Shiraz i Persepolis
Po opuszczeniu pustyni nadszedł czas w udanie się w miejsce bardzo turystyczne- ot tak, dla odmiany - powrót na utarty szlak. Do Shiraz udałem się tylko dlatego, że niedaleko leży Persepolis, a ja przecież jestem w Persji.
Będąc w Iranie, NIE WOLNO ominąć Persepolis!
Powrót do cywilizacji okazał się bardzo bolesny - łapiąc stopa w Esfahan, zatrzymał się motocykl - kierowca obiecał wywieźć mnie z miasta. Bardzo kulturalny człowiek - za każdym razem gdy coś do mnie mówił odwracał w moją stronę wzrok - szkoda tylko, że nie zwalniał do przepisowej prędkości i w międzyczasie palił papierosa i lawirował między wyprzedzającymi się nawzajem w chaotyczny sposób autami.
Niestety, o ile podzielność uwagi jest domeną kobiet, o tyle faceci trochę w tym względzie kuleją i chyba w związku z pewnymi biologicznymi ograniczeniami, mój kierowca nie zauważył hamującej przed progiem zwalniającym taksówki. Zatańczyliśmy w poślizgu i w prawdzie zatrzymaliśmy się, ale i tak straciliśmy równowagę i skończyliśmy na prawym boku. Gdy tylko ściągnęli z nas motocykl, kierowca zaczął mnie przepraszać - ja tylko podskoczyłem dwa razy żeby zobaczyć czy sobie nic nie złamałem i usiadłem na krawężniku.
Coś mnie piekło więc postanowiłem się przemóc i zobaczyć. Po podwinięciu nogawki, ukazał mi się nieprzyjemny widok - na części kostki brak skóry. Obtarcie, pomyślałem, ale wypadałoby odkazić. Przelałem wodą utlenioną, nałożyłem kompres i owinąłem w bandaż. Dopiero po kilku godzinach doszło do mnie, że po tej stronie kostki nie może być obtarcia i moja stopa znalazła się niefortunnie pod rozgrzanym tłumikiem motoru. Cóż, pozostało zmienić opatrunek i zaopatrzyć się w maść z antybiotykiem. Tym sposobem, po kilku dniach w dziczy, pierwsze większe miasto przywitało mnie oparzeniem 2-go, czy tam 3-go stopnia. Cóż, do wesela się zagoi :-).
Pokręciwszy się po zawiłych uliczkach Esfahan, w końcu udało mi się wydostać na właściwą drogę i, późnym wieczorem, dojechać do Shiraz gdzie skontaktowałem się z moim hostem z couchsurfingu. Pierwszy raz od kilku dni mogłem wziąć normalny prysznic i spać w normalnym łóżku - choć coś za coś - mieszkając u kogoś znów doskwierała mi lekka bezsenność. Mój host, Shervin, pracuje jako przewodnik wycieczek więc trafiła mi się na prawdę bardzo profesjonalna wycieczka do Persepolis - dawnej stolicy imperium perskiego rozciągającego się od Zachodnich Chin do terenów dzisiejszej Bułgarii.
Faravahar - symbol Persji. Dziś noszony na szyi przez niektórych Irańczyków.
Persepolis, podobnie jak greckie akropolia, leży na wzgórzu. Tutaj odbywały się większe, świeckie i religijne uroczystości związane nie tylko z królewskim dworem. Tutaj zjeżdżali się posłowie, artyści i naukowcy ze wszystkich narodów podległych królestwu perskiemu niosąc cenne dary w chołdzie królowi. Ręcznie ryte w ścianach płaskorzeźby przedstawiające rozmaite ceremonie rozwiały moje wątpliwości co do tego, kim chcę zostać w przyszłości - królem Persji!
Ruiny Pałacu 100 Kolumn.
Napisz komentarz
Komentarze