Mieszkańcy Łodzi, rodziny ofiar, kombatanci wojenni, parlamentarzyści, władze samorządowe miasta i regionu, związkowcy, przedstawiciele środowisk religijnych oraz kompania honorowa Wojska Polskiego wzięli udział w uroczystości będącej hołdem dla ofiar II wojny światowej, która odbyła się na terenie dawnego więzienia - dziedzińcu dzisiejszego Muzeum na Radogoszczu - oddziału Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
"Powracamy po raz kolejny do bolesnych wydarzeń z 19 stycznia 1945 roku, kiedy otworzyły się podwoje niemieckiego więzienia na Radogoszczu, ukazując ogromny rozmiar kaźni. Przed spalonym budynkiem leżały stosy zwęglonych ciał, wśród których rodziny odnajdowały swoich bliskich. Z 1,5 tys. więźniów ocalała zaledwie garstka, około 30 osób" - podkreśliła prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Prezydent przypomniała, że w tym roku w sposób szczególny będą nam towarzyszyć wspomnienia z ostatnich dni wojny, bowiem przypada ich 80. rocznica. Jak mówiła, mimo że Polacy wychowali się, słuchając wspomnień ojców i dziadków i zdobywając niemałą wiedzę o zbrodniach II wojny światowej, wciąż jednak trudno im uwierzyć w jej bezmiar, ogrom tragedii milionów, których skazano na śmierć, tortury, uwięzienie.
"W styczniu 1945 roku zakończyła się okupacja niemiecka w Łodzi, ale rozpoczął się trudny okres konfrontacji z potwornościami, które miały miejsce na ziemiach polskich. Czas pytań, jak dalej żyć? Co zrobić, aby ta nieludzka zbrodnia nigdy więcej się nie powtórzyła? Chociaż wydawało się, że II wojna światowa to wielka lekcja dla całej ludzkości, to wciąż wywołane są wojny. Ta, która toczy się tuż za naszą granicą, sprawiła, że znów zobaczyliśmy tragiczne żniwo nienawiści, uprzedzeń i ekspansji. Ponownie giną ludzie, płoną miasta, obiekty cywilne, a na świecie wciąż wybuchają nowe konflikty. Naszym obowiązkiem jest zapobiegać wojnie z całą mocą i wszelkimi siłami, a obchody rocznic takich jak dzisiejsza są ważną częścią tego procesu" - zaznaczyła Zdanowska.
O tym, że ofiara więźniów Radogoszcza jest tragicznym symbolem barbarzyństwa II wojny światowej, ale też każdej z obecnie toczonych na świecie wojen mówiła marszałek woj. łódzkiego Joanna Skrzydlewska.
"Pamięć o zamordowanych więźniach Radogoszcza to nasz obowiązek, nie tylko wobec przeszłości i teraźniejszości, ale przede wszystkim wobec przyszłości. Ta pamięć da nam siłę, aby wzmocnić wolę budowania świata, w którym na podobne tragedie nie będzie ani miejsca ani przyzwolenia" - dodała.
Więzienie na Radogoszczu Niemcy utworzyli w 1940 r. w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego. Najpierw funkcjonował w niej hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne.
W latach 1940-41 trafiali do niego głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Ostatni więzień Radogoszcza, Donat Doliwa, zmarł w styczniu 2018 roku. Wcześniej wielokrotnie był uczestnikiem rocznicowych obchodów, składając świadectwo dotyczące życia w więzieniu, do którego trafił w grudniu 1943 r. i przebywał do stycznia 1944 r. Doliwa ocalał, bo został zwolniony na rok przed podpaleniem więzienia.
"To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie było bicie - tak wyglądała nasza codzienność. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. A żeby ktoś mógł stąd uciec, nie było mowy. Warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia" – mówił w 2017 roku wówczas 96-letni Doliwa.
Niemcy chcieli zatuszować swoje zbrodnie popełniane na terenie więzienia, dlatego na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., część więźniów rozstrzelali, a resztę podpalili w więziennym budynku, strzelając do tych, którzy próbowali się uratować. Zginęło około 1,5 tys. osób. Uratowało się około 30 więźniów. Armia Czerwona weszła do Łodzi 19 stycznia.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze