Kiedyś a dziś
Idea była szczytna, lokalizacja idealna, każdej zimowej soboty trybuny były wypełnione po brzegi. Każdy żył „halówką”. Z niecierpliwością czekano całą wiosnę, lato oraz jesień, aby wreszcie nadeszła zima a wraz z nią powrót na halę mieszczącą się przy Gimnazjum nr 7.
Treningi, poszukiwanie sponsorów, którzy mogliby zareklamować się na koszulkach przez nich zakupionych – tak było kiedyś.
Z niewiadomych przyczyn wszystko pękło jak mydlana bańka – okrzyki dopingujące swój ulubiony zespół zostały zastąpione przez stukanie butelek po wódce oraz charakterystyczny dźwięk przy otwieraniu puszki. Ze względu na małą liczbę zgłoszonych drużyn zrezygnowano z uruchomienia III ligi.
Co prawda na trybunach coraz liczniej przybywa młodzież mimo, że z zasadami piłki nożnej są na bakier, a wydarzenia na boisku ich w ogóle nie interesują. Podoba im się jedno - w ciepłym miejscu mogą spokojnie napić się piwa, dwóch, ewentualnie siedmiu i nikt nie zwróci im uwagi. Bo po co?
Organizatorzy nie odpowiadają za nich i szkody przez nich wyrządzone, a zapach chmielu unoszącego się w powietrzu pewnie przyjemnie drażni ich nozdrza.
Korytarz do szatni niedługo będzie trzeba pokonywać w maskach gazowych i suszarką, gdyż dym papierosowy jest tam tak gęsty. Może wypada pomyśleć również o stoliku, telewizorze i stole do bilarda w tej części budynku?
Prawo dżungli
Uczestnicząc w wydarzeniach boiskowych mam wrażenie, że jestem w dżungli, a jednym prawem, jakie tu obowiązuję, to „silniejszy wygrywa”. To chyba jednak nikogo nie dziwi. Przecież nie stronnicze sędziowanie uraziłoby silniejszą drużynę, która może wyrównać rachunki po ostatnim gwizdku. W takim momencie aż odechciewa się grać, gdyż z systemem nie da się wygrać. Cierpi na tym całe widowisko.
Drużyna MDK-AB Druk w minioną sobotę w ramach protestu zeszła z boiska, chcąc cało i zdrowo wrócić do domu. Na boisku zaczęło wrzeć, głównie za sprawą arbitra, który chyba na moment zapomniał kierunki sygnalizacji drużyny faulującej, lub po prostu nie bał się jako winowajcę wskazywać zespół składający się z licealistów.
„Wyjebać ci?!”
Powyższe sformułowanie jest słyszane w sobotni wieczór w okolicach Gimnazjum nr 7 częściej niż gwizdek arbitra. Podchmielona młodzież szuka zaczepki, żeby na następny dzień pochwalić się ilością pobitych wśród znajomych. O ile agresywna młodzież to (niestety) zjawisko dość powszechne w obrazie dzisiejszego Tomaszowa oraz na obszarze całej Polski to bardziej dziwią… agresywni dorośli. Choć czy możemy w takiej sytuacji osobę, powiedzmy, powyżej 27. roku życia nazwać dorosłą, skoro nie potrafi opanować swoich emocji, a temu wszystkiemu przygląda się jego czteroletnie dziecko? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, niech każdy sobie sam na nie odpowie.
Nerwy puszczają nie tylko osobom zgromadzonym na trybunach, lecz i samym zawodnikom. Idea Halowej Ligi Szóstek Piłkarskich odeszła w niepamięć, podobnie jak zasady fair play. Liczy się tylko wygrana, nieważne jakim kosztem – czy przeciwnik zejdzie o własnych siłach czy na noszach to nie ma znaczenia. Jak długo potrwa „Halówka”? Czy jej obraz się zmieni? Jak przyjęło się mówić w języku polskim – poczekamy, zobaczymy
F.Z.G.K.
Niecenzuralne słownictwo pozostawiliśmy, ponieważ oddaje ono charakter "sportowych" zmagań opisanych w liście naszego czytelnika. Pozostaje też kilka pytań, które mam nadzieję skierują do dyrekcji szkoły tomaszowscy radni:
- Czy ustawa o wychowaniu w trzeźwości na terenie Gimnazjum numer 7 przestała obowiązywać?
- Czy władze szkoły monitorują sposób wykorzystania wynajmowanego przez prywatną osobę obiektu należącego do miasta?
- Jakiej treści umowę dotyczącą wydzierżawienia podpisano i czy zwarto w niej zapisy zakazujące spożywania alkoholu na terenie obiektu sportowego przeznaczonego przecież przede wszystkim dla młodzieży?
***
Przypomnę przy okazji, że radna Barbara Klatka kilka miesięcy temu poruszała na sesji Rady Powiatu Tomaszowskiego temat pijaństwa na szkolnych obiektach sportowych, będących w gestii tomaszowskiego Starostwa oraz cichej aprobaty ze strony szkolnych władz. „Oskarżana” była wtedy o prowadzenie kampanii wyborczej. Jak jednak widać z powyższego listu problem rzeczywiście istnieje i żałować należy, że nie dostrzega go dyrektor szkoły a równocześnie wiceprzewodniczący Rady Powiatu, Marek Parada. Może jednak warto było uważniej wysłuchać głosu koleżanki radnej i posprzątać nieco śmieci na własnym podwórku.
Napisz komentarz
Komentarze