Wakacyjny środek lata, pogoda chwilami wręcz męcząca, piłkarze Lechii inaugurują sezon, na stadion ściąga liczna grupa kibiców i co dostaje poza efektownym zwycięstwem swoich pupili?
Wygląda na to, że organizacyjnie nie wszystko zostało dopięte, owszem była oprawa widowiska, o którą zadbał główny sponsor ale poza tym było już tylko im dalej tym gorzej...
Wiadomo, że tego typu imprezy sa wydarzeniami komercyjnymi i współorganizatorzy powinni się liczyć że jak przyjdą ludzie to należy im coś zaproponować, tymczasem w klubowym barze dość szybko kończy się zimne piwo,barmanki proponują piwo o kolejnym stopniu schłodzenia czyli z kontenerów, wszystko to przy ponad 30-to stopniowym upale, jak ktoś coś by miał ochotę przekąsić to asortyment też momentalnie maleje, zapiekanki się skończyły a z pierogów zostaje ostatnich pięć sztuk...
Mamy aktualnie takie czasy, że tego typu przedsięwzięcia, jak widowisko sportowe są doskonałą okazją do zarobienia pieniędzy nawet na poziomie drugiej czy trzeciej ligi, tymczasem wygląda na to, że tomaszowskim działaczom zabrakło wyobraźni i pomysłu
Dodam jeszcze jeden niewypał, nazwijmy organizacyjno-techniczny. Ktoś pod koniec meczu zapomniał otworzyć bramę od strony ul. Browarnej co spowodowało że cała rzesza sympatyków futbolu po opuszczeniu trybun musiała okrążać budynek klubowy i udać się do bramy głównej, w końcu zjawił sie pan który bramę otworzył najpierw z kłódki i grubego łańcucha , a następnie z pilota, tochę jak w filmach Stanisława Bareji oświadczając przy tym że kogoś tam nie ma, jest dzisiaj sam i wszystkiego "nie ogarnie".
Panowie działacze najwyższy czas na przebudzenie i ocknięcie jeśli chcemy mieć w naszym mieście fajną piłkę, to dorośnijmy do niej również w aspektach poza sportowych, bo własnie niuanse stwarzają sukcesy, a to co było akceptowane w latach osiemdziesiątych dzisiaj już się nie sprzedaje...
Pozostaje mieć nadzieję że na takie niedociągnięcia zwróci uwagę główny sponsor, który niejednokrotnie pokazał nie tylko w tematach sportowych, że potrafi myśleć, patrzeć i widzieć znacznie dalej. Chociaż z drugiej strony to trochę żenujące żeby zajmował się takimi drobnostkami, których załatwienie wymaga jedynie trochę chęci i dobrej woli...
Reasumując nie należę do życiowych malkontentów czy zawodowych krytykantów ale jeśli dążymy do określonego poziomu to róbmy to z głową.
Napisz komentarz
Komentarze