Nieciekawy widok po raz pierwszy ukazał się oczom pracowników ośrodka w ubiegłym tygodniu. Na prawie całym obszarze podwieszanego i jasnego sufitu w sali widowiskowej pojawiły się żółtawe zacieki i brzydkie, rdzawe plamy. Wówczas obawiano się najgorszego - że nacieki mogą być efektem nieszczelnego dachu.
Aby ustalić dokładną przyczynę, zwołano specjalną komisję. Uczestniczyli w niej projektant, inspektor nadzoru budowlanego, wykonawcy projektu, zastępca naczelnika wydziału inwestycji, Roman Kalita oraz dyrektor tomaszowskiej placówki Monika Olczyk, choć pojawiła się na komisji dopiero wtedy, gdy została poproszona o wyjaśnienie problemu z wentylacją. A ta, jak w końcu ustalono, była główną przyczyną problemów z feralnymi naciekami i plamami.
- Komisja stwierdziła, że problemem jest nieczynna z powodów mechanicznych instalacja nawiewno-wywiewna - tłumaczy Waldemar Wendrowski, zastępca prezydenta miasta. - Jest to sala, która znajduje się w przestrzeni oddzielonej od wyciągu grawitacyjnego. W związku z tym instalacja ta musi pracować 24 godziny na dobę.
Okazało się jednak, że instalacja nie działała już od 4 grudnia, a dyrektor Monika Olczyk alarmowała wykonawców o usterce, jeszcze zanim na suficie pojawiły się pierwsze nacieki.
- Na panelu sterującym wentylacją wyświetlił się jakiś błąd, ale nie dostaliśmy instrukcji użytkowania urządzenia - mówiła na komisji. - Zgłosiliśmy to do pana Kality, zadzwoniliśmy do serwisu, ale nie było żadnej reakcji.
Wydawało się, że problem nie zostanie też rozwiązany na posiedzeniu komisji.
- To zrozumiałe, że zarówno projektant, jak i wykonawca próbują odciąć się od problemu - mówi Wendrowski. - Jednak wina nie musi leżeć po żadnej stronie. Może to być po prostu złośliwość przedmiotów martwych.
Zastępca prezydenta dodaje też, że samorząd Tomaszowa na naprawę usterek nie wyda ani złotówki.
- Wszystkie urządzenia i obiekt są na gwarancji - podkreśla. - Wykonawca, czyli tomaszowska firma, która instalowała całe urządzenie, odpowiada za nie. Mamy nadzieję, że lada moment problem zostanie rozwiązany.
Pojawiły się jednak pytania, czy błąd nie tkwi już w samym projekcie budynku.
- Każde urządzenie może odmówić posłuszeństwa - stwierdza Wendrowski. - By jednak nie być uzależnionym od prądu czy elektroniki, rozwiązaniem na przyszłość może być wprowadzenie instalacji grawitacyjnej.
Ale to wymaga kolejnego projektu, czasu i pieniędzy.
- Ale chyba nie ma sytuacji, gdzie nie płaci się za to, co się robi - dodaje zastępca prezydenta.
Ośrodek Kultury "Tkacz" na Niebrowie do użytku oddano na początku listopada. Jego budowa pochłonęła cztery miliony złotych. Pieniądze na ten cel wyłożyły władze miasta.
Źródło:
Dagmara Kubczak
Polska Dziennik Łódzki
Napisz komentarz
Komentarze