Wspierają żołnierzy wykonujących działania bojowe na lądzie, zapewniają transport powietrzny, rozpoznanie, osłonę, a jeśli zajdzie potrzeba - wsparcie ogniowe. Śmigłowce w bazie utrzymywane są w stałej gotowości do wzmocnienia pododdziałów pełniących zadania w polu. - Żadnymi słowami nie da się opisać radości żołnierzy, dla których dźwięk latających śmigieł przynosi pewność, że elitarnie wyszkoleni żołnierze zapewniają im pomoc. – przekonywał gen. bryg. Bogdan Tworkowski w dniu ich święta. Z uwagi na ryzyko, jakie niesie ze sobą podróż drogą lądową SGPSz zabezpiecza również transport powietrzny dla pasażerów, którzy nie są przeszkoleni w działaniach bojowych.
Na wyposażeniu PKW znajdują się śmigłowce Mi-17 i Mi-24W. Do organizacji i realizacji lotów oraz utrzymania sprawności technicznej maszyn zaangażowany jest cały sztab ludzi. Grupa składa się z dowództwa, sztabu i specjalistycznych pododdziałów wspierających. Za koordynację pracy odpowiada COT (Centrum Operacji Taktycznych). W wojskowym porcie lotniczym na terenie bazy pracują żołnierze kierujący ruchem lotniczym. Pion inżynieryjno-lotniczy zabezpiecza sprawność techniczną śmigłowców. Wydzielony jest również pluton dowodzenia i zabezpieczania. Znaczącym komponentem SGPSZ jest szwadron biorący udział w operacjach bojowych wspólnie z ZBA (Zgrupowanie Bojowe Alfa) i ZBB (Zgrupowanie Bojowe Bravo) oraz eskadra śmigłowców
. Trzon SGPSz tworzą żołnierze służący w jednostkach z wieloletnim doświadczeniem misyjnym. Jak podkreśla dowódca Grupy płk. pil. Alfred Lendzion brali oni udział w operacjach poza granicami kraju już od pierwszej zmiany w Iraku: „Właśnie z tego możemy być dumni. Gdy wzywa nas rozkaz, zawsze jesteśmy na posterunku.” Przykładem może być personel eskadry.
Według kpt. Dariusza Popławskiego – zastępcy dowódcy eskadry niemal wszyscy członkowie załóg mieli okazję już wcześniej sprawdzić swoje umiejętności na teatrze. Pomagają też regularne szkolenia i treningi w kraju. Jednak zdarzają się sytuacje, których nie można przećwiczyć na poligonach w Polsce - Myślę tutaj o Mi-17, które często muszą lądować na lądowiskach w polu o silnym zapyleniu. Często przy lądowaniu i starcie następuje podniesienie pyłu w górę, co bardzo ogranicza widzialność i jest wyzwaniem, bo jest połączeniem lotu z widzialnością i lotu przez chwilę według przyrządów – opowiada kpt. Popławski.
Dla pilotów i członków załogi loty w Afganistanie to stała świadomość potencjalnego zagrożenia, o czym przypomina obecność strzelców na pokładzie, ale i możliwość podziwiania piękna górzystych krajobrazów Afganistanu. Uroki zmiennej, charakterystycznej dla tych wysokości pogody dały się we znaki żołnierzom również w dniu ich święta. W trakcie uroczystości silny wiatr unosił kłęby pyłu jak przy starcie śmigłowca.
Większość żołnierzy kontyngentu widzi efekt końcowy pracy SGPSz, kiedy to śmigłowce wznoszą się w górę, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, jaki wysiłek i ile pracy włożono, by zapewnić właściwą sprawność sprzętu, czym zajmuje się pion inżynieryjno-lotniczy. Jak wyjaśnia jego szef kpt. Piotr Niezawitowski do obsługi bieżącej tylko jednego śmigłowca zaangażowanych jest osiem osób. Oprócz utrzymania sprawności technicznej śmigłowców pion odpowiada za wykonywanie bieżących i okresowych napraw, usprawnień oraz zabezpieczenie techniczno-materiałowe działania SGPSZ.
- Przy tych nakładach osobowych, robimy kawał dobrej roboty – podkreśla kpt. Niezawitowski. Pracę pionu doceniają również koledzy z eskadry, jak żartobliwie dodaje kpt. Popławski - Mam pełne zaufanie do naszych techników. Zwłaszcza, że latamy razem, więc jedziemy na tym samym wózku.
SGPSz, podobnie jak cały kontyngent to system naczyń połączonych. Jednym z komponentów, którego praca na co dzień choć nie tak spektakularna, to niezbędna dla funkcjonowania Grupy jest służba wysokościowo-ratownicza. Komórka zajmuje się zabezpieczeniem personelu latającego pod względem indywidualnego wyposażenia pilota oraz realizuje szkolenia wysokościowo-ratownicze w razie awaryjnego lądowania na terenie przygodnym, lub przymusowego opuszczenia śmigłowca w powietrzu.
Jak wyjaśnia szef służby wysokościowo-ratowniczej mjr Jarosław Witaszek - Piloci zawsze muszą być gotowi do sytuacji awaryjnych. Przy odpowiednim użyciu wyposażenie, w które ich zaopatrujemy, zapewni im to minimum do przeżycia w zagrożonym terenie do momentu podebrania ich prze ekipy ratownicze. - Ale to sytuacje ekstremalne, o których się nie myśli przy stole z tradycyjnymi polskimi potrawami. Wysokich lotów, miękkich lądowań i szczęśliwego powrotu do domu po zakończeniu misji – tego życzyli im goście zaproszeni na uroczystość.
Dominika Karasek
Napisz komentarz
Komentarze