Już w grudniu (28/29) tegoż roku organizują w Teatrze Muzycznym w Gdyni Wystawę Fotogramów Krzysztofa Klenczona, autorstwa Marka Karewicza oraz wielki, dwudniowy, galowy koncert na JEGO cześć, pt „Muzyka z tamtej strony dnia”. Udział w tym szczególnym spotkaniu wzięli: zespół ŻUKI oraz artyści, przyjaciele Krzysztofa - Halina Frąckowiak, Wojtek Korda, Janusz Popławski, Ryszard Rynkowski oraz przyjaciel Krzysztofa z zespołu Czerwone Gitary, Jerzy Kossela (wraz z Heniem Zomerskim współzałożyciel zespołu wszechczasów Cz. G) oraz prowadzący spotkanie, radiowy DJ, Witold Pograniczny.
Pomysłodawcą koncertów pamięci KK w Szczytnie był Tadeusz Grzeszczyk – dyrektor Domu Kultury w Szczytnie. Za jego sprawą a następnie Klaudiusza Woźniaka koncerty pamięci Krzysztofa Klenczona stały się wielkim wydarzeniem w tym mieście. O tych koncertach mówiło się w całej Polsce ale również radia polonijne w Chicago i Sydney poświęcały temu tematowi swoje audycje. Tu, w Szczytnie, od dziecka mieszkał, wychowywał się, kończył szkoły, młody Krzysztof zanim zdał egzaminy na studia, WSWF w Gdańsku - Oliwa.
Święto Dni i noce Szczytna, wdrożyło muzyczną twórczość (w latach 2001/2008) słynnego mieszkańca grodu, Krzysztofa Klenczona, do miejskich uroczystości. Odbywały się tu nie tylko koncerty znanych grup muzycznych, zespołów ale również konkursy naszej, uzdolnionej muzycznie, młodzieży. To tu, w Szczytnie wypłynęła na wielkie wody gwiazda, dzisiaj lider Czerwonych Gitar, Mieczysława Wądołowskiego. Niewytłumaczalne dla mnie jest dziś odstępstwo, przez włodarzy miasta, rezygnacja z tak pięknej, promującej region i miasto, imprezy. Choć osobiście nie uczestniczyłem w klenczonowskich benefisach w Szczytnie, to jedno wiem, że wielu mieszkańców Tomaszowa i okolic, tam bywało.
Około pięciu lat trwały poszukiwania nowego miejsca, w którym można by było kontynuować tą piękną, jakże szlachetną imprezę. Wreszcie stało się. Alicja Klenczon, małżonka Krzysztofa oraz Wiesław Wilczkowiak dotarli z projektem do miejscowości położonej w północnej części Mazowsza, do Pułtuska. W 2006 roku Stowarzyszenie CHRISTOPHER wysłało pismo do burmistrza tego miasta w sprawie upamiętnienia Krzysztofa Klenczona cyklicznymi uroczystościami (festiwalem, koncertami, wystawami).
W 2012 roku doszło do spotkania w jednej z warszawskich kawiarni Alicji Klenczon, burmistrza Wojciecha Dębskiego i Wiesława Wilczkowiaka. Motorem idei, nakręcającej powstanie festiwalu w Pułtusku był mieszkaniec tego miasta, Jerzy Kondracki. Po rozmowie z Alicją Klenczon na facebooku, przekonał miejscowe władze do tej inicjatywy. Został powołany Festiwalowy Komitet, który natychmiast przystąpił do pracy!
W styczniu 1942 r w Pułtusku przyszedł na świat, syn Czesława i Heleny Klenczon - Krzysztof. Od czerwca 2013 w ramach dni miasta organizowany jest PUŁTUSK FESTIWAL im. Krzysztofa Klenczona. Czy ten cykl spotkań, klenczonowskich festiwali, potrwa długo? Czas pokaże.
To już kolejny III PUŁTUSK Festiwal im. Krzysztofa Klenczona (odbędzie się 26/28 czerwca 2015r), szkoda tylko, że ta cykliczna impreza zbiegła się w tym samym czasie co nasze Dni Tomaszowa. Tydzień przed imprezą otrzymałem imienne, VIP-owskie zaproszenie (zresztą jak co roku) na benefisowe święto wielkiego, rock’n’rollowego muzyka, od Pana Burmistrza Miasta, pod honorowym patronatem żony Krzysztofa, Alicji Klenczon, aktualnie mieszkanki Stanów Zjednoczonych.
Stworzył mi się spory problem. Co wybrać? Tomaszów czy Pułtusk. Zapewne pozostałbym „w domu” gdyby w przeddzień (czwartek 25), nie dotarł do mnie telefon od pani Alicji, - Dzień dobry Antoni, myślę, że się zobaczymy w Pułtusku, od miesiąca jestem w kraju i bardzo na spotkaniu z Tobą mi zależy, mamy wiele do wspominania. Wikt i spanie zabezpieczam. Gorąco zapraszam.
Telefon od Alicji zadecydował, że wybrałem miasto filmowego Stanisława Anioła, bohatera (radni miasta w Rynku ufundowali tablicę pamiątkową, tej postaci, odtwarzanej przez super aktora Romana Wilhelmiego) polskiego, najlepszego, telewizyjnego serialu „Alternatywy 4”.
Wcześniej, miałem zaszczyt uczestniczyć w pierwszym, inauguracyjnym Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona (czerwiec 2013), o którym opowiedziałem w swoich felietonach (56, 57) w suplemencie do „Subiektywnej Historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie”. W drugim Festiwalu, pomimo zaproszenia, nie uczestniczyłem (przebywałem wówczas z Markiem Karewiczem w Edynburgu o czym opowiedziałem w suplemencie, felieton 86, 87 do SHR&R).
Właśnie w 2014 r przybyła ze Stanów do Pułtuska Alicja (na pierwszy Festiwal choroba, patronującej tej imprezie żonie artysty, uniemożliwiła przylot do kraju). Już wtedy, po przylocie ze Szkocji, w rozmowie telefonicznej z Alicją ustaliliśmy, że jeżeli NACZELNY nie pokrzyżuje nam szyków, nie będzie przeszkód by się spotkać. Z stąd mój przyjacielski, ambiwalentny do końca, wybór.
Przyznać muszę, że tą decyzją przysporzyłem kłopotów nie tylko sobie, również przyjaciołom ze Stowarzyszenia ALA, gdyż moja osoba zaplanowana była przez Zarząd Stowarzyszenia, jako klubowy nestor, w uroczystym ulicami miasta, przemarszu w ramach święta Dni Tomaszowa.
Miałem tylko jeden dzień na przygotowanie się do atrakcyjnego wyjazdu. Ponieważ moje zaproszenie gwarantowało udział osobie towarzyszącej, w ostatniej chwili (czwartek 25) powołałem do drużyny, mojego przyjaciela Marka Zająca.
Trzydniowy program III Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona 2015 na który zapraszają: Gmina PUŁTUSK i Stowarzyszenie „WSPÓLNOTA POLSKA”
Piątek 26.06.2015
17.00 – msza św. w intencji Krzysztofa Klenczona w bazylice pułtuskiej
18.00 – Inauguracja Festiwalu – Amfiteatr Domu Polonii
18.30 – otwarcie wystawy w krużgankach Domu Polonii
20.00 - koncert wykładowców warsztatów muzycznych „Wojtek Pilichowski Band”
– Amfiteatr Domu Polonii
21.00 – „The Show Never Ends” – Amfiteatr Domu Polonii
Sobota 27.06.2015
11.00/13.00 – konkurs festiwalowy – Amfiteatr Domu Polonii
16.30 – projekcja filmu „Klenczon w anegdocie” reż. Kazimierz Bihun - Sala Maneż Domu
Polonii
18.30 – Koncert Laureatów konkursu – Rynek (scena główna)
20.00 - Koncert. Zespół Klenczon Projekt – Rynek (scena główna)
21.00 – Koncert TSA – Rynek (scena główna)
Niedziela 28.06.2015
18.00 – Projekcja filmu – „Zbuntowany Anioł Polskiego Rocka” reż. Kazimierz Bihun
18.30 – MugShots - koncert
20.00 – Koncert. Czerwone Gitary „Złoty jubileusz 50-lecia występów”
Piątek 26 czerwca 2015r – Wyjechaliśmy z miasta, ze względu na dzień pracy Marka, dość późno, około godz. 15.00. Tak, jak przewidywaliśmy, w piątki przed weekendem polskie drogi, szczególnie prowadzące przez Warszawę, są zakorkowane, można powiedzieć zamurowane przez samochodowe TIR-y. Tak było i tym razem. Przez stolicę przedzieraliśmy się ponad godzinę tak, że do Pułtuska dotarliśmy tuż, tuż przed 18.00. Zdążyliśmy jednak, na tak zwany „rzut na taśmę” na uroczyste otwarcie III Pułtusk Festiwalu im. Krzysztofa Klenczona. Nie dotarliśmy na czas na mszę (godz.17.00), która corocznie z okazji Festiwalu poświęcona jest Krzysztofowi i jego ojcu Czesławowi (żołnierzowi wyklętemu), Klenczonom.
Otwarcie festiwalu miało miejsce w Amfiteatrze XVI wiecznego Zamku Biskupów Polskich (dziś Dom Polonii). Po oficjalnych przemówieniach włodarzy miasta (pani wice burmistrz Róża Krasucka) i przedstawiciela „Wspólnoty Polskiej” (pana Marka Różyckiego), Alicji Klenczon oraz partnerów organizatorów, nastąpiło uroczyste odsłonięcie przez Marka Różyckiego i panią Alicję postaci męża, nadające Amfiteatrowi nazwę imienia Krzysztofa Klenczona. Pomysłodawcą nazwania Amfiteatru imieniem Krzysztofa Klenczona jest Wiesław Wilczkowiak, który od ponad 20 lat propaguje twórczość artysty i szuka wszelkich sposobów, aby upamiętnić artystę. (Koncerty pamięci; tramwaj im: KK w Gdańsku, wystawy, spotkania muzyczne).
Po uroczystościach otwarcia wszyscy przeszliśmy na krużganek zamku, w których Alicja Klenczon i Wiesław Wilczkowiak zorganizowali okolicznościową wystawę poświęconą Krzysztofowi i początkom polskiego rocka. Na krużgankowym piętrze wystawiony był długi, suto zastawiony stół szwedzki z przepysznym jadłem i napojami, przy którym nastąpił dla przybyłych, poczęstunek. Podczas konsumpcji organizowały się i rozpoznawały, tak ważne przy tego typu spotkaniach, kuluarowe grupy i podgrupy.
Z Markiem Zającem również stworzyliśmy swoją podgrupę (Marek uczestniczył po raz pierwszy w moich rock’n’rollowych wojażach więc obowiązkiem moim było przybliżyć mu obecnych, stojących i konsumujących przy szwedzkim stole, VIP-ów), w której to podgrupie uczestniczył Kazimierz Bihun (reż. filmów o Klenczonie z Krakowa), Wiesław Wilczkowiak, jego przyjaciel i szef Adam Jarzębiński (Stowarzyszenie CHRISTOPHER) z Gdyni, Alicja Klenczon i najliczniejsza rodzina na festiwalu, Klenczonowie (kuzyni i kuzynki z mężami i żonami), przybyła ze Szczytna. Przy szwedzkim stole również uczestniczyły grupy (większości szkolne) młodzieżowe (z Białorusi, Litwy, Rosji, Ukrainy) ze swoimi opiekunami, pedagogami, które zadaniem był czynny udział w konkursie.
W kuluarach zamku odbyły się wspomnieniowe rozmowy, w moim przypadku powracałem do I Festiwalu (2013), gdzie wspominaliśmy gawędy piłkarskie Andrzeja Strejlaua i anegdoty redaktora muzycznego, Andrzeja Szlachty z Gliwic (miał dojechać, nie wiem co się stało?). Również Alicja zwierzała się ze swoich zdrowotnych problemów, które o mały włos uniemożliwiłyby jej przyjazd do Europy. Po konsumpcyjnym spotkaniu rozeszliśmy się do swoich pokoi (dopiero teraz rozpakowaliśmy z Markiem swoje bagaże), by na godzinę 21.00 dotrzeć do Amfiteatru imieniem Krzysztofa Klenczona gdzie na jego scenie miał się odbyć kolejny punkt programu, koncert The Show Never Ends (tytuł utworu i płyty LP - Klenczona).
Do amfiteatru przybyła niewielka liczba mieszkańców z Pułtuska, większość siedzących miejsc zapełnili hotelowi goście, a było ich sporo, tak z kraju jak i zza granicy. Koncertowy wieczór poprowadzili, jak na powyższej fotografii widać, Alicja z Maćkiem Cybulskim. Z ich ust padło wiele ciekawych informacji o Krzysztofie tak z muzycznej działalności, kiedy mieszkał w Polsce, jak również Alicja przybliżyła kilka szczegółów z ich rodzinnego życia, jego nostalgii do ojczyzny aż do ostatniego występu Krzysztofa w klubie Milford, po którym w nocy, w drodze powrotnej do domu, nastąpił tragiczny wypadek.
Koncert w amfiteatrze rozpoczynali muzycy prowadzący warsztaty muzyczne i wokalne: Wojciech Pilichowski Band. (Wojciech Pilichowski, Paulina Przybysz, Michał Trzpioła) Następnie, utwory z płyty „amerykańskiej” wykonywali muzycy wybrani i przygotowani przez Marcina Baryckiego. wystąpili na scenie śpiewając hity jak: „Lost soul”, „Polesia czar”, „Hey Mr. America” czy tytułowy „The Show Never Ends”
Ogromne wrażenie na przybyłych zrobił występujący poza konkursem (nie zdążyli na czas) młodzi z zespółu PROFUSION, 14/16 -latków z Chicago, którzy z ogromną ekspresją wykonali „10 w skali Beauforta”. Po 23.00 zakończył się pierwszy dzień festiwalu, jeszcze kilka kuluarowych pod chmurką wymian zdań z przyjaciółmi, w ciepłą, gwiaździstą noc na tarasie zamku gdzie przed północą, mocno zmęczeni dotarliśmy do swojego pokoju.
Sobota 27 czerwca 2015r – Obudził mnie strasznie upalny poranek. Całą noc, choć mieliśmy otwarte okno z widokiem na przepięknie zadrzewiony brzeg rzeki Narew, przez długi czas nie mogliśmy zasnąć, tak Marek jak i ja. Na szczęście włączony przez całą noc telewizor ułatwił cierpienia nocnej, bezsennej monotonii. Na sportowym kanale były powtórki meczy m.in. w siatkę z Iranem oraz transmitowane lekkoatletyczne konkurencje Europejskich Igrzysk w Baku. Było co oglądać, przy czym następowały drzemki przechodzące w sen, by po chwili otwierało się oko i ponowne drzemki i zaśnięcia.
Około 9.30 po porannym, chłodnym prysznicu udaliśmy się na śniadanie gdzie zastaliśmy naszą grupę przyjaciół, również tak, jak my zmęczonych nocnymi niedoskonałościami. Po śniadaniu zasiedliśmy na tarasie Domu Polskiego i przy małej czarnej, po porannej pogawędce udaliśmy się wszyscy do Amfiteatru, na którego scenie (w godzinach 11.00/13.00) miał się odbyć konkursowy przegląd amatorskich zespołów, wykonujących covery utworów kompozycji z repertuaru beneficjenta, jubilata Krzysztofa Klenczona i Czerwonych Gitar. Przy upalnej aurze, na scenie, mierzyli się z pogodą pokonując debiutancką, konkursową tremę młodzi wykonawcy, a pod zadaszoną wiatą siedzące jury surowo i merytorycznie oceniało wykonawców.
Konkursowy przegląd piosenek, utworów Krzysztofa Klenczona, według subiektywnej, mojej oceny, stał na średnio wysokim poziomie. Oprócz wspaniałych, dobrze wykonanych przez młodych wykonawców interpretacji były też słabsze, typu, przy ognisku, przy ognisku.
Wcześniej, do II Etapu konkursu wokalno-instrumentalnego jury zakwalifikowało dwunastu wykonawców. Teraz należy wyłonić tych, najlepszych, przewidzianych do nagród! Finałowy występ laureatów Konkursu miał odbyć się w sobotę po południu o 18.30, na scenie głównej w Rynku. Czekały nas wielkie emocje.
Po obiedzie i poobiedniej sjeście wybraliśmy się (godz. 16.30) do Sali Maneż, która mieściła się w oddzielnym budynku na terenie Domu Polonii, gdzie odbyła się projekcja nowego filmu w reżyserii naszego przyjaciela z Krakowa, Kazimierza Bihuna pt „Klenczon w Anegdocie”. Były to krótkie, ciekawe wypowiedzi przyjaciół, kolegów Krzysztofa Klenczona z zespołów, tak z życia artystycznego, poza artystycznego, rodzinnego, niektóre zabawnie śmieszne, niektóre smutne. O artyście wypowiadali się między innymi, kuzyn Truskolaski, żona Alicja, Krzysztof Krawczyk, Bernard Dornowski, Jerzy Skrzypczyk, Piotr Stajkowski czy Marek Karewicz nasz największy artysta w dziedzinie - fotografia.
Po zakończonym filmie udaliśmy się na pobliski Rynek gdzie mieściła się scena główna, bo na niej o godzinie 18.30 miał odbyć się koncert nagrodzonych laureatów konkursu imieniem Krzysztofa Klenczona. Pomimo, że słońce miało się ku zachodowi, na pułtuskim Rynku panowała duchota, kolokwialnie mówiąc, nie było czym oddychać, choć dopiero mieszkańcy filmowego grodu Stanisława Anioła, zaczęli zapełniać brukowane (niczym z lat 50-tych łódzki bruk) podłoże najdłuższego Rynku w Europie.
Za ogrodzeniowymi barierkami, stanowiące zabezpieczenie dla artystów przed publicznością, stał bliżej sceny VIP-owski namiot, wiata, do którego porządkowe służby skierowały nas, gości (mieliśmy na szyi zawieszone emblemat z napisem „VIP”) zabezpieczający nam wygodne miejsca siedzące i dobrą widoczność sceny, o czym opowiem w kolejnym 94 odcinku SHR&R.
Napisz komentarz
Komentarze