Nagrodą za zwycięstwo był awans do kolejnej rundy rozgrywek, a co za tym idzie pojedynek z zespołem PlusLigi.
Tomaszowianie spotkanie rozpoczęli znakomicie. Gospodarze szybko objęli prowadzenie 5:2, a następnie 6:3. Ta mała, ale niezwykle ważna przewaga Lechistów utrzymywała się do stanu 15:13.
Nasi chłopcy mieli szanse wyjść na prowadzenie 16:13, jednak zespół zielono – czerwonych nie zdołał wykorzystać kontry, którą sobie wypracował po błędzie rywali w przyjęciu (zagrywka Neroja) i Sanoczanie zdołali złapać kontakt, a następnie wyrównać (15:15).
Wojna nerwów trwała dość długo. Przy stanie 22:22 - Lechia wyprowadza „silny cios” z lewego skrzydła, ale niestety nasz zawodnik trafia w antenkę i goście objęli pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Lechia jednak ekspresowo odpowiedziała skutecznym atakiem z prawego skrzydła Janikowskiego (23:23).
Kolejny punkt to skuteczny atak z krótkiej środkowego TSV Romana Oronia (23:24). Upływa kilka sekund i Sanoczanie mogą zakończyć pierwszą partię , ale gracz rywali atakując z lewego skrzydła trafia w siatkę. Podusumowują sytuację - mamy sporo szczęścia.
Przy stanie 24:24 oglądamy dłuższą wymianę, która sędzia przerywa i przyznaje Lechii punkt za błąd w ataku Frankowskiego (25:24).
Emocje trwają, podłoga hali ZSP 2 drży od głośnego dopingu. Przy stanie 25:25 Maciej Musiał atakując (tym razem) prawą stronę wyrzuca piłkę w aut i w ten oto sposób Sanoczanie wywalczyli drugą piłkę meczową. Cały ten niesamowity akt siatkarski kończy silny serwis gości, błąd w przyjęciu naszych i kontratak ze skrzydła. Przegrywamy 25:27 i cały mecz 0:1.
Drugi set układa się dla nas fatalnie. Słaba gra zespołu Lechii pozwala rywalowi rozwinąć skrzydła. Po upływie kilku minut do odrobienia mamy cztery punkty (3:7). Niestety im dłużej trwa ten pojedynek, tym bardziej poprawy nie widać. Po ataku w siatkę rywala zdobywamy swój piąty punkt w partii, tyle że rywal ma o pięć „oczek” więcej (5:10). Po nieudanej zagrywce, oraz skutecznej zagrywce przeciwnika nasza strata wynosi już siedem punktów (5:12). Trener Migała jest spokojny i cierpliwie czeka na rozwój sytuacji.
To co się stało kilka minut później, nie jesteśmy w stanie skomentować. Rozkręceni rywale zaczęli się "bawić" w siatkówkę rodem z podwórka. Lekceważąca postawa Sanoczan pozwala gospodarzom złapać drugi oddech. W krótkim czasie odrabiamy cztery punkty i wracamy z dalekiej podróży. Trener gości prosi o czas. Na tablicy wyników 9:12.
Przerwa w grze była dobrą reakcją szkoleniowca TSV, gdyż dwie kolejne piłki padają łupem przyjezdnych (9:14).
Z biegiem gry przewaga Sanoczan wciąż oscyluje w granicach czterech – pięciu „oczek”. Lechiści się jednak nie poddali i mozolnie zaczęli odrabiać straty.
Po udanej zagrywce niezbyt dobrze grającego Wiktora Musiała złapaliśmy wreszcie kontakt 18:19, a przy stanie 19:20 kapitalnym pojedynczym blokiem popisuje się Neroj i mamy wyrównanie. Odrobiliśmy siedem punktów przewagi!
Końcowe fragmenty partii należą do podopiecznych Tomasza Migały. Przy remisie 21:21 Obermeler atakując z środka obija blok rywala, a następni odrzucony od siatki Damian Wierzbicki atakuje z lewego skrzydła w aut. Prowadzimy 23:21.
Tym razem nasza drużyna wygrywa wojnę nerwów. Przy wyniku 24:22 Tomasz Kusior trafia w siatkę i mamy wyrównanie w setach.
Pierwszy fragment trzeciej partii to wyrównana gra po obu stronach i wynik oscylujący w granicach remisu. Niestety w biegiem minut przeciwnik osiągnął wyraźną przewagę, która w końcowym fragmencie odsłony wynosiła aż siedem punktów (15:22; 16:23).
Ostatecznie set kończy się przegraną siatkarzy Tomasza Migały 19:25. Kibice zgromadzeni w hali liczyli jednak na rehabilitację w czwartym i ewentualnie piątym secie.
Tej początkowo nie było. TSV wygrywa trzy z pierwszych czterech piłek (1:3). Lechia broni się dzielnie, ale przewaga topnieje tylko przez chwilę. Na tablicy wyników po dziewięciu rozegranych piłka mamy stratę trzech punktów (3:6).
Przy stanie 7:9 fatalną zagrywkę prezentuje rywal. Następnie kolejny siatkarz Sanoczan atakując z lewego skrzydła wyrzuca piłkę w aut. Mamy pierwszy remis w secie.
Niestety Lechia ponownie popełnia błędy i przy wyniku 10:10 rywale ponownie odskakują na trzy punkty przewagi (10:13). Sytuacja robi się trudna. Migała prosi o czas, ale przerwa nie przynosi korzyści, gdyż przegrywamy dwie piłki (10:15).
Po raz kolejny musimy odrabiać straty i po raz kolejny nasi siatkarze pokazują swój potencjał wygrywając cztery piłki z rzędu (14:15). Emocje po raz kolejny sięgają zenitu.
W natępnym fragmencie rywal ponownie odskakuje (18:21), na nasze szczęście popełnia także błędy i po nieudanej „kiwce” na tablicy wyników widnieje remis (21:21).
Aby utrzymać się w turnieju Pucharu Polski musieliśmy partię wygrać. Niestety po kiwce JurkoJcia, oraz dwukrotnym, autowym ataku z lewego skrzydła Wiktora Musiała rywale wywalczyli swoją piłkę meczową (21:24).
Pierwszej okazji na zakończenie rywalizacji goście nie wykorzystali, po chwili jednak mieli drugą i tej już nie zmarnowali. Ostatecznie przegrywamy odsłonę 22:25 i cały mecz 1:3.
Jak można podsumować ten mecz? Rywal był po prostu lepszy. Lechiści nie mieli dzisiaj dobrego w dnia w zagrywce, nie potrafiliśmy wykorzystać gry z kontrataku, a i nasz as Wiktor Musiał nie miał swojego dnia, gdyż nie zawsze musi go mieć. Siatkarzy Tomasza Migały należy jednak pochwalić za ambicję. Dwukrotnie pokazali bardzo silny charakter, który z pewności będzie procentował w lidze.Walczyliśmy dzielnie, ale przegraliśmy, musieliśmy uznać wyższośc rywala. Okazja do rewanżu za rok....w I lidze. Siła jest, umiejętności też, czujemy że będzie awans.
Z naszej strony wypada tylko podziękować za wspaniałe emocje w tegorocznym sezonie Pucharu Polski i liczymy przynajmniej na powtórkę w przyszłym.
RKS Lechia – TSV SANOK 1:3 (25:27; 25:22; 19:25; 22:25)
Lechia w składzie: Bartłomiej Neroj (k), Michał Mysera, Maciej Janikowski, Michał Cymerman (l), Jakub Guz, Mariusz Pruski, Rafał Obermeler, Patryk Kucharski, Patryk Laskowski, Wiktor Musiał, Bartłomiej Rebzda (l), Damian Migała, Daniel Reszka, Mikołaj Kubryn.
Sztab: Tomasz Migała, Bartłomiej Rebzda, Andrzej Zając, Wojciech Dębiec
Napisz komentarz
Komentarze