten fakt należy jednak odnotować. W mailu czytamy (pisownia oryginalna):
Dzień dobry, nazywam się Olha ...... 30 stycznia 2023 roku wraz z małżonkiem, za kupiliśmy dom od Piotra Kucharskiego przy ul. Piaskowej w Tomaszówie Mazowieckim. W którym byli ludzie Pana Piotra (nie są rodziną, nie posiadają tytułu prawnego) z jego słów to są dozorcy. Obiecał że w terminie opisanym w aktie notarialnym wyprowadzić ich. Do tego czasu nic się nie zmieniło. Nam groziom i obrażają jako ludziej innej narodowości.
Już sam zakup przez radnego na licytacji komorniczej nieruchomości jakichś biedaków, którym w życiu się nie powiodło i próba zarabiania na takiej transakcji są mocno wątpliwe etycznie. Natomiast wprowadzenie w błąd i niedotrzymanie zobowiązania zawartego w akcie notarialnym należy uznać za bardzo jednoznaczne. I za takie też uznał je Sąd.
Gajewski wysyła maile
Przygotowując materiały prasowe zbieramy opinie różnych osób. Nie tylko te o charakterze merytorycznym ale również zawierające oceny etyczne. Z uwagi na fakt, że oboje małżonkowie Kucharscy zaangażowani są w działalność polityczną, maila z zapytaniem o ocenę postępowania radnego skierowaliśmy do kilku osób. Jedną z nich był właśnie Arkadiusz Gajewski. Ten z kolei wysłał wiadomość do kilku innych członków Platformy Obywatelskiej ze ścisłego kierowniczego grona. Zwierał on adnotacje cyt. znajcie sprawę, bo może być o niej głośno. Jeden z maili trafił przypadkowo do firmy, w której pracuje żona Piotra Kucharskiego. To właśnie dało asumpt do wytoczenia Gajewskiemu procesu w trybie wyborczym.
Radny składa pozew
Radny Kucharski przeniósł się z Platformy Obywatelskiej do ugrupowania Szymona Hołowni (chociaż jak sam twierdził nie jest członkiem partii a jedynie stowarzyszenia). Nie bez znaczenia był fakt, że radny przegrywał kolejne wewnętrzne wybory w lokalnej PO.W tle znajdują się też zaszłości związane między innymi z anonimowymi donosami na Barbarę Klatkę, które ktoś podpisywał nazwiskiem Sylwii Koszarnej.
We wniosku o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym czytamy:
Wnoszę o wydanie orzeczenia (...) w przedmiocie rozpowszechniania za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności za pomocą poczty elektronicznej pomówień o tym, że Piotr Kucharski, kandydat na posła do Sejmu RPO, który startuje z listy numer 2 pozycja 5 w okręgu 10 (Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga), obecnie wykonujący mandat radnego Rady Miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim jest jak Arkadiusz Gajewski w przesłanym do sądu materiałem dowodowym "oszustem".
Zdaniem Piotra Kucharskiego działania Gajewskiego mają na celu "zakłócanie kampanii", "szkalowanie", "co ma mieć wpływ na wynik wyborczy wnioskodawcy". Co ciekawe radny miejski uważa, że działanie jego byłego kolegi partyjnego zaplanowane jest jako atak i ma na celu zastraszenie zarówno jego jak i jego bliskich. - Obowiązany (Arkadiusz Gajewski przyp. red.) jako członek partii politycznej z ponad 20 letnim stażem z premedytacją wykorzystuje szkalowanie, jako narzędzie do wpływania bezpośredniego na wynik wyborczy - pisze we wniosku Kucharski podkreślając, że jego zdaniem, działanie takie narusza przepisy Kodeksu Wyborczego.
Radny twierdzi też, że w sprawie opisanej wyżej toczy się postępowanie eksmisyjne przed sądem w Tomaszowie Mazowieckim, a on sam dołożył należytej staranności, by niechcianych lokatorów z posesji wyprowadzić. ( do tych starań powrócimy w osobnym artykule). Rzecz jednak w tym, że zainteresowana ukraińska rodzina twierdzi, że to ona postępowanie eksmisyjne przed sądem uruchomiła. Z wyroku wynika, że z powództwem wystąpił Piotr Kucharski. Jeśli to prawda, musiałby to zrobić przed sprzedażą nieruchomości. Jednak z wyroku wyczytać możemy, że odbyło się to już dokonaniu sprzedaży. Jaki interes prawny miałby Kucharski nie będący właścicielem nieruchomości by móc złożyć wniosek o wyrok eksmisyjny? Tego Sąd nie wyjaśnił. Szkoda, bo rzuca się tu w oczy prawna nieścisłość. Ponadto jego (postępowania o eksmisje) efekt wciąż nie jest znany a czas trwania może przedłużyć się na lata.
Piotr Kucharski składając pozew domagał się od Gajewskiego przeprosin w lokalnej i regionalnej prasie, a także w radio Fama wpłaty 5 tys. zł. na schronisko dla zwierząt. Chciał też by Gajewski przepraszał go w czasie obrad Sejmiku województwa łódzkiego.
Gajewski nie ma sobie nic do zarzucenia
Arkadiusz Gajewski nie ma saobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że mail wysłał do zamkniętego grona członków Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem mówienie o ochronie danych osobowych w przypadku członków partii politycznej, a do PO należy cała rodzina P. Kucharskiego, więc dane dotyczące adresu są powszechnie znane. Jego też zdaniem, każdy, kto ubiega się o mandat społeczny musi poddać się krytyce. Z tej krytyki nie są wyłączeni członkowie rodzin, nawet jeśli sami nigdzie nie kandydują. Przykładem jest tu sprawa nieruchomości należących do żony premiera Mateusza Morawieckiego. Ponadto mail jaki wysłał skierowany był do wąskiej grupy partyjnych działaczy.
Co na to Sąd?
Sąd w Piotrkowie Trybunalskim wydał orzeczenie na korzyść Arkadiusza Gajewskiego. Nie tylko podzielił i uzasadnił prawnie stanowisko Gajewskiego, ale posunął się dalej twierdząc, że nazywanie oszustem osoby nie dotrzymującej zobowiązań lub wprowadzającej innych ludzi w błąd jest w pełni uzasadnione.
Przede wszystkim Sąd zwrócił uwagę, że pozew w trybie wyborczym dotyczy ochrony osób biorących udział w wyborach przed oszczerstwami i pomówieniami. Postępowanie ma więc związek z prawidłowością danych i informacji. Ponadto materiały, które są kwestionowane muszą mieć formę agitacji wyborczej. Nie wszystkie wypowiedzi na temat osoby kandydującej mają w takim ujęciu formę agitacji. Sąd zwrócił też uwagę na rozróżnienie agitacji wyborczej od materiałów wyborczych. Do tej drugiej kategorii zaliczyć można kampanię mailingową. Warunkiem jest by była skierowana do szerokie kręgu odbiorców.
Sąd nie uznał jednak by korespondencja prowadzona przez Gajewskiego miała charakter agitacji wyborczej. Była bowiem skierowana do zamkniętej grupy znajomych. Sędzi zwraca przy tym uwagę na fakt, że w czasie kampanii wyborczej istotne jest by wszelkie informacje i opinie miały możliwość swobodnego rozpowszechniania, a władza w społeczeństwie obywatelskim podlega stałemu nadzorowi. Opinie i informacje traktowane muszą być jako część debaty na tematy będące w zainteresowaniu społecznym.
- Szczególne środki ochrony przewidziane w prawie wyborczym mogą być zastosowane tylko do wypowiedzi, które zawierają informacje, a zatem podlegają weryfikacji w kategorii prawdy i fałszu (...) Nawet gdyby uznać, że kwestionowany materiał był elementem kampanii wyborczej, to należałoby poddać go testowi pozwalającemu ocenić w kategorii prawdy bądź fałszu - czytamy. Sąd podkreśla też, że stosując przepisy kodeksu wyborczego nie można eliminować z dyskusji publicznej tematu jego sporu z osobami, którym sprzedał nieruchomość i że informacje zawarte w mailu były prawdziwe . - Jeżeli kontrahent osoby, która nie wywiązała się ze swojego zobowiązania umownego nazywa go "oszustem", to jest to ocena determinowana zachowaniem osoby, która nie wywiązała się ze zobowiązania - wyjaśnia Sędzia przedstawiając definicję językową oraz prawną "oszustwa". Zdaniem Sądu nazwanie kogoś oszustem może stanowić subiektywną ocenę czyichś cech charakteru.
Co dalej?
Przede wszystkim Piotr Kucharski złożył apelację od wyroku. Zakończyła się ona dla niego podobnie jak postępowanie w pierwszej instancji. Sąd wyrok wydany wcześniej podtrzymał. W międzyczasie ukraińska rodzina otrzymała pismo, które trudno nazwać inaczej niż próbą zastraszenia. Żąda się w nim zaniechania naruszania dób osobistych, przeprosin i wpłaty na cele społeczne. Sam Kucharski twierdzi, że sprawa jest "rozwojowa". Cokolwiek miałoby to oznaczać sam siebie uważa za ofiarę spisku. Osoby poszkodowane tymczasem czekają na sprawy eksmisyjne, by móc zwyczajnie i spokojnie... żyć.
Do sprawy jednak wrócimy, ponieważ jest wielowątkowa.
Napisz komentarz
Komentarze