Wspomniane wyżej koncerty odbyły się w ramach tegorocznego festiwalu „…a może byśmy tak na dzień do Tomaszowa”. Przypomnijmy, iż 26 czerwca tj. pierwotny termin niedzielnych wydarzeń muzycznych nie doszedł do skutku ze względu na ulewny deszcz, oraz intensywne burze.
Niestety dość zmienna lipcowa aura i tym razem dała o sobie znać i po godzinie piętnastej FBI musiało przerwać koncert, gdyż zaczęło padać, oraz….. grzmieć. Na szczęście wspomniane zjawiska atmosferyczne ustąpiły i cover band mógł wznowić swój występ.
My z naszą kamera i aparatem na błonia zawitaliśmy o godzinie 16.40. Pierwsze wrażenia nie były zbyt pozytywne, gdyż to co jest najważniejsze w tego typu imprezach tj. frekwencje początkowo nie dopisała. Błonia były puste. Pod sceną ludzi niewiele. Jedynie ustawione tuż przy nasypie Wesołe Miasteczko tętniło życiem. Niestety wraz z nim tętniła głośna muzyka, która zagłuszała wydarzenia na scenie publiczności ustawionej w tylnej części placu.
Około godziny 17.30 swój koncert rozpoczął zespół PAPA D. Poprawiła się także frekwencja. Nie tylko ta młodsza, ale i starsza część publiczności skorzystała z wydzielonego pod sceną terenu, aby z bliska zobaczyć klasykę w wykonaniu Pawła Stasiaka i jego kolegów.
Papa Dance zaprezentował nie tylko swoje największe hity tj: „Czarny Śnieg” „Nasz Disneyland”, czy też „O-la-la”. Rytmiczne utwory wpadały w ucho, a i uśmiech oraz sceniczna nienaganność wokalisty z pewnością oczarowały niejedną niewiastę.
Po koncercie postanowiliśmy po raz pierwszy sprawdzić jak wygląda jakość punktów gastronomicznych podczas niedzielnego dnia. Smakkowo nie było źle, choć cenowo mocno wygórowane. Zamówiliśmy danie z pobliskiego grilla (pieczone ziemniaczki z kiełbasą + frytki), a w drugim punkcie zamówiliśmy zapiekankę. Pierwsze danie oceniamy 3/5. Ziemniaczki znakomite, jednak kiełbasa pozostawiała sporo do życzenia i smakowała jak wyjęta z wody gruba parówka, a nie pieczona na grillu wuszt. Jeżeli chodzi o zapiekankę tu spory plus. Dobrze wypieczona bułka z pieczarkami, świeżuteńką surówką (co było widać) i prażoną cebulą miała całkiem niezłe walory smakowe. Jeden minus za pieczywo – które choć było smaczne to wyglądało jakby nie posiadało miąższu w środku. Ocena 4/5.
Za jedną „parówkową” kiełbasę i podwójną porcję ziemniaczków (ksieżyc + frytki) zapłaciliśmy 20zł, czyli dosyć drogo. Zapiekanka standardowo kosztowała nas 10zł, biorą pod uwagę ilość składników i możliwość wyboru dodatków - nie żałowaliśmy tego drugiego wydatku.
Wracając do wydarzeń na scenie. Mieszanka rocka, reggae i bluesa zaprezentowana przez Indios Bravos nie cieszyła się dużym zainteresowaniem tomaszowskiej publiczności. Mocnym punktem koncertu był pojedynek na perkusji założyciela grupy, gitarzysty Piotra Banacha (kiedyś HEY) z perkusistą Lechem Grochalą. Walka na „pałeczki” wypadła bardzo widowiskowo.. Sam koncert – ogólnie dla koneserów.
Ostatnim punktem niedzielnego dnia był występ GrubSona. Napiszę szczerze, że nie jestem wielkim fanem rapu i pochodnych tego gatunku muzyki. Gdzieś tam kiedyś przypadkiem słuchało się warszawskich, poznańskich, czy też amerykańskich ekip, ale to wszystko.
Postanowiłem obejrzeć co zaprezentuje nam Tomasz Iwanca, tym bardziej iż niewiadomo kiedy, ale na błoniach pojawiły się tłumy, a moja partnerka to rodowity Hanys podobnie jak raper, przez co automatycznie dużego wyboru nie miałem.
Co tu dużo pisać, jeżeli ja taki laik od rapu byłem pod wielkim wrażeniem koncertu GrubSona... to co mają mówić prawdziwi fani artysty. Kapitalny popis świateł, znakomite teksty i przede wszystkim rewelacyjna atmosfera. Sam GrubSon zaprezentował nam doskonały kontakt z publicznością. Niestety wszystkiego fotografować i filmować nie mogliśmy i tylko tego możemy żałować. Ciężko ubrać w słowa ponad godzinny pokaz tego artyzmu. Był to mój pierwszy koncert rapera z Rybnika i z pewnością nie ostatni.
Zaległy „Dzień Tomaszowa” zakończył się tradycyjnie pokazem sztucznych ogni. Wśród imprez okolicznościowych mogliśmy obejrzeć m.in. występy klubu aikido Aikikai i zumby w wykonaniu Fanti Fitness m.in. naszego partnera, który ufundował dla was dwa karnety t na swoją siłownię w Plebiscycie na Sportowca Roku 2015.
Z mojej strony chciałbym podziękować mojej życiowej partnerce, która poświeciła swój wolny czas i robiła dla nas zdjęcia z koncertów Papa D, oraz Grubsona. Freelancerzy maja się dobrze. Był to jej pierwszy raz dopiero, ale dała radę.
Chciałbym podziękować naszym cierpliwym ochroniarzom, którzy co kilkanaście minut otwierali bramki dla prasy, tak abyśmy mogli uwiecznić nie tylko to co się działo pod sceną. Chcielibyśmy też podziękować wam tj. mieszkańcom a dokładnie tym, którzy widząc kamerę czuli się lekko stremowani, a jednak przełamywali tą tremę.Niebawem zaprezentujemy wam efekt naszej wspólnej pracy, a w chwili obecnej zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć.
Napisz komentarz
Komentarze