- W Pakcie dla Edukacji, pod którym podpisali się przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, jak i Trzeciej Drogi, znalazł się zapis dotyczący między innymi podwyżek.
- Jego twórcy opowiedzieli się za wycofaniem lekcji religii ze szkoły
- Wśród postulatów, co do których zgodność deklarowały wszystkie ugrupowania, znalazły się między innymi odchudzenie podstawy programowej, podwyżki dla pracowników oświaty, wycofanie Historii i teraźniejszości (HiT) czy powrót do rozmowy o bezpłatnych posiłkach w szkole.
Zmiany na scenie politycznej zawsze oznaczają zmiany w edukacji i wszystko wskazuje na to, że nie inaczej będzie i tym razem. Wśród przedwyborczych obietnic Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi było wiele skierowanych do dyrektorów szkół, nauczycieli i rodziców. Zapewniono przy tym, że zmiany wprowadzane będą w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny.
Na stronie internetowej Koalicji Obywatelskiej, a więc największego ugrupowania, które wejść może w skład Rządu, reprezentującego środowiska od prawa do lewa strony politycznej widnieją zapisy obietnic wyborczych dotyczących systemu oświaty
- Podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30%. Nie mniej niż 1500zł brutto podwyżki dla nauczyciela. Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji. Przywrócimy autonomię i prestiż zawodu nauczyciela – mniej biurokracji, większa niezależność w doborze lektur, rozszerzaniu tematów.
- Odpolitycznimy szkoły. Natychmiast wycofamy przedmiot HiT. Wprowadzimy praktyczne, a nie ideologiczne podstawy programowe i podręczniki, tworzone i zatwierdzane przez ekspertów i nauczycieli praktyków w Komisji Edukacji Narodowej, a nie przez polityków.
- Uwolnimy nasze dzieci od ciężkich plecaków – w każdej szkole postawimy indywidualne szafki dla dzieci, a każdy podręcznik będzie miał wersje elektroniczną.
- W ciągu pierwszych 100 dni rozpoczniemy proces przechodzenia polskiej edukacji na system 1 zmianowy. Od 1 września 2025 wszystkie polskie szkoły podstawowe będą działały w takim systemie.
- Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych. Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań. Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.
- Wzmocnimy autonomię uczelni i zabezpieczymy apolityczność szkół wyższych poprzez zwiększenie finansowania nauki i poprawę transparentności wydatkowanych środków.
- Uzdrowimy mechanizmy ewaluacji nauki. Zweryfikujemy wykaz czasopism punktowanych przy poszanowaniu ustawowej roli Komisji Ewaluacji Nauki.
"Nauczyciele muszą dostać 30 proc. (podwyżki) od razu i to jest moje zobowiązanie" - taką deklarację podczas przedwyborczej debaty złożył Donald Tusk. Te zapewnienia padały jednak solidarnie z ust przedstawicieli partii opozycyjnych. Zapis dotyczący podwyżek znalazł się także w Pakcie dla Edukacji, pod którym podpisali się zarówno przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, jak i Trzeciej Drogi. I ma być to pierwsza kwestia dotycząca edukacji, którą opozycja po przejęciu władzy ma się zająć.
Właśnie pensje budzą zazwyczaj najwięcej emocji, chociaż kiedy rzucimy okiem na wynagrodzenia nauczycielskie tomaszowskich radnych nie wydają się być one na "głodowym" poziomie. Adrian Witczak na przykład przekracza rocznie 160 tysięcy złotych. Ten jednak jest rekordzistą. Pensje pozostałych wahają się na poziomie 90-100 tys. zł. rocznie.
Składanie obietnic dotyczących tak wysokiego wzrostu wynagrodzenie w krótkim okresie czasu może być entuzjastycznie przyjęte przez nauczycieli, jednak zderzenie z twardą budżetową rzeczywistością może okazać dużo bardziej brutalne. Pieniędzy na zwiększenie wynagrodzeń może zwyczajnie nie być. Co z bezpłatnymi zajęciami dodatkowymi? Tutaj też potrzebne są pieniądze. Czasy Siłaczek już się dawno skończyły, Dzisiaj nauczyciel nie poświęci pół godziny własnego czasu bez wynagrodzenia. Oczywiście zdarzają się od tej reguły wyjątki.
Zdaniem obecnej opozycji podwyżka płac to jedyna szansa na to, by nauczyciele przestali odchodzić z zawodu, a kolejne pokolenia chciały się w tym kierunku kształcić. Czy aby na pewno? - Bez zażegnania kryzysu kadrowego w oświacie niczego nie da się w niej zmienić. Bo bez nauczycieli nie da się wprowadzać zmian do systemu publicznej edukacji, ani tej edukacji odbudować - zapewniała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Dyskusja i propozycje przedwyborcze nie obejmowały jednak prawdziwych problemów systemu oświaty. Przede wszystkim jej finansowania. Nastawiona była na populistyczne hasła obliczone na efekt wyborczy. Nikt nie wskazywał skąd wziąć pieniądze na podwyżki i starannie przemilczano fakt, że samorządy do oświaty dopłacają co roku miliardy złotych. Czy po raz kolejny zostaniemy dociążeni przez niefrasobliwość polityków?
Co zrobić ze szkołami w takich miastach jak Tomaszów? Jak je finansować? Czy ciężar ich utrzymania nadal będzie spoczywał na budżetach miast i gmin? Kryzys demograficzny, wyludnianie mniejszych jednostek miejskich stawiają kolejne pytania. Co zrobić ze szkołami, do których uczęszcza coraz mniej dzieci? Czy w Tomaszowie Mazowieckim zlikwidować jedną, dwie czy trzy szkoły? A może je utrzymać tworząc mniejsze klasy, czekając na demograficzny boom? Czy subwencję oświatową na utrzymanie szkół należy zwiększyć, a może to Państwo powinno przejąć na siebie 100 procent kosztów utrzymania? Być może w niektórych miasta nauczycieli brakuje, ale u nas mają problem ze znalezieniem zatrudnienia. Likwidacja placówek szkolnych (która może okazać się konieczna) jeszcze tę sytuację pogorszy.
Reforma systemu edukacji nie może opierać się jedynie na populizmie i lewicowym antyklerykalizmie. Usunięcie religii, HiT, czy likwidacja prac domowych.... Naprawdę ktoś myśli, że w ten sposób podniesiemy edukację na wyższy poziom.
Napisz komentarz
Komentarze