Budowę wielofunkcyjnego boiska wprowadzono do budżetu miasta na 2006 rok. Miał to być pierwszy etap inwestycji, która w przyszłości miała być rozwinięta o bieżnię i boczne boiska do koszykówki. Mówiono, że w szkole pojawią się również inne obiekty a spory obszar wolnego terenu pozwalał nawet na budowę basenu, co ówczesne władze miasta wydawały się sugerować.
Boisko oddano do użytku niedługo przed wyborami. Oczywiście wszystko „w blasku fleszy” i w obecności oczywiście dziennikarzy. Była wstęga i okolicznościowe przemówienia, zabrakło jedynie... jak się okazało, właściwego nadzoru nad wykonywanymi pracami budowlanymi.
Pierwsze problemy pojawiły się po niespełna roku użytkowania. Po kilku kolejnych miesiącach, miejscami, zaczęła zapadać się płyta główna. Wystąpiono więc do wykonawcy, który bubla wyprodukował. Ten jednak nie kwapił się do wykonania napraw gwarancyjnych. W końcu firma ze Szczecina ogłosiła upadłość.
Cztery lata temu dyrekcja szkoły nie mając innego wyjścia wyłączyła boisko z użytkowania. Oczywistym było, że miasto czekają kolejne wydatki. Zanim zdecydowano jednak o ich poniesieniu należało wystąpić do sądu, który uzna winę wykonawcy za nienależycie wykonaną usługę. Po trzech latach zapadł prawomocny wyrok uznający w całości roszczenia miasta. Okazało się, że wykonawca położył zbyt cienką warstwę nawierzchni, niż wynikałoby to z przyjętych norm. Zamiast 3 centymetrów, miała ona nieco powyżej 1,5 centymetra.
Nowe boisko, które ma być gotowe przed 1 września, kosztować ma prawie 500 tysięcy złotych. Miastu przysługuje roszczenie zwrotne od wykonawcy a dokładnie mówiąc od syndyka masy upadłościowej. Jest jednak mało prawdopodobne by udało się je kiedykolwiek odzyskać.
Dobrą wiadomością jest, że dzieci będą miały wreszcie w pełni sprawny i funkcjonalny obiekt, z którego będą mogły korzystać. Pojawią się na nim nowe bramki, piłkochwyty, ławki i oświetlenie.
Tomaszowska inwestycja po raz kolejny pokazuje na wady systemu zamówień publicznych. Co prawda niedawno podjęta nowelizacja ustawy, pozwala na ustalenie innych kryteriów niż najniższa cena w prowadzonych przez jednostki sektora finansów publicznych postępowaniach przetargowych. Jednak nie chroni to inwestora przed nieuczciwymi wykonawcami, unikającymi odpowiedzialności za wady i uszkodzenia, powstałe z ich winy. Jak ściągnąć należność od firmy która została zlikwidowana albo ogłosiła upadłość?
Może właściwym byłby wymóg posiadania dobrowolnych albo obowiązkowych ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej, jakie posiadają przedstawiciele wielu różnych zawodów. Zabezpieczałyby one interesy klienta w okresie gwarancyjnym i objętym rękojmią, przy okazji rozszerzając (wobec firm) zakres odpowiedzialności poza ustawowe trzy lata w przypadku występowania tzw. wad ukrytych.
Odrębnym problemem jest brak właściwego nadzoru nad inwestycją. Trudno uwierzyć by nie zatrudniona jakiegoś inspektora nadzoru inwestorskiego, kierownika budowy itd., którzy powinni być obecni na każdym etapie inwestycji. Może to właśnie te osoby powinni wychwycić, że wykonawca działa niezgodnie ze specyfikacją i próbuje zaoszczędzić na ilości i jakości użytego materiału.
Napisz komentarz
Komentarze