- Musiałem zlikwidować moją firmę z powodu klientów, którzy nie płacili mi za wykonane usługi - opowiada Michał Gadowski, były właściciel firmy usługowej. - Firmę założyłem korzystając z dotacji z PUP. Szło mi całkiem nieźle. Klientów przybywało a wraz z nimi problemów. Faktury terminowe, jakie wystawiałem spowodowały, że stałem się nie z własnej winy niewypłacalny.
Nie kryjąc rozgoryczenia Gadowski opowiada o fakturach, które miesiącami nie były regulowane. - Najgorsze jest to, że Urzędu Skarbowego nie interesuje, czy mój klient jest uczciwy. Na fakturze został naliczony podatek VAT, który muszę opłacić, podobnie jak podatek dochodowy od przychodu, którego właściwie nie uzyskałem. Łatwo policzyć, że każdy taki nieopłacony rachunek zamiast zysku przynosi ponad 40 procent strat liczonych od przychodu.
Dodatkowym problem są zobowiązania wobec własnych dostawców. Mimo powszechnego w obecnych czasach kredytu kupieckiego nierzetelność kontrahentów jest powodem zaciągania kredytów w bankach komercyjnych, które przeznaczane są na spłatę powstałych zobowiązań.
- Funkcjonując od kilku lat na rynku wypracowałem sobie taką pozycję, że moi dostawcy bez najmniejszych problemów wystawiają mi faktury z odroczonym terminem płatności - mówi Andrzej Świteziuk, przedsiębiorca budowlany. - W naszej branży jest to o tyle istotne, że inwestor płaci nam dopiero po wykonaniu usługi. Wtedy następuje rozliczenie. Niejednokrotnie jednak zdarzało się, że musiałem zaciągać krótkoterminowe pożyczki i kredyty, by spłacić zobowiązania i wypłacić pensje pracownikom.
Jednak nie wszystkich należy mierzyć jedną miarą. Może zdarzyć się, że klient ma przejściowe kłopoty lub zwyczajnie zapomniał opłacić fakturę.
- Znamy doskonale naszych klientów - mówi Przemysław Hes z firmy Hesystem. - Specjalizujemy się w dostarczaniu klientom urządzeń fiskalnych oraz systemów i sieci komputerowych. Wiemy kto jest zapominalski a kto złośliwie zalega nam z płatnościami. Pierwszym przypominamy telefonicznie o terminie a z drugich zwyczajnie rezygnujemy.
Rezygnacja z klienta nie rozwiązuje problemu. Nieuczciwy kontrahent zmienia dostawcę i stara się oszukać kolejnego „jelenia”. Idzie mu to tym sprawniej, że z czasem nabiera w swojej nierzetelności większego doświadczenia.
- Tego typu osobom nie należy odpuszczać, ponieważ rodzi to u nich poczucie bezkarności - wyjaśnia Kamil Balcerzak, specjalizujący się w odzyskiwaniu należności. - Istnieją mechanizmy prawne, które pozwalają skutecznie odzyskać stracone pieniądze. Trzeba tylko pamiętać o dochowaniu terminów i zastosowaniu wymaganych procedur.
Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem roszczeń powstałych w wyniku działalności gospodarczej możemy dochodzić w ciągu trzech lat od daty, w której one powstały.
- Wiele osób myśli, że mając podpisaną a nie zapłaconą fakturę mogą z nią bezpośrednio udać się do komornika - tłumaczy Balcerzak. - Oczywiście tak zrobić się nie da. By komornik mógł zająć się długiem musimy dysponować prawomocnym tytułem egzekucyjnym zaopatrzonym a klauzulę wykonalności. By taki dokument uzyskać należy wystąpić do Sądu. Najprostszą drogą jest tzw. tryb nakazowy. Zanim z niego jednak skorzystamy powinniśmy wezwać dłużnika do uiszczenia należności. Jeśli wezwanie okaże się bezskuteczne, sprawę skierowujemy do sądu, który nakaz zapłaty wydaje w trybie nieprocesowym. Służy od niego wniesienie sprzeciwu.
Wtedy oczywiście Sąd po zapoznaniu się ze stanowiskiem obu stron i zapoznaniu się z materiałem dowodowym wydaje wyrok. Zwykły tryb procesowy jest oczywiście o wiele bardziej czasochłonny i wiąże się z dodatkowymi kosztami, jakimi zostaje obciążony dłużnik
Napisz komentarz
Komentarze