Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 23 stycznia 2025 05:13
Reklama
Reklama

Pierwsze koty za płoty - krótkie podsumowanie pierwszego roku w drodze

28 czerwca 2011 roku. Sprawdzenie plecaka, prysznic, kawa, ponowne sprawdzenie plecaka, szybkie pożegnanie z rodzicami i w drogę. Zabawne - czas subiektywny i czas obiektywny. Minuta ma 60 sekund, godzina 60 minut, doba..... ok, w tym miejscu postawię "itd." bo tak w nieskończoność mógłbym pisać. W każdym razie, niedawno minął równy rok od dnia, w którym wyjechałem z Tomaszowa Mazowieckiego w kierunku południowo-wschodnim. Gdybym zapytał kogoś ze starych znajomych jak tam, usłyszałbym pewnie: Stary, nic się nie zmieniło, nic się nie urodziło. To tylko rok przecież. TYLKO rok - wszystko pamiętam jakby było wczoraj. Ale dzięki temu, że każdy dzień dostarczał mi nowych, niezapomnianych wrażeń, historii zebrało się tyle jakby było to 10 lat.

 

 

30 tysięcy kilometrów autostopem. Powrót? No jak, skoro jeszcze tyle przede mną? A jeśli już to gdzie? Chiny? Iran? Pakistan? A może Kambodża?

 

Powrót? Rzadko, ale zdarzały mi się momenty kiedy chciałem wracać. Często niekoniecznie do domu, ale do miejsc, które po drodzę odwiedziłem; do ludzi, których poznałem. Rocznica to nic wielkiego, ale ludzie lubią stawiać sobie poprzeczki i wkładać w książki zakładki. Nie jestem pod tym względem w żaden sposób oryginalny.

 

Dlatego zdecydowałem się na małe podsumowanie. Sukcesy i porażki. Zabrzmi może i nieskromnie, ale nie było żadnych porażek. Można siedzieć i zastanawiać się: "Co mi w życiu nie wyszło?". Można też: "Co by tu zrobić lepiej?". Podobno, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A jeśli widok nam nie odpowiada, zawsze można się przesiąść. Wszystko siedzi w głowie.

 

Jedno z haseł, które jakiś czas temu wpadło mi w oczy brzmiało: "Kiedy jestem dnem, przestaję być dnem i zaczynam być zajebisty". Czy faktycznie, myśląc w ten sposób jestem dnem? Czy może jestem zajebisty? Jestem tym, kim myślę, że jestem. Najpierw nastawienie; później mózg już pokieruje na właściwe tory.

 

 

 

 

Wong, którego poznałem w wietnamskim Da Nang, skończył elitarną szkołę w Singapurze. Skarżył się, że nie może znaleźć pracy bo nikt go nie chce. Błąd - zamartwiał się brakami zamiast koncentrować na atutach.

 

W Danang, poznałem Wonga. Skończył elitarną szkołę w Singapurze. Skarżył się, że nie może ani studiować, ani znaleźć pracy. Nie dostanę tej pracy. Jasne, że jej nie dostaniesz jak będziesz tak myślał. Napisaliśmy CV, rozesłaliśmy do kilku firm. Odzew był bardzo szybki. Doszło do tego, że to on mógł wybrać stanowisko i pracodawcę. W końcu, po miesiącu przyznał: Miałeś rację. Jestem zajebisty! Może nieskromne, ale prawdziwe! Po jakimś czasie Wong zadzwonił znowu, Ty, wiesz ile jest pracy i jakie pieniądze mógłbyś tutaj zarobić? Wiem, ale dziękuję. Dlaczego nie chcesz być bogaty? Wong, teraz skupiam się na podróżowaniu. Wyznaczam sobie cele związane z podróżą. Jak kiedyś będę chciał być milionerem, skupię się na tym by zostać milionerem i zostanę milionerem.

 

Nasz mózg jest tak genialny, że obojętnie jaki cel sobie postawimy, przy odrobinie chęci, wytrwałości i pozytywnego nastawienia, tak zaprogramuje nasze działania, że go osiągniemy. We wszystkim można dopatrzeć się pozytywów i negatywów. Nie twierdzę, że wszystko wyszło mi tak jak chciałem, ale gdybym siedział i zamartwiał się dlaczego cały czas jest źle, już dawno podciąłbym sobie żyły. Zamiast tego, lepiej się skupić na tym co wychodzi dobrze. A potknięcia? Wszystko ma swój koniec - upadki również. Według trzeciej zasady dynamiki, im mocniej przypieprzymy w podłożę, tym mocniej się od niego odbijemy. Potknięcia też mają swoje plusy. Co, zatem mi się przez ten rok udało? 

 

 1. Ponad 30.000 kilometrów autostopem przez Europę Wschodnią, Bliski Wschód, Pakistan, Chiny, Sar(s)y, Azję Południowo-Wschodnią do Indonezji. Od dnia, kiedy wyszedłem z domu do teraz, nie wsiadłem w ani jeden samolot. Nie, że nie lubię latać, ale Europa z Azją się tak ładnie łączy, że nie ma sensu skakać i omijać wszystkie ciekawe miejsca po drodzę.

 

Stopowanie w Chinach było bardzo ciekawe - musiałem ćwiczyć brak talentu..... przepraszam - mój wyśmienity talent i kunszt plastyczny.

 

2. Cztery razy obchodziłem Święta: Pierwszy w Pakistanie, podczas Eid (zakończenia Ramadan), drugi w Chinach w Boże Narodzenie, trzeci w Chiński Nowy Rok, również w Chinach, czwarty podczas obchodów Buddyjskiego Nowego Roku w Laosie. Pozornie - różne kultury i różne zwyczaje - najważniejsze elementy są jednak wspólne - każde z tych Świąt to przejście z jednego etapu w drugi, oraz okazja do spotkania z rodziną i znajomymi i puszczenie pozytywnej energii w stronę innych osób. Boże Narodzenie poza domem - w XXI wieku, kiedy można z powodzeniem znaleźć się w kilku miejscach na raz, nie ma czegoś takiego jak "poza domem"; co najwyżej jest AFK (away from keyboard).

 

3. Szukałem demonów, terrorystów i diabła w Iranie. Zamiast tego, spotkałem jednych z najbardziej gościnnych, uprzejmych, otwartych i inteligentnych ludzi na świecie. Wbrew idiotycznej i wyssanej z palca opinii publicznej, Persja jest jednym z miejsc, w których mieszkając czułbym się dobrze. W Iranie też dostałem pamiątkę. Trochę demotywującą bo w postaci oparzenia trzeciego stopnia od rury wydechowej motoru. Goiło się przez kilka miesięcy, ale za to, blizna ma kształt..... właśnie Iranu.

 

W Iranie mieszka diabeł. Pytam, gdzie ten diabeł?

 

4. Uczyłem się rozbierać, składać i obsługiwać AK-47 i inne karabinki automatyczne w Pakistanie. Stary, jak tak będziesz przeładowywał to pomyślą, że pipa jesteś i Cię wyśmieją. Trzeba tak - mocno, zdecydowanie. Nie wystarczy mieć broń żeby siać postrach. Trzeba umieć ją obsługiwać. Może i tak - z moich pakistańskich doświadczeń wynika, że by uniknąć problemów, trzeba mieć fuksa, znajomych i..... szybkie nogi.

 

5. Również w Pakistanie, stając w obliczu możliwie krytycznych w skutkach sytuacji, mogłem w pełni docenić życie.

 

6. Z kolei w Chinach sobie odreagowałem. Przez pół roku mieszkałem i pracowałem w super-bezpiecznym Państwie Środka otoczony osobami, którym mogłem w pełni ufać i które nigdy nie odwróciły się w razie potrzeby. Znów przyszło mi obalić głupi streotyp: będziesz robił za miskę ryżu. Miska ryżu wyglądała tak, że nie musiałem zachrzaniać na trzy etaty. Przy niewielkim nakładzie pracy było mnie stać na normalne życie i funkcjonowanie.

 

Półroczna przerwa na pracę w Chinach.

 

7. W Wietnamie, zacząłem też pracę na odległość. Wszystko dzięki Wongowi. Szukając pracy razem z nim, wróciłem przy okazji do tłumaczeń. Może i nie jest to jakaś żyła złota, ale można przeżyć od pierwszgo do, powiedzmy dziesiątego ;-). Przy okazji pracy za pieniądze, udało mi się zaliczyć trochę wolontariatów.

 

8. Stawiałem pierwsze kroki w jeździe na jednośladzie. Moja początkowa niechęć wynikała z tego, że przy pierwszym spotkaniu z Vespą we Włoszech, malutki skuterek, najpierw mnie zrzucił a później zaczął gonić. W Azji Płd-Wsch. zacząłem się przekonywać do wyższości skuterów i motorów nad samochodami.

 

9. Uczyłem się Buddyzmu i medytacji w Laosie. Zawsze wydawało mi się, że mam braki z zakresu religii. Chodziłem na religię w szkole podstawowej, gimnazjum i średniej. Mało tego - byłem żywo zainteresowany. Tyle, że zawsze wydawało mi się, że nie było to kompletne. Przez cały cykl nauczania dowiedzieliśmy się tylko o religii Rzymsko-Katolickiej. A gdzie inne odłamy Chrześcijaństwa? Gdzie Judaizm? Gdzie Islam? Gdzie Hinduizm? Gdzie Buddyzm? Gdzie Animizm? Gdzie nasze własne, staropolskie wierzenia słowiańskie? Czy będąc uczony o jednej religii muszę od razu negować inne? Całą resztę musiałem sobie już doczytać we własnym zakresie. Szóstka za materiał nadprogramowy? Taaaa, marzenia. 

 

Nadrabianie braków w wiedzy religijnej.

 

10. Uciekałem przed lejdibojami i fałszywymi uśmiechami w Tajlandii.

 

11. Przekonałem się, że Singapur wcale nie jest taki poważny jak go malują. Singapurski Lew, na tle zaawansowania, szyku i wysokiej jakości całego miasta-państwa, prezentuje się wręcz komicznie.

12. W Indonezji, po raz kolejny się przekonałem, że nie liczy się miejsce, czy sytuacja. Liczy się to, jacy ludzie nas otaczają i nasze własne nastawienie do nich. Lądując w Dumai, miałem wrażenie, że jestem w najbrzydszym miejscu na Świecie. Byłem rozczarowany Indonezją. Miał być Świat z Avatara - zamiast tego wieczny smog i zapach otwartej kanalizacji. Mimo to, zamiast od razu zwijać się na jedną z białych plaż Bali, zostałem tam kilka dni. Ogólnie, gdyby nie inni ludzie - ci którzy podwozili mnie kawałek po kawałku, ci którzy motywowali mnie - zarówno pozytywnie jak i negatywnie do dalszej drogi - ci którzy gościli mnie pod swoim, raz bardzo skromnym, raz niepoprawnie wystawnym dachem, czy ci, którzy po prostu uśmiechali się na ulicy, pewnie nadal siedziałbym na parkingu pod Opocznem na którym chyba z godzinę czekałem by zacząć podróż

 

Może spod palców belfra, zabrzmi to trochę niepedagogicznie, ale przez rok podróży nauczyłem się więcej niż przez 3.... ba.... nawet przez 5 lat ogólniaka. Ale ja, ogólnie, nie lubiłem swojego ogólniaka. Na studiach, faktycznie, się uczyłem i śrubowałem średnią..... głównie dla stypendium. W liceum, większość moich godzin była spowodowanych nieobecnościami w różnych fajnych miejscach - to we Włoszech, to u znajomych, to w sali bilardowej. Czytałem tylko to co mnie interesowało a nie to co mi kazali. A jak mnie coś zainteresuje to potrafię się wciągnąć. Mimo to, matura jakoś mi wyszła.

 

Dużo? Nie dużo - jeszcze wiele do zjechania, wiele do zobaczenia, wiele do nauczenia. W tym, najbliższym celem jest liźnięty niedawno surfing i chodzenie po dżungli. W Iranie zauważyłem, że z chodzeniem po pustyni nie mam żdanych problemów. Jakoś tak naturalnie mi to wychodziło. Dżungla to dla mnie nowy świat. I choć przyzwyczaiłem się do ukąszeń muszek, komarów, mrówek i innych śmiesznych owadów; choć nie boje się już ruszającej się podłogi i tego czego nie widzę, to do sprawności małpki i tych niebieskich ludków z Avatara brakuje mi jeszcze wiele. Teoretycznie, skoro nie umiem, powinienem się wycofać ale te kolorowe motylki nawołują i wciągają by zobaczyć co kryje się za kolejnym rosnącym w poprzek krzaczkiem.

 

Na pustyni czuję się jak w domu. Ilekroć, jednak, wchodzę do dżungli, po jakimś czasie okazuje się, że czegoś mi brakuje. Metodą prób i błędów, trzeba się w końcu nauczyć.

 

Niewiele za mną, wiele przede mną. Są marzenia o..... dalekich podróżach. Czytam o odległych, egzotycznych miejscach, widząc mapę, odruchowo jeżdżę po niej palcem. Drzewko - a co za nim? Otwarte drzwi. Co w środku. Stolik. Wypij mnie. Ale to wszystko duże! O górka! Trzeba się na nią wdrapać. Ale ładny widok. A tam w oddali.... idziemy obadać. Na horyzoncie pojawiają się nowe marzenia i plany. Nie są osadzone w żadnym konkretnym czasie - nie ma się co spieszyć. Bardziej w przestrzeni. W końcu, czas jest subiektywny. A może i przestrzeń też? W każdym razie, podsumowanie to tylko zakładka wrzucona do książki; metka, etykietka, nic konkretnego ani konstruktywnego..... chociaż.... nie.... jest okazja. Szczególnie, że ja rozstrzepany z natury jestem. Okazja do zrobienia sobie listy przed podróżą: 

 

ciekawość jest,

motywacja jest

marzenia są

 

Melduję posłusznie gotowość do dalszej drogi.

 

Rzeczy najważniejsze są. To jedziemy. A koła? Koła to się załatwi po drodzę. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Czytelnik! 06.07.2012 20:57
Czytam regularnie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam!

www.poswiecie.pl 06.07.2012 14:30
Super sprawa, zycze wielu dalszych ciekawych wrazen :)

xyz 05.07.2012 17:54
Super będziesz miał wspomnienia :) Zazdroszczę takiej wyprawy :) Powodzenia w dalszych przygodach

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 16 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Pytanie dla wszystkich: skąd wam się wzięła ta Ewa i kto to jest ta Ewa?!Źródło komentarza: Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodziAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Szanowny Panie Mariuszu. Czy naprawdę musi Pan mnie wkur... tym społecznym dnem - powiatowym katechetą? No i, co na ten tekst powyżej można napisać.... I co z tego, że ja i inni będą się tutaj pastwić nad tym społecznym, powiatowym gniotem? Ten społeczny i samorządowy gniot miał, ma i będzie miał gdzieś. A potem przyjdzie następna sesja, będziecie chcieli tego gniota odwołać i potem znów będzie Pan jęczał, że tego samorządowego gniota nie odwołaliście. Jedyna pociecha z tych pańskich, cyklicznych jęków jest taka, że, póki co, ryży donek pozwala Panu na takie medialne wyskoki.Źródło komentarza: Za wątpliwą promocję płacimy wszyscyAutor komentarza: OooTreść komentarza: Czy kiedyś te uroczystości będą dostępne dla mieszkańców a nie na sztukę czyli zebrać uczniów pracowników i w godzinach pracy zrobić imprezkęŹródło komentarza: Upamiętniliśmy 162. rocznicę wybuchu Powstania StyczniowegoAutor komentarza: KersTreść komentarza: Grubo idziemyŹródło komentarza: Pierwszy zimowy transfer w LechiiAutor komentarza: BenekTreść komentarza: Dać na Dyrektora katechetę ten przynajmniej zadba o ludzi.Źródło komentarza: Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodziAutor komentarza: TomaszowianinTreść komentarza: Nie widziałem LGBT w szkole, za to księdza widać wszędzie.Źródło komentarza: Opublikowano rozporządzenie ws. wymiaru lekcji religii w szkołach i przedszkolach
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama