Chodzi o to, iż w meczu tym za Łukasz Matuszczyk nie powinien grać w Sieradzu, gdyż w tym sezonie zebrał już cztery zółte kartoniki. Piłkarz jednak wystąpił mimo tego, iż ta liczba dyskwalifikuje piłkarza z jednego meczu.
Całą winą za wspomnianą sytuację kibice obwiniają kierownika drużyny Ryszarda Judę. Ja jednak postanowiłem wziąć w obronę członka sztabu szkoleniowego i uważam że winę za sytuację ponosi też trener.
Kiedyś ktoś mądry powiedział mi mądre zdanie: "Umiesz liczyć, licz na siebie". Ktoś za chwilę napisze że trener nie jest od tego, aby liczyć kartki i statystyki. Jest to błędne myślenie. Nie oszukujmy się, piłkarska trzecia liga to nie Ekstraklsa, Europejskie Puchary, gdzie obowiązki szkoleniowca są niewyborażalnie większe, aniżeli w rozgrywkach w których występuje Lechia. Wyliczenie takich cyferek zajmuje ledwie kwadrans, może dwa kwadranse - jeżeli staramy się to robić systematycznie.
Co dwie głowy to nie jedna: Ryszard Juda owszem powinien pilnować statystyk, ale jednak swoje statystyki powinien prowadzić też Dariusz Rogulski. W momencie gdy nam się coś nie zgadza (a na tym szczeblu rozgrywek zdarza się to nie rzadko) możemy porównać pewne rzeczy i w razie nieprawidłowości w odpowiednim momencie je zweryfikować. Wszyscy trzej panowie (trener, kierownik, masażysta) są zdani tylko i wyłącznie na siebie i mają powierzone zadania, które wykonują, jednak w przypadku statystyk ta metoda się nie sprawdza. Matematyka to matematyka. Niedopatrzenie, zmęczenie czy choć by stres związany z życie prywatnym czy też zawodowym powoduje błędy, a w matematyce nie trudno o pomyłkę.
Ryszard Juda jest dobrym kierownikiem i bez wątpienia jeden bardzo poważny błąd nie eliminuje go jako osoby na tym stanowisku. Ten może zdarzyć się każdemu, a najlepszym przykładem jest klub, który wg. większości mediów jest uważany jako najbardziej profesjonalny klub w Polsce tj. Legia Warszawa.
Koszt decyzji Ryszarda Judy to na chwilę obecna trzy punkty w tabeli i być może jakieś premie związane z wygraną. Koszt decyzji rzekomo profesjonalnego klubu to kilka, kilkanaście kto wie może i nawet kilkadziesiąt milionów złotych.
Drugą sprawą. którą chciałem poruszyć to rzekome korzystanie ze statystyk publikowanych na popularnych stronach internetowych, bo i takie komentarze się pojawiły (cyt: Matuszczyk na stronie.... ma 3 zółte).
Mogę powiedzieć szczerze że opieranie czegokolwiek na statystykach z internetu to kompletna pomyłka. Szczególnie jeżeli chodzi o kartki. Zazwyczaj takimi sprawami zajmują się amatorzy, którzy dostają parę "groszy" na zachętę. Jedynymi ludzmi, którzy mają w miarę wysokie kompetencje w tej sprawie to osoby, które odpowiadają za oficjalne strony internetowe, gdyż są one na każdym ligowym spotkaniu i takie kartki spokojnie mogą wyliczyć. To jednak też zależy od zaangażowania tychże osób. Jedna z nich pojdzie na mecz zrobić swoje i pogadać sobie z potencjalnym rozmówcą który się napatoczy. Druga z administratorów strony będzie zbierał wszystko.
Jako że nie mogę być na każdym meczu ligowym Lechii zoorganizowanym na wyjeździe próbowałem korzystać z wspomnianych statystyk ze stron internetowych, gdyż postanowiliśmy wam przedstawić klasyfikację najcześciej karanych graczy ligi. Był to kompletnie poroniony pomysł, gdyż jednego dnia np. taka Radomiak w meczu z Sokołem zaliczyła trzy kartoniki, a za dwa dni lider rozgrywek tych kartoników ma już cztery. Po dwóch miesiącach zrezygnowaliśmy z pomysłu, gdyż kompletnie mijał się z celem.
Kolejną sprawą jest fakt, iż wiele informacji załatwianych z meczem jest to zwykła rozmowa telefoniczna np: z kimś związanym pośrednio z zespołem, więc opieranie swoich liczb na wiadomościach z internetu nie jest dobrym rozwiązaniem. Wydział gier i ewidencji ŁZPN, prośba do sędziego do meczu to te jedyne rozsądne, które mogę polecić mając już niemiałe doświadczenie.
Stało się coś bardzo nieprzyjemnego to fakt, jednak jest materiał do przeanalizowania, a sądzę że dzisiaj Lechia ma większe problemy, aniżeli te trzy stracone "oczka".
Napisz komentarz
Komentarze