Przed rozpoczęciem spotkania, to tomaszowianie byli zdecydowanymi faworytami meczu. GKS zawitał w naszym mieście jako zespół zamykający ligę, z zaledwie dwoma wygranymi setami w pięciu spotkaniach i zerowym dorobkiem punktowym na koncie. Jakiekolwiek potknięcie naszego zespołu musiałoby być uznawane za wpadkę.
Pierwsze piłki meczu potwierdziły przewidywania, że to Lechia będzie dyktowała warunki gry. Zaczęliśmy bezkompromisowo prowadzeniem 5:0 i na przestrzeni całego seta nie pozostawiliśmy wątpliwości który zespół jest silniejszy. Przewaga punktowa rosła z każdą kolejną akcją (18:6), aż ostatecznie na tablicy wyników wyświetlił się wynik 25:12.
Kiedy przy stanie 12:7 w drugim secie pośród tomaszowskich kibiców poczęło kiełkować przekonanie, że spotkanie to skończy się szybkim i bezproblemowym zwycięstwem miejscowych, ku zaskoczeniu nie tylko kibiców, ale także naszych zawodników, rywale po drugiej stronie siatki, zaczęli stawiać opór naszej drużynie. Kiedy lechici stracili dwa kolejne punkty z rzędu, a nasze prowadzenie stopniało do dwóch oczek (17:15) o czas poprosił trener Migała. Na niewiele się to jednak zdało, bowiem już po chwili goście doprowadzili do remisu 17:17, by po kolejnych udanych akcjach objąć prowadzenie 21:19. Oddając GKS-owi chwałę za ich świetną grę w obronie, warto jednak także wspomnieć o słabszym fragmencie gry naszego zespołu. Lechia dostosowała się sposobem gry do przeciwnika i gdy przegrywaliśmy już 20:22 naprawdę można było obawiać się o losy tego seta. Na szczęście zachowaliśmy chłodne głowy i doprowadziliśmy do remisu 24:24. W nerwowej końcówce ostatecznie okazaliśmy się skuteczniejsi i wygraliśmy 28:26.
Choć po dwóch setach prowadziliśmy 2:0, to otwarcie trzeciej partii pokazało, że goście uwierzyli w szansę na równą grę przeciw naszej drużynie. Do stanu 6:6 wciąż wisiało widmo powtórki z poprzedniego seta. Później jednak Lechia wróciła do siatkówki z pierwszej odsłony i seryjnie zdobywanymi punktami dowiodła, że tego dnia przyjezdni nie mają co liczyć nawet na ugranie seta. Trener GKS-u próbował jeszcze ratować sytuację wykorzystując swoje „czasy” przy stanie 9:6 oraz 16:9. Nic jednak nie mogło powstrzymać już zdecydowanie przewyższających przeciwnika tomaszowian, którzy zdecydowanie zmierzali do zakończenia meczu. Ostatecznie trzeciego seta wygraliśmy 25:17.
Tuż po zakończeniu meczu trener Migała tak ocenił grę swojej drużyny:
"Spotkanie zaczęliśmy bardzo dobrze. Pierwsza partia to zdecydowana dominacja naszego zespołu. W drugiej odsłonie chłopcy się zbyt mocno rozluźnili i w konsekwencji w końcówce zrobiło się nerwowo. Generalnie należy stwierdzić, że nasze zwycięstwo w meczu nie było w żaden sposób zagrożone. Nasza gra jednak nie zachwyciła. Utrzymanie koncentracji na dystansie całego meczu to też doświadczenie, którego musimy się nauczyć. Choć przed nami wciąż sporo pracy, to dziś liczy się wygraną i trzy punkty".
Pos | Team | Pld | Pts | |
---|---|---|---|---|
1 | • | LKS LUKS Dobroń | 5 | 14 |
2 | ↑ | Siatkarz Drużbice | 6 | 11 |
2 | ↓ | Volley Działoszyn | 5 | 11 |
4 | ↑ | KS Lechia Tomaszów | 5 | 10 |
5 | ↓ | Czarni Szczerców | 5 | 9 |
6 | ↓ | LUMKS Kasztelan Rozprza | 6 | 5 |
6 | ↑ | MKS Zduńska Wola | 5 | 8 |
8 | • | Juvenia Rawa Mazowiecka | 6 | 4 |
9 | • | GKS Kamieńsk | 5 | 0 |
kslechia.pl
Napisz komentarz
Komentarze