We wtorek w tomaszowskim Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego odbyło się spotkanie, w trakcie którego prezydent Rafał Zagozdon zaprezentował założenia swojego programu wyborczego. Niestety zdublowanie terminu ze spotkaniem organizowanym przez PO spowodowało, że nie mogliśmy być na nim obecni.
Kolejne spotkanie odbyło się w środę. Organizator, czyli rada osiedla Ludwików zaprosiła do debaty kandydatów na prezydenta miasta. Stawiło się tylko czterech z nich: Mirosław Kukliński, Rafał Zagozdon. Grzegorz Haraśny i Marcin Witko.
Autoprezentacje kandydatów miały chwilami nieco burzliwy przebieg. Marcin Witko zaatakował prezydenta Zagozdona. Trzymając w ręku słynny NIK-owski protokół, wskazywał na opisywane w nim nieprawidłowości. – Ja spotykałem się z ludźmi i pomagałem ludziom a pan prezydent w tym czasie żeglował po morzu Śródziemnym – grzmiał Witko.
Po prezentacji prezydenckiej nastąpiła prezentacja kandydatów na radnych. Przy okazji okazało się, że wśród obecnych na sali na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy nigdzie nie kandydują. Cała praktycznie rada osiedla, to kandydaci w wyborach samorządowych. Jaki jest sens organizowania tego typu spotkań? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
W tym samym czasie odbywało się spotkanie komitetu wyborczego Jana Kempary. Sala Tkacza również wypełniona głównie kandydatami różnych komitetów wyborczych. SLD, Nowoczesny Tomaszów i Tomaszów 2020. Pytania kandydatów do kandydatów.
W czwartek Tomaszów odwiedzili kandydaci na radnych sejmiku wojewódzkiego z list SLD. Sala kina Włókniarz prawie pusta. Tomasz Trzonek, kandydat na prezydenta miasta, lekko z boku i na dystans. Spotkanie zdominowane było przez Andrzeja Barańskiego. Na pierwszy rzut oka widać było kto jest na Sali najważniejszy.
Kilka słów podsumowania. Należy stwierdzić, że spotkania przedwyborcze nie cieszą się zbyt dużym zainteresowaniem mieszkańców. Niczym na zebraniu członkowskim w spółdzielni mieszkaniowej „Przodownik” przychodzą na nie ci, którzy są bezpośrednio i osobiście zainteresowani. Tomaszowianie są albo zmęczeni albo wykazują wyjątkowy brak zainteresowania sprawami własnego miasta.
Okazuje się, że najłatwiej jest narzekać. Na wybory pójść przecież nie trzeba. Niech wybierają inni. Tylko czy ci inni zrobią to dobrze? Czy może postawią swoje krzyżyki przy osobie, która zostanie im zasugerowana przez lokalną „opiniotwórczą” gazetę, której dziennikarze również w spotkaniach wyborczych nie uczestniczą. Traktując relacje z nich jak reklamę… a przecież za reklamę należy zapłacić.
Czego można się jednak spodziewać, jeśli ci sami dziennikarze uczestniczą w tworzeniu partii politycznych lub na swoich łamach nawołują wprost do głosowania na tego czy innego aktuanego „pupilka”, pozbawiając się całkowicie nawet pozorów obiektywności.
Na łamach portalu każdy kandydat i każdy komitet przez cały okres trwania kampanii wyborczej mieli możliwość całkowicie bezpłatnego publikowania swoich tekstów, apeli, opinii itd. Zaprezentowaliśmy właściwie wszystkich kandydatów. Nikt nie spotkał się z odmową opublikowania nadesłanego materiału.
Napisz komentarz
Komentarze