Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 kwietnia 2025 12:12
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Człowiek ze złotym obiektywem

Rok 1944, klęska Powstania Warszawskiego. Miasta już nie było. Ocalała ludność przymusowo przemieszczała się w marszu milczenia i rozpaczy do obozu w Pruszkowie. Nie wszyscy. Sześcioletni Marek Karewicz wraz z rodzicami i babcią uciekali na własną rękę w innym kierunku.

 

Reklama

„Wialiśmy na piechotę przed Ruskimi aż zatrzymaliśmy się na Tomaszowie Mazowieckim, i ja powiedziałem: „Dalej nie idę” -  wspomina Marek Karewicz. I tutaj zostaliśmy na wiele lat. Zawsze i wszędzie to mówię: wszystkie moje sukcesy i osiągnięcia zawdzięczam temu miastu. Tutaj, w szkole nr 4,  załapałem bakcyla fotografii. Często odwiedzam Tomaszów i tutaj wśród was, czuję się najlepiej. Nic w tym dziwnego, skoro w tym mieście przeżyłem wczesną młodość, pierwszą miłość i inne pierwsze fascynacje”.

 

Marek mówi o Tomaszowie, że to jest jego miasto. Ja dołączam do niego, i teraz możemy powiedzieć razem, że to jest nasze miasto. Do Tomaszowa ciągnie mnie podobnie jak ciągnie tu Marka. Chociaż mnie to miasto denerwuje. Może dlatego, że jest takie obszarpane i źle gospodarowane. Że latem, kiedy zieleń pokryje brzydotę liszajowatych murów kamienic i świeci słońce, można tu jeszcze wytrzymać. Ale jak mówi wiele osób tutaj żyjących – nic się tu nie dzieje. Niby to prawda. Nie ma kina z prawdziwego zdarzenia, nie ma teatru. Instytucje kultury podlegające Urzędowi Miasta śpią snem niekoniecznie sprawiedliwych.

 

Jest jednak garstka ludzi, którzy nie czekają na cud, tylko biorą sprawy w swoje ręce. Jednym z tych nielicznych jest mój przyjaciel, Antek Malewski, który wymyślił cykl spotkań Herosi Rock & Rolla i z wielkim powodzeniem ciągnie comiesięczne spotkania już siódmy rok. Rozpoczynał w sierpniu 2005 Elvisem Presleyem, w siedemdziesiątą rocznicę urodzin Króla Rock & Rolla. Antek poszedł dalej. W wielkim stylu udało mu się przywołać pamięć starych, dobrych (mimo wszystko) czasów lat sześćdziesiątych i zebrać towarzystwo młodych ciągle duchem sześćdziesięciolatków plus, niegdyś zapamiętale tańczących zakazanego rocka (ja też tańczyłem) na parkiecie kawiarni Literacka w Tomaszowie Mazowieckim. Z całej Polski i z reszty świata zjechał się tłumek ludzi z rodzinami, by uczestniczyć w dwóch wydarzeniach nazwanych Rodzina Literacka 62. Drugie spotkanie odbyło się w pięknym ośrodku Stowarzyszenia Chrześcijańskiego TOMY w Zakościelu koło Inowłodza. Tam poznałem Marka Karewicza.

 

Marek, mimo niepełnosprawności (jest po wylewie i porusza się na wózku inwalidzkim) jest człowiekiem wielkiej pogody ducha i dobroci. Bije od niego ciepło, wynikające prawdopodobnie z tej cechy wielkich ludzi, jaką jest skromność, czyli zero oznak wywyższania się ponad innych. Chociaż z racji osiągnięć artystycznych śmiało mógłby obnosić dumę i nieprzystępność.

 

Spędziliśmy dwa wieczory, które niepostrzeżenie przeciągały się do bladych świtów. Było o czym rozmawiać. To znaczy – my pytaliśmy, Marek opowiadał. Potrafi to robić, podobnie jak obiektywem aparatu fotograficznego, w sposób mistrzowski operuje słowem. Popłynęły opowieści o czasach i o ludziach, i o wydarzeniach, którymi od dziecka byłem zafascynowany, a nie miałem najmniejszych możliwości ani uczestniczenia w nich, ani nawet otarcia się o nie. A Marek tam i z tymi ludźmi zawsze był. Znał Leopolda Tyrmanda, Marka Hłaskę, Romana Polańskiego, Krzysztofa Komedę-Trzcińskiego, Jerzego Skolimowskiego i wielu innych z tej słynnej plejady niepokornych i wielkich artystów, a przy okazji niezapomnianych playboyów siermiężnego komunizmu. Za racji zawodu poznał i był zbratany ze wszystkimi znanymi muzykami, autorami tekstów i reżyserami.

 

Marek Karewicz wspomina: „Poldek Tyrmand usłyszał kiedyś w Hybrydach moje popisy na trąbce. Znał już moje pierwsze zdjęcia, gdyż pasjonowałem się i trąbką i fotografią jednocześnie. Powiedział krótko – Marek, zostaw rurę i bierz się za fotografię. Posłuchałem go i tak zostało. Poldek miał rację”.

 

Marek grał także na kontrabasie. Miał osiemnaście lat, kiedy uczestniczył w bezprecedensowym wydarzeniu muzycznym, jakie miało miejsce na sopockim „Monciaku” w roku 1956. Był to słynny marsz nowoorleański, który zapoczątkował w krótkim okresie politycznej odwilży młodzieżowy ruch jazzowy. Konsekwencją tego wydarzenia był I Festiwal Jazzowy w Sopocie i odkrycie Krzysztofa Komedy, którego Sextet wtedy zwyciężył. Potem przyszły inne festiwale.

Marek Andrzej Karewicz ur. 28 stycznia 1938 w Warszawie - jest artystą fotografikiem specjalizującym się w zdjęciach muzyków jazzowych i rockowych. Jest również dziennikarzem muzycznym, autorem radiowym i telewizyjnym, prezenterem muzyki jazzowej, animatorem jazzu.

 

Ukończył liceum fotograficzne na ul. Spokojnej w Warszawie (u Mariana Dederki), następnie studiował na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły filmowej w Łodzi. Od ok. 1964 prowadził warsztaty fotograficzne i kursy laboratoryjne fotografii w Pałacu Kultury i Nauki gdzie pomiędzy sesjami zdjęciowymi w studio fotograficznym pracował nad okładkami do płyt. Karewicz wykonał zdjęcia składające się na archiwum 2 milionów negatywów. Fotografował m.in. ostatnią trasę koncertową Milesa Davisa i europejską trasę koncertową Raya Charlesa.

 

Mówi Marek Karewicz: „Moje największe (śmiech) osiągnięcie? Z pewnością największe rozmiarowo, a zarazem najważniejsze dla mnie, to było zdjęcie o wymiarach 10 metrów na 3 metry przedstawiające Milesa Daviesa, zrobione na prośbę króla trąbki, które zawisło na ścianie wieżowca w sercu Manhattanu”.

 

Marek Karewicz jest autorem ok. 1500 okładek płytowych m.in. serii Polish Jazz oraz uznawanej za przełomową w historii polskiego rocka płyty Blues zespołu Breakout, gdzie sfotografował Tadeusza Nalepę prowadzącego za rękę swojego syna Piotra. Przygotował też okładki płyt Ewy Demarczyk, Niebiesko Czarnych, Czerwonych Gitar, Ireny Santor, Sławy Przybylskiej, Maryli Rodowicz, Stana Borysa, Jerzego Połomskiego i wielu innych. Po prostu robił okładki dla wszystkich wielkich w muzyce. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików (numer legitymacji 07), odznaczony też został honorowym tytułem La FIAP : Fédération Internationale de l'Art Photographique. Działał w Polskim Stowarzyszeniu Jazzowym. W telenoweli Klan grał epizodyczną rolę właściciela klubu jazzowego. Przez wiele lat związany był z warszawskimi klubami muzycznymi: Hybrydy, Remont oraz Jazz Club Tygmont. W klubie Tygmont znajduje się stała wystawa fotografii Karewicza. W lutym 2009 ukazał się album This Is Jazz zawierający 200 zdjęć artystów jazzowych autorstwa Karewicza.

 

Dnia 30 marca tego roku ponownie spotkałem się z Markiem Karewiczem, tym razem w Tomaszowie Mazowieckim. Ten sam Antek Malewski w nowym budynku Starostwa Powiatowego, a dokładniej - w obszernym hallu tej szacownej instytucji, razem z Markiem Karewiczem otworzyli galerię zdjęć i okładek płytowych Marka. W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję, a właściwie na okrzyk: Ratunku! Co za przytłaczająca budowla! Po co to i komu? Cała z marmuru, z windą, z niezliczonymi pomieszczeniami, niektórymi pustymi, czekającymi na następnych wybrańców losu, a może bardziej – wybrańców zaślepionych „sukcesami” polityków, dowód na słuszność Prawa Parkinsona (tezę w postaci "prawa" przedstawił uczony w Economist z 1955, żartobliwie szydząc z biurokracji i pokazując przyczyny i skutki jej rozrostu).

 

Następnego dnia w Sali SCH TOMY odbyło się bardzo ciekawe spotkanie z tym wielkim artystą, zakończone filmem biograficznym - Człowiek ze Złotym Obiektywem. Za niespełna miesiąc oglądałem Marka Karewicza podczas uroczystej gali transmitowanej przez II Program TVP, jak razem z Tomaszem Stańko i Wojciechem Kilarem odbierał swojego Złotego Fryderyka, przyznanego jako Nagroda Specjalna za całokształt twórczości na rzecz przemysłu muzycznego.

 

Znawcy przedmiotu twierdzą, że na zdjęciach Karewicza widać i słychać, jak muzyk gra.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 4°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1020 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: TMTreść komentarza: Jak to pani z po z seniorami,przecież dla jej elektoratu to moherowe berety;(Źródło komentarza: Mamy kolejny Dzienny Dom Pomocy dla seniorów w naszym mieście!Autor komentarza: MieszkańcyTreść komentarza: S12 w wariancie południowym jest ok ale jeszcze by się przydał wjazd na tą trasę z ul. Jana Pawła II. Panie prezydencie prosimy o załatwienie takiego węzła w tamtym miejscu.Źródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Jeszcze jedna moja wredna wrzutka w tym temacie: tam, gdzie będą mieszkali poseł i minister (obecnie rządzący, chociaż nie wiadomo czy ta ich "wadza" nie skończy się szybciej niż zamieszkają tam, gdzie planują), S12 będzie przebiegała w pewnej odległości od od tej miejscowości. I jeszcze ta kopalnia Biała Góra. I pewnie dlatego Prezydent Miasta tak dosyć zawile wypowiada się na temat tej cholernej S12, chociaż prawdopodobnie wie, że ten wariant północny byłby też dobry....Źródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: PoPiSTreść komentarza: Ale to są wierne giermki Pana Idola niejakiego pana Antoniego, który wspiera i otacza się nimi przy każdej okazji. To w końcu jak to jest ?Źródło komentarza: Kataklizm w powiatowym samorządzieAutor komentarza: JimmyTreść komentarza: Wy to lepiej napiszcie kto i jaką fuszerę odwalił w tym Parku Solidarności, że jest już pół roku obsuwy, bo wygląda to raczej na coś grubszego.Źródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: JimmyTreść komentarza: Antek, ty to lepiej się weź za rozwiązywanie testów na prawko zamiast się wozić po imprezkach, bo już dwa razy uwaliłeś teorię.Źródło komentarza: Macierewicz i inni w Spale. Mimo postu, karnawał trwa
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama