- Moje mieszkanie próbowałem sprzedać prawie półtora roku - mówi Michał Kowalski. - Zamieściłem setki ogłoszeń w gazetach i wydałem na nie bardzo dużo pieniędzy. Wszystko na próżno. Skutek tych ogłoszeń był właściwie żaden. Traciłem tylko czas na odbieranie dziesiątek telefonów i informowanie o cenie, lokalizacji i innych rzeczach, którymi rozmówcy nie byli tak naprawdę zainteresowani. Miałem wrażenie, że tylko co setny telefon pochodzi od osoby realnie zainteresowanej zakupem mieszkania. Te osoby kończyły rozmowę natychmiast, kiedy dowiadywały się, że lokal znajduje się w zasobach zarządzanych przez TTBS.
Także zawodowi pośrednicy w obrocie nieruchomościami przyznają, że skuteczność prasowych ogłoszeń o sprzedaży mieszkań jest właściwie zerowa. Za to ich koszt bywa niewspółmiernie duży. Jedno wydanie gazetowego anonsu zawierające jedynie kilka słów kosztować może od kilku do kilkudziesięciu złotych.
- Czego można się z takiego ogłoszenia dowiedzieć i jak ma ono zachęcić do sprzedaży - mówi jeden z tomaszowskich pośredników. - Przypomina ono bardziej telegram niż ofertę handlową. Jest krótsze od esemesów, jakie każdy z nas codziennie wysyła. Ze względu na duże koszty ludzie ograniczają się do wskazania wielkości działki i mieszkania i podania numeru telefonu. Efekt jest taki, że najczęstszy odzew polega na tym, że osoba telefonująca pyta o cenę i na tym kontakt się urywa. A przecież osoby autentycznie zainteresowane podejmują najczęściej negocjacje cenowe i umawiają się na obejrzenie nieruchomości.
Prasowe ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości są dzisiaj absolutnym anachronizmem. W dobie powszechności Internetu stanowią jedynie zbędny wydatek. Oferty zamieszczane w sieci, pozwalają nie tylko zaoszczędzić pieniądze ale także czas, zarówno potencjalnych nabywców jak i sprzedawców.
- Kiedy dawałem ogłoszenie w prasie, telefonowało sporo osób ale co tydzień były to te same osoby - mówi Kowalski. - Po publikacji oferty w Internecie liczba moich rozmów zmalała ale stały się one bardziej konkretne. Dotyczyły już nie tylko ceny, którą w anonsie podałem ale również wyposażenia, stanu technicznego i sąsiedztwa.
Ogłoszenia internetowe nie tylko nic nie kosztują ale dają też wiele różnych możliwości, których prasa papierowa nie może zaoferować. Przede wszystkim mamy możliwość stworzenia szczegółowego opisu oferowanej nieruchomości. Nie ogranicza nas liczba słów, znaków czy objętość strony. Możemy opisać wszystkie zalety mieszkania, domu, czy działki. Łatwo sobie wyobrazić ile kosztować musiałaby taka oferta wydrukowana na papierze.
To jednak jeszcze nie koniec. Do ogłoszenia możemy bowiem dołączyć fotografie, bo nawet najbardziej barwne opisy nie dadzą takiego efektu, jakie może dać kilka zdjęć je obrazujących (na ten temat w jednym z kolejnych artykułów). Co więcej, coraz częściej wiele osób wykorzystuje do promocji własnych ogłoszeń prezentacje 3D albo nakręcone (nawet po amatorsku) krótkie filmiki.
Najważniejszy jednak jest czas. Zamieszczenie oferty w sieci zajmuje nam co najwyżej kilka minut (jeśli mamy ją gotową jeszcze krócej) a odnowienie kilka sekund. Ile zając może dotarcie do punktu przyjmowania ogłoszenie w siedzibie gazety? Z całą pewnością wielokrotnie więcej.
- Jeszcze do niedawna zamieszczaliśmy nasze oferty zarówno w prasie, jak i w Internecie - mówi pośrednik, którym rozmawialiśmy. - Ze względu na niską efektywność zrezygnowaliśmy całkowicie z tych pierwszych, bo jeśli ktokolwiek się do nas zgłaszał, powoływał się na nasze ogłoszenie zamieszczone w sieci a przecież każdy z nas potrafi liczyć.
Jest to pierwszy z cyklu artykułów poświęconych nieruchomościom. Kolejne już wkrótce. Doradzimy Wam, jak dobrze skonstruować ofertę sprzedaży. Przy okazji przypominamy, że ogłoszenia dotyczące ofert zakupu i sprzedaży nieruchomości można w naszym serwisie publikować całkowicie nieodpłatnie. Docieramy codziennie do kilku tysięcy osób a publikowane u nas anonse są rozsyłane w formie mailingu do 6000 osób.
Napisz komentarz
Komentarze