Prof. Mackiewicz z Katedry Funkcjonowania Gospodarki Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ w rozmowie z PAP miniony rok - pod względem ekonomicznym - ocenił jako dobry dla polskiej gospodarki. Wskazał, że wzrost gospodarczy może zbliżyć się do 3 proc. i będzie dużo powyżej średniego PKB krajów Unii Europejskiej (0,8 proc.), w której kilka państw zanotowało recesje.
"To zaskakujące, jak dobrze przeszliśmy przez 2024 rok. Na nasz wzrost gospodarczy, który wyróżnia się na tle krajów całej UE powinniśmy przestać patrzeć w okresie jednego roku, czy dwóch lat, tylko długofalowo. Trzeba dostrzec, że jest to długotrwały proces prowadzący nas bardziej do grupy krajów północnych Europy, na pewno bliżej nam do Danii i Szwecji niż Grecji, czy Hiszpanii. To naprawdę widać patrząc na stan polskiej gospodarki, który oceniam jako bardzo dobry" – powiedział.
Dodał, że coraz bardziej widać, że kręgosłup polskiej gospodarki mogą stanowić firmy technologiczne, choć – jak przyznał - branża informatyczna złapała "zadyszkę" z uwagi na to, że Polska przestaje być konkurencyjna pod względem płac. Wskazał przy tym, że głównym motorem napędowym popytu krajowego i wzrostu gospodarczego jest konsumpcja.
Ekonomista zwrócił uwagę, że miniony rok był kolejnym, w którym rosły wynagrodzenia pracowników. W sektorze przedsiębiorstw dynamika wzrostu wyniosła ok. 10 proc.
"Oczywiście cały czas słyszymy o ubóstwie i to jest problem społeczny, za którego rozwiązanie odpowiedzialny jest rząd, ale generalnie Polakom żyje się lepiej. Popatrzmy choćby na nowy model smartfona popularnej amerykańskiej marki, który obecnie kosztuje poniżej średniego wynagrodzenia i przypomnijmy sobie, ile takich pensji potrzebowaliśmy do jego zakupu 10 lat temu. To przykład, który obrazuje, jak na przestrzeni lat zmieniły się ceny produktów w relacji do naszych pensji. Takie rzeczy łatwo przeoczyć i uznać je za coś oczywistego, a tak naprawdę pokazują, jaki sukces osiągnęła Polska i jej gospodarka startując w 1990 roku z tego samego poziomu, jak choćby Białoruś” – powiedział prof. Mackiewicz.
Przyznał przy tym, że dla przedsiębiorców dużym problemem i wyzwaniem jest radykalny wzrost płacy minimalnej, który spłaszcza strukturę wynagrodzeń. "Firmy, starając się zachowywać konkurencyjność, nie bardzo są już w stanie motywować pracowników wynagrodzeniami, bo muszą dokładać na dolnym krańcu skali" – wyjaśnił.
Ekspert z optymizmem patrzy na 2025 r. w polskiej gospodarce. Według prognoz Komisji Europejskiej PKB Polski w ciągu nadchodzących 12 miesięcy ma wzrosnąć o 3,6 proc. - Polska ma być najszybciej rosnącą dużą gospodarką w UE. Najważniejszym czynnikiem stymulującym ją ma być silny wzrost konsumpcji prywatnej. Według prognozy Ministerstwa Finansów do ustawy budżetowej na 2025 r. założono wzrost PKB na poziomie 3,9 proc.
"Nie ma żadnych powodów, by spodziewać się w Polsce recesji. Ona nam nie grozi. Największe zagrożenia widzę ze strony geopolitycznej. Nie wiemy bowiem, jak będą wyglądać realia gospodarcze w USA po objęciu urzędu prezydenta przez Trumpa. Mam też nadzieję, że po wyborach do Bundestagu, w Niemczech dojdzie do zmiany myślenia o stabilności politycznej i militarnej w Europie. Czas, kiedy Niemcy chowały się i zza drzewa rzucały pieniądze już się skończył, a to one będą rozdawać karty w naszej części Europy. Gospodarki Niemiec i Polski są współuzależnione i w naszym interesie jest, żeby w Niemczech działo się dobrze" – wskazał prof. Mackiewicz.
W opinii ekonomisty w 2025 r. nie należy spodziewać się obniżki stóp procentowych. Jak stwierdził, po zmianie rządu Narodowy Bank Polski prowadzi bierną politykę.
„Obecny prezes NBP został powołany na to stanowisko jako gracz polityczny, a nie jako ekonomista. W ten sposób funkcjonował do czasu zmiany rządu, a teraz się przyczaił i chyba sam nie wie, co zrobić, bo nie może już być przedłużeniem władzy, a na własną rolę nie ma pomysłu. Dlatego uważam, że to będzie bierna polityka NBP i stopy procentowe nie będą się specjalnie zmieniać, bo tam potrzebny jest lider, a jego nie ma" – ocenił ekspert.
Napisz komentarz
Komentarze