Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 17:58
Reklama
Reklama

"Jak nas piszą"

Tomaszów nie ma szczęścia do prezentacji w ogólnopolskich mediach. Jedyny chyba pozytywny kontekst, w jakim w ostatnich latach się przewijał na łamach prasy, to udana prywatyzacja tomaszowskiego szpitala ale i ona poprzedzona została dużym szumem związanym z protestami lekarzy i pielęgniarek. W ostatnim tygodniu ukazał się kolejny artykuł pokazujący nas w negatywnym świetle, tym razem w opiniotwórczym tygodniku Polityka. Zatytułowany jest "Słone wuzetki" i traktuje o... przeczytajcie sami.

Słone wuzetki

 

Starania o pozwolenie na budowę to droga przez mękę, twierdzą inwestorzy. Niektórzy pokonują ją na skróty: wykorzystują wpływy albo dają w łapę.

 

Decyzja o warunkach zabudowy, tzw. wuzetka, powinna być wydana najpóźniej w ciągu dwóch miesięcy, ale wielu inwestorów czeka na nią rok albo dłużej. Z opublikowanego kilka miesięcy temu raportu NIK wynika, że w Tomaszowie Mazowieckim opóźnienia były wyjątkowo duże: 68 proc. decyzji inwestorzy dostali po upływie dwumiesięcznego terminu. W jednym przypadku urząd działał jednak błyskawicznie, a nawet z wyprzedzeniem. Firma deweloperska Ezbud-Interster dostała decyzję o zmianie warunków zabudowy, z podpisem wiceprezydenta miasta, dwa dni przed złożeniem formalnego wniosku. Wystarczyła ustna zapowiedź. Właścicielem wyjątkowo dobrze potraktowanej firmy jest Zenon Ł., przewodniczący rady miejskiej poprzedniej kadencji.

 

Wuzetka wydawana jest wtedy, kiedy inwestor chce budować na terenie nieobjętym planem zagospodarowania. Na jej podstawie otrzymuje się pozwolenie na budowę. Plan zagospodarowania określa przeznaczenie gruntów i lokalna władza (wójt, burmistrz, prezydent miasta) nie może ręcznie sterować inwestycjami. Jeśli planu nie ma, los inwestycji leży w dużym stopniu w rękach lokalnych włodarzy.

 

Przepisy można różnie interpretować, zwłaszcza zasadę dobrego sąsiedztwa, obowiązującą przy wydawaniu wuzetek. Inwestorzy, którzy chcą budować wieżowce w centrum Warszawy, powołują się zwykle na sąsiedztwo Pałacu Kultury. Czasem odległe, ale pałac z ich działki przecież widać. Jeśli do analizy, poprzedzającej wydanie wuzetki weźmie się odpowiednio duży obszar, można uzasadnić prawie każdą inwestycję.

 

W Tomaszowie Mazowieckim niezwykle szeroko potraktowano zasadę dobrego sąsiedztwa przy wydawaniu wuzetki dla dwóch bloków obok doliny rzeki Wolbórki. W pobliżu są głównie ogródki działkowe, stadion sportowy, trochę domów jednorodzinnych. Domu wielorodzinnego, z dostępem do tej samej drogi, do którego w myśl zasady dobrego sąsiedztwa można byłoby nawiązywać planując wysokie budynki, nie było ani jednego. Dla urzędnika, działającego z upoważnienia prezydenta miasta, nie stanowiło to jednak problemu: uznał za sąsiedztwo bloki z drugiej strony rzeki.

 

Bloki w pobliżu Wolbórki zostały już zbudowane i nazywane są, nie bez racji, Wenecją. Stoją na terenie, na którym trzeba się liczyć z powodzią. Także w tym przypadku uprzywilejowanym deweloperem był Zenon Ł., przewodniczący poprzedniej rady. Według kontrolerów NIK, wydawaniu jego firmie decyzji o warunkach zabudowy „mogły towarzyszyć zjawiska o charakterze korupcyjnym”. Sprawą zajmuje się prokuratura.

 

Udowodnienie korupcji jest bardzo trudne. Należy ona do tzw. przestępstw bez ofiar. Wręczenie łapówki albo wzajemna wymiana korzyści – przysługa za przysługę przy zmianie przeznaczenia gruntów, sprzedawanie taniej mieszkań osobom wskazanym deweloperowi przez urzędnika – dokonywane są bez świadków. Odpowiedzialność karna grozi obydwu stronom, dlatego sprawcy są solidarni. Wyłom w tej solidarności miała spowodować klauzula bezkarności (wprowadzona do kodeksu karnego w lipcu 2007 r.), która pozwala uniknąć kary w zamian za ujawnienie, że dało się łapówkę.

 

W budownictwie możliwość ta wykorzystywana jest bardzo rzadko. Inwestorzy chcą mieć szybko pozwolenie na budowę i nie decydują się na wojnę z urzędnikami. Z sondażu przeprowadzonego ponad rok temu przez Polski Związek Firm Deweloperskich wynika, że mniej więcej połowa inwestorów spotkała się z propozycją korupcyjną. Z jakim skutkiem, nie wiadomo. Skala korupcji, nie tylko w budownictwie, jest ciemną liczbą, trudną do oszacowania.

 

Czasem korupcyjna propozycja nie pada, ale dawana jest do zrozumienia. Jeśli projekt dołączony do wniosku o pozwolenie na budowę odsyłany jest tylko dlatego, że nie został właściwie oprawiony, brakuje spisu treści, numeracji albo na jednej stronie nie ma podpisu projektanta, nietrudno zgadnąć, o co chodzi. Projekt powinien zrobić znajomy urzędnika, który da mu odpowiedni procent. Na stronach internetowych można znaleźć przykłady takich „spółdzielni”. „Pani X z wydziału architektury przyjęła zlecenie projektowe, zapłaciłem 3 tys. zł i szybko dostałem pozwolenie na budowę domu. Na projekcie było nazwisko innej osoby” – napisał internauta z powiatowego miasta.

 

Kilka lat temu Polski Związek Firm Deweloperskich alarmował, że brak planów ogranicza inwestycje i podnosi ich koszty. Teraz planów jest więcej. Z wyjątkiem Łodzi, w której obejmują zaledwie 4,5 proc. powierzchni, i Rzeszowa (9 proc. obszaru). Natomiast władze innych wielkich miast się postarały. W Gdańsku planem objęte jest 66,8 proc. powierzchni, we Wrocławiu 44,8 proc., w Lublinie 43,1 proc. (według danych Unii Metropolii Polskich za ubiegły rok). – W każdym z tych miast jest wystarczająco dużo terenów do zabudowy, w Gdańsku nawet nadmiar. Tymczasem w ubiegłym roku nadal wydawano w nich decyzje o warunkach zabudowy. Deweloperów najbardziej interesują grunty, na których nie obowiązują ograniczenia wynikające z planu – twierdzi urbanista Andrzej Lubiatowski, dyrektor biura Unii Metropolii Polskich.

 

Działki na takich terenach są zwykle tańsze niż objęte planami. Na gruntach zalewowych nawet kilkakrotnie tańsze; dlatego powstają takie zagrożone powodzią Wenecje. Przy braku planu można postawić wielkie bloki w kameralnym, niewysokim osiedlu i wycisnąć z działki więcej pieniędzy. Grunty bez planów wydane są w praktyce na łup inwestorów. Głównie z tego powodu wuzetki trzymają się mocno i w wielu miastach nadal dominują.

 

W Warszawie plany obejmują tylko 27,5 proc. terenów i miasto zabudowywane jest tak, jak inwestorzy sobie życzą. – Prezydent trzy razy odmówił właścicielowi działki na skarpie na Ursynowie wydania warunków zabudowy. W studium uwarunkowań są to chronione tereny zielone. Za każdym razem uchylaliśmy tę decyzję, ponieważ studium nie jest miejscowym prawem. Inwestorzy nie muszą się do niego dostosowywać – mówi Tomasz Podlejski, wiceprezes stołecznego Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

 

Brak planów sprawia, że miasta zabudowywane są chaotycznie. Zaostrzają się także konflikty związane z inwestycjami. Kiedy jest plan, właściciel działki musi się pogodzić z budową za płotem. Kiedy planu nie ma, prawie zawsze znajdzie się powód, żeby zaprotestować. Wystarczy, że jeden z sąsiadów nie został prawidłowo zawiadomiony o planowanej inwestycji (urząd nie otrzymał tzw. zwrotki). W Warszawie oprotestowana zostaje prawie każda budowa.

 

– Część skarg, które do nas wpływają, po krótkim czasie jest wycofywana – twierdzi Tomasz Podlejski. Nietrudno się domyślić dlaczego. Dla wspólnot mieszkaniowych protesty stały się sposobem zdobywania pieniędzy na remonty. Rekord łapówkarstwa pobiło stowarzyszenie Przyjazne Miasto, które 10 lat temu wzięło 2 mln zł za wycofanie protestu przeciw budowie centrum handlowego Arkadia. Stowarzyszenia zapamiętały lekcję. O żądaniu przez nie łapówek ostatnio nie słychać. Coraz częściej do kieszeni inwestorów zaczęli z kolei sięgać właściciele domów jednorodzinnych. – Buduję dom, jest prawie na ukończeniu. Od początku borykam się ze złośliwym sąsiadem. Po pierwszej skardze powiedział, że wycofa ją, jeśli wyremontujemy mu balkon. Odmówiłam. Od tego czasu składa skargę za skargą i opóźnia naszą budowę – narzeka pani Anna.

 

Plan zagospodarowania nie jest lekiem na wszystkie patologie w inwestycjach, ale jego brak wodzi na pokuszenie zarówno inwestorów, jak urzędników i sąsiadów nowych budów. W raporcie o korupcji w budownictwie, przygotowanym przez Stowarzyszenie Normalne Państwo, Fundację FOR i Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej, brak planów został uznany za czynnik najbardziej sprzyjający jej występowaniu. Koszty korupcji wynoszą od kilku do nawet kilkudziesięciu procent wartości inwestycji, szacują autorzy raportu. Ostatecznie ponosi je klient dewelopera kupując mieszkanie.

 

Od trzech lat Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o gospodarowaniu przestrzenią, która ma zlikwidować ciężkostrawne wuzetki. Proponuje się zastąpienie ich miniplanami urbanistycznymi, przygotowywanymi przez inwestorów. Według autorów projektu rozwiązanie to zwiększy społeczną kontrolę nad inwestycjami, ograniczy korupcję przy ich lokalizowaniu. Pytanie tylko kiedy? Projekt nie został jeszcze przyjęty przez rząd.

 

Urszula Szyperska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Urodzony w Tomaszowie Mazowieckim 24.03.2011 16:16
Co można napisać; że to skandal, prywata, kolejny przekręt? Nic to nie zmieni. Moi drodzy, aktualnie mieszkający w Tomaszowie Mazowieckim. Jeżeli chcecie zmian trzeba wytrwać jeszcze do jesieni. A potem rozpirzyć w przysłowiowe "cztery wiatry" prezydenta i jego magistrackich nieudaczników. Bedzie taka mozliwośc. I wybrac w r e s z c i e prezydenta z polotem i wizja rozwoju miasta. Nie umoczonego w ukladach i skandalach. Śledziłem na łamach "Naszego Tomaszowa" listy ostatnich kandydatów. Sądzę, że jeden by byl dobry, tylko zacząl zbyt późno. Nie pamietam jak sie nazywal, ale był generałem. Choc do wojska mam stosunek, delikatnie mówiąc , obojętny, to ten kandyadat mi sie podobal. Dlatego, czekac do ustawowego terminu, odwołac prezydenta - nieudaczniak. I powinno być lepiej. Moje miasta urodzenia zasługuje na dużo, dużo więcej!

kiki 23.03.2011 13:13
"Jak nas piszą"...bo takich nas widzieli. Dziwne miasto, dziwaczni mieszkańcy. Takich zapamiętali i w prawdzie opisali.

hi 23.03.2011 11:25
dobre-SIARCZKOSIEROTY!!!ale zaden kosciol im nie pomoze,tu tez mieli za sciana kosciol i teraz musza wiare zmienic...

.. 23.03.2011 00:03
No i co? No i pstro. Już tyle razy o nas pisali i nic z tego nie wynika. Moherowe siarczkosieroty rządzą tym miastem i BACZNOŚĆ, bo karawana jedzie, rulez! Za kilka miechów będą pisać o następnym koszmarze - zagrodzie starosty na Św. Antoniego obok kościoła ewangelickiego. Ochyda i tak się wyda. Kościół obok kościoła, to chyba tylko w Rzymie może zdarzyć się.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
ReklamaAd Libitum da koncert w MCK Za Pilicą
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
ReklamaAd Libitum da koncert w MCK Za Pilicą
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama