Dużych rozmiarów salka kościelna wypełniona po brzegi. Średnia wieku grubo powyżej 40-tki. Macierewicz przyjeżdża spóźniony i od samego początku narzeka na to, że droga krajowa numer 8 jest remontowana. Nic dziwnego, bowiem poseł znany jest z zamiłowania do nadmiernej prędkości oraz niechęci do płacenia mandatów. Człowiek tworzący prawo równocześnie w sposób karygodny je lekceważący. Dla każdego osobnika dumnie określanego mianem homo sapiens całkowity brak wiarygodności jest w tym przypadku oczywisty.
- To zadziwiające, jak Donald Tusk organizuje budowę dróg w Polsce i to dobrze oddaje, jak on w ogóle gospodaruje w Polsce – mówił człowiek, który niczego w swoim życiu nie zbudował a jedynie z większą lub mniejszą skutecznością burzył. Przy okazji przywołał też problemy z budową fragmentu autostrady, z której wycofała się chińska firma. – Każde Euro, które nie jest wykorzystywane przez Rząd Donalda Tuska, to jest Euro, które zasila kasę niemiecką – mówił wywołując oburzenie wśród zgromadzonych słuchaczy. Konkluzja z 15 minutowej przemowy była taka, że poseł się spóźnił ale to nie jego wina lecz Donalda Tuska i tego, że Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad przebudowuje drogę. A przecież była taka piękna, pełna fantazyjnych łat i kolein, po których poseł mógł mknąć lekko kołysząc się na boki. To nic, że powstaną bezkolizyjne skrzyżowania, że będzie bezpieczniej i może nawet fotoradar w Emilianowie nie będzie potrzebny. Jest źle, bo się buduje. Można by się z politowaniem uśmiechnąć, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia albo z wariactwem albo pospolitym cwaniactwem, chociaż jest równie prawdopodobne, że z oboma tymi rzeczami naraz.
Po tym nieco przydługim wstępie Macierewicz przeszedł do głównego tematu spotkania, czyli Katastrofy Smoleńskiej. – Są inne tematy ale o to mnie poproszono – wyjaśniał i chyba rzeczywiście większość zebranych na Sali mieszkańców Tomaszowa nie była zainteresowana w jaki sposób poseł naszego regionu reprezentował nasze miasto w parlamencie oraz co zrobił na rzecz jego rozwoju, czy pozyskiwania inwestorów w okresie minionych 4 lat. Gdyby padło jakiekolwiek na ten temat pytanie odpowiedź byłaby najkrótsza z możliwych. Brzmiałaby: nic! Co poseł chce robić w kolejnej kadencji? Na to pytanie odpowiedzi w sposób pośredni Macierewicz udzielił. Wyjaśniać katastrofę, ścigać prawdziwych i domniemanych winnych oraz otworzyć archiwa IPN.
Wracając jednak do tematu, zdaniem Macierewicza, przygotowanie raportu ministra Millera dotyczącego wypadku lotniczego z 10 kwietnia ubiegłego roku oraz przekazanie go w dniu wczorajszym premierowi zawdzięczać możemy tylko i wyłącznie ogłoszeniu zamiaru publikacji przez zespół parlamentarny „białej księgi”, która ma rzekomo udowadniać odpowiedzialność Rządu Donalda Tuska. - Okazuje się, że z panem Tuskiem można rozmawiać, pod warunkiem, że się posiada siłę głosów i argumentów – przekonywał. – Żadne argumenty i prośby nie mają tu znaczenia. Ale rzeczywista siła wyborcza, siła decyzji narodu i argumenty są przemawiające i skuteczne – ogłosił antytezę głoszonych przez samego siebie poglądów. Poseł przyznał też, że przygotowywana „biała księga” nie będzie ostateczną opinią kierowanego przez niego zespołu i że trzeba będzie na nią poczekać do września. Oznacza to ni mniej ni więcej, że temat Katastrofy Smoleńskiej będzie po raz kolejny wykorzystywany do oddziaływania na emocje wyborców w trakcie trwania kampanii wyborczej.
- Gdy patrzymy na przesłanki, które doprowadziły do Katastrofy Smoleńskiej, to nie mam wątpliwości, że należy ich szukać w usilnym, systematycznym i upartym, dzianiu wspólnym pana premiera Donalda Tuska i pana premiera Władimira Putina, żeby wyeliminować prezydenta Lecha Kaczyńskiego z polityki międzynarodowej – głosił Antonii Macierewicz, podnosząc temperaturę w pomieszczeniu. – Ci dwaj panowie połączyli swoje siły, by Lech Kaczyński nie mógł prowadzić polityki międzynarodowej, zagranicznej Rzeczpospolitej Polskiej, zwłaszcza w odniesieniu do Rosji.
Co takiego miało przeszkadzać premierom Polski i Rosji? Otóż zdaniem Macierewicza, miała to być próba połączenia sił państw położonych między Odrą a Kaukazem oraz morzami Bałtyckim i Czarnym. - Połączenia siły gospodarczej, politycznej, potencjału ludnościowego i stworzenia przeciwwagi dla Rosji i Niemiec i ich porozumienia – mówił, pobudzając skojarzenia z paktem Ribbentrop - Mołotow.
Macierewicz przypomniał także wizytę Lecha Kaczyńskiego w Gruzji oraz ostrzelanie przez nieznanych sprawców kolumny samochodów, którymi przemieszczali się wspólnie z prezydentem Saakaszwili. – Zdaniem posła była to nie tyle próba zamachu mająca na celu zabicie polskiego Prezydenta ale zbadanie reakcji polskiego społeczeństwa, władz, mediów i służb specjalnych. – Zamach na prezydenta jest świadectwem wypowiedzenia wojny – mówił. - Okazało się, że reakcją na takie działanie jest kpina i lekceważenie Prezydenta – grzmiał zapominając, że ktoś Lecha Kaczyńskiego wprowadził do strefy bezpośrednio sąsiadującej z prowadzonymi działaniami wojennymi.– Jak się Państwo przyjrzycie temu, co się wtedy działo, zobaczycie, że to był wstęp do tego, co zaczęło się dziać po 10 kwietnia. – Poseł uważa, że prezydent Kaczyński został „wystawiony” poprzez niezagwarantowanie odpowiedniej ochrony.
- Wiemy z całą pewnością, że od 10 kilometra przed progiem pasa piloci byli systematycznie i celowo okłamywani i wprowadzanie w błąd przez moskiewską centralę. Oni nie chcieli sprowadzać samolotu. Nagle pojawiła się mgła – nie tylko sugerował ale mówił wprost, że do katastrofy doprowadzono w sposób celowy i świadomy.
Jednak najbardziej skandaliczna wydaje się jednak sugestia dotycząca strzałów słyszalnych na znanym powszechnie filmie nakręconym telefonem komórkowym. Poseł twierdzi, że na miejscu katastrofy nikogo nie ratowano a na miejsce jako pierwszy przybył Specnaz, czyli wojskowe oddziały specjalizujące się w działaniach dywersyjnych. – Nie próbowano nawet sprawdzać czy ludzie żyją. Karetka pierwsza przyjechała po 16 minutach. Z góry podjęto decyzję, że wszyscy nie żyją. – Potwierdzać wątpliwości mają świadectwa zgonu, w których godzinę śmierci ofiar określony z rozbieżnością kilkunastu minut. – Albo wystawiono fałszywe świadectwa albo te osoby przeżyły i ich nie ratowano.
Macierewicz wspomniał także o bogatych złożach gazu łupkowego, które są wystarczające na 350 lat. – Mamy tego więcej niż Norwegia, kiedy startowała w swoim gigantycznym rozwoju gospodarczym. One pozwoliłyby otworzyć drogę do wszystkich niezbędnych w Polsce inwestycji.
Nie mogło zabraknąć wskazywania źródeł współczesnego bogactwa przedsiębiorców. – Te wielkie fortuny nie są znikąd. One się skądś wzięły. One się wzięły z naszych emerytur, z naszych upadających szpitali – mówił dokładnie to, co chcieli usłyszeć zgromadzeni na Sali emeryci. – Przecież ci ludzie nic nie produkują. Oni biorą kontrakty z naszych pieniędzy. Z tego żyją i budują pałace.
Antonii Macierewicz nie byłby sobą, gdyby w trakcie jego wystąpienia nie pojawili się sowieccy i ubeccy agenci. Tym razem jest to autentyczna osoba, czyli Tomasz Turowski, który inwigilował m.in. papieża Jana Pawła II. – Wyznaczono mu misję specjalną. Uczyniono go człowiekiem w ambasadzie polskiej w Moskwie odpowiedzialnym za przygotowanie wizyty Lecha Kaczyńskiego.
Były likwidator WSI stwierdził także, że Platforma Obywatelska była zakładana przez byłych oficerów Służby Bezpieczeństwa. Warto więc chyba w tym miejscu przypomnieć, że jednym z założycieli partii był Maciej Płażyński, który ze służbami maił tyle wspólnego, że był przez nie zapewne inwigilowany w związku z działalnością w NZS.
Napisz komentarz
Komentarze