Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 grudnia 2024 01:04
Reklama
Reklama

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (8)

Niedzielny, słoneczny poranek 1 kwietnia, kalendarzowe prima aprilis, nadszedł czas pożegnania. Przed godziną 10.00 rano dotarłem na ulicę Brzozową gdzie Marek Karewicz ze swomi przyjaciółmi spędzali ostatnią noc. Mój przyjaciel, wspaniały kuchmistrz i gospodarz - Janek Koziorowski, przygotował bardzo smaczne śniadanie dla gości. Jako, że to Niedziela Palmowa i czuć było nadchodzące święta, więc i na stole znalazły się okołowielkanocne dania jak: biała kiełbasa, jajko w majonezie, warzywna sałatka czy deser w postaci ciasta, mazurek.

 [reklama2]

Tuż po śniadaniu przyjechała swoim seatem Maryla Tejchman (nocowała u swojej córki). Załadowaliśmy bagaże gości do bagażnika po czym usiedliśmy wszyscy - Marek, Hanka, Maryla, Wiesiek, gospodarz Janek i ja - przy kawie podsumowując zakończony weekend. – Moi drodzy - zagaił Marek – było to dla mnie wspaniałe spotkanie. Muszę ci Antku powiedzieć, że wszystko było w tempie i sprawnie zrealizowane. Aż nie chce mi się wierzyć, że mógł tego dokonać jeden człowiek. Kiedy przybyłem w sobotę do SCh TOMY i zobaczyłem wystawę, analogiczną jak dzień wcześniej w Starostwie, myślałem, że rollapów i okładek masz więcej niż zamawiałeś. Nie przypuszczałem, że wystawa w TOMY powstała w wyniku demontażu w Starostwie. Sprawnie to zrobiłeś.

 

- Tak Marku – odpowiedziałem - masz rację, zrobiłem to sprawnie. Również nie zauważyłeś, że w TOMY zdemontowałem wystawę za nim opuściliśmy ten obiekt. A jutro w poniedziałek uzupełnię nimi ekspozycję w Starostwie zanim pracownicy przyjdą do urzędu. Na 8.00 rano wszystko będzie na tip-top. Umowę ze Starostwem na wystawę mamy na czas od 30 marca do 14 kwietnia. - Jesteśmy na twojej – odezwał się Wiesiek – trzeciej imprezie, którą sam organizujesz. Aż nie chce się wierzyć, żeby robiła takie imprezy jedna osoba. Byliśmy na „Spotkaniu po Latach” w Literackiej, na „Spotkaniu po Latach BIS” (trzy dni) w Zakościelu a teraz dwa dni, jeden dzień  w Starostwie a drugi w TOMY. Wszystko logistycznie zabezpieczyłeś, począwszy od naszych zakwaterowań, wyżywienia do bezbłędnie zorganizowanych spotkań Marka Karewicza tak z urzędnikami w Starostwie, jak i z mieszkańcami miasta w SCh TOMY. 

 

– A ja chciałem podziękować – odpowiedziałem kierując się do gospodarza – szczególnie mojemu przyjacielowi Jankowi. To, że jesteście zadowoleni z pobytu w Tomaszowie to ogromna zasługa właśnie Janka. Pełny żołądek i wygodne spanie, to więcej niż połowa sukcesu. Ale dla mnie organizatora imprezy, bezsprzecznie największą przysługę uczyniła mi Marylka Tejchman. To ona w Warszawie załadowała do pełna, do swojego samochodu całą ekspozycją, 44 sztuki okładek płyt i 10 rollapów, i dowiozła na dwa dni przed jej otwarciem do Starostwa. Niesłychane, jak ona to pomieściła, wracając jeszcze w tym samym dniu do Warszawy rozkopaną „gierkówką”. Dwa dni później, wszystkich was dowiozła z Warszawy na otwarcie wystawy. Z całego serca dziękuję ci Marylko. To dzięki tobie tomaszowianie mogli podziwiać artystyczne dzieła Karewicza.

 

Grzecznościowy kącik "kadzenia" sobie, przerwał Karewicz, - Moi drodzy, chciałem wszystkich zaprosić w imieniu pastora na luterańskie nabożeństwo do ewangelickiej kaplicy Kościoła Zbawiciela, na godzinę 12.00. Przed śniadaniem właśnie zadzwonił do mnie pastor Pawlas i upoważnił mnie bym zaprosił swoich przyjaciół, co czynię. Kwadrans przed W samo południe niczym w westernie o tym samym tytule, z Gary Cooperem i Grace Kelly, pożegnaliśmy Janka Koziorowskiego udając się w kierunku centrum miasta

 

 

****     

Do wielu określeń, przymiotników określające Karewicza jak – Człowiek ze Złotym Obiektywem, Złoty Fryderyk - jakimi artystyczne życie obdarowało naszego artystę fotografika, doszło jeszcze jedno, bardzo ważne, wielkie wyróżnienie otrzymane w naszym mieście. W „palmową niedzielę” w luterańskiej kaplicy, nadany mu został przez księdza pastora Romana Pawlasa – DĄB LUTRA. Nadmienić pragnę, że w tym miejscu, piętro wyżej nad kaplicą zamieszkiwali po przybyciu po Powstaniu Warszawskim do Tomaszowa, państwo Karewiczowie (babcia Julia, Marek, mama Bronisława i ojciec Julian). Zapewne dla Marka Karewicza była to szczególna, retrospektywna chwila przywołująca najpiękniejszy okres z życia każdego człowieka jakim  jest – dzieciństwo. Na zdjęciu wzruszony Marek Karewicz w chwilę po otrzymaniu zaszczytnego wyróżnienia.

                                  

****

 Przed głównym wejściem do kościoła Zbawiciela; ksiądz pastor Roman Pawlas, córka pastora Ewa oraz piosenkarz Bogusław Mec
 

Kiedy odjeżdżaliśmy spod gościnnego domu przy ulicy Brzozowej, Janka Koziorowskiego, w kierunku centrum miasta na ulicę Św. Antoniego, do kaplicy ewangelickiej Kościoła Zbawiciela nikt nie przypuszczał co nas może jeszcze spotkać tego dnia. Pogoda, o ironio, przyrównując do dnia wczorajszego (wszystkie pory roku), gdzie odbywaliśmy retrospektywny spacer ulicami małego Marka Karewicza, była przepiękna. Ciepło, bezchmurnie i słonecznie. Tuż przed 12.00 zajechaliśmy na dziedziniec kościoła. Weszliśmy w ciszy i skupieniu do parafialnych pomieszczeń. Luterańskie nabożeństwo w kaplicy Kościoła Zbawiciela było ostatnim spotkaniem podczas pobytu Grupy Karewicza w naszym mieście.

 

Budynki parafii, były pierwszym miejscem zamieszkania po przybyciu Karewiczów do Tomaszowa Mazowieckiego, w których przywitał nas bardzo serdecznie pastor Roman Pawlas, wprowadzając do wnętrza kaplicy. Usiedliśmy obok siebie Maryla, Wiesiek, Hania i ja, stawiając wózek z Markiem tuż obok nas, w tak zwanym zasięgu ręki. Luterańskie nabożeństwo odbiegające od podobnych spotkań wiernych w kościele katolickim, za sprawą pastora Pawlasa, jeśli tak mogę się wyrazić, było interesujące. Lecz jej finał zaskoczył nie tylko nas ale również samego Karewicza. Pastor Pawlas trzymając w ręku na kawałku drewna dębowego, zamontowany płaski odlew, w pełnej koronie drzewo dębu, powiedział" 

 

- Wręczając niniejszą statuetkę panu Markowi Karewiczowi, nawiązuję bezpośrednio do DĘBU LUTRA zasadzonego przed tomaszowskim kościołem w 1917 roku (w 400-lecie Reformacji), w ramach międzynarodowej akcji sadzenia pamiątkowych dębów i obchodzonych światowych uroczystości. Jest to jedyny taki DĄB na terenie naszego kraju, będący pod opieką Kościoła ewangelickiego. Ten fakt dał nam prawo do ustanowienia w 2011 roku specjalnej statuetki.

 

- Pierwsze wręczenie miało miejsce w maju ubiegłego roku i dotychczas statuetkę (z których każda jest indywidualnie oryginalna) uhonorowałem zacne osoby z Polski (m.in. Edward Skorek nasz wybitny siatkarz), Niemiec, Słowacji i Łotwy. Pan Marek jest dziesiątą, uhonorowaną osobą. Planuję wręczenie statuetek z certyfikatem do 2017 roku, kiedy to w tomaszowskiej parafii odbędą się centralne, polskie uroczystości 500 - lecia Reformacji. Statuetkę ustanowiłem wiosną 2011 roku nawiązując do daty objęcia przez 28 letniego naukowca (filozof, teolog) ks. Marcina Lutra z Uniwersytetu w Wittenberdze katedry biblistyki, co miało miejsce w 1511 roku. Muszę przyznać, że Marek był nie tylko zaskoczony ale i wzruszony.

  

Na zakończenie luterańskiego nabożeństwa zrobiliśmy sobie kilka wspólnych fotek w kaplicy kościoła i to był ostatni moment pobytu Marka Karewicza w Tomaszowie. Ponieważ dla mnie zbliżała się pora obiadowa, a w domu od czterech dni byłem gościem, oddalonym około trzech km od parafii Zbawiciela, zabrałem się na chatę z Grupą Karewicza, powracającą do Warszawy. Na pożegnanie rzuciliśmy się w objęcia, dziękowaliśmy sobie za przepięknie spędzone chwile, życząc sobie kolejnego spotkania. Seat z Marylą Tejchman, Hanią Erez, Wiesiem Śliwińskim i Markiem Karewiczem ruszył z miejsca w kierunku Warszawy. Ze znikającego w dali z moich oczu, niczym amerykański „Znikający punkt” w reżyserii Richarda C Sarafiana, przez uchyloną szybę seata, dobiegał dygresyjny głos Marka, prawie mi grożący, - Antek, ja ci tego weekendu nie zapomnę!!! I to był cały Karewicz, on zawsze symulując złość, zmieniając na ponury, tembr głosu wyraża swoją wdzięczność i radość.

 

Budynki parafii, były pierwszym miejscem zamieszkania po przybyciu Karewiczów do Tomaszowa Mazowieckiego, w których przywitał nas bardzo serdecznie pastor Roman Pawlas, wprowadzając do wnętrza kaplicy. Usiedliśmy obok siebie Maryla, Wiesiek, Hania i ja, stawiając wózek z Markiem tuż obok nas, w tak zwanym zasięgu ręki. Luterańskie nabożeństwo odbiegające od podobnych spotkań wiernych w kościele katolickim, za sprawą pastora Pawlasa, jeśli tak mogę się wyrazić, było interesujące. Lecz jej finał zaskoczył nie tylko nas ale również samego Karewicza. Pastor Pawlas trzymając w ręku na kawałku drewna dębowego, zamontowany płaski odlew, w pełnej koronie drzewo dębu, powiedział. 

 

 

- Wręczając niniejszą statuetkę panu Markowi Karewiczowi, nawiązuję bezpośrednio do DĘBU LUTRA zasadzonego przed tomaszowskim kościołem w 1917 roku (w 400-lecie Reformacji), w ramach międzynarodowej akcji sadzenia pamiątkowych dębów i obchodzonych światowych uroczystości. Jest to jedyny taki DĄB na terenie naszego kraju, będący pod opieką Kościoła ewangelickiego. Ten fakt dał nam prawo do ustanowienia w 2011 roku specjalnej statuetki. Pierwsze wręczenie miało miejsce w maju ubiegłego roku i dotychczas statuetkę (z których każda jest indywidualnie oryginalna) uhonorowałem zacne osoby z Polski (m.in. Edward Skorek nasz wybitny siatkarz), Niemiec, Słowacji i Łotwy. Pan Marek jest dziesiątą, uhonorowaną osobą. Planuję wręczenie statuetek z certyfikatem do 2017 roku, kiedy to w tomaszowskiej parafii odbędą się centralne, polskie uroczystości 500 - lecia Reformacji. Statuetkę ustanowiłem wiosną 2011 roku nawiązując do daty objęcia przez 28 letniego naukowca (filozof, teolog) ks. Marcina Lutra z Uniwersytetu w Wittenberdze katedry biblistyki, co miało miejsce w 1511 roku.

 

Muszę przyznać, że Marek był nie tylko zaskoczony ale i wzruszony. Na zakończenie luterańskiego nabożeństwa zrobiliśmy sobie kilka wspólnych fotek w kaplicy kościoła i to był ostatni moment pobytu Marka Karewicza w Tomaszowie. Ponieważ dla mnie zbliżała się pora obiadowa, a w domu od czterech dni byłem gościem, oddalonym ok. 3 km od parafii Zbawiciela, zabrałem się z Grupą Karewicza, powracającą do Warszawy. Na pożegnanie rzuciliśmy się w objęcia, dziękowaliśmy za przepięknie spędzone chwile, życząc sobie kolejnego spotkania. Seat z Marylą Tejchman, Hanią Erez, Wiesiem Śliwińskim i Markiem Karewiczem ruszył z miejsca w kierunku Warszawy. Ze znikającego w dali z moich oczu, seata, przez uchyloną szybę dobiegał dygresyjny głos Marka, prawie mi grożący, - Antek, ja ci tego weekendu nie zapomnę!!!

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama