W ostatnią środę odbył się przełożony mecz, pomiędzy zajmującymi aktualnie II miejsce w tabeli grupy III - Czarnymi Wirex Rząśnia, a plasującą się zna miejscu IV, drużyną Caro. Nastroje w ekipie Caro przed tym spotkaniem nie były najlepsze. Gdzieś w głowach pozostawał jeszcze sobotni mecz, przegrany niespodziewanie 2:3 w Ozorkowie. Do tego świadomość wartości rywala z Rząśni, który nie ukrywał, że przyjechał do Rzeczycy po swoje. Wśród kibiców dało się słyszeć głosy: będzie ciężko, prawdopodobnie przegramy, ale z drużyną trzeba być na dobre i na złe.
Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej walki. Drużyna Caro pokazywała jednak dużą skuteczność w elementach, które ostatnio nieco szwankowały. Dobrze wyglądała gra blokiem i co bardzo istotne, pojawiła się skuteczna zagrywka. W końcowej fazie seta zawodnicy Caro odskoczyli i wygrali pewnie do 20.
Set numer dwa to niewątpliwie najpiękniejsza dotychczas karta w historii drużyny Caro. Nasi rywale będą go chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci, choć z pewnością nie będzie to łatwe. Rzeczyckim zawodnikom wychodziło wszystko. Byli perfekcyjni w każdym elemencie. Doskonałe zagrywki, skuteczne ataki. Jeżeli nawet przeciwnicy próbowali skonstruować akcję, to piłka bezlitośnie wracała na ich połowę, obita o „ścianę” jaką stworzyli po swojej stronie gospodarze. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, spoglądając z niedowierzaniem na tablicę wyników. Prawdziwe apogeum nastąpiło jednak przy stanie 14:7. W pole zagrywki powędrował Kiraga i… został tam do końca seta. Kibice szaleli a „Centek”, jak w transie, bezlitośnie raził swoimi serwami. Czegoś takiego dawno nie widziano na drugoligowych parkietach i pewnie w najbliższym czasie, trudno będzie zobaczyć. Koniec seta 25:7.
Po takim ciosie, trudno się podnieść. Były wprawdzie obawy, że coś się nagle może odmienić, ale nie tym razem. Trzeci set, to pełna kontrola wydarzeń przez zawodników Caro. Rządzili i dzielili. Zawodnicy gości od pewnego momentu, chyba chcieli, żeby to już się skończyło. I skończyło się. Otwarcie numer trzy, ekipa Caro wygrała do 14.
Serce rośnie jak się widzi takie emocje. Kto czuje sport, ten wie doskonale, że dla takich chwil, dla takich meczy, warto trenować, kibicować, organizować całą tą otoczkę. Taki wieczór jak wczoraj, był najpiękniejszą zapłatą za te wszystkie trudy.
Trener Jarosław Sobczyński powiedział: Wreszcie mecz na jaki nas stać. Cieszy bardzo wygrana z tak wysoko notowanym przeciwnikiem. Mam nadzieję, że wzmocni to psychicznie drużynę, a tego nam było ostatnio bardzo potrzeba. Przestrzegam jednak, mimo wszystko, przed huraoptymizmem. Przed nami kolejne mecze i nie wiadomo jak będzie. Robimy cały czas swoje.
Trudno wyróżniać kogoś po takim meczu. Wszyscy zagrali super. Warto chyba jednak podkreślić rolę rozgrywającego. „Kuchar” czuje się coraz pewniej na swojej pozycji. No i Kiraga oczywiście – Super Star!
W podstawowym składzie drużyny Caro wystąpili: Makowski, Kiraga, Kucharski, Latocha, Michał Koryciński, Sobczyński, Jaskulski. Na zmianę wchodził Staniewski.
Już w najbliższą sobotę o godz. 17.00 w rzeczyckiej hali mecz z Lechią Tomaszów. Serdecznie zapraszamy na kolejne powiatowe derby. Będzie to zarazem ostatni ligowy występ drużyny Caro w roku 2013.
Napisz komentarz
Komentarze