Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 12 stycznia 2025 16:38
Reklama
Reklama

Biwak przerwany przez Policję

Polska to kraj wielu absurdów. W zeszłym tygodniu byliśmy świadkami kolejnego. Na warszawskim Bemowie ojciec postanowił 4,5 letniemu synowi zorganizować „dziki biwak”. Cała impreza skończyła się na komisariacie i zawiadomieniem do prokuratury.

Warszawska Policja 8 lipca została powiadomiona o tym, iż pobliżu rezerwatu FOSA Groty od kilku dni przebywa mały chłopiec. Tych kilka dni to zaledwie dwie doby. Funkcjonariusze miejscowej Policji udali się na wskazane miejsce i na miejscu znalazło chłopca w towarzystwie ojca, a obok nich szałas zrobiony z gałęzi i liści w którym obaj spędzili jedną noc. Druga noc to sen pod gołym niebem.

 

Funkcjonariusze rozejrzeli się po miejscu i zobaczyli że dziecko nie ma ubrań na zmianę, wody, jedzenia, a nawet - jak sami twierdzą – szczoteczki do zębów.

 

Ojciec został zabrany na komisariat, gdzie został przesłuchany. Dziecko natomiast oddane matce, która myślała, iż mały przebywa na wakacjach u dziadków. O campingu została powiadomiona prokuratura, która teraz zadecyduje czy postawić ojcu zarzuty narażanie syna na niebezpieczeństwo w postaci uszczerbku na zdrowiu, bądź utraty życia.

 

Policja tłumaczy swoją interwencję następująco:

 

- Najnormalniej w świecie byliśmy zaniepokojeni warunkami, w jakich przebywał chłopiec. W obozowisku nie było nawet butelki z wodą pitną, dziecko było mocno pogryzione przez owady i wystraszone, dlatego policjant interweniujący na miejscu podjął taką decyzję - przekazał rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.

 

- Nie przesłuchuje się człowieka w krzakach. Nie mamy takich zwyczajów. A internautom trzeba zadać pytanie, co by powiedzieli, gdyby to dziecko za tydzień wylądowało w szpitalu, np. z zapaleniem płuc? Wtedy winna byłaby policja, bo się nie zainteresowała.

 

Dość zabawne tłumaczenie. Biwak ten miał miejsce 500 metrów od domu, więc „znęcający się nad synem” ojciec w dowolnej chwili mógł zaopatrzyć się w pobliskim sklepie w wyżywienie i napoje, o czym zreszta sam powiadomił funkcjonariuszy, którzy interweniowali.

 

Co więcej patrząc na odległość, która dzieliła „camping” od miejsca zamieszkania, to tata w każdej chwili mógł iść z dzieckiem do domu po ubrania, a nawet umyć dziecku zęby.

 

Kolejne absurd tych tłumaczeń to strach nieletniego. Sądząc po wypowiedzi panom Policjantom wydało się dość dziwne, iż 4,5 latek widząc umundurowanych obcych mężczyzn był przestraszony. Zazwyczaj w tym wieku dziecku nie ma pojęcia, czym tak naprawdę zajmują się funkcjonariusze Policji, oprócz tego, iż łapią złych ludzi. Dla dziecka ojciec  (jaki by nie był) - zły nie jest, a chłopczyk zapewne sobie myślał, iż panowie chcieli przyszli żeby tacie „kuku” zrobić to i się przestraszył.

 

Jedyną słuszną uwaga pana rzecznika były pogryzienia. O ile są to komary to pół biedy. Niestety co raz głośniej słychać o pladze kleszczy. Nie zmienia to jednak faktu, iż pasożyta możemy nawet chwycić na godzinnym spacerze. Podobnie ma  się sprawa z wspomnianym zapaleniem płuc.

 

Internauci są podzieleni, chociaż większość jest poirytowana postawą Policji.

 

My jednak uważamy że interwencja była słuszna. Żyjemy w głupich czasach. Ciągle karmieni jesteśmy papką o gwałtach na nieletnich, pedofilach. Sam jestem ojcem i doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw. Policja zrobiła bardzo dobry krok idąc i sprawdzając co się dzieje. Niestety, jeżeli chodzi o przesłuchanie i prokuraturę to już mieliśmy do czynienia z kompletnym brakiem wyczucia  danej sytuacji.

 

Reasumując tekst. Jedno jest pewne. Nie bez winy jesteśmy my rodzice. Ciągle popadamy w paranoję. Szałasy, brak toalety, brak bieżącej wody to kiedyś była norma na campingach, obozach wędrownych. Posiłki gotowało się na palenisku, a bieżące zakupy robiło w pobliskim sklepie.

 

Dzisiaj idąc na plac zabaw z dzieckiem obserwuję pięknie ubrane dzieci, bardzo bystre jak na swój wiek, a przy nich mamuś i tatuś, u których słychać – nie idź do piasku bo się pobrudzisz, nie bujaj się na tej huśtawce bo jest usmolona. Zamiast dać dziecku okazję do rozładowania swojej energii, swoich emocji, część rodziców stresuje swoje pociechy.

 

Druga sprawa to także absurd. Żyjemy w XXI wieku, gdzie dostęp do bieżącej ciepłej wody, kosmetyków, czy środków czyszczących jest nieporównywalnie większy, aniżeli w czasach PRL, czy latach dziewięćdziesiątych. Jednak patrząc na zachowanie osób bliskich dzieci na placu zabawa, ma się wrażenie wręcz odwrotnie – dziecko nie może pobrudzić rączek, nie może mieć piasku w oczach, nie może pobrudzić ubranka.

 

Czasem ma wrażenie że wraz z żoną jesteśmy nie na czasie, bowiem pozwalamy synowi na wszystko w granicach rozsądku. Ten rozsądek, być może sprawia że jesteśmy „zacofani”, ale dziecko ma czas dla siebie, na spacerze jest brudne, jednak bardzo szczęśliwe.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

siara 20.07.2014 18:01
no ale zastanawiające jest dlaczego matka o niczym nie wiedziała skoro to tak blisko domu? Wychodzi na to że ojciec raczej nie chodził do domu po wodę pitną czy jedzenie skoro chłopiec miał być rzekomo u dziadków ...

18.07.2014 20:27
To chyba najlepsza puenta: "Dzisiaj idąc na plac zabaw z dzieckiem obserwuję pięknie ubrane dzieci, bardzo bystre jak na swój wiek, a przy nich mamuś i tatuś, u których słychać – nie idź do piasku bo się pobrudzisz, nie bujaj się na tej huśtawce bo jest usmolona. Zamiast dać dziecku okazję do rozładowania swojej energii, swoich emocji, część rodziców stresuje swoje pociechy." Właśnie tacy mamuś lub tatuś byli na patrolu! W plenerek ich wysłać z gołymi rękoma- po trzech dniach padną jak muchy bez kupy!

mKIKI 18.07.2014 21:58
Tiaa najlepiej dziecko wsadzić do szklanej kuli i jeszcze przykryć, żeby czasem nie wylazło. Czyżby rodzice nie wiedzieli, że poprzez takie ubrudzenie się organizm dziecka się uodparnia na choroby? Pamiętam, jak kiedyś dzieci po ulewnym deszczu taplały się w kałuży umorusane po same noski i nikt z tego nie robił problemu. A ileż radochy miały maluchy i jakoś nie chorowały. Zarzut, że dziecko nie miało szczoteczki do zębów jest wg mnie absurdalny. Czy jeżeli dzieciak raz czy nawet trzy nie umyje ząbków to umrze od tego? Poczytajcie sobie http://kobieta.onet.pl/zdrowie...owia/6nlb3 jakie składniki groźne dla zdrowia zawierają pasty do zębów.

kiki 18.07.2014 18:17
O jej....nawet w Indian się nie można pobawić z synkiem. To po cholerę czytać mu bajki o Winetou ?...

Opinie
Reklama
Reklama
Malarska opowieść o rzece Marcina Stańca Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza na wyjątkowy wernisaż malarstwa „W NURCIE”, który odbędzie się 17 stycznia, o godz. 18 w sali wystawowej MCK przy placu Kościuszki 18. Wstęp wolny.Ekspozycja obejmuje zbiór prac powstałych na przestrzeni ostatnich trzech lat w ramach cyklu „Rzeka”. Motyw rzeki w pejzażu jest obecnie głównym tematem malarskim realizowanym przez autora. Obrazy przedstawiają miejsca, które artysta lubi nazywać „swoimi”. Są to leśne strumienie i zbiorniki wodne znajdujące się w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego. Prace wykonane zostały w technice olejnej na płótnie.Marcin Staniec to artysta wszechstronny – malarz, grafik, ceramik, a także organizator licznych plenerów artystycznych. Jego bogaty dorobek obejmuje m.in. udział w prestiżowej wystawie „Najlepsze dyplomy ASP” oraz nagrodę Galerii Manhattan. Od 2017 roku prowadzi zajęcia artystyczne dla dzieci, młodzieży, dorosłych i seniorów oraz aranżuje wystawy w Miejskim Centrum Kultury. Jest także autorem projektów murali, scenografii dla lokalnych instytucji kultury, a także współtworzy elementy graficzne dla Love Polish Jazz Festival.Wystawa „W NURCIE” to nie tylko podróż po malowniczych zakątkach regionu, ale również okazja do zapoznania się z wyjątkową wrażliwością artysty, który z pasją i niezwykłą starannością uchwycił piękno natury.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.01.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
słabe opady śniegu

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 31 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama