- Kiedy to się zaczęło? Jakieś 8- 9 lat temu. Do gry został zaproszony przez kolegę. Nie spodziewałam się, że to się tak rozwinie. Myślę, że on również. Stracił kontrolę nad swoim życiem niestety - Anna z trudem dobiera słowa - To strasznie boli, gdy bliska osoba nagle odgradza się od ciebie murem. Brak zainteresowania moją osobą jakoś bym zniosła, najbardziej żal mi syna – kontynuuje - Jest w wieku, w którym bardzo potrzebuje ojca ale ten... woli grać. Początki były niewinne. Mąż poświęcał godzinę do dwóch dziennie na... jak to sam określał… rozładowanie się. Nie oponowałam bo niby dlaczego miałam to robić. Ciężko pracuje, jak każdemu należy mu się odpoczynek. Gdybym wtedy wiedziała jak to będzie wyglądało, że męża będę mieć na papierku a syn ojca od czasu do czasu, inaczej bym wtedy zareagowała – z rezygnacją potrząsa głową i nerwowym ruchem poprawia włosy.
- Do tej pory słysząc o uzależnieniu myślałam o alkoholizmie, czy narkotykach. Do głowy by mi nie przyszło, że z pozoru niewinne granie może się tak odbić na psychice człowieka i niegdyś dobry mąż i ojciec zamieni się w nieczułego, agresywnego egoistę. O wspólnym spędzaniu czasu mogę tylko pomarzyć. Nie pomagają prośby, groźby czy zwykła rozmowa. Zresztą to już nie jest rozmowa a raczej monolog z mojej strony. Pyta pani czy nie próbował przestać grać? Zdarzyło się raz. Zwyczajnie się go baliśmy, taki był nerwowy i agresywny. Ja już nie mam sił na walkę z nim i o niego. Teraz muszę powalczyć o siebie i syna. Ta sytuacja również na nim się odbija. Jest nerwowy, pyskaty i co mnie przeraża zaczyna powielać zachowanie ojca .
Uzależnienie to nabyta, silna potrzeba stałego wykonywania jakiejś czynności, w przypadku męża Anny to ciągła potrzeba grania. Człowiek, który popadł w sidła nałogu nie potrafi sam sobie pomóc, ponieważ nie zauważa swojego problemu. Na sugestie otoczenia, że ma problem ma zawsze tę sama odpowiedź… że jest pomawiany. Nie przyjmuje do wiadomości tego faktu. Mówiąc o uzależnieniu większość ludzi ma na myśli alkoholizm i narkomanię. Dlatego też problem uzależnienia od Internetu czy gier jest niedostrzegany lub marginalizowany przez społeczeństwo
- Do niedawna byłam bezradna. Zdana tylko i wyłącznie na męża w kwestii finansowej. Na szczęście udało mi się znaleźć pracę. Coraz częściej myślę o rozwodzie. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam? Decydującym czynnikiem był brak pracy i strach, że sama sobie nie poradzę. Teściowa stwierdziła ostatnio, że to moja wina bo jak z nią mieszkał to nie grał. Moja mama krytykuje mnie i mówi, że dziecko chcę osierocić. Tylko, że to dziecko ma już 13 lat i widzi i doskonale wie co się w domu dzieje i dlaczego. Jak tak dalej będzie to nie tylko stracę szacunek do samej siebie, obawiam się, że syn również przestanie mnie szanować. Poza jestem jeszcze młoda kobietą, życie przede mną, nie chcę go spędzić na wiecznym smutku, strachu i walce z wiatrakami. Życie intymne? A co to jest?
Bardzo często osoby borykające się z takiego rodzaju uzależnieniem partnera pozostawione są same sobie bądź ich problemy są lekceważone. Dlaczego godzimy się na takie zachowania, które destrukcyjnie wpływają na nasze rodziny? O odpowiedz poprosiliśmy psychoterapeutkę panią Bogusławę Łamajkowską.
- Przede wszystkim poczucie kulturowe sprawia, że niejako godzimy się na rolę ,,ofiary nałogu partnera”. Kolejnym czynnikiem jest zaniżone poczucie własnej wartości, przeświadczenie, że sami sobie nie poradzimy. Osoba będąca partnerem uzależnionego jest współuzależniona. Oznacza to, że paradoksalnie zachowuje się tak, by umożliwić tej osobie picie czy w przypadku męża Anny-granie. Często tłumaczy jego zachowanie lub przejmuje wszystkie obowiązki związane z funkcjonowaniem domu i wychowywaniem dzieci. Osoba, która gra manipuluje otoczeniem. Efektem jest przerzucenie odpowiedzialności za zaistniały stan na najbliższe osoby i wbijanie w nich poczucie winy.
Bogusława Łamajkowska potwierdza, że osoba, która długo gra staje się agresywna i rozdrażniona. - Do głównych zagrożeń, wynikających z długotrwałego grania należy rozpad małżeństwa, zaburzenie hierarchii wartości- gry staja się najważniejsza rzeczą. Zastępują znajomych i rodzinę - mówi podkreślając, że efekty każdego uzależnienia, uzależnione są od wielu czynników. Nie tylko od czasu spędzonego przy klawiaturze, czy konsoli. - Tymi czynnikami niewątpliwie są wiek i dojrzałość emocjonalna. Niebagatelną rolę odgrywa to, jak postrzegamy siebie samych. Wszelkim nałogom sprzyja również zaniżona samoocena czy tez nieśmiałość w kontaktach z innymi ludźmi.
- Pierwszym krokiem w walce z nałogiem jest przyznanie się, że mamy problem – wyjaśnia dalej pani Łamajkowska. - Następnie chęć zerwania z dotychczasowym sposobem życia i podjęcia leczenia. Do ważnych elementów w wychodzeniu z uzależnienia jest przeproszenie najbliższych za doznane krzywdy.
Zanim jednak zgłosimy się po pomoc do specjalisty, zdarza się, że szukamy jej w sieci. Fora internetowe przepełnione są błaganiem o rady i wskazówki pomocne w walce z uzależnieniem partnera. Powstają strony, które zrzeszają ludzi chcących rozpocząć życie wolne od gier.
- Komputer jest ucieczką od rzeczywistości - mówi nasza rozmówczyni.- Zabija w nas empatię, nie potrafimy przybliżyć się do drugiej osoby, ponieważ świat wirtualny, to świat bezproblemowy, świat doskonały. Problem uzależnienia od gier czy ogólnie od komputera nie dotyczy tylko osób dorosłych. Coraz częściej ofiarami tego nałogu stają się dzieci. Niestety rodzice bagatelizują pierwsze symptomy tłumacząc je radością z powodu nowej gry czy rozmowa z kolega czy koleżanką.
Znany psychoanalityk, zmarły 30 lat temu, Erich Fromm, w swojej książce „Ucieczka od wolności” poszukiwał także odpowiedzi na pytanie dotyczące przyczyn różnego rodzaju uzależnień. Uważał, że uzależnienia są chorobami o charakterze społecznym. Wpadamy w nałogi na skutek wyalienowania ze świata, w którym przychodzi nam żyć. Są one też wynikiem zachwianych relacji pomiędzy jednostką a społecznością a często też jej odtrącenia przez tę społeczność. Internet to nowa, wirtualna rzeczywistość. Także tu tworzą się grupy i podgrupy społecznościowe. Możemy być ich częścią a nawet im przewodzić. Nasze wady i słabości usuwamy przyciskiem „delete”, całkowicie się w ten sposób odczłowieczając.
Roberta Leśkiewicz
Napisz komentarz
Komentarze