Kilka tygodni temu do naszej redakcji zgłosili się Policjanci, których oburzyło, że do pracy w tomaszowskiej Komendzie Powiatowej Policji wraca funkcjonariusz, który został kilka lat temu przyłapany przez ochronę jednego z supermarketów na kradzieży dezodorantów. Sprawa odbiła się szerokim echem w policyjnym środowisku, chociaż tomaszowskie media, jakie wówczas były na rynku, jakoś wstydliwie o temacie milczały.
- Przyznam, że jako młody wówczas policjant wstydziłem się znajomym spojrzeć w oczy - mówi jeden z naszych rozmówców. - Miałem wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie podejrzliwie. Ludzie pytali, czy wielu mamy w swoich szeregach złodziei. Z kilkoma kolegami nie odzywam się do dzisiaj, ponieważ dla mnie praca w Policji jest powołaniem i nie przyszedłem tu aby po 15 latach zwiać na emeryturę.
Zdarzenie miało miejsce w 2005 roku. Sprawa trafiła do Sądu a policjant został skazany. Sąd Rejonowy w Tomaszowie Mazowieckim uznał jego winę i ukarał grzywną w kwocie 510 złotych oraz obciążył kosztami postępowania sądowego. Po apelacji wniesionej przez obwinionego który nie przyznawał się do tego czynu Sąd Okręgowy w Piotrkowie Tryb. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.
Na naszą prośbę informacje dla nas przygotowała pani komisarz Katarzyna Dutkiewicz Pawlikowska, która podkreśla, że zdarzenie nie miało żadnego związku ze służbą a wartość skradzionego przedmiotu to tylko kilkanaście złotych, dlatego policjant oskarżony został o wykroczenie a nie przestępstwo.
Z takim stanowiskiem nie zgadzają się funkcjonariusze, którzy zdecydowali się z nami porozmawiać - To nie do końca jest tak. Policjantem jest się zawsze a nie tylko wtedy, kiedy jest się na służbie. Nie godzę się z takim administracyjnym podejściem. Czy ono ma znaczyć, że kiedy przekraczam próg komendy już policjantem nie jestem? To nie prawda. Świadczą o tym zapisy ustawy o policji. Proszę zwrócić uwagę na artykuły mówiące o odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej policjantów. Jest tam mowa o przestrzeganiu etyki zawodowej. Oficer, o którym mówimy nie poniósł żadnej odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Według informacji przekazanej przez oficera prasowego tomaszowskiej KPP policjanta, który dokonał kradzieży sklepowej nie można było wydalić ze służby, ponieważ „zgodnie z obowiązującą procedurą wynikającą z przepisów Ustawy o Policji policjanta obligatoryjnie zwalnia się ze służby, w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego . Natomiast fakultatywnie policjanta można zwolnić ze służby na podstawie art.41 ust.2 pkt 2 ww. ustawy w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe inne niż określone w ust.1 pkt 4. W obydwu przypadkach przepisy nie mogły być wykorzystane ze względu na to, iż czyn stanowi wykroczenie”.
Policja przyznaje jednak, że niezależnie od wskazanych przepisów istnieje fakultatywna możliwość zwolnienia policjanta, gdy wymaga tego ważny interes służby. Decyzję o tym podejmuje Komendant Wojewódzki Policji na wniosek przełożonego właściwego w sprawach osobowych tj. Komendanta Powiatowego Policji. Jak ustalono, ówczesny Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi nie podjął takiej decyzji. Czy tomaszowski z takim wnioskiem wystąpił, tego nie udało nam się ustalić.
Poruszeni sytuacją policjanci twierdzą natomiast, że sprawa była przeciągana ponad rok a zgodnie z obowiązującymi przepisami po upływie 12 miesięcy nie można już policjanta ukarać na drodze dyscyplinarnej. W ich ocenie wpływ na decyzję przełożonych miał fakt, że przyłapany na kradzieży funkcjonariusz był równocześnie synem jednego z byłych komendantów policji.
Dlatego też Policjant Rozkazem ówczesnego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi został przeniesiony do Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach gdzie przez ostatnie kilka lat zajmował stanowisko zastępcy oficera dyżurnego KPP w Pabianicach. Jak wynika z opinii służbowych ze swoich obowiązków wywiązywał w sposób nienaganny. Był pozytywnie oceniany przez swoich przełożonych. Jak informuje komisarz Dutkiewicz Pawlikowska w okresie przeniesienia oficer nie wnioskował o zwrot kosztów dojazdu, natomiast zgodnie z przepisami pobierał równoważnik pieniężny za brak lokalu mieszkalnego w miejscu pełnienia służby.
Od 16 stycznia 2013 r. rozkazem Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi z dnia 27 grudnia 2012 roku, na prośbę zainteresowanego został on przeniesiony do dalszego pełnienia służby w KPP w Tomaszowie Maz. na równorzędnym stanowisku.
- Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca -rozkładają bezradnie ręce Policjanci. - Jak ludzie mają nam ufać, skoro w naszych szeregach utrzymujemy osoby karane za kradzieże? Nie ma znaczenia, czy to jest 100 czy 100 milionów złotych. Złodziejstwo to czyn a nie jego wartość. Nie ma tu niskiej szkodliwości społecznej. Czynu dopuścił się policjant a więc osoba w pełni świadoma tego, co robi. Proszę sobie wyobrazić, że często zdarza nam się zabezpieczać sklepy, do których się włamano, rozbite samochody, których pasażerów odwieziono do szpitala. Nie chcemy, by poszkodowany i zakrwawiony człowiek na noszach myślał o tym, że ktoś z nas wykorzysta w sposób haniebny sytuację. A co do naszego "kolegi" to przekona się pan, że jeszcze awansuje i zostanie komendantem
- Z uwagi na upływ czasu , fakt, iż w 2005 roku inne osoby podejmowały decyzje personalne wobec tego funkcjonariusza niż obecny Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi i Komendant Powiatowy Policji w Tomaszowie Mazowieckim ciężko nam je komentować - dodaje rzecznik tomaszowskiej Policji. - Aktualni przełożeni z uwagi na przedawnienie nie mają żadnych możliwości ponownego rozpatrzenia tej sprawy."
Napisz komentarz
Komentarze