- Prowadząc przedsiębiorstwo nie jesteśmy w stanie pełnić równocześnie roli żandarmów -mówi jeden z tomaszowskich przedsiębiorców budowlanych. - Musimy liczyć na uczciwość naszych pracowników. Przeprowadzamy oczywiście wyrywkowe kontrole ale przy mnogości prowadzonych przez nas robót, to raczej kombinatorzy pilnują nas a nie my ich.
O tym, że z uczciwością pracowników jest u nas nie najlepiej wiedzą doskonale właściciele firm handlowych, osoby prowadzące sklepy i dystrybutorzy różnego rodzaju produktów. Straty jakie odnotowują każdego roku, liczone są w milionach złotych w skali tak małego miasta, jak Tomaszów Mazowiecki. Często też działania nieuczciwego personelu doprowadzają do upadku przedsiębiorców.
- Przez dłuższy czas zastanawialiśmy się z żoną dlaczego nasza firma nie przynosi dochodu - opowiada właściciel jednego z dużych sklepów spożywczych. - Obroty niby nam rosły a zysków nie było. W którymś momencie pojawiły się nawet zatory płatnicze. Kolejne remanenty wykazywały niedobory. Zatrudnionych mieliśmy kilkanaście osób a nikogo nie udało się złapać na kradzieży za rękę. Mimo oświadczeń o odpowiedzialności materialnej, tak naprawdę niewiele można zrobić i obciążenie niedoborami okazuje się często niemożliwe. Postanowiliśmy więc uszczelnić system. Wprowadziliśmy system komputerowy, którego wdrożenie i obsługa były niezwykle kosztowne. Koniecznym stało się zatrudnienie dwóch kolejnych osób do jego obsługi. W efekcie spadła dochodowość. Niestety niedobory wciąż występowały. Kolejnym elementem było więc okamerowanie sklepu. Dopiero wtedy odczuliśmy znaczącą poprawę.
Pomysłowość złodziei nie zna granic. Stosują metody zarówno całkowicie prymitywne, które szybko zostają demaskowane, jak i bardziej wyrafinowane. Dwa lata temu, będący na okresie próbnym przedstawiciel handlowy portalu wystawiał podwójne faktury. Oryginał, który trafiał dom klienta miał płatność gotówkową, kopia która wracała do nas oznaczana była, jako płatność przelewem. Proceder szybko się zakończył a złodziej wyleciał od nas z dużym hukiem. Teraz zapewne próbuje oszukiwać kogoś innego.
Podobna sytuacja miała miejsce niedawno w znanej tomaszowskiej firmie, zajmującej się dystrybucją produktów spożywczych. - Czytałam niedawno na Waszym portalu o człowieku, który przywłaszczył sobie pieniądze należące do firmy, w której pracował - mówi właścicielka przedsiębiorstwa. - U nas mieliśmy podobne sytuacje. Z racji prowadzonej działalności zatrudniamy kilkudziesięciu przedstawicieli handlowych. Wyposażamy ich w samochody, z których mogą korzystać poza godzinami pracy, laptopy i telefony komórkowe. Zapewniamy też godziwe wynagrodzenie. Okazuje się, że dla niektórych z nich to było za mało. Postanowili więc sobie „dorobić”. Wyglądało to tak, że zgodnie z obowiązującymi u nas zasadami wszystkie płatności dokonywane są przelewami. Przedstawiciel dostarcza towar i wystawia fakturę. Na tym jego rola się kończy. Kilka osób postanowiło jednak wykazać się dodatkową inicjatywą i w terminach płatności jeździli do klientów z druczkami KP i inkasowali gotówkę, która oczywiście nie trafiała do kasy firmy. Sprawa szybko wyszła na jaw ale rekordziście udało się ukraść 30 tysięcy złotych.
W tym przypadku w szybkim wyeliminowaniu złodziejskiego procederu pomógł system komputerowy nadzorujący terminowość dokonywanych płatności a szefostwo firmy złożyło na Policji wniosek o ściganie złodziei. Sprawa jest w toku a trzy wskazane osoby przyznały się do oszustwa i kradzieży.
- Wiem, ze wielu pracodawców nie wnosi o ściganie okradających ich pracowników -dodaje właścicielka firmy. - Ludzie nie chcą chodzić do Sądu i trudno im się dziwić, bo nie jest to nic przyjemnego. Warto natomiast pamiętać, że złodziei poczucie bezkarności zachęca do kolejnych kradzieży, z tą różnicą, że raz przyłapany staje się bardziej ostrożnym.
Wielu pracodawców twierdzi, że nazwiska złodziei powinny być podawane do publicznej wiadomości. Niestety polskie prawo takiej możliwości nie przewiduje. Dobra osobiste przestępców chronione są bowiem na równi dobrami osób uczciwych.
Napisz komentarz
Komentarze