Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 21:57
Reklama
Reklama

A może na początek gimnazjum

Kilkakrotnie pisaliśmy już o zmianach organizacyjnych, jakimi zostaną od nowego roku szkolnego, objęte placówki oświatowe zarządzane przez miasto. Zmianami zostaną objęte przedszkola o szkoły, które po połączeniu tworzyć będą zespoły szkolno - przedszkolne. Póki co nie znamy szczegółowych zamierzeń. Twierdzenie o konieczności podniesienia jakości kształcenia przedszkolaków, szczególnie w kontekście konkurencji ze strony przedszkoli niepublicznych, jest oczywiste. Oświatowa "reforma" chyba wystartowała jednak z niewłaściwej strony.

Co prawda edukację rozpoczyna się w przedszkolu jednak zmiany w systemie oświaty na szczeblu lokalnym powinniśmy zacząć od gimnazjum. Dlaczego od gimnazjum? Otóż dlatego, że to gimnazjaliści nie mają czasu na oczekiwanie na zmiany. Trzy lata szybko mijają i przychodzi im podejmować być może pierwsze ważne decyzje w życiu. Wybrać liceum, czy może technikum lub szkołę zawodową? Będę studiował, a jeśli tak, to jaki zawód będę wykonywał w przyszłości. Zapewniam Was, że 90% procent tegorocznych absolwentów gimnazjów w naszym mieście nie wie, jaką drogą powinno podążyć. Mówię to z pozycji ojca, którego dziecko właśnie w tym roku zdaje egzamin gimnazjalny.

 

Tych wyborów przez trzy szkolne lata nikt nie stara się ułatwić. Uczniowie, nauczyciele i rodzice skupiają się na bieżących osiągnięciach. Nie ma w tym niczego złego ani też dziwnego. Nawet jeśli w domach rozmawia się z dziećmi o ich planach i próbuje podsuwać różne pomysły i rozwiązania, to są one zawsze odległe. Ten dystans nie skraca się nawet na miesiąc przed terminem, w którym to uczeń ostatecznie powinien zadeklarować do jakiej szkoły i do klasy o jakim profilu chciałby uczęszczać. Nie oszukujmy się, te wybory bywają często przypadkowe.

 

Być może nie znam się za bardzo na polskim systemie oświaty, ale nawet jako laik, nie recytujący z pamięci "karty nauczyciela". Widzę, że coś tu nie gra i że ten system u nas szwankuje. Potrzebne są zmiany i to pilne, bo nasze szkolnictwo nie nadąża za dynamicznie zmieniającym się rynkiem pracy.

 

Mamy tu oczywiście do czynienia z dwoma zaangażowanymi podmiotami prowadzącymi szkoły. Gimnazja pozostają w gestii samorządu miejskiego, natomiast kształcenie ponadgimnazjalne to domena władz powiatowych. Jednak w mojej ocenie ten podział nie zwalnia władz  miejskich z odpowiedzialności. Bo skoro mowa o efektywności kształcenia przedszkolaków, to w pierwszej kolejności należałoby dyskutować o efektywności nauczania gimnazjalistów.

 

Od lat wiadomo, że w Tomaszowie istnieje za dużo liceów ogólnokształcących. Są one co prawda stosunkowo tanie w utrzymaniu i nie stwarzają problemów organizacyjnych (jak chociażby konieczność organizacji praktyk). Jednak są one fabrykami, produkującymi absolwentów "na eksport", bo duży odsetek licealistów po studiach nie decyduje się na powrót do rodzinnego miasta. O powodach nie warto pisać, ponieważ są one oczywiste.

 

Trudna sytuacja szkół ponadgimnazjalnych to efekt wieloletnich zaniedbań ale także właśnie braku współpracy między dwoma samorządami. Bądźmy jednak sprawiedliwi. Podobnie działo się w wielu miastach w Polsce.

 

Niestety brakuje u nas polityki edukacyjnej, która pozwalała by przynajmniej części dzieciaków dokonać wyboru. Kim chcesz być w życiu? Czy praca może być pasją? Czym zajmuje się adwokat, architekt, geodeta, inżynier budowlany, czy nawet murarz. Kto ile zarabia i dlaczego lubi własną pracę. Przecież nie każdy może być biznesmenem albo lekarzem (chociaż i tych w Polsce okazuje się, że jest zbyt mało).

 

Może warto dzieciom mówić również, że ukończenie liceum to żaden prestiż ani dobry pomysł, jeśli nie ma się pomysłu na dalsze studia. Przecież wystarczy sięgnąć po statystyki PUP by zauważyć, że obecnie w najgorszej sytuacji na rynku pracy są absolwenci liceów, którzy nie kształcą się dalej.  To technika i zasadnicze szkoły zawodowe niosą ze sobą duży potencjał.  Jednak szkolnictwo to powinno być dostosowane do rynku pracy.

 

Warto zwrócić uwagę na egzaminy zawodowe, jakie zdają uczniowie poszczególnych klas w tomaszowskich szkołach ponadgimnazjalnych oraz na ich zdawalność. Obrazują je poniższe tabele

 
Tabela1. Zdawalność egzaminów rok szkolny 2013/2014 Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 "Mechanik"

Nazwa zawodu

Liczba uczniów

Przystęp. do egzamin

Uzysk.

kw.

%

uzyskanych

Technik informatyk

52

48

11

22,9

Technik hotelarstwa

44

40

16

40,00

Technik teleinformatyk

21

18

8

44,44

Technik mechatronik

 

19

17

2

11,76

Technik elektronik

9

9

3

33,33

Technik elektryk

11

10

2

20,00

Technik mechanik

10

10

6

60,00

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tabela2. Porównanie wyników w skali województwa i kraju

Nazwa zawodu

Procent absolwentów, którzy uzyskali dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe

Wynik procentowy dla danego zawodu w województwie

Wynik procentowy dla danego zawodu w Polsce

Technik informatyk

21,82

68,24

51,70

Technik hotelarstwa

40,91

61,27

58,55

Technik teleinformatyk

44,44

60,87

43,86

Technik mechatronik

10,00

35,71

28,75

Technik elektronik

40,00

48,39

48,95

Technik elektryk

16,67

41,78

39,63

Technik mechanik

53,85

68,91

56,30

 

Tabela3 Zdawalność egzaminów rok szkolny 2013/2014 Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych numer 2 "Gastronomik"

Nazwa zawodu

Liczba uczniów w danym roku szkolnym

Liczba uczniów z danego roku szkolnego przystępujących do egzaminu

Liczba uczniów   którzy uzyskali dyplom  

Procent uczniów   którzy uzyskali dyplom  

Technik ekonomista

30

28

28

100%

Technik handlowiec

26

25

15

60%

Technik żywienia i gospodarstwa domowego

26

26

14

54%

Technik organizacji usług gastronomicznych

23

21

7

33%

Kucharz

19

18

6

33%

Technik organizacji reklamy

31

31

23

74%

Technik obsługi turystycznej

26

26

13

50%

Kucharz małej gastronomii

 

 

 

 

Sprzedawca

-

-

-

-

Piekarz

7

4

3

75%

 

Tabela4. Porównanie wyników w skali województwa i kraju

Nazwa zawodu

Procent absolwentów, którzy uzyskali dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe

Wynik procentowy  dla danego zawodu w województwie

Wynik procentowy  dla danego zawodu w Polsce

Technik ekonomista

100%

68,15%

76,16%

Technik handlowiec

60%

59,26%

73,12 %

Technik żywienia i gospodarstwa domowego

54%

70%

78,45%

Technik organizacji usług gastronomicznych

33%

75,24%

80,5%

Kucharz

33%

61,62%

62,77%

Technik organizacji reklamy

74%

75,64%

75,26%

Technik obsługi turystycznej

50%

66,88%

72,69%

Kucharz małej gastronomii

-

-

-

Sprzedawca

-

-

-

Piekarz

75%

24%

40,83

 

Tabela5 Zdawalność egzaminów rok szkolny 2013/2014 Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych numer 3 "Samochodówka"

Nazwa zawodu

Liczba uczniów w danym roku szkolnym (zgłoszonych do egzaminu)

Liczba uczniów, którzy przystąpili do egzaminu

Liczba uczniów, którzy uzyskali dyplom

Procent uczniów, którzy uzyskali dyplom

ogrodnik

x

x

x

x

mechanik pojazdów samochodowych

35

27

22

81,4%

technik mechanik

16

14

9

64,3%

technik logistyk

46

41

28

68,3%

technik budownictwa

9

9

8

88,9%

technik pojazdów samochodowych

10

10

6

60%

technik architektury krajobrazu

9

8

1

12,5%

technik mechanik

x

x

x

x

 

Tabela6. Porównanie wyników w skali województwa i kraju

Nazwa zawodu

Procent absolwentów, którzy uzyskali dyplom  

Wynik procentowy dla danego zawodu w województwie

Wynik procentowy dla danego zawodu w Polsce

ogrodnik

100%

100%

60,00%

mechanik pojazdów samochodowych

81,4%

75,86%

74,34%

technik mechanik

64,3%

56,3%

70,05%

technik logistyk

68,3%

65,96%

75,52%

technik budownictwa

88,9%

64,53%

78,04%

technik pojazdów samochodowych

60%

63,64%

80,5%

technik architektury krajobrazu

12,5%

12,5%

38,76%

technik mechanik

100%

100%

44,92%

 

Tabela7 Zdawalność egzaminów rok szkolny 2013/2014 Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych numer 6

Nazwa zawodu

Lata szkolne

Liczba uczniów w danym roku szkolnym

Liczba uczniów przystępujących egzaminu

Liczba uczniów, którzy uzyskali dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe

Procent, którzy uzyskali dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe

technik cyfrowych procesów graficznych

2013/2014

 

22

 

9

 

5

 

55,6%

technik usług fryzjerskich

37

29

26

89,65%

 

Tabela8. Porównanie wyników w skali województwa i kraju

Nazwa zawodu

Lata szkolne

Procent absolwentów, którzy uzyskali dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe

Wynik procentowy dla danego zawodu w województwie

Wynik procentowy dla danego zawodu w Polsce

technik cyfrowych procesów graficznych

 

 

2013/2014

 

55,6%

 

41%

 

47,82%

technik usług fryzjerskich

89,65%

78%

74,07%

 

W nowej, unijnej perspektywie finansowej na szkolnictwo zawodowe przeznaczono aż 900 mln euro. Część unijnych środków trafić ma bezpośrednio do pracodawców na tworzenie miejsc praktyk. Minister Kluzik Rostkowska niedawno przekonywała, że

 

Marszałkowie województw muszą się dowiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie na ich lokalnych rynkach pracy. Szkoły zawodowe będą wiedziały, jaką muszą mieć propozycję, by kształcić w potrzebnych kierunkach. Dziś jest z tym różnie - bywają szkoły kształcące w zawodach, do których mają przygotowanych nauczycieli, a nie w tych, które są potrzebne na rynku pracy.

 

To samo powinno dotyczyć władz samorządowych.

 

Kiedy mówimy o zmianach w systemie oświaty w kontekście organu zarządzającego jakim jest miasto, jego symbolem nie są nienadążające za prywatnymi placówkami przedszkola, ale np. brak elektronicznych dzienników dostępnych dla uczniów i rodziców on-line. Tego rodzaju rozwiązania informatyczne (dostępne w formie gotowców) wprowadzono już w tomaszowskich szkołach ponadgimnazjalnych, a szkoły podstawowe i gimnazja w tym zakresie pozostają daleko w tyle.  

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ultras 24.04.2015 00:04
ultras: @ 6 System egzaminów sprzed lat, który tu opisujesz i którego byłem uczestnikiem, oparty na wewnętrznych egzaminach nie ma się nijak do obecnego. Tamten nie mógł sobie nawet rościć pretensji do bycia obiektywnym skoro był sprawdzany przez macierzystą szkołę. Obecne egzaminy: gimnazjalne i te maturalne chociaż są w nich mankamenty to supernowoczesne, standaryzowane, i obiektywne narzędzia w porównaniu z tym co było kiedyś. Zróżnicowane zadania, jednakowe dla wszystkich kryteria, cyklicznie szkoleni egzaminatorzy, dokładne procedury, zakodowane prace. Jeśli ktoś tego nie docenia to chyba nie wie, że tak jest albo nie wie o czym mówi. A kiedyś? Pamiętam do dziś pytania po maturze sprzed 20 lub 25 lat? "Ile napisałeś" "20 stron" "eee to na pewno zdasz" I takie to były egzaminy, i tak to było sprawdzane. Zerkamy na nazwisko, patrzymy ile kto napisał i koniec. Dawne egzaminy swoją formą i obiektywnością przypominają jakąś obecną klasóweczkę

obcy 24.04.2015 08:25
Mój drogi, nie czepiam się ani matury, ani egzaminów potwierdzających kwalifikacje w zawodzie. Są zewnętrzne, standaryzowane, zakodowane - ogółem obiektywne. Nie podoba mi się rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych. Nie może być tak, że dziecko, które słabo zda egzamin gimnazjalny będzie kontynuowało naukę w liceum czy technikum walczącym o nabór. W ten sposób być może i ukończy szkołę, ale jego możliwości intelektualne nie wystarczą do zdania matury czy uzyskania kwalifikacji w zawodzie. Jest to najprostsza droga do likwidacji szkół zawodowych. A hydraulików, stolarzy i innych fachowców będziemy sprowadzać z Ukrainy czy Białorusi. CO do ograniczania możliwości wyboru szkoły poprzez możliwość złożenia dokumentów o przyjęcie tylko do jednej. A czy teraz przypadkiem nie ma takiego ograniczenia. Przecież w obecnej chwili uczniowie gimnazjum też mają ograniczoną ilość wyboru. Najlepiej dajmy możliwość, poprzez elektroniczny system naboru, złożenia akcesu do dowolnej liczby szkół. Życzę powodzenia dyrektorom w układaniu projektu organizacji.

obcy 24.04.2015 09:10
Zapomniałem jeszcze dodać, że podane w tabelach wyniki egzaminów pokazują wyraźnie, ilu absolwentów zdaje je pozytywnie. Z jednej strony na niską zdawalność może składać się jakość kształcenia, z drugiej jednak, co według mnie jest bardziej prawdopodobne, można wysnuć wniosek, że osoby, które nie zdobyły kwalifikacji powinny znaleźć się w zawodówkach. Miałyby większe szanse na uzyskanie kwalifikacji zawodowych na stat, potem niektórzy mogliby kontynuować naukę w liceum dla dorosłych oraz na kursach kwalifikacyjnych w innych zawodach.

ultras 24.04.2015 00:01
"Marszałkowie województw muszą się dowiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie na ich lokalnych rynkach pracy. Szkoły zawodowe będą wiedziały, jaką muszą mieć propozycję, by kształcić w potrzebnych kierunkach(...)" Dziś jest z tym różnie - bywają szkoły kształcące w zawodach, do których mają przygotowanych nauczycieli, a nie w tych, które są potrzebne na rynku pracy." Ten cytat z artykułu powyżej to już kuriozum. Ciekawe skąd marszałek województwa ma wiedzieć jakie jest zapotrzebowanie na lokalnych rynkach pracy? Ciekawe w jaki sposób określi co będzie na czasie za 5 lub 10 lat? Szkoły zawodowe, technika i licea dobrze sami znajdą na to odpowiedź. Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ nie zgadzam się z dalszym ciągiem cytatu, że niby: "Dziś jest z tym różnie - bywają szkoły kształcące w zawodach, do których mają przygotowanych nauczycieli, a nie w tych, które są potrzebne na rynku pracy." Owszem są takowe zachowania, ale ogólna tendencja jest inna. Szkoły próbują we własnym zakresie zmieniać kierunki kształcenia zgodne z obserwacją lokalnych i ogólnopolskich rynków pracy. Robią to lepiej niż władze, które z systemu szkolnictwa zrobiły sobie narzędzie wywierania nacisku i kreowania lokalnej rzeczywistości.

ultras 23.04.2015 23:23
@ 7 "Pytanie: Czy można ograniczać wolność wyboru poszczególnego ucznia, odgórnie decydować co jest dla niego dobre? Czy też mimo wszystko nie powinno się tego robić, nawet jeśli jego decyzje mogłyby się błędne?" Utrafiłeś w sedno sprawy. Również nie rozumiem dlaczego jakiś nadrzędny organ miałby decydować o tym, że do liceum ma iść w mieście 400 młodych obywateli a nie na przykład 600? Że niby produkcja bezrobotnych? Ludzie nie są takimi durniami za jakich władza ich uważa. Skoro chcą iść do liceum, a nie do zawodówki, lub na odwrót to ich sprawa. Odgórne sterowanie rekrutacją poprzez sztuczne kreowanie popytu na dane kierunki kosztem innych to przejaw arogancji władzy, która jak zawsze uważa że jest mądrzejsza od obywateli.

Krzysztof Chmielewski 24.04.2015 13:45
Tylko idąc dalej należy pamiętać o tym że: wolność == odpowiedzialność. Ktoś kto na podstawie własnej decyzją źle utrafi z wykształceniem i nie bardzo się będzie odnajdywać na rynku pracy, nie powinien mieć o to żali do władzy. Z drugiej strony, w obecnych czasach (dynamicznie zmieniający się wolny rynek) perspektywiczne odgórne określenie jaki % powinniśmy posłać do zawodówek i jakich konkretnie zawodówek to nie jest rzeczą prostą do wyliczenia...

obcy 22.04.2015 21:13
Gimnazja to największa pomyłka systemu oświaty. Potem było już tylko gorzej. Przed tą zmianą dziecko kończyło ósma klasę i składało dokumenty to którejś ze szkół ponadpodstawowywch. Tylko do jednej. Następnie (poza kandydatami do szkoły zawodowej) zdawali egzamin wstępny z polskiego i matematyki. Po egzaminie tworzone były listy zakwalifikowanych do wybranych klas. Oczywiście nie wszyscy dostawali się do tych, które sobie wymarzyli. Wtedy poszukiwali w innych szkołach wolnych miejsc. Ci, którzy nie zdali najczęściej zostawali uczniami szkół zasadniczych. Wielu, którzy np. zdawali egzamin do technikum zawodowego, zdali go słabo, najczęściej pozostawali w zasadniczej szkole samochodowej, a potem kontynuowali naukę w 2-letnim technikum. Dopiero po egzaminach organ prowadzący podejmował decyzję o utworzeniu dodatkowych klas lub ograniczeniu liczby klas jakiegoś profilu z liceum czy zawodzie. Oczywiście rodziło to czasami pewne naciąganie ze strony szkoły bo syn/córka osoby znajomej zdała kiepsko ale rodzice bardzo chcieliby, aby ich dziecko chodziło właśnie do tej szkoły. Teraz mamy co - nabór elektroniczny. Przed rozpoczęciem naboru to władze starostwa decydują ile i jakich klas otworzą w poszczególnych szkołach. Przykładem jest awantura Samochodówka - III LO. I tu liczą się układziki. Według mnie - ponieważ III LO wymiera (czy ktoś zastanowił się dlaczego?) powinno dojść do połączenia tych szkół. Budynek główny Samochodówki jest w fatalnym stanie technicznym, w związku z tym dużą część zajęć teoretycznych możnaby przenieść na Nadrzeczną (jak dobrze pamiętam przy tworzeniu nowego technikum padło takie stwierdzenie, że młodzież nowego technikum zajęcia zawodowe odbywać będzie w pracowniach Samochodówki) - czyli jest to możliwe po połączeniu. Oszczędność dla Starostwa - jeden etat dyrektora mniej. Strasznie długa dygresja - sorki. Dzieci z III klas gimnazjum składają deklaracje w systemie do kilku klas lub szkół na określony kierunek. Pod koniec kwietnia zdają egzamin gimnazjalny. I zaczyna się heca - uczeń zdobywa na egzaminie 30 pkt. Złożył deklarację do każdego z LO. I co się dzieje - do I i II się nie dostaje (zbyt mała ilość pkt.), ale do III już tak, bo tam są wolne miejsca. Dyrektor, nauczyciele, rodzice są happy. Tylko co się dzieje później. Dziecko nie daje sobie rady i - albo jest ciągniony za uszy do ukończenia szkoły, albo szuka innej, gdzie jeszcze można go wcisnąć, bo Starostwo zamknęło ileś tam kierunków w ZSZ ze względu na kiepski nabór. Najczęściej jest ciągnięty do góry bo szkoła wykaże go w SIO i ma większą subwencję. Swoją drogą Mariusz powinien się zainteresować czy subwencja oświatowa w 100% trafia do szkół, czy pożytkowana jest - na przestrzeni kilku ostatnich lat - na inne cele. Kiedyś taki wynik egzaminu byłby negatywny i dziecko od razu trafiłoby do ZSZ. Pomijam fakt, że rynek pracy i zapotrzebowanie pracodawców na określone zawody są obecnie zdecydowanie szybsze niż możliwość "wyprodukowania" fachowców. Nowe przepisy dają szkołom i organom prowadzącym możliwość szybkiego reagowania na zmienne warunki rynku pracy - tylko trzeba chcieć.

Krzysztof Chmielewski 23.04.2015 22:43
To że jest mało oddziałów "zawodówek", nie jest chyba wynikiem tego że starostwo sobie od tak zarządziło - tylko raczej konsekwencją tego że jest mało chętnych na zawodówki. Oczywiście wprowadzenie zewnętrznych egzaminów gimnazjalnych i zunifikowanego procesu rekrutacji, znacząc przyczyniło się do badania skali podaży/popytu na wolnym rynku edukacyjnym. Pytanie: Czy można ograniczać wolność wyboru poszczególnego ucznia, odgórnie decydować co jest dla niego dobre? Czy też mimo wszystko nie powinno się tego robić, nawet jeśli jego decyzje mogłyby się błędne?

o ile pamiętam 22.04.2015 20:01
to pomysł na gimnazja był następujący, po szóstej klasie dzieci maiły być kierowana do gimnazjów (ogólnokształcących) i do szkół zaczynających przygotowywać do zawodu. Wyszło po polsku, czyli jakoś. Pierwsze klasy nowo utworzonych giimnazjów powpychano do podstawówek licząc, że z czasem ubędzie klas w podstawówkach i jakoś to się ułoży. Na klasy przyuczające do zawodu oczywiście nie było miejsca, a z czasem już chyba wszyscy zapomnieli, że pierwotnie był taki pomysł na podział dzieci już po szóstej klasie. Ktoś coś wymyślił, ktoś coś zaczął, ktoś zapomniał skończyć i wyszedł gniot. Znajomy profesor z wyższej uczelni mówi, że od momentu wejścia w życie gimnazjów poziom nauczanie zszedł na psy, potem dołączył się do tego niż demograficzny i dziś często studentów trzeba wcześniej uczyć działań na ułamkach zanim przejdzie się do realizacji programu szkoły wyższej. Serdeczne współczucie dla wszystkich dotkniętych tą reformą edukacji, dla uczniów, rodziców tych uczniów, nauczycieli gimnazjów i nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych, do których trafiają dzieci po gimnazjum

LENA 22.04.2015 14:12
Zgadzam się całkowicie z autorem. Gimnazjum to porażka systemu oświatowego w Polsce. Nie wiem natomiast, kto twierdzi,że przedszkola publiczne nie nadążają za prywatnymi. Chyba powiedział to ktoś, komu zależy na promocji prywatnych placówek. Wystarczy poczytać ,że wychowanie przedszkolne w naszym kraju stoi na bardzo wysokim poziomie w stosunku do innych państw.

Andzia_1981 22.04.2015 09:07
Uważam, że gimnazja to sztuczne twory dla podtrzymanie etatów dla nauczycieli nie często wypalonych zawodowo. Sądzę, że powinno być więcej szkół dających zawód. To, że dziecko idzie do ogólniaka świadczyć może, że będzie kiedyś studiować i tu już nie wróci ( chyba, że po słoiki z domowym jedzeniem). Ja swoje dzieci nie wyślę do ogólniaka choćby były najlepszymi uczniami w szkole. Będę zachęcać do nauki zawodu, a studia mogą sobie skończyć dla własnej satysfakcji, gdyż nie daje to gwarancji na dobrą pracę. Mało jest również doradców zawodowych, którzy ukierunkowaliby dzieci kończących gimnazja. Mam także nadzieję, że za jakiś czas zlikwidowane zostaną gimnazja i wrócimy do poprzedniego systemu kształcenia, czyli przedszkole od 3 lat, podstawówka od 7 lat, liceum, technikum lub zawodówka od 16 lat.

czytelnik 22.04.2015 14:50
Gimnazja nie zostały stworzone dla nauczycieli i przez nauczycieli. To minister edukacji , z którym nauczyciele często się nie zgadzają. Pisanie , że w gimnazjach uczą nauczyciele wypaleni zawodowo są dla nich obraźliwe.

Dorota 22.04.2015 08:49
Byłam pierwszym rocznikiem który poszedł do gimnazjum. Uważam go za coś najgorszego. System nauki w gimnazjum, beznadziejne egzaminy gimnazjalne i dalej trzyletnie liceum i kończąca się nim głupia testowa matura na której należało opisywać nie to co się wie lub uważa, ale co autor miał na myśli. Uważam, że wyniki tych testów-egzaminów zaważyły negatywnie na mojej przyszłości.

Krzysztof Chmielewski 23.04.2015 23:01
Myślę że istotą wprowadzenia zunifikowanych egzaminów zewnętrznych była ich obiektywizacja i choć nie zawsze w praktyce wyglądało to idealnie, to bezstronny sposób oceniania ukazał niedostrzegalne wcześniej różnice poziomów między szkołami czy nawet całymi regionami. Co do testowej formy samych egzaminów, to uważam że jest to też kwestia gustu - mi się one bardzo podobają.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama