Jak to wygląda od strony prawnej?
Na początek należałoby sięgnąć do ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Niestety ten akt prawny uprzedmiatawia zwierzęta, sprowadzając żywe stworzenia do roli rzeczy.
Rozdział 2 określa obowiązkowe zadania gmin w zakresie objętym ustawą.
Znajduje się tu m.in. zapis mówiący o obowiązku zapobiegania bezdomności zwierząt na zasadach określonych w przepisach o ich ochronie.
Ustawa określa też obowiązek uzyskiwania zezwoleń przez przedsiębiorców, którzy swoją działalność chcieliby oprzeć o ochronę przed bezdomnymi zwierzętami, bądź prowadzenie schronisk dla bezdomnych zwierząt.
Z obowiązku uzyskania takiego zezwolenia zwolnione są gminne zakłady budżetowe.
Kolejna z ustaw (o ochronie praw zwierząt) definiuje m.in. pojęcie schroniska dla bezdomnych zwierząt. Na gminy nakłada się obowiązek przygotowywania corocznych programów opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt.
Powinny one określać zagadnienia obejmujące zapewnienie zwierzętom miejsca w; opiekę nad wolno żyjącymi kotami, w tym ich dokarmianie; odławianie bezdomnych zwierząt; obligatoryjną sterylizację albo kastrację; zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt itd.
Art. 4. Ilekroć w ustawie jest mowa o:
„schronisku dla zwierząt” – rozumie się przez to miejsce przeznaczone do
opieki nad zwierzętami domowymi spełniające warunki określone w ustawie
Oczywiście zapewnienie miejsca w schronisku nie oznacza równocześnie, że gmina musi takie schronisko samodzielnie wybudować, lub sfinansować jego budowę. Może skorzystać z usług oferowanych przez liczne stowarzyszenia, fundacje i prywatnych przedsiębiorców, które takie miejsca posiadają, finansując jednak pobyt w nich zwierzaków według umownej stawki dziennej. Wiele miejscowości, szczególnie tych mniejszych, schronisk na swoim terenie nie posiada i nigdy nie posiadało.
Niestety nie wszystkie z tych podmiotów prowadzą swoją działalność w sposób transparentny. Niezwykle częste są przypadki, kiedy zwierzaki mieszkają w katastrofalnych warunkach. Są upychane w klatkach, w których zachodzi do zagryzień.
1. Na prowadzenie przez przedsiębiorców działalności w zakresie:
1) (uchylony),
2) opróżniania zbiorników bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych,
3) ochrony przed bezdomnymi zwierzętami,
4) prowadzenia schronisk dla bezdomnych zwierząt, a także grzebowisk i spalarni zwłok zwierzęcych i ich części
– wymagane jest uzyskanie zezwolenia.
W Tomaszowie schronisko jest własnością miasta. Od lat znajduje się w tym samym miejscu przy ulicy Kępa. Nie tak dawno temu w jego bezpośrednim sąsiedztwie znajdowała się zlewnia ścieków. Dzisiaj już jej na szczęście nie ma. Od samego początku jego istnienia niewiele się tutaj zmienia. Pojawiło się co prawda trochę boksów, jednak warunki w nich panujące są poniżej cywilizacyjnego poziomu. Problemem jest niemal wszystko. Przede wszystkim przepełnienie. Jest tu niemal zawszę o kilkadziesiąt zwierząt więcej niż powinno. Kanalizacja, która ma odprowadzać nieczystości często się zapycha.
W ciągu kilku lat wydatki na utrzymanie schroniska wzrosły niemal dwukrotnie. Mimo tego, gdyby nie prywatni darczyńcy i praca sporej grupy wolontariuszy nie starczałoby ich na zapewnienie właściwej opieki zwierzętom.
Schronisko na Kępie prowadzone było już na różne sposoby. 20 lat temu prowadziła je fundacja. Jeśli ktoś miał kiedykolwiek możliwość zobaczyć zdjęcia z tamtego okresu, przyzna, że nie działo się tu dobrze.
Później zarządzania podjął się prywatny przedsiębiorca. Konflikty wokół zwierząt, jakie w tym czasie się pojawiły właściwie nie gasły. Dzierżawcę oskarżano o wszystko, w tym o mordowanie zwierząt. Doszło nawet do procesu sądowego o pomówienie. Skończył się wygraną przedsięborcy.
W następnej kolejności schronisko przejęło Tomaszowskie Towarzystwo Miłośników i Opieki nad Zwierzętami, a dokładniej mówiąc jego prezeska, Mieczysława Goździk. W pierwszym roku udało jej się uporządkować teren. W drugim pojawiły się na nowo konflikty. Zarówno te z władzami miasta, jak i wspierającymi schronisko wolontariuszami.
Kolejnego przetargu Goździkowa już nie wygrała. Na horyzoncie pojawiła się spółdzielnia socjalna Impuls. To przedsiębiorstwo, w którego powstawaniu uczestniczył samorząd od początku nie było przygotowane do zarządzania psim przytuliskiem, ale co ciekawe, z perspektywy czasu wolontariusze twierdzą, że spółdzielnia szybko się na Kępie zaaklimatyzowała i zaczęła sobie nieźle radzić. Dobrze też układała się współpraca z samymi wolontariuszami.
W marcu upływa natomiast czas, na jaki została zawarta umowa z najnowszym administratorem schroniska, czyli z Grzegorzem Bielawskim, reprezentującym Pogotowie dla Zwierząt. Miasto musi więc ogłosić kolejny przetarg, bądź powierzyć zarządzanie obiektem swojemu zakładowi budżetowemu. W chwili obecnej w grę wchodzi jedynie OSiR, ponieważ na powołanie nowego podmiotu jest zbyt mało czasu.
Osobną kwestią jest budowa nowego schroniska, najlepiej oddalonego od siedzib ludzkich, by nie tworzyło nadmiernej uciążliwości. Prezydent Marcin Witko, który interesuje się tematem, twierdzi, że na taki cel zostanie wygospodarowana część terenów położynych przy oczyszczalni ścieków na ulicy Henrykowskiej.
Barierą są oczywiście pieniądze. Tomasz Zdonek, radny Rady Miejskiej zaproponował, aby w tegorocznym budzecie zapisać kwotę 75 tysięcy złotych na przygotowanie projektu technicznego budowy nowego schroniska. Prezydent taką propozycję zaaprobował. Oznacza to, że jeśli radni przyjmą 28 stycznia uchwałę budżetową, to jeszcze w tym roku będziemy mieli możliwość zaprezentować eefekty pracy projektanta
Napisz komentarz
Komentarze