Na szczęście wciąż znaleźć można prawdziwych „naturszczyków”, mających niejedno do wyrapowania. Pojawiają się też produkcje takich uznanych tuzów, jak O.S.T.R. czy Abradab, którym trudno zarzucić brak pomysłów, intelektu i umiejętności obserwowania świata z szerszej perspektywy. Pod koniec kwietnia ukazała się najnowsza, piąta już płyta Abradaba. Album zatytułowany „Ekstravertik”, to 13 utworów na najwyższym poziomie kosmicznych i hip - hopowych lotów.
Były członek legendarnego Kalibra 44, zaproponował nam tym razem muzykę, której fundamentem poza bitami są żywe instrumenty, nadające płycie charakter bardziej zróżnicowany i uniwersalny. Autorem większości utworów jest Abradab, pod trzema podpisany jest O.S.T.R.
Abradab to bez wątpienia wokalista bardzo charakterystyczny. Nie da się go pomylić z żadnym innym na polskiej scenie hip-hopowej. Ma swój, łatwo rozpoznawalny, niepowtarzalny, styl.
Płyta zaczyna się od sympatycznego intro(vertik), które w lekko funkującym rytmie wprowadza nas w klimat albumu. Zanim złapiemy drugi oddech już rozbrzmiewają dźwięki pierwszego pełnowymiarowego numeru zatytułowanego „Pół na pół”. Do tego właśnie utworu powstał pierwszy, promujący wydawnictwo teledysk. Słyszymy tu (także dosłownie) echa „Czerwonego Albumu””. Abradab robi to, co zawsze. Na celownik bierze system i „szuka chciwie dziury w najsłabszym ogniwie”. Wieloznaczności i gierki słowne mnożą się, wyskakując niczym Filip z konopi, także tych za których legalizacją jest Janusz P.
Numerek z cyferką trzy „Kiedy wejdę” jest dla facetów (i o nich), którzy potrafią wspinać się po balkonach na najwyższe nawet piętra. Po co? Ci, którzy to robili wiedzą doskonale o czym mowa i jakie motywacje nimi kierowały, kiedy skradali się niczym złodziej, podciągając pod osłoną nocy, bojąc się spojrzeć w dół. Najkrócej ujmując mamy tu utwór o niecierpliwości oczekiwania. Stefan Żeromski opisał podobną sytuację w „Przedwiośniu”, przy czym powstrzymał swoją twórczą inwencję nie przekraczając progu alkowy, pozostawiając Cezaremu Baryce kilka chwil tak potrzebnej każdemu intymności.
Prawdziwy dramat rozgrywa się natomiast w „Dzikołaju”. Abradab udaje się w podróż, w której niczym za szybą szybko jadącego samochodu, zmieniają się obrazy ludzkiej podłości i egoizmu. „… dam ci wnuczęta, które oleją twój pogrzeb ale spadek będą chciały i owszem…”. Brzmi to wszystko bardzo mrocznie i przypomina w warstwie tekstowej płyty Kalibra 44.
„O mamo”, podobnie jak tytułowy „Ekstravertik” to twórcze creda Abradaba. „Zza mikrofonu oglądam to ZOO, co chwila komentując to, czy to” a wcześniej „łapię wiersz na papier, bo rap to moje dynamo (…) mam muzykę jak pieprz, czekolada i cynamon i przepis na nią, by miała różne smaki”. I nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że muzyk jest wybitnym specjalistą od pichcenia w hip-hopowej kuchni, który powodzenia smaku nie upatruje tylko w nadmiernej ilości pieprzu, palącego nie tylko przełyk ale drażniącego też uszy. - „… musisz być prawdziwy, gdy chcesz robić hip-hop, nigdy nic na niby, bo zostaniesz…” - To przesłanie powinno trafić do wszystkich twórców, którzy wirtuozerię przedkładają nad autentyczność i rzetelność przekazu.
„Więcej słów”, to piosenka o miłości i o fluidach, które łączą i pozwalają się rozumieć bez zbytecznych słów. Nie chodzi tylko o miłość pojmowaną w kategoriach „damsko - męskich” (chociaż również, bo przecież to ona determinuje wiele naszych działań, co udało się już stwierdzić niejakiemu Freudowi, który definiując popęd seksualny przeciwstawiał mu popęd śmierci) ale taką, którą znajdujemy w pismach religijnych guru i proroków.
Warte polecenia na płycie są też „Ostrzegawczy strzał” i „Moje demony”, w których gościnnie udziela się Joka znany m.in. z płyty „Emisja Spalin”. W chórkach Abradaba wspierają Anna Artymowska i Katarzyna Stasiak.
„Ekstravertik” to płyta z atrakcyjną szatą graficzną. Przy ich wykonaniu i sesji fotograficznej współpracował z Kobasem Laksą, znanym z wcześniejszego udziału w projektach Kalibra 44 oraz solowych produkcjach Abradaba.
PS. Zapomniałbym jeszcze o Franciszku Pieczce, którego głos pojawia się co jakiś czas między kolejnymi utworami na płycie (o ile się nie mylę są to fragmenty z filmu „Jańcio Wodnik”).
Napisz komentarz
Komentarze