Wynik wyborów jest zaskoczeniem dla mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego.
Cieszą mnie wyniki kandydatów z list Prawa i Sprawiedliwości. W 20 na 23 jednomandatowych okręgach wyborczych odnieśliśmy solidne zwycięstwo, z dużą przewaga nad konkurentami. To efekt naszej konkretnej oferty programowej i przede wszystkim ciężkiej pracy. Prawo i Sprawiedliwość, to w Tomaszowie przede wszystkim doskonała drużyna. Solidni ludzie, którym zaufali wyborcy. Tak dobry wynik jest równocześnie wielkim zobowiązaniem, którego nie zawiedziemy.
Kolejność, jeśli chodzi o preferencje tomaszowskich wyborców wytypowaliśmy niemal idealnie w naszej internetowej sondzie. Nikt nie wierzył, że druga tura będzie należała do Pana i Agnieszki Łuczak
Pani Agnieszka Łuczak osiągnęła wynik lepszy niż urzędujący prezydent. To przypadek stosunkowo rzadki, by w dogrywce nie brał udziału aktualny włodarz miasta. Wynik jest tym bardziej imponujący, że moja kontrkandydatka stawia dopiero pierwsze kroki w polityce i działalności samorządowej. Chciałbym przy okazji podziękować za honorową rywalizację pozostałym kontrkandydatom.
To Pańskie drugie podejście do wyborów na prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego. Dwie kampanię dzielą cztery lata. W tym czasie przybyło Panu w sposób znaczący zwolenników.
Marcin Witko to dzisiaj inny kandydat niż 4 lata temu. Zdobywałem doświadczenie jako radny rady miejskiej, wcześniej rady powiatu, w końcu jako poseł. Te lata nauczyły mnie współpracy z różnymi środowiskami i ponad podziałami dla dobra miasta i regionu.
Oczywiście cieszy mnie wzrost poparcia dla mojej osoby, bo to oznacza, że moja praca została doceniona. Poza tym raz jeszcze odwołam się do programu, jaki zamierzam realizować. Przeprowadziliśmy tysiące bezpośrednich rozmów z mieszkańcami Tomaszowa. Większość z nich o naszych zamierzeniach wyrażała pochlebne opinie.
Jak ocenia pan swoją przeciwniczkę?
Tak, jak większość mieszkańców nic o niej nie wiem. Na ile się orientuje nie ma żadnego doświadczenia samorządowego. Pani Łuczak nie była nigdy radną ani miasta ani powiatu. Problemem jest to, że z listy jej komitetu wyborczego żadna osoba nie uzyskała zaufania wyborców na tyle dużego, by wejść do rady miejskiej. Z doniesień prasowych dowiedzieliśmy się natomiast, że jeden z kandydatów pani Łuczak, będący jednocześnie pełnomocnikiem jej komitetu wyborczego został aresztowany za bardzo poważne nadużycia finansowe.
Jeszcze żaden z prezydentów Tomaszowa Mazowieckiego nie miał tak komfortowej sytuacji w Radzie Miejskiej, jak miałby pan zostając wybranym na ten urząd. 20 na 23 radnych daje władzę niemalże absolutną…
Zdecydowana większość w radzie to gwarancja dobrej bezkonfliktowej pracy. Oznacza to, że zamiast marnować czas na jałowe spory, będziemy koncentrować się na sprawach ważnych. Zaprosimy też do współpracy pozostałych radnych. Nie widzę powodu dla którego np. Tomasz Zdonek, człowiek z pomysłami i bardzo aktywny, miałby być marginalizowany. Liczę też na współpracę z panem Cezarym Krawczykiem i Panem Baranem.
A co się stanie jeśli wygra pani Łuczak, osoba o poglądach antyklerykalnych? Współpraca z PiS może okazać się trudna ze względów światopoglądowych.
Prawda jest taka, że za panią Łuczak stoi partia Palikota, z którą praktycznie żadna opcja w Sejmie nie widzi możliwości współpracy. To zupełnie różne światy. Podejście do ideologii gender, dostępności narkotyków, antyklerykalizmu. Różnice można mnożyć i wymieniać w nieskończoność. Dla miasta korzystniejsze jest aby rada współpracowała z prezydentem. Jesteśmy konserwatywni światopoglądowo ale otwarci na sprawy gospodarcze i gotowi do rozwiązania problemów. Potrzebujemy otwarcia na mieszkańców i otwartości dla przedsiębiorców i młodych ludzi.
Zapytam na koniec o pogłoski, jakimi karmieni są od dłuższego czasu pracownicy samorządowi. Czy planuje pan serię zwolnień, tak jak to sugeruje się wielu urzędnikom?
Pragnę zapewnić, że nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy by kogokolwiek zwalniać. Przyjrzymy się natomiast dokładnie wyśrubowanym pensjom prezesów i wiceprezesów miejskich spółek. Wynagrodzenia na poziomie 200 tysięcy złotych rocznie w tak ubogim mieście są niedopuszczalne. Część spółek planujemy połączyć. Nie oznacza to jednak żadnych zwolnień na stanowiskach pracowniczych. Mówiliśmy wyraźnie, że chodzi nam o liczbę prezesów, wiceprezesów i członków rad nadzorczych.
Napisz komentarz
Komentarze