W 2004 roku, kiedy Monika Olczyk trafiła do TKACZA był on kulturalną pustynią i organizacyjnym pobojowiskiem. Bardziej aktywnie działały tu partie polityczne, które wynajmowały pomieszczenia na swoje biura niż pracownicy mający zajmować się działalnością statutową. Sam budynek przy Al. Marszałka Piłsudskiego wymagał sporych nakładów finansowych a jego funkcjonalność pozostawiała wiele do życzenia. Już wtedy myślano o sprzedaży obiektu (do pomysłu powróciły obecne władze miasta). Ostatecznie zdecydowano o poszerzeniu działalności o tzw. „tkaczówkę” na osiedlu Niebrów.
Stopniowo TKACZ na powrót stawał się placówką kulturalną w miejsce polityczno – propagandowej. W ubiegłej kadencji powstała nowa siedziba Ośrodka, wyposażona w salę widowiskową ze sceną i nagłośnieniem, pracownie muzyczne, taneczne i rękodzieła. Na Niebrowie coś zaczęło się dziać. Największe w mieście osiedle po likwidacji klubu „Podkowa” było prawdziwą betonową dżunglą. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Do Tomaszowa znów zaczęły przyjeżdżać bardziej lub mniej znane zespoły, kabarety. Pojawiło się nowe miejsce, które mimo braku klimatyzacji ściągało sporo ludzi.
Tymczasem nad TKACZ-em pojawiły się czarne chmury. Już w ubiegłym roku zlecono przeprowadzenie w placówce audytu. Nikt nie zna jego wyników, bo żaden protokół z kontroli nie powstał. Nie ma też po nim żadnego innego pisemnego śladu. Budzi to spore zaskoczenie, bo do wszelkich kontroli sporządza się dokumentację z którą może zapoznać się kierownik kontrolowanej jednostki a następnie dołączyć do niego własne uwagi. Protokołu nie ma, nie ma wniosków, nie ma uwag, pozostają jednak zastrzeżenia, o których nikt z dyrektorką przez rok nie rozmawiał. Czego one dotyczą? To również pozostaje tajemnicą. Słychać natomiast masę plotek, których nawet nie warto powtarzać.
W połowie września sprawa wróciła na „tapetę” urzędników z Urzędu Miasta. Z magistrackiego Wydziału Kultury wyszło pismo adresowane do kilkunastu organizacji, zawierające prośbę o zaopiniowanie ewentualnego odwołania Moniki Olczyk z funkcji dyrektora OK. TKACZ. Sama zainteresowana dowiedziała się o tym fakcie dość szybko, bo osoby, które pismo otrzymały, chwytały równocześnie za telefon, próbując dowiedzieć się skąd pomysł na odwołanie. Smaczku całej sprawie dodawał fakt, że pismo osobiście rozwoził naczelnik Leszek Dąbrowski.
Ostatecznie odpowiedziało pięć z trzynastu organizacji pozarządowych. Pozostałe wolały zachować milczenie, będąc uzależnionymi od miejskich pieniędzy, co najlepiej obrazuje poziom patologii . Wszystkie wskazywały, że współpraca z dyrektorką pozostaje bez zarzutu. Nic dziwnego, każdy kto potrzebował wsparcia Ośrodka, otrzymywał je bez zbytnich ceregieli. Portal również kilka razy współorganizował „tkaczowe” koncerty. Nigdy nie było żadnych problemów, nawet jeśli nawalała frekwencja.
- Szlag mnie trafił, kiedy o tym usłyszałem – mówi jeden z uczestników zajęć. - Znam Monikę (czy też Szefową, jak ją przez lata nazywałem) i wiem że zrobiła dla Tomaszowa więcej niż tomaszowscy urzędnicy. Dzięki niej dzieciaki mają co robić. Uczą się szyć, robić meble, tańczyć, ćwiczą szermierkę, malują, dowiadują się kim był Harald Sinozęby, grają amatorskie sztuki, rzeźbią... Tkacz to najlepszy ośrodek kultury w Tomaszowie, dzięki Monice. A teraz ktoś mataczy. Może kogoś wkurzyło, że stoi w Tkaczu posążek Światowida? Cóż, historia, taki okres historyczny. To wygląda na jakieś religijne zacietrzewienie albo nepotyzm.
Wątpliwości budzi tryb odwołania, w którym zainteresowana dowiaduje się o planowanym zwolnieniu ostatnia. Wiele osób wskazuje, że przyczyną odwołania może być Kongres Kobiet, który kilka miesięcy temu miał miejsce w TKACZ-u
Wiceprezydent Waldemar Wendrowski twierdzi, że wszystko to są bzdury. Procedura odwołania dyrektora wynika z ustawy o pracownikach jednostek kultury. Samo odwołanie nie jest jeszcze przesądzone.
Wśród argumentów pojawia się ten, że TKACZ w czasie wakacji czynny był tylko przez trzy tygodnie a dyrektorka jako jedyna w Tomaszowie nie pozyskuje żadnych środków zewnętrznych na realizację programów kulturalno – oświatowych.
Prawdziwym problemem może być natomiast fakt, że Monika Olczyk ma niewyparzony język, znana jest z tego, że mówi to co myśli, często w dosyć dosadnych słowach. O bezkompromisowym podejściu miał okazję niedawno przekonać się Jacek Sokalski, pełniący funkcję dyrektora Łódzkiego Domu Kultury. W czasie spotkania Komisji ds. rozwoju kultury w województwie łódzkim, dyrektorka Tkacza wygłosiła głośno własną opinię na temat przymuszania lokalnych placówek kulturalnych do udziału w projektach przygotowywanych i realizowanych przez ŁDK. Sokalski poczuł się urażony i napisał do władz Tomaszowa Mazowieckiego napastliwe pismo atakujące Monikę Olczyk. O co w nim chodzi naprawdę możemy przeczytać w ostatnich zdaniach.
„Wystąpienie pani Moniki Olczyk nie tylko wpływa na ocenę realizacji projektu „Kolorowa Lokomotywa” i stanowi rozgoryczenie osób zaangażowanych w jego wykonanie, ale wygłoszone na takim forum może mieć wpływ w przyszłości na pozyskiwanie środków finansowych przez ŁDK na podobne zadania realizowane w regionie i przez to jest nieobliczalne i szkodliwe”
Czyli, jak zwykle, kiedy nie wiadomo o co chodzi, najczęściej chodzi o pieniądze. Co ciekawe sam p.o. dyrektora znany jest ze swojego konfliktu ze swoim poprzednim pracodawcą, którym był prezydent Piotrkowa Trybunalskiego, Krzysztof Chojniak.
Kilka osób, które były obecne na spotkaniu nie dostrzegły natomiast niczego niestosownego w wystąpieniu dyrektor Moniki Olczyk na łódzkiej komisji.
Dyrektorka Tkacza całej sytuacji związanej z próbą jej odwołania komentować nie chce. Dowiedziała się o sprawie, kiedy przebywała na delegacji. Po powrocie próbowała bezskutecznie skontaktować się ze swoimi przełożonymi. W końcu zasłabła w pracy i wezwano pogotowie. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Skargę pana Sokalskiego kwituje krótko odsyłając nas do fotogalerii na fanpagu Tkacza.
Odwołaniem Moniki Olczyk zajęli się też radni komisji oświaty, kultury i sportu, którzy wystąpili do wiceprezydenta Waldemara Wendrowskiego z prośbą o przedstawienie powodów działań wobec dyrektorki. W czasie ostatniej sesji do pytań radnych nie odniósł się żaden z trzech prezydentów Tomaszowa.
Napisz komentarz
Komentarze