No właśnie… we wskazanych przeze mnie miastach inicjatorami wprowadzenia zakazów byli kierowcy, którzy swojemu kierownictwu przekazywali uwagi podróżujących pasażerów. U nas zauważyłam jest dokładnie odwrotnie. W tomaszowskim MZK jeżdżą również kierowcy, będący amatorami e-dymka. Może nie byłoby w tym nic złego, bo przecież e- papierosy są mniej szkodliwe niż te tradycyjne ale nasi kierowcy autobusów popalają sobie w czasie jazdy, co wpływa, moim zdaniem, nie tyle na komfort, co bezpieczeństwo jazdy.
W innych miastach, kierowca może wyprosić palacza z autobusu, a u nas sam daje zły przykład, stwarzając przy okazji zagrożenie. Zresztą nie jest ono jedyne. Kilka dni temu zauważyłam również na rondzie im. Dmowskiego skręcający w ulicę Bartosza Głowackiego autobus, którego kierowca w czasie tego manewru dyskutował usilnie przez telefon komórkowy.
Była godzina 15-16 a więc godziny szczytu w tym miejscu. Skrzyżowanie mocno zakorkowane, ludzie na przejściu dla pieszych, a pan kierowca oczywiście nic sobie z tego nie robił. Przestraszył jedynie i przegonił z pasów przechodnia, który z trudem uniknął potrącenia. „Demon” w autobusie nawet go nie zauważył.
Przykłady niebezpiecznych zachowań można mnożyć. Warto więc może zorganizować jakieś kursy albo szkolenia z bezpieczeństwa w ruchu drogowym i kultury jazdy. Jeśli one nie będą skuteczne można zamontować kamery IP, które będą stale monitorować zachowania zarówno kierowców, jak i pasażerów.
Napisz komentarz
Komentarze