Lechia na obiekcie przy ulicy Nowowiejskiej zmierzyła się z rezerwami Widzewa. Już na wejściu spotkała czekała nas miła niespodzianka w osobie Michała Tonowicza, który powrócił do zespołu zielono – czerwonych i od razu znalazł się na ławce rezerwowych. Co więcej na trybunie głównej stadionu Stade De la Gruz, „zasiadła” liczna grupa kibiców gości, którzy swoim żywiołowym dopingiem podnieśli rangę tego spotkania.
Oba zespoły rozpoczęły pojedynek mocnym tempem. Już w pierwszej minucie drużyna gości przeprowadziła atak, który mógł się zakończyć groźną sytuacją pod naszą bramką.
Lechiści odpowiedzieli trzy minuty później, kiedy przed swoją szansą otworzenia wyniku stanął Dawid Stańdo. Nasz napastnik oddał jednak słaby strzał.
W 7 minucie Widzew wypracował sobie pierwszą „setkę” w tym meczu. Ustawiony na siódmym metrze Damian Warchoł otrzymał piłkę od swojego kolegi, po czym się z nią odwrócił i podjął próbę pokonania Holewińskiego. Na szczęście uderzenie piłkarza gości był niecelne.
Niespełna 180 sekund później kibice obejrzeli dośrodkowanie Marcina Mireckiego w pole karne gości. Jeden z naszych piłkarzy zdołał strącić piłkę głową, ale ta nie znalazła drogi do bramki. Wlazłowski wybił ją na rzut rożny. Stały fragment gry zakończył się kolejną „wrzutką” w szesnastkę rywala. Łodzianie zdołali na krótką chwilę opanować sytuację. Piłka jednak wróciła w pole karne Widzewa, a dokładniej pod nogi Marcina Mireckiego i ten mając tylko bramkarza przed sobą pewnie umieścił ją w siatce. Znakomitą asystą w tej sytuacji popisał się Wiktor Żytek.
Lechia poszła za ciosem i zdominowała grę. Rywal został zepchnięty do mocnej defensywy. W 12 minucie swoją próbę uderzenia z dystansu podjął Marcin Mirecki. Ta jednak była fatalna.
Nie minęła minuta, a Lechia zdołała wyprowadzić kontratak „3 na 2’. Świetnym rajdem popisał się Dawid Stańdo, który próbował zakończyć całość strzałem. Wlazłowski nie dał się jednak pokonać.
Kibice Lechii reagują co raz bardziej żywiołowo. Rzut rożny zamieniamy na kolejny strzał na bramkę Wlazłowskiego. Uderzenie głową Cyrana mija bramkarza łódzkiej drużyny, ale ląduje na nogach obrońcy, który wybija piłkę z linii bramkowej.
W 17 minucie swoją szansę na drugą bramkę ma Marcin Mirecki, którego znakomitym prostopadłym podaniem uruchomił Łukasz Chojecki. Napastnik zielono – czerwonych ma tylko Włazłowskiego przed sobą. Piękna próba technicznego uderzenia po długim słupku, kończy się jednak wyjściem piłki poza pole gry. Zabrakło centymetrów.
Mecz stał na znakomitym poziomie. Upał dawał jednak znać o sobie. Piłkarz dostali chwilę przerwy na uzupełnienie płynów.
Kolejne 10 minut to walka na całej długości boiska. Z czasem Widzew zaczął spychać gospodarzy do defensywy.
W 29 minucie oglądamy świetny rajd prawym skrzydłem gracza gości, zakończony wysoką piłką w naszą ‘szesnastkę’ na szczęście nikt nie zdołał zamknąć tej ofensywy.
Dwie minut później zawodnicy Widzewa tym razem zaatakowali lewą stroną. Piłkę posłaną na dziesiąty metr świetnie zamyka Warchoł i kibice z „kamiennej trybuny’ mają powody do radości. Widzew wyrównał stan rywalizacji.
Pierwsza połowa kończy się remisem 1:1. Atmosfera na trybunach znakomita. Dopisała frekwencja z jednej i drugiej strony. Poziom spotkania także wyśmienity. Oglądamy widowisko na wysokim poziomie sportowym
W 46 minucie boisko opuszcza poobijany Król, a w jego miejsce oglądamy Kacpra Rakowskiego.
Było to prawdziwe wejście smoka, bowiem w 52 minucie Kacper wykorzystując błąd defensywy gości mógł dać swojej drużynie prowadzenie. Nasz napastnik jednak fatalnie przestrzelił.
Chwilę później Widzew odpowiedział uderzeniem z dystansu. Strzał nie był zbyt mocny, ale jednak solidny i Holewiński zmuszony był piąstkować.
W 66 minucie ustawiony na około 18 – 20 metrze Marcin Mirecki świetnie wypuszcza ustawionego w polu karnym rywala Rakowskiego. Wlazłowski próbuje ratować sytuację skracając kąt, ale Kacper nie odpuszcza i kieruje piłkę w stronę bramki. Ta turlając się po ziemi odbija się od siatki. Tak naprawdę na ułamek sekundy na stadionie zapadła cisza. Część z nas myślała że futbolówka przeszła obok zewnętrznej strony słupka. Na szczęście jednak piłka znalazł drogę do bramki Łodzian.
W 73 minucie swojego szczęścia uderzeniem z dystansu poszukał Chojecki, Łukasz jednak nie dał rady zaskoczyć Wlazłowskiego.
Odpowiedź Widzewa była natychmiastowa. Chwilę po wznowieniu gry, gracz gości posyła długą piłkę na około 35 metr połowy Lechii. Nasza defensywa przysypia i futbolówka ląduje pod nogami Jakuba Czaplińskiego. Piłkarz gości urządza sobie piękny rajd, traktując naszych defensorów jak slalomowe tyczki i umieszcza piłkę obok bezradnego Holewińskiego. Zapanowała kolejna radość w „czerwonym” sektorze.
Trzy minuty później niespodziewanie boisko opuszcza Rakowski. Zapewne było to powodem kontuzji, po starciu z jednym z graczy łódzkiej ekipy. Na placu gry witamy Potakowskiego.
W 78 minucie w polu karnym Widzewa doszło do zamieszania, w którym najlepiej odnalazł się Wiktor Żytek. Uderzenie głową z szóstego metra było jednak zbyt słabe i Wlazłowski pewnie złapał piłkę.
W 83 minucie Lechia wywalczyła rzut różny. Piłkę posłaną w „szesnastkę” Widzewa przedłużył Żytek. W gąszczu nóg, świetnie odnalazł się Cyran i strzałem z najbliższej odległości zdobyła gola numer trzy dla drużyny gospodarzy.
Pięć minut później murawę opuszcza Stańdo. Dawid włożył mnóstwo sił w ten mecz i bez wątpienia pokazał się z dobrej strony. Kibice docenili postawę napastnika i pożegnali gracza Lechii gromkimi brawami.
W jego miejsce obejrzeliśmy powracającego do drużyny Michała Tonowicza.
Jeden z moich towarzyszy podczas dzisiejszego pojedynku przy tej zmianie rzucił hasło że „Tony” strzeli gola. W 92 minucie świetnym rajdem prawym skrzydłem popisał się Potakowski, który schodząc do linii końcowej, zdołał minąć rywala i wyłożyć piłkę Mireckiemu. Marcin trafia jednak z bliskiej odległości w bramkarza Widzewa. Szanse poprawy ma Tonowicz, ale trafia..... w słupek!
Doliczony czas gry dobiega końca. Widzewiacy nie rezygnują. W 95, a może i nawet 96 minucie Łodzianie wywalczyli swój ostatnie fragment gry. Piłka posłana z rzutu wolnego kończy się groźnym zamieszaniem i błędem Holewińskiego. Na trybunach widać zdenerwowanie, na szczęście defensywa Lechii wyjaśniła sytuację i po chwili byliśmy świadkami wielkiej radości. Lechia po fantastycznym mecz z obu strona zdobywa upragniony awans do rozgrywek Pucharu Polski na szczeblu centralnym.
Niestety jest jednak jedna rysa na tym dzisiejszym pojedynku. Przez całe rozgrywki okręgowe i wojewódzkie, aż do finału - zespół prowadził Aleksandar Majic. Dzisiaj były już trener (jak sam nas poinformował w rozmowie telefonicznej) nie został zaproszony na wręczenie nagród, czy choćby ten mecz.
Piłkarzom i trenerowi Grzegorzowi Wesołowskiemu, oraz Aleksandarowi Majicowi gratulujemy.
Juz niebawem na łamach naszego portalu zrobimy podsumowanie ligowe sezonu 2013/2014. Postaramy się także o wywiad z Grzegorzem Wesołowskim.
RKS Lechia - Widzew II Łódź 3:2 (1:1)
1:0 Mirecki 11'
1:1 Warchoł 31"
2:1 Rakowski 66"
2:2 Czapliński 73"
3:2 Cyran 83"
Lechia: Artur Holewiński – Mateusz Matysiak, Andrzej Dolot, Kamil Cyran, Mateusz Milczarek – Łukasz Chojecki, Wiktor Żytek, Łukasz Pierzyński, Klaudiusz Król (46′ Kacper Rakowski ---> 76′ Daniel Potakowski), Marcin Mirecki – Dawid Stańdo (88′ Michał Tonowicz).
Trener: Grzegorz Wesołowski
Widzew II: Mateusz Wlazłowski – Paweł Leonow, Patryk Gniadzik, Igor Vujacić, Marcin Kozłowski – Jakub Czapliński ż, Bartłomiej Grube, Cezary Pankowski, Piotr Barłoszewski (58′ Mikael Idzikowski), Damian Warchoł (77′ Damian Marcioch) – Bartosz Narożnik.
Trener: Tomasz Kmiecik
Napisz komentarz
Komentarze