Jak poinformowała na wczorajszej Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, architekt miasta, pani Anna Fultz, miejscowy plan zagospodarowani przestrzennego wciąż jeszcze znajduje się na etapie uzgodnień. – Mamy brak uzgodnienia z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w zakresie spełnienia wymagań ustawy o ochronie przyrody. Brak też uzgodnienia z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w zakresie ochrony przeciwpowodziowej. Oprócz tego jest negatywna opinia RDOŚ w Łodzi. Mamy też pismo z uwagami do planu z wydziału infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego. Są też drobne uwagi od innych instytucji – wyjaśniała radnym.
Architekt przypomniała, ze 30 czerwca kończy się umowa z projektantem planu i że Urząd miasta powinien podpisać kolejny aneks. Może się jednak okazać, że nie zostanie on podpisany z uwagi na fakt zgłoszenia przez wykonawcę kolejnych roszczeń finansowych. – Projektant zrobił sobie wyliczenie i wyszło mu, że chciałby dodatkowy milion czterysta tysięcy złotych. Dwa razy udzieliliśmy odpowiedzi, że w tej sytuacji, kiedy były umowy na roboty dodatkowe i uzupełniające nie ma absolutnie możliwości zapłacenia dodatkowych pieniędzy. Możemy dopłacić co najwyżej 20 tysięcy. Wykonawca stwierdził, że nie podpisze aneksu, dopóki nie zostaną uregulowane sprawy finansowe.
Prezydent Rafał Zagozdon zapewnia, że z całą pewnością miasto nie zapłaci kolejnych półtora miliona złotych. – Rozważamy możliwość pójścia z projektantem na drogę sądową. Przymierzamy się równocześnie aby prace dokończyć siłami własnymi Urzędu. Jednak projektant twierdzi, że nie możemy tego zrobić ze względu na prawa autorskie. W tej sytuacji prawnicy sprawdzają, czy ta część, która wykonał jest objęta prawem autorskim, czy też nie.
Anna Fultz uważa także, że w obecnym stanie prawnym, przygotowywanie planu zagospodarowania przestrzennego dla całego miasta jest „samobójstwem”. Jej zdaniem należy robić plany cząstkowe, ponieważ pojawia się przy nich mniej konfliktów i dużo łatwiej jest dokonywać uzgodnień. – Na dzień dzisiejszy sprytny prawnik, jest w stanie „uwalić”, na podstawie jedno sformułowania każdy plan.
- Dotychczas wydaliśmy na przygotowanie planu zagospodarowania przestrzennego ponad 400 tysięcy – odpowiadała na pytania Łukasza Rzęczykowskiego, architekt miasta. – To jest ewenement, że w chwili, kiedy umowa się kończy wykonawca dokonuje szacunków kosztów i przedkłada wycenę. Tym bardziej, że dwukrotnie przyjeżdżał i sprawdzał stary plan, który stanowił bazę wyjściową. Teraz twierdzi, ze miasto przygotowało specyfikację w taki sposób, by go oszukać. „Widziały gały co brały” – kwituje Anna Fultz i przyznaje, że faktycznie wykonanie planu od samego początku kosztować powinno około 2 milionów złotych.
Pojawia się w tym miejscu pytania, czy warto przygotowywać i uchwalać miejscowe plany zagospodarowani przestrzennego, tym bardziej, że poza dużymi kosztami tworzą one ograniczenia i nakładają na miasta dodatkowe zobowiązania.
Oczywistym jest, że plan zagospodarowania jest dokumentem niezbędnym dla bieżącego funkcjonowania miasta w sferze zarówno gospodarczej, jak i społecznej. Utrzymywanie sytuacji, kiedy polityka przestrzenna miasta kształtowana jest poprzez wydawane w kilkumiesięcznym opóźnieniem, decyzje o warunkach zabudowy, jest nie do przyjęcia w dłuższej perspektywie czasu.
Ponadto budzić ona może różnego rodzaju podejrzenia a w skrajnym przypadku, być także podstawą do wszczynania kolejnych postępowań prowadzonych przez prokuratury lub inne instytucje powołane do badania legalności wydawanych w sposób arbitralny decyzji urzędniczych.
Napisz komentarz
Komentarze