Na ostatnim z posiedzeń po raz kolejny Wiesław Boroń zaskoczył swą „kreatywnością”. Postanowił przekonywać, że słusznym, mądrym i właściwym, byłoby ulokowanie w zrujnowanym pofabrycznym budynku, mieszczących kiedyś warsztaty szkolne popularnego „Mechanika” ulokować Państwową Wyższą Szkołę Techniczną. Może i miło byłoby mieć w Tomaszowie uczelnię techniczną, jednak aby do tego doszło nie wystarczy wniosek radnego Boronia skierowany tak naprawdę niewiadomo do kogo.
Zacząć należy od tego, że wspomniany obiekt jest własnością miasta, które od kilku lat ma przygotowany projekt zlokalizowania w nim „media teki”. Wartość tego przedsięwzięcia, na którego realizację środków samorząd poszukuje waha się na poziomie ok. 20 milionów złotych.
Jednak nie to jest największym problemem. Każdy kto zna ten budynek (a ja miałem przyjemność uczęszczać na zajęcia w nim 30 lat temu) ma świadomość, że nie nadaje się on kompletnie do działalności o charakterze dydaktycznym. Wiedzą o tym też władze powiatu, bo gdyby było inaczej, remontowałyby właśnie ten budynek, zamiast budować obok całkowicie nowy. Koszt jego adaptacji byłby zdecydowanie wyższy niż budowa nowego, nowoczesnego i wyposażanego w instalacje na miarę współczesnych czasów instalacje, budynku.
Co ciekawe ma tego świadomość zapewne nawet sam radny Boroń, który w szkole uczył mniej więcej w okresie, w którym ja byłem jej uczniem. Po co więc marnować czas radnym? Mówi o tym on sam, podkreślając wielokrotnie autorskość swojego „projektu”, bez którego Tomaszów jest skazany na zagładę.
Radny uważa, że dzięki jego pomysłowi do Tomaszowa przybędą przedstawiciele amerykańskiej agencji kosmicznej NASA i nieodpłatnie udostępnią programowanie do sterowania lotem i zarządzania danymi, niezbędnymi do dokonywania kosmicznych podróży. Sukces tomaszowskiego centrum kształcenia kosmicznego jest gwarantowany, ponieważ członkowie rodziny pana Boronia pracują w podobnych agencjach w USA i wielu krajach Europy Zachodniej.
Boroń narzeka także na to, że nie wzbudził zainteresowania innym swoim pomysłem, którym miało być stworzenie w Tomaszowie Korpusu Kadetów.
Ten kosmiczno – oświatowy wywód zajął radnemu około 10 minut.
Po nim przypomniał sobie radny o swoich wyborcach z dzielnicy, w której został wybrany radnym. Zainteresował się budową kanalizacji na osiedlu Ludwików, która zdaniem Boronia, odkładana jest od ponad trzech lat i „nie wiadomo kiedy będzie”. Rzecz w tym, że harmonogram budowy kanalizacji jest znany już od dawna, a kilka tygodni temu pisaliśmy, przy okazji tematu dotyczącego konfliktu mieszkańców ulicy Adama, że wykonawca inwestycji lada chwila rozpocznie prace w tej części miasta. Wtedy też wspominaliśmy o opiniach na temat braku zainteresowania ze strony radnych miejskich i powiatowych dzielnicą. Teraz, na cztery miesiące przed kolejnymi wyborami radny Boroń postanowił podkreślić swoje zaangażowanie w dbałość o wygląd ulicy Ludwikowskiej i Robotniczej.
Ten popis oratorski trwał kolejne pięć minut.
Radny jednak nie odpuścił swoim kolegom. Postanowił dodatkowe kilkanaście minut poświęcić Agnieszce Łuczak, dziennikarce TIT, która pozwoliła sobie na krytykę obrad powiatowego samorządu.
Nie pozostaje mi nic innego, jak okazać zawodową solidarność. Jest ona tym bardziej szczera, że atak na dziennikarkę był jedynie okazją do wygłaszania pyszałkowatych przechwałek przez radnego Boronia, których nie mozna odebrać inaczej, jako przejaw toczącej się już kampanii wyborczej
Napisz komentarz
Komentarze