Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 24 lutego 2025 02:04
Reklama
Reklama

Pierwsze koty za płoty - krótkie podsumowanie pierwszego roku w drodze

28 czerwca 2011 roku. Sprawdzenie plecaka, prysznic, kawa, ponowne sprawdzenie plecaka, szybkie pożegnanie z rodzicami i w drogę. Zabawne - czas subiektywny i czas obiektywny. Minuta ma 60 sekund, godzina 60 minut, doba..... ok, w tym miejscu postawię "itd." bo tak w nieskończoność mógłbym pisać. W każdym razie, niedawno minął równy rok od dnia, w którym wyjechałem z Tomaszowa Mazowieckiego w kierunku południowo-wschodnim. Gdybym zapytał kogoś ze starych znajomych jak tam, usłyszałbym pewnie: Stary, nic się nie zmieniło, nic się nie urodziło. To tylko rok przecież. TYLKO rok - wszystko pamiętam jakby było wczoraj. Ale dzięki temu, że każdy dzień dostarczał mi nowych, niezapomnianych wrażeń, historii zebrało się tyle jakby było to 10 lat.

 

 

30 tysięcy kilometrów autostopem. Powrót? No jak, skoro jeszcze tyle przede mną? A jeśli już to gdzie? Chiny? Iran? Pakistan? A może Kambodża?

 

Powrót? Rzadko, ale zdarzały mi się momenty kiedy chciałem wracać. Często niekoniecznie do domu, ale do miejsc, które po drodzę odwiedziłem; do ludzi, których poznałem. Rocznica to nic wielkiego, ale ludzie lubią stawiać sobie poprzeczki i wkładać w książki zakładki. Nie jestem pod tym względem w żaden sposób oryginalny.

 

Dlatego zdecydowałem się na małe podsumowanie. Sukcesy i porażki. Zabrzmi może i nieskromnie, ale nie było żadnych porażek. Można siedzieć i zastanawiać się: "Co mi w życiu nie wyszło?". Można też: "Co by tu zrobić lepiej?". Podobno, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A jeśli widok nam nie odpowiada, zawsze można się przesiąść. Wszystko siedzi w głowie.

 

Jedno z haseł, które jakiś czas temu wpadło mi w oczy brzmiało: "Kiedy jestem dnem, przestaję być dnem i zaczynam być zajebisty". Czy faktycznie, myśląc w ten sposób jestem dnem? Czy może jestem zajebisty? Jestem tym, kim myślę, że jestem. Najpierw nastawienie; później mózg już pokieruje na właściwe tory.

 

 

 

 

Wong, którego poznałem w wietnamskim Da Nang, skończył elitarną szkołę w Singapurze. Skarżył się, że nie może znaleźć pracy bo nikt go nie chce. Błąd - zamartwiał się brakami zamiast koncentrować na atutach.

 

W Danang, poznałem Wonga. Skończył elitarną szkołę w Singapurze. Skarżył się, że nie może ani studiować, ani znaleźć pracy. Nie dostanę tej pracy. Jasne, że jej nie dostaniesz jak będziesz tak myślał. Napisaliśmy CV, rozesłaliśmy do kilku firm. Odzew był bardzo szybki. Doszło do tego, że to on mógł wybrać stanowisko i pracodawcę. W końcu, po miesiącu przyznał: Miałeś rację. Jestem zajebisty! Może nieskromne, ale prawdziwe! Po jakimś czasie Wong zadzwonił znowu, Ty, wiesz ile jest pracy i jakie pieniądze mógłbyś tutaj zarobić? Wiem, ale dziękuję. Dlaczego nie chcesz być bogaty? Wong, teraz skupiam się na podróżowaniu. Wyznaczam sobie cele związane z podróżą. Jak kiedyś będę chciał być milionerem, skupię się na tym by zostać milionerem i zostanę milionerem.

 

Nasz mózg jest tak genialny, że obojętnie jaki cel sobie postawimy, przy odrobinie chęci, wytrwałości i pozytywnego nastawienia, tak zaprogramuje nasze działania, że go osiągniemy. We wszystkim można dopatrzeć się pozytywów i negatywów. Nie twierdzę, że wszystko wyszło mi tak jak chciałem, ale gdybym siedział i zamartwiał się dlaczego cały czas jest źle, już dawno podciąłbym sobie żyły. Zamiast tego, lepiej się skupić na tym co wychodzi dobrze. A potknięcia? Wszystko ma swój koniec - upadki również. Według trzeciej zasady dynamiki, im mocniej przypieprzymy w podłożę, tym mocniej się od niego odbijemy. Potknięcia też mają swoje plusy. Co, zatem mi się przez ten rok udało? 

 

 1. Ponad 30.000 kilometrów autostopem przez Europę Wschodnią, Bliski Wschód, Pakistan, Chiny, Sar(s)y, Azję Południowo-Wschodnią do Indonezji. Od dnia, kiedy wyszedłem z domu do teraz, nie wsiadłem w ani jeden samolot. Nie, że nie lubię latać, ale Europa z Azją się tak ładnie łączy, że nie ma sensu skakać i omijać wszystkie ciekawe miejsca po drodzę.

 

Stopowanie w Chinach było bardzo ciekawe - musiałem ćwiczyć brak talentu..... przepraszam - mój wyśmienity talent i kunszt plastyczny.

 

2. Cztery razy obchodziłem Święta: Pierwszy w Pakistanie, podczas Eid (zakończenia Ramadan), drugi w Chinach w Boże Narodzenie, trzeci w Chiński Nowy Rok, również w Chinach, czwarty podczas obchodów Buddyjskiego Nowego Roku w Laosie. Pozornie - różne kultury i różne zwyczaje - najważniejsze elementy są jednak wspólne - każde z tych Świąt to przejście z jednego etapu w drugi, oraz okazja do spotkania z rodziną i znajomymi i puszczenie pozytywnej energii w stronę innych osób. Boże Narodzenie poza domem - w XXI wieku, kiedy można z powodzeniem znaleźć się w kilku miejscach na raz, nie ma czegoś takiego jak "poza domem"; co najwyżej jest AFK (away from keyboard).

 

3. Szukałem demonów, terrorystów i diabła w Iranie. Zamiast tego, spotkałem jednych z najbardziej gościnnych, uprzejmych, otwartych i inteligentnych ludzi na świecie. Wbrew idiotycznej i wyssanej z palca opinii publicznej, Persja jest jednym z miejsc, w których mieszkając czułbym się dobrze. W Iranie też dostałem pamiątkę. Trochę demotywującą bo w postaci oparzenia trzeciego stopnia od rury wydechowej motoru. Goiło się przez kilka miesięcy, ale za to, blizna ma kształt..... właśnie Iranu.

 

W Iranie mieszka diabeł. Pytam, gdzie ten diabeł?

 

4. Uczyłem się rozbierać, składać i obsługiwać AK-47 i inne karabinki automatyczne w Pakistanie. Stary, jak tak będziesz przeładowywał to pomyślą, że pipa jesteś i Cię wyśmieją. Trzeba tak - mocno, zdecydowanie. Nie wystarczy mieć broń żeby siać postrach. Trzeba umieć ją obsługiwać. Może i tak - z moich pakistańskich doświadczeń wynika, że by uniknąć problemów, trzeba mieć fuksa, znajomych i..... szybkie nogi.

 

5. Również w Pakistanie, stając w obliczu możliwie krytycznych w skutkach sytuacji, mogłem w pełni docenić życie.

 

6. Z kolei w Chinach sobie odreagowałem. Przez pół roku mieszkałem i pracowałem w super-bezpiecznym Państwie Środka otoczony osobami, którym mogłem w pełni ufać i które nigdy nie odwróciły się w razie potrzeby. Znów przyszło mi obalić głupi streotyp: będziesz robił za miskę ryżu. Miska ryżu wyglądała tak, że nie musiałem zachrzaniać na trzy etaty. Przy niewielkim nakładzie pracy było mnie stać na normalne życie i funkcjonowanie.

 

Półroczna przerwa na pracę w Chinach.

 

7. W Wietnamie, zacząłem też pracę na odległość. Wszystko dzięki Wongowi. Szukając pracy razem z nim, wróciłem przy okazji do tłumaczeń. Może i nie jest to jakaś żyła złota, ale można przeżyć od pierwszgo do, powiedzmy dziesiątego ;-). Przy okazji pracy za pieniądze, udało mi się zaliczyć trochę wolontariatów.

 

8. Stawiałem pierwsze kroki w jeździe na jednośladzie. Moja początkowa niechęć wynikała z tego, że przy pierwszym spotkaniu z Vespą we Włoszech, malutki skuterek, najpierw mnie zrzucił a później zaczął gonić. W Azji Płd-Wsch. zacząłem się przekonywać do wyższości skuterów i motorów nad samochodami.

 

9. Uczyłem się Buddyzmu i medytacji w Laosie. Zawsze wydawało mi się, że mam braki z zakresu religii. Chodziłem na religię w szkole podstawowej, gimnazjum i średniej. Mało tego - byłem żywo zainteresowany. Tyle, że zawsze wydawało mi się, że nie było to kompletne. Przez cały cykl nauczania dowiedzieliśmy się tylko o religii Rzymsko-Katolickiej. A gdzie inne odłamy Chrześcijaństwa? Gdzie Judaizm? Gdzie Islam? Gdzie Hinduizm? Gdzie Buddyzm? Gdzie Animizm? Gdzie nasze własne, staropolskie wierzenia słowiańskie? Czy będąc uczony o jednej religii muszę od razu negować inne? Całą resztę musiałem sobie już doczytać we własnym zakresie. Szóstka za materiał nadprogramowy? Taaaa, marzenia. 

 

Nadrabianie braków w wiedzy religijnej.

 

10. Uciekałem przed lejdibojami i fałszywymi uśmiechami w Tajlandii.

 

11. Przekonałem się, że Singapur wcale nie jest taki poważny jak go malują. Singapurski Lew, na tle zaawansowania, szyku i wysokiej jakości całego miasta-państwa, prezentuje się wręcz komicznie.

12. W Indonezji, po raz kolejny się przekonałem, że nie liczy się miejsce, czy sytuacja. Liczy się to, jacy ludzie nas otaczają i nasze własne nastawienie do nich. Lądując w Dumai, miałem wrażenie, że jestem w najbrzydszym miejscu na Świecie. Byłem rozczarowany Indonezją. Miał być Świat z Avatara - zamiast tego wieczny smog i zapach otwartej kanalizacji. Mimo to, zamiast od razu zwijać się na jedną z białych plaż Bali, zostałem tam kilka dni. Ogólnie, gdyby nie inni ludzie - ci którzy podwozili mnie kawałek po kawałku, ci którzy motywowali mnie - zarówno pozytywnie jak i negatywnie do dalszej drogi - ci którzy gościli mnie pod swoim, raz bardzo skromnym, raz niepoprawnie wystawnym dachem, czy ci, którzy po prostu uśmiechali się na ulicy, pewnie nadal siedziałbym na parkingu pod Opocznem na którym chyba z godzinę czekałem by zacząć podróż

 

Może spod palców belfra, zabrzmi to trochę niepedagogicznie, ale przez rok podróży nauczyłem się więcej niż przez 3.... ba.... nawet przez 5 lat ogólniaka. Ale ja, ogólnie, nie lubiłem swojego ogólniaka. Na studiach, faktycznie, się uczyłem i śrubowałem średnią..... głównie dla stypendium. W liceum, większość moich godzin była spowodowanych nieobecnościami w różnych fajnych miejscach - to we Włoszech, to u znajomych, to w sali bilardowej. Czytałem tylko to co mnie interesowało a nie to co mi kazali. A jak mnie coś zainteresuje to potrafię się wciągnąć. Mimo to, matura jakoś mi wyszła.

 

Dużo? Nie dużo - jeszcze wiele do zjechania, wiele do zobaczenia, wiele do nauczenia. W tym, najbliższym celem jest liźnięty niedawno surfing i chodzenie po dżungli. W Iranie zauważyłem, że z chodzeniem po pustyni nie mam żdanych problemów. Jakoś tak naturalnie mi to wychodziło. Dżungla to dla mnie nowy świat. I choć przyzwyczaiłem się do ukąszeń muszek, komarów, mrówek i innych śmiesznych owadów; choć nie boje się już ruszającej się podłogi i tego czego nie widzę, to do sprawności małpki i tych niebieskich ludków z Avatara brakuje mi jeszcze wiele. Teoretycznie, skoro nie umiem, powinienem się wycofać ale te kolorowe motylki nawołują i wciągają by zobaczyć co kryje się za kolejnym rosnącym w poprzek krzaczkiem.

 

Na pustyni czuję się jak w domu. Ilekroć, jednak, wchodzę do dżungli, po jakimś czasie okazuje się, że czegoś mi brakuje. Metodą prób i błędów, trzeba się w końcu nauczyć.

 

Niewiele za mną, wiele przede mną. Są marzenia o..... dalekich podróżach. Czytam o odległych, egzotycznych miejscach, widząc mapę, odruchowo jeżdżę po niej palcem. Drzewko - a co za nim? Otwarte drzwi. Co w środku. Stolik. Wypij mnie. Ale to wszystko duże! O górka! Trzeba się na nią wdrapać. Ale ładny widok. A tam w oddali.... idziemy obadać. Na horyzoncie pojawiają się nowe marzenia i plany. Nie są osadzone w żadnym konkretnym czasie - nie ma się co spieszyć. Bardziej w przestrzeni. W końcu, czas jest subiektywny. A może i przestrzeń też? W każdym razie, podsumowanie to tylko zakładka wrzucona do książki; metka, etykietka, nic konkretnego ani konstruktywnego..... chociaż.... nie.... jest okazja. Szczególnie, że ja rozstrzepany z natury jestem. Okazja do zrobienia sobie listy przed podróżą: 

 

ciekawość jest,

motywacja jest

marzenia są

 

Melduję posłusznie gotowość do dalszej drogi.

 

Rzeczy najważniejsze są. To jedziemy. A koła? Koła to się załatwi po drodzę. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Czytelnik! 06.07.2012 20:57
Czytam regularnie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam!

www.poswiecie.pl 06.07.2012 14:30
Super sprawa, zycze wielu dalszych ciekawych wrazen :)

xyz 05.07.2012 17:54
Super będziesz miał wspomnienia :) Zazdroszczę takiej wyprawy :) Powodzenia w dalszych przygodach

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Gmina – Miasto Tomaszów Mazowiecki w październiku 2023r. złożyła dwa wnioski do BGK o otrzymanie dofinansowania w ramach Funduszu Dopłat do budowy jednego budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barlickiego 22 (22 lokale mieszkalne) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 7,133 mln zł oraz do przebudowy kamienicy przy ul. Barlickiego 20 (17 lokali mieszkalnych) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 9,052 mln zł. Łączna kwota wnioskowanego i przyznanego wsparcia to 16,185 mln zł, co stanowi 80% szacowanych kosztów obu inwestycji.
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama