W skład jednej z nich wchodzi Szkoła Podstawowa numer 14, druga obejmuje popularną w "Jedynkę". Za dwa dni minie już połowa ostatniego miesiąca wakacji. Tak naprawdę pozostał już tylko jeden dzień do rozpoczęcia sierpniowego długiego weekendu.
Za kolejne dwa tygodnie rozlegną się pierwsze szkolne dzwonki a na dzień dzisiejszy wciąż nie wiadomo, kto obejmie dyrektorskie stanowiska. Sytuacja mało poważna i świadcząca i rażącej niekompetencji urzędników odpowiedzialnych za miejską oświatę.
Przyznam, że wciąż pełniącym obowiązki dyrektorom Stanisławie Wąchale oraz Sławomirowi Żegocie trudno tej sytuacji pozazdrości. W warunkach dużej niepewności o los własny oraz podległych placówek muszą przygotować szkoły do nowego roku szkolnego, wplatając w nie przedszkola, którymi de facto nie zarządzają.
Czy daje się w takich warunkach pracować? Zapewne tak, tylko co to za praca. Mądrzy pracodawcy wiedzą, że z niewolnika nie ma pracownika, a stawianie ludzi pod murem i straszenie plutonem egzekucyjnym bywa, delikatnie to ujmując, niesmaczne i świadczy o niskim poziomie kultury zarządczej ale i osobistej.
Władza w mieście traktuje więc dyrektorów podległych sobie placówek w sposób protekcjonalny, lekceważący i pozbawiony jakichkolwiek oznak szacunku. Trudno się dziwić, skoro oświatą zarządza pozbawiona doświadczenia zawodowego wiceprezydent Zofia Szymańska. I piszę to bez złośliwości a jedynie z troską o kondycję tomaszowskich szkół przez kolejne 3 lata.
Trudno to pojąć, że szybko wprowadzono zmiany organizacyjne a na decyzje personalne trzeba czekać całymi tygodniami. Chyba, że chodzi o to, by obecni dyrektorzy przygotowali pracę na kolejny rok dla osób, które zastąpią ich na ich stanowiskach. A listę nazwisk, jakie pojawiają się na giełdzie, można określić jako przerażającą.
Należy pamiętać, że SP1 to największa i osiągająca najlepsze wyniki szkoła podstawowa w Tomaszowie Mazowieckim. Zepsuć sprawny mechanizm można łatwo.
Odwlekanie decyzji jest nieuczciwe nie tylko wobec dyrektorów ale również i pracowników szkoły. Buduje atmosferę wzajemnej nieufności i pozbawia poczucia stabilizacji.
Mało komfortowo czuć muszą się również rodzice uczniów. Osobiście chciałbym wiedzieć, kto będzie zarządzał szkołą, do której posyłam własne dziecko. Czy będzie to profesjonalny menadżer, czy nawiedzony i ukierunkowany światopoglądowo katecheta.
Napisz komentarz
Komentarze