Jak podkreślił Sikorski, byłaby ona wyłącznie dodatkiem do armii narodowych.
Szef MSZ pytany w czwartek w TVP Info czy uważa, że powinna powstać europejska armia odparł, że unika tego terminu, ponieważ sugeruje on połączenie armii narodowych. Wyjaśnił, że w tym kontekście woli używać terminu "europejska obronność". "Jestem za zbudowaniem silnej brygady, którą nazwałem kiedyś legionem" – podkreślił.
Sikorski zaznaczył, że popiera również stworzenie jak największego europejskiego budżetu obronnego. "On już istnieje, został uchwalony dzięki Brexitowi. Miał wynosić 12 mld euro, wydaliśmy z niego 7 mld. W tym roku potrzebujemy 5 mld euro. Z tych pieniędzy można by finansować zakupy i zdolności europejskie, jako dodatek do armii narodowych" – tłumaczył szef MSZ.
Dopytywany o to, czy tego rodzaju działania nie są – jak mówi opozycja – próbą wypchnięcia z Europy Stanów Zjednoczonych, odparł krótko: "To bzdura".
Sikorski podkreślił, że zbudowania europejskich zdolności obronnych chcą sami Amerykanie. "W mojej poprzedniej roli, jeszcze jako szef delegacji do spraw stosunków ze Stanami Zjednoczonymi Parlamentu Europejskiego, byłem w Pentagonie. Najwyżsi rangą urzędnicy mówili mi, że potrzebujemy europejskiej zdolności obronnej, bo mogą przyjść takie czasy, kiedy USA będzie zaangażowane gdzie indziej" – powiedział.
"Europejska obronność to idea, której czas już nadszedł. Musi oczywiście rozwijać się w strategicznej harmonii z USA, ale jako obrona Europy w tych kwestiach, w których NATO i Stany Zjednoczone mogą nie chcieć lub nie móc interweniować" – podsumował Sikorski. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze